
lukrowana
Użytkownik-
Postów
386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lukrowana
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@Abigail_1Sm25 a to orzeczenie o niepełnosprawności dotyczy Twoich zaburzeń czy coś innego? widziałam, że zdarzają się ogłoszenia, w których piszą, że mile widziane orzeczenie. Ale ja sama jeśli to dotyczy zaburzeń, to bym się lepiej nie przyznawała jeśli chodzi o jakąś przyzwoitą pracę, bo to w wielu miejscach może skreślać na starcie. Nawet jak nie ma się jakiś poważnych zaburzeń. Nie czuj, ze Ci głupio, że się tu udzielasz wątek jest przecież otwarty dla wszystkich. Nie tworzymy tu ''wirtualnej sekty'', zamkniętej na konkretne zaburzenie Ja dla odmiany dostałam pracę. Przyszło naprawdę bardzo łatwo. 1 dzień jej szukałam. Choć jestem teraz na takim jakby tygodniu próbnym. Ale szef jest spoko człowiekiem, więc myślę, że będzie dobrze. spodziewałam się, że przy mojej nerwicy i też fobii społecznej praca, a zwłaszcza z ludźmi, to będzie kaplica. A nie jest najgorzej. Choć zwłaszcza z rana każdego dnia się denerwuję. Może nie tyle, że są tam ludzie, ale żeby wiadomo, dobrze wypaść. -
Biorę 225 mg jakoś 3 tygodnie. Do wakacji brałam 150 jakoś przez 1,5 roku, potem 187,5. Biorę wenlę na lęki. Na 225 dalej rewelacji specjalnej nie czuję, jeśliby porównać ze 150. I nie za bardzo czuję noradrenalinę, wciąż zamułka serotoninowa, rozleniwienie, brak motywacji, ciągłe zmęczenie. Szkoda, że tak jest. Biorąc przewlekle ten lek, nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze poczuję energię, taką adekwatną do młodego wieku.
-
Polecam szukanie kogoś przez neta, gdyby nie Internet to nigdy nie miałabym żadnego faceta, nawet na żadnej randce bym chyba nie była. Też denerwują mnie odrealnione rady, których osoba radząca sama by nie zrobiła. Albo gadanie typu wyjdź do ludzi. Możliwości w necie jest naprawdę dużo. Od portali randkowych, po strony z ogłoszeniami towarzyskimi (nie mówię o tych erotycznych) lub fora czy tym podobne. Grunt to dać jakiś dobry opis siebie, nie pisząc z góry, że jest się np.depresyjnym człowiekiem,który nie wierzy, że kogoś jeszcze pozna. Powiem Ci, że 30 lat to jeszcze wcale nie taki straszny wiek. Gdybyś dobiegał do 40 to mógłbyś zacząć się martwić. A jest trochę facetów w tym wieku i kobiet niezamężnych, nawet takich co nie mają jakiś problemów ze sobą. Znam z otoczenia parę, która miała po 30 lat kiedy poznali się przez neta. Więc głowa do góry i próbuj. Bo druga osoba sama do drzwi nie zapuka.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
lukrowana odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
@Kleopatra miałam identyczną reakcję jak Ty przy zmianie dawki wenli na 150 prawie 2 lata temu. Sama myślałam, że to mania i lekarz również przez chwilę. Potem okazało się, że to wina zaburzeń osobowości. A onjawy że miałam jak ty a nawet bardziej ze pogłębione. Potem to że tak powiem samo przeszło, po paru tygodniach. Nie biorę obecnie stabilizatorow nastroju, jestem na 225 mg wenli, ale już zero euforii i tym podobnych objawów a la mania. -
@Kleopatra to prawda z tymi ginekologami, nie znają się na psychotropach. Moja stwierdziła, że hydroksyzyna to bardzo uzależniajacy lek. A tak nie jest. @Orzeszkowa lepiej pójdź do swojego ginekologa. Ja miałam takie objawy biorąc różne leki i wiazalam, że to leki. Ale po odstawianiu też tak miałam i w końcu wyszły problemy ginekologiczne. Na olśnienia i ogólnie podobne problemy polecam luteine (progesteron) mi to naprawdę pomogło. Zbadaj hormony u ginekologa. Przede wszystkim progesteron i prolaktyne. Bo one dwa lubią dawać takie plamienia.
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@shira123 również myślę, że szpital mógłby być dla Ciebie dobrym pomysłem, jak nie ten w Krakowie, to może w Twojej miejscowości dzienny? Branie lorafenu i potem piwo, to zabójczy miks, uważaj... -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@New-Tenuis też myślę o spróbowaniu medytacji. W zasadzie dwa czy trzy razy byłam w buddyjskim ośrodku medytacyjnym na takiej medytacji. Czy ja wiem czy mi się to podobało. Mnie nigdy nie ciągnęło ani do medytacji, ani do technik relaksacyjnych, bo zwyczajnie mnie to nudzi No ale tonący brzytwy się chwyta i w końcu planuję spróbować z medytacją. Słyszałam naprawdę dużo pozytywnych opinii, też właśnie na problemy z negatywnymi emocjami. Tyle że moim jeszcze jednym problemem w robieniu czegoś jest systematyczność i słomiany zapał. Często próbuję robić coś nowego i po paru dniach, tygodniach rzucam. I też kwestia, że jak mnie do czegoś nie ciągnie to byłoby to jak przymusowe ćwiczenia na zasadzie - no dobra, teraz znowu muszę pomedytować. -
Ja sobie znowu spróbuję wejść na 225, a w zasadzie z powodu obecnego znacznego nasilenia lęków nie mam wyboru. Ale to tylko zwiększenie o 37,5. Pytanie co potem? W ulotce jest, że w zaburzeniach lękowych to max dawka. Ktoś próbował na to więcej niż 225? Nigdy w życiu nie byłam na takiej wysokiej dawce leku. @nedo0000 mi się chyba zdaje, że duloksetyna jest słabszym lekiem od wenli jeśli chodzi o moc działania na serotoninę, ale nie sprawdzałam, nie brałam nigdy. Chętnie bym spróbowała, skoro to lek podobny do wenli, a dobrze na mnie działa. Tylko, że nie będę lekarzowi, który nie chce mi zmienić leku podsuwać, że tak przeczytałam na necie i fajnie byłoby mi to przepisać
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@New-Tenuis eh, tak jak piszesz, ciężko nie brać tego do siebie jak to się powtarza i też fakt, że próbowałam kilku typów terapii i żadna nie przynosi specjalnych efektów sama w sobie jestem opornym przypadkiem, chyba dam sobie coś powiedzieć, ale nie bardzo biorę to pod uwagę i stąd ciężko o zmianę. I z drugiej strony takie ataki nerwicy jak np. mam obecnie, dzieją się same z siebie, tzn. są wywołane jakimiś czynnikami, ale jak już moja nerwica ''wybuchnie'' to nie ma różnicy czy chodzę sobie na terapię czy nie. Po nowym roku jak znajdę pracę, to chyba poszukam kogoś prywatnie i to nie jakąś młodą babeczkę, która jeszcze chyba mało przypadków w życiu widziała, tylko kogoś kto naprawdę ma doświadczenie w różnych osobach. Tak jak myślałam, że to co się ze mną dzieje to nerwica. Dziś postanowiłam, że poza anonimowymi osobami w sklepach będę sama, nie będę z nikim rozmawiać, nie będę czuć tego napięcia. Byłam na mieście i jeszcze kawałek miałam do domu, to uznałam, że zjem sobie na mieście jakieś tam mniej zdrowsze rzeczy, w końcu z nikim się nie widzę, to mnie nie obchodzi czy mnie brzuch rozboli. Jadłam sobie na luzie. Wracałam do domu i czułam się wolna i lekka. Jak się można domyśleć, nic mi nie jest dziś cały dzień. Czuję się wolna, gdy jestem sama, ale lubię mimo tego towarzystwo osób, które znam, choć mniej w takich momentach jak obecnie. Ale taki to jest paradoks mojej osoby - boję się ludzi, a zarazem źle znoszę samotność i odrzucenie. Gdybym była typowym samotnikiem to przynajmniej izolacja by mi nie przeszkadzała. A tak to znowu mi brakuje swobodniejszego wyjścia z kimś (bo nie mogę powiedzieć, żebym mogła się czuć swobodnie z kimkolwiek, poza moim chłopakiem, bo jego najlepiej znam). Chciałabym czuć się znowu lepiej i nie bać się aż tak, bo bać się i tak niestety będę... Wiem, że całe życie nie mogę i nie chcę uciekać od ludzi. Czasami przeraża mnie, że skoro od wielu lat się boję, to będę miała np. 40 czy 50 lat i jak to będzie wyglądało? Dalej będę łykać proszki i się ciągle będę bała żyć? Obawiam się, że tak może być. @New-Tenuis też mnie denerwuje jak obcy ludzie mnie zagadują, nie wiadomo po co, tak z nudów chyba. Ale haha też by mnie wkurzyło jakby ktoś mi w pociągu zaczął opowiadać swój życiorys gdybym mogła to bym się przesiadła gdzie indziej. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@Heledore tak, udało mi się zrobić usg, 150 zł złotych poszło, żeby dowiedzieć się, że jak zwykle nic mi nie jest. A ja od niedzieli praktycznie codziennie na lekach przeciwbólowych, które nawet te na receptę nie przynoszą pełnej ulgi... Najchętniej zaszyłabym się sama w domu i nikomu nie pokazywała, bo jak mam takie bóle to dodatkowo stresuje mnie obecność ludzi. Boję się też jeść, bo potrafi mnie rozboleć po jednej kromce chleba. A jeszcze w zeszłym tygodniu normalnie piłam piwo i zagryzałam je pikantnymi skrzydełkami z kurczaka, albo zjadłam pół dużej pizzy i nic a nic mi nie było, czułam się szczęśliwa jedząc normalnie, bez bólu. Za tydzień lecę w dalekie kraje i musi mi się do tej pory polepszyć, bo nie mogę zmarnować sobie wyjazdu na zwijanie się z bólu. Psychiatra kazał mi zwiększyć wenlę znowu do 225 mg. Z miesiąc temu nie dałam rady na tej dawce, bo czułam, że jest ona za silna. Ale nie mam teraz wyboru. Mówiłam mu, że coś może wenla już słabiej na mnie działa po tych prawie 2 latach, ale on chyba średnio ma cierpliwość, żeby zmieniać mi lek, mówi że jak coś to w tym szpitalu, gdzie idę od października, mi zmienią. Musi mi się polepszyć, bo ostatnio tak źle było dwa lata temu jak rzuciłam całkiem leki. Wtedy bóle brzucha już powodowały u mnie myśli s. Bo na dłuższą metę nie da się tak żyć. Moja psycholog jak usłyszała jak ze mną jest stwierdziła, że nie da rady za bardzo prowadzić ze mną terapii i że zresztą to nawet nie była terapia a bardziej wsparcie terapeutyczne! Bo za dużo wątków u mnie jest i tak dalej. Eh, porażka. Trochę to moja wina jest, bo na terapii nie umiem skupić się na jednym temacie, jak ciągle dzieje się coś innego i jak pyta się mnie na początku jak się czuję to mówię co aktualnie jest i zaczynamy drążyć ten temat. Powiedziała mi, żebym po skończeniu tej terapii grupowej tam przy szpitalu kogoś sobie poszukała. To już trzeci terapeuta, który mi dziękuje za współpracę i stwierdza, że nie da rady. Mój psychiatra powiedział, że to niby ''dobrze'' bo uczciwie powiedziała, a nie mówiła, że jest ze mną lepiej. Ale kurde złe to jest odczucie jak nawet psycholog cię nie chce... że jest się aż taką skomplikowaną, zaburzoną personą. @Heledore zazdroszczę Ci, że już złożyłaś pracę :) u mnie jeszcze parę dni dłubania w tym ale muszę złożyć we wtorek i powinnam dać radę, tzn. muszę Też takie coś mi się zdarza, że tracę cierpliwość do upierdliwych obcych ludzi. Może nie bluzgam, ale coś odpowiem, choć nie na tyle, żeby się od razu odczepiła. Bo sobie myślę, a i tak obca baba, do tego gada głupoty, to co mi zależy. No i myślę, że warto takim odpowiedzieć niż milczeć, bo może następnym razem ugryzie się w język. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@New-Tenuis dzięki. Postanowiłam, że pójdę prywatnie na usg, może uda się na dniach. Bo wpisałam w google ostry ból brzucha i wiadomo... Zaczęłam bać się, że mogę mieć kamicę żółciową bo wiem, że to dziedziczne a u mnie wszyscy to mieli i wiadomo kończy się to operacją zawsze. A ja boję się nawet pobierań krwi... Bo objawem głównym są właśnie ostre bóle, które często nie przechodzą po lekach. Ostatni raz taki silny ból miałam 2 lata temu i karetka mnie wtedy na sor zabrała i po dobie wypuścili, wówczas nawet kroplowki mi nie pomagały na ból. Ale wtedy w usg nic nie wyszło złego, więc liczę, że teraz będzie tak samo Choć będę się bała, że coś może mi być. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@Heledore na razie nie idzie, zaczynam od jutra W zasadzie muszę. Myślałam, że w dziekanacie będzie informacja o terminie obrony, bo w przypadku obrony lipcowej tak było. Poza tym przed wakacjami promotor mi mówił, że obrona będzie koniec września i tak się nastawiłam. 2 dni temu do niego postanowiłam napisać i mi pisze, że termin 11 września, Lol. A złożyć pracę trzeba najpóźniej do 2 tygodni przed obroną czyli do 28 sierpnia. Czeka mnie pracowity tydzień zatem. Ale tak mnie to przeraziło, bo nie tak wiele czasu zostało. Jednak muszę przez to przejść i mieć z głowy. Za Twoją również trzymam kciuki znasz już termin? Leżę w tej chwili w łóżku i zwijam się z bólu brzucha. Wzięłam nospę max ale nie pomaga na razie. Ból z serii takich, kiedy ciężko mi się aż oddycha. Szkoda, że na jelito drażliwe nie ma leków...są tylko leki co działają na objawy jak nospa czy stoperan. A nie ma leków jak w przypadku innych chorób, bo w zasadzie fizycznie nie ma żadnych zmian w organizmie. Bywa że mnie ból nachodzi tak sam z siebie, nie wiadomo z jakiego powodu, bo nic nie zjadłam złego ani się specjalnie nie denerwowalam. Jedynie wczoraj dość dużo jak na siebie wypiłam spirytusu z cytryną czyli takiej domowej roboty cytrynówki, bo trochę się zdołowałam przez chlopaka. -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@Heledore a już jakoś daję radę czyli tak zwana stara bida. Mało co mi się tylko chce ostatnio. To nie jest jakaś depresja, tylko taki bardziej brak energii. I mam poczucie, że powinnam coś robić, czy to sama się pouczyć języków, wychodzić jakoś do ludzi, ale też więcej w domu ogarniać, sprzątać na bieżąco. A kończę przed kompem, z jakimiś serialami, albo jakąś gazetą. Od przyszłego tygodnia też planuję zabrać się za poprawianie tej mojej magisterki. Miałam to jakoś od dziś robić, ale nie chce mi się. Ledwo z domu teraz po chleb wyszłam, bo nie miałam co na śniadanie jeść. Ale już po zakupy na obiad to chłopaka wysłałam, tzn powiedział, że pójdzie po pracy, bo widział moją wielką chęć, żeby stać w kolejce po zakupy. Czasami mnie to przeraża jak ja będę pracować, skoro na co dzień po lekach nie mam tak energii a nie mam zbyt wielu obowiązków. W porównaniu z normalnymi ludźmi, co teraz pracują, a potem wracają, zakupy i jeszcze mają siłę na sprzątanie i wyjście gdzieś. @shira123 dobrze, że Ci przeszedł zły nastrój... a te paznokcie to hybrydy? Ja sobie robię hybrydy, ale nigdy jakoś nie chciało mi się bawić w specjalne efekty, bo i tak dużo zachodu, zeby normalne paznokcie zrobić ale jak każdemu, podobają mi się te efekty -
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
Eh, mi znowu odbiła szajba. Nigdy chyba nie stanę się z osobą stabilną emocjonalnie i nie okazującą emocji skrajnie. Od najbliższych mi osób typu od chłopaka bardzo mało mi potrzeba żebym poczuła się odrzucona, zaniedbywana i niekochana. I niewiele trzeba żebym okazała to jak bardzo dotchnęło mnie coś czym zdrowy człowiek by się nie przejął albo zrozumiał. Niby mam w sobie dużo empatii ale prędzej do rozumienia podobnych mi, a nie zdrowych ludzi... I znowu w skrajnych emocjach mam ochotę sobie coś robić, albo coś rozwalić. Myślę że najchętniej bym się z nim rozstała tu i teraz mimo że jest noc. I myślę że mimo że go kocham,to w tym momencie nie znoszę go, nie znoszę tego jak bardzo mnie rani. I oczywiście muszę to wszystko wykrzyczeć. Czując się potem jak jakaś patola albo naprawdę chora osoba. Nie przejmuję się w tym momencie że ktoś może słyszeć jak się drę albo wyję. A jak mi on mówi że jeszcze wezwie ktoś policję to myślę i mówię że dam się zabrać przynajmniej od razu na oddział, nawet zamknięty. Gdyby nie wzięcie hydroksyzyny i imovane to bym nie była w stanie zasnąć do rana. Rano poczuję trochę wstyd że znów nie opanowałam się. Ale i tak będę czuła dalej złość na niego bo przez chwilę mnie olał i zajął się czymś innym i że był za mało czuły co ja uznałam jako odrzucenie. I do tego poczułam, że skoro on taki jest wobec mnie to nie jestem atrakcyjna i żadne ciuchy ani makijaż tego nie zmienią. I tak mam ochotę się z nim rozstać. Miewałam i miewam poważne zamiary. Boję się że potem będę tego żałować. Nie ma pewności że z moim charakterem ktokolwiek mi dogodzi. Nie wiem czy kiedykolwiek wyzdrowieję, chyba nie da rady. Musieliby mi wymienić mózg lub musiałabym urodzić się drugi raz w innej rodzinie. Przy okazji dziś a w zasadzie wczoraj minął 5 miesiąc od śmierci babci. Z nią nie byłam wcale zdrowsza. Miałam więcej stresu bo ciągle bałam się o jej życie. Albo bałam się jak lekarze mówili że po wylewie może już nigdy nie zrobić kroku a potem się to cofnelo. Przez te 4 lata wiele przeżyłam strachu. Wiele łez wylałam gdy się o nią bałam. Mimo wszystko ona była jako najbliższa mi osoba, której mogłam zaufać. A teraz od 5 miesięcy śpi. Gdziekolwiek jest jeśli jest. Amen -
Tak, no ja np.anafranilu kompletnie nie tolerowałam wymiotowalam po nim i czulam się jak na haju.masakra Zaparcia pojawiły się u mnie bardziej jako zależne od dawki od 112.5 mg wzwyż. Czułam jednak poprawę już po 75 mg. Nie miałam na początku nasilenia biegunek, ale mdłości choć do przejścia. To mój piąty raz na wenli, zawsze wracałam do niej głównie ze względu na jelita i na działanie przeciwlękowe. To jedyny lek do którego tak wracam. Teraz biorę nieprzerwanie od 2 lat prawie i nie wyobrażam sobie przestać na ten moment brać. Bo to co było bez leków to był horror. Mi samej gastrolog u którego z tym byłam powiedział że to. ciężka postać ZJD. Ale cieszę się że mogę jakoś żyć teraz. Biegunki miewam bardzo rzadko, musiałyby to być silne nerwy albo np więcej alkoholu bo źle na niego reagują moje jelita. A tak to jem normalnie. A u Ciebie na ile nasilony jest IBS?
-
@lorana pisałam, że z tarczycą wszystko u mnie ok i inne badania również wzorowe @Bambosz tak, ja. Wenla ratuje mnie pod tym względem. Miałam typ biegunkowo-bólowy. Obecnie od ponad roku mam wręcz zaparcia... Ale każdy kto mając ZJD miał typ biegunkowy będzie wolał zaparcia. Przed braniem wenli nawet karetka mnie zabierała na SOR, podejrzewali zapalenie jelit, miałam bóle brzucha po 10 dni bez przerwy!! I stoperan razem z nospą brałam ciagle. Polecam wenlę na ZJD, mi jednak najniższe dawki nie pomagały, dopiero 150 albo 187,5.
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@New-Tenuis myślę, że może tak być jak piszesz, tym bardziej, że np. jego ojciec parę razy niby żartem do niego rzucił, że jak mu będzie u mnie źle, to zawsze może wrócić do rodziców, gdzie będzie wszystko miał :) nie do końca rozumiem takie podejścia rodziców, bo dziecko w pewnym wieku już się usamodzielnia i raczej powinni się cieszyć z tego, że nie będzie im wisiało do 40-tki na karku i że jakoś tam rokuje na przyszłość, czyli nie zostanie starym kawalerem -
Ktoś z was tyje po wenlafaksynie branej dłużej? Biorę prawie 2 lata,od jakiegoś czasu dawka 187.5 wcześniej cały czas 150. Przytylam 14 kg. A byłam całe życie niejadkiem, teraz mam apetyt i to czasem sporawy i zadziwiam tym innych ludzi, którzy znali mnie wcześniej. Zaczęłam tyć po jakimś pół roku brania, dość systematycznie. Nie jestem w ciąży ani nie mam chorej np.tarczycy. Zwykle po wenli się jak już to traci apetyt. To mój 5 raz jak ją biorę ale teraz te 2 lata bez przerw żadnych. Przedtem zwłaszcza na początku kasowała mi mocno apetyt - ale brałam też mniejsze dawki niż teraz i dużo krócej. Oprócz wenli biorę jeszcze hydroksyzyne no ale ona raczej wpływu nie ma na apetyt. Powiem tak że nie mam nadwagi, ale moja obecna jest najwyższą w moim życiu, nawet po mirtazapinie czy mianserynie nie utyłam aż tyle, po czasie te leki przestały działać na apetyt. Może to być też kwestią, że mam nerwicę lękową i w stresie nie chce mi się jeść, a teraz na lekach jest lepiej. Ale żeby aż tak? I trochę w drugą skrajność popadać? Czy to wpływ tego że biorę ten lek dość długo i w wyższej dawce?
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
@New-Tenuis oj nie, nieśmiali to oni zdecydowanie nie są, mają dużo większe poczucie humoru niż ja i łatwo im przychodzi rozmawianie o niczym. I właśnie ja nie lubię tego typu rozmów i słabo mi one idą, poza tym nie mam takiego humoru jak inni,wręcz przeciwnie zdarzało się, że powiedziałam coś co uznałam za śmieszne a ich jedyną reakcją były krzywe miny... Poza tym nigdy nie pytają się co u mnie słychać, mówią o swoich sprawach, często gadają między sobą nie zwracając za bardzo uwagi na mnie... I czuję się wtedy tylko jako dodatek. Miałam z nimi drobne zatarczki już kiedyś, nie to że byłam niemiła tylko wg chłopaka wkurzałam ich po prostu tym jaka jestem. I z tego powodu też czuję się tam skrępowana. Wiadomo, mam bordera i każde takie zachowania wobec mnie odbieram jak odrzucenie, gdzie ktoś gruboskórny miałby to gdzieś. -
no nieźle musiałaś tam naskrobać skoro wywalili Cię z forum Również mam fobię społeczną od lat... Również jestem na wenlafaksynie, daje ona poprawę, ale nie na tyle, żebym żyła bez fobii, bo ona cały czas jest chodzę na terapię. I mam wrażenie, że z fobii nigdy nie wyjdę, bo to już część mojej osobowości.
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
Z tym hobby to źle się trochę wyraziłam. Nie chodzi mi o przechwalanie się. Bardziej o to, że jak ma się hobby konkretne to można w rozmowie z kimś do tego nawiązać, opowiedzieć co się ostatnio robiło czy zainteresować kogoś. A tak jak ma się szare życie, to tego takiego trochę aliena, no i nie pracuje jak ja, to nie z każdym jest o czym gadać. @shira123 też jestem ciekawa jak zaplątałaś się w znajomość z mafią. @Heledore do pracy mgr naprawdę dawno nie zaglądałam... W zasadzie treść mam całą napisaną. Jeszcze tylko, albo aż poprawić błędy językowe, bo nie piszę jej po polsku i bibliografię uporządkować:) Nawet nie wiem kiedy mam obronę:D bo w zasadzie dopiero początek sierpnia a niby ma być pod koniec września. Ja dziś byłam na shoppingu. Kupiłam sukienkę taką bardziej wieczorową i do tego torebkę. Nie znoszę imprez rodzinnych mojego chłopaka, bo koszmarnie się tam nudzę i siedzę w większości na telefonie, ale przynajmniej będę fajnie wyglądać Byłam też z koleżanką na piwie. Ale musiala się zbierać o 23, bo ma jutro pracę. Nawet chwilę tanczylysmy. Nie tanczyłam rok. Jakoś wyrosłam z chodzenia po klubach i tego jak doczepiają się obcy faceci i mi z tym niezręcznie i ich spławianiem. No i po lekach mam mało energii, więc męczy mnie każdy większy wysiłek fizyczny. Gdybym tak nie miała, to może i częściej bym się na poruszała. Wróciłam do pustego domu, bo chłopak pojechał do rodziców. Mam w południe do nich pojechać. Średnio mi się chce, bo również mi się tam nudzi i zwykle myślę o tym kiedy wreszcie wrócę do siebie. Taka to ja towarzyska ale nie rozmawiają oni specjalnie ze mną, zwykle po prostu sobie siedzę tam i tyle. I czuję się tylko jak dodatek do mojego chłopaka. Wiem, że ich zachowanie jest dziwne, ale chłopak tłumaczy, że no oni tak po prostu mają. -
@liptint przykro mi bardzo sama straciłam w tym roku najbliższą mi osobę z rodziny i wiem jak to boli... Pierwsze dwa tygodnie i miesiąc są najgorsze. Ale nie musisz mieć sobie za złe, że tak płaczesz - to naprawdę normalne. Ważne jest też, żeby przeżyć żałobę, a nie uciekać od niej, wypierać to na zasadzie - wyjechał gdzieś daleko, pewnie wróci. Sama po paru miesiącach żałoby widzę, że z czasem może nie tyle że boli mniej, co rzadziej to dotyka mnie, nauczyłam się i uczę się żyć w nowej rzeczywistości, w nowym życiu. W tym, że już nie mam tej osoby, do której nawet mogłam zadzwonić jak byłam na wyjeździe i powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku. Czy, że ta osoba czekała na mnie w domu, interesowała się moim życiem. Ale czas pomaga o tyle, że właśnie adoptuje nas do życia do przodu. U mnie w poniedziałek minie 5 miesięcy... Najbardziej boli bycie na cmentarzu, tam najwięcej łez wylewam. Ten rok jest dla mnie ciężki, ale też dobrze, że przeżywam tą żałobę, a nie odpycham od siebie, a zarazem, że mogę żyć w miarę normalnie, nie w depresji czy odrętwieniu. Żałoba to jest też coś co w życiu spotyka każdego, a zarazem jedno z najcięższych doświadczeń. Też mam poczucie, że nieco ''obraziłam się'' na Boga. Wierzę, ale nie praktykuję i mam Mu za złe to wszystko. Mam poczucie, że zachował się wobec mnie jak ojciec, który zrobił swojemu dziecku prawdziwe świństwo. I nie do końca wciąż rozumiem istnienia śmierci, która zadaje ból osobie, która umiera i bliskim, a także sensu cierpienia. Bóg nas kocha podobno, ale dla mnie w takich chwilach jest jak kat...
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II
lukrowana odpowiedział(a) na Naemo temat w Zaburzenia osobowości
U mnie w zasadzie nic ciekawego, stara bida Byłam tydzień na wakacjach w Grecji, było bardzo fajnie. Tylko jedzenie na all inclusivie podobało mi się do połowy pobytu, potem już zaczęło być to mega ciężkie dla mojego żołądka. Tym bardziej, że kolacje tam wyglądały jak obiady. I do tego jadłam codziennie, czasami dwa razy dziennie pizzę gorzej niż jak byłam we Włoszech. Ale pyszna była. Choć i tak po paru dniach wiedziałam, że mimo że tam jest super, to wolę jednak swój dom. Mimo że nie mam rodziny, ale mam tu chłopaka, mam nawet swój telewizor i ulubione programy no i swoje jedzenie... które mi nie szkodzi i nie jest takie ciężkie. Więc po kilku "wojażach'' w tym roku stwierdzam, że w domu naprawdę jest najlepiej. Może i bywa nudno, ale wszystko jest swoje :) No i tu upały są gorsze jak tam, w sensie wiecej stopni A poza tym to raczej po staremu. Na razie odpuszczam sobie szukanie pracy, bo od października zaczynam tą terapię na oddziale dziennym. Chyba przez te miesiące wolnego zanudzę się tak bez konkretnego zajęcia, bo już tak mam Pod względem psychicznym to raczej bez zmian. Nastrój mam normalny, choć bywa chwiejny mocno w razie jakis np. kłótni z kimś. Lęki takie jak były, to sobie są i przez to, że głównie dotyczą ludzi, no to alienuję się dalej. Stwierdzam, że nawet z jakimiś koleżankami, których i tak mam niewiele, nie mam za bardzo o czym gadać- każda z nich pracuje czy ma jakieś takie zainteresowania czy hobby, inne niż leki psychotropowe i narzekanie na życie A moim problemem zawsze było i jest to, że nie mam konkretnego hobby, które by mnie pochłaniało. Mam rzeczy, które lubię typu np. dobry film, kino, ale nie jest to typowe hobby, którym można np. zajmować się godzinami codziennie i chwalić przed innymi. -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
lukrowana odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Imovane to super lek na sen, szkoda tylko że właśnie tak szybko uzależnia. Ja go biorę naprawdę doraźnie. Jak mam okresy poważniejszych problemów z zasypianiem, to góra 2-3 razy na tydzień, a nie częściej. Zasypiam po nim jak niemowlę. I staram się nawet brać tylko pół tabletki, w cięższym przypadku całość.