Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukrowana

Użytkownik
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukrowana

  1. Co trzyma mnie mnie przy życiu? Obecnie jedynie to, że się budzę każdego dnia. I jakoś sobie egzystuję. Dzień za dniem.
  2. A ja mimo brania od pół roku wenli mam chyba początek nawrotu depresji. Nie ma rzeczy ani osoby, która byłaby w stanie poprawić mój nastrój. Nie umiem przeżyć autentycznej radości. Umiem ją tylko udawać przy innych ewentualnie. Nic mi się nie chce. Na nic nie mam ochoty. A jakoś dni sobie trzeba wypełnić. Tęsknię za hipomanią. Taką pozytywną. Wtedy życie przynajmniej miało smak.
  3. a miko84? był bardzo znany w dziale dotyczącym leków, potem wiem, że zmienił nick, a teraz jest na forum jeszcze?
  4. Hej. U mnie w porządku całkiem. Od lutego nie mam już nadmiernych wzwyżek nastroju, przyspieszenia czy coś. Nastrój bywa, że mi spada w dół, już myślałam, że mi się rozkręci to na depresję, ale jakoś trwa tydzień, max dwa. Teraz czuję nastrój raczej taki normalny. Miałam okres podwyższonego bardzo lęku, ale w tym momencie jest już lepiej. Ogarniam życie. Staram się nie być impulsywna, awanturnicza, chociaż zdarzały się niedawno takie wybryki u mnie.
  5. jestem na 150 mg od lutego i ostatnio lęki mi znowu się nasiliły... czy jeśli podwyższę dawkę do 187,5 albo 225 spotęguje to efekt przeciwlękowy? bo boję się, że spotęguje pobudzenie, a wraz z tym lęki :/
  6. mnie jakoś nawrócenie się i swego czasu spora gorliwość we wierze nie pomogły na moje problemy psychiczne. obecnie wersety z Biblii nie mają dla mnie jakiegoś specjalnego znaczenia, mimo że dalej wierzę. bo jak np. doświadczam lęku, który się mocno somatyzuje, to jak mi na to biblia pomoże? nijak.
  7. dość popularne też i na forum - wenlafaksyna 150 mg i na noc biorę hydroksyzynę. Powiem tak, że ja byłam w takim lękowym stanie, że jak odstawiłam leki, to potem mnie na SOR karetka zabierała, bo u mnie lęki się silnie somatyzują. I byłam już potem bliska zrobienia sobie czegoś. Nie mogłam spać przez lęki, normalnie funkcjonować. Zwiększane dawki miałam powoli, ale już po 75 mg poczułam, że coś zaczyna działać. W ciągu 2 miesięcy poprawiło się znacznie moje funkcjonowanie, nawet już po pierwszych tygodniach brania. Teraz biorę leki już 5 miesięcy i jest o niebo lepiej. Nie powiem, że czuję się zdrowa całkiem, lekarz proponował pójście z dawką wyżej, ale jest naprawdę dobrze.
  8. jestem osobą wierzącą, ale uważam (bo sama tego doświadczyłam), że nadmierna religijność może prowadzić do różnego rodzaju myśli czy nawet zaburzeń, skrzywienia rzeczywistości, obsesji grzechu czy potępienia. Dla mnie receptą na to jest omijanie kościoła, nieczytanie Biblii, bo ludzie z tendencjami lękowymi mogą sobie nawkręcać różnych rzeczy. Chodziłam na msze o uzdrowienie, różne inne modlitwy i pseudo egzorcyzmy. Tylko dopiero dobrze ustawione leki, po przetrwaniu skutków ubocznych mi pomogły. A nie modlitwy moje czy kogokolwiek o mnie. Mamy mózg czy osobowość taką a nie inną i trzeba to leczyć, jeśli chce się lepiej żyć. Przestać rozmyślać o szatanie, że to szatan nam coś podpowiada, szatan nas dręczy. To my jesteśmy katami sami dla siebie i my możemy pracować nad sobą, żeby to zmieniać.
  9. Czy są bardziej innowacyjni? Zależy od kościoła. Bo ja widziałam i taki, w którym kobiety noszą w czasie modlitwy chusty na głowie. Ogólnie bardzo mocno potrafią stawiać na uległość kobiet. Nawet formułka na ślubie zawiera "ślubuję ci być uległa". Upiorność a nie innowacyjność. Co ja od niektórych młodych zielonych słyszałam ''innowacyjnego''? Że pójście do klubu to jak oddawanie się samemu szatanowi. Że uzależnienie od fajek, to zniewolenie przez ducha nikotyny! Leki na głowę, to to samo co narkotyki! I branie leków to również słuchanie samego szatana! - oni mają obsesje na punkcie szatana, widzą go wszędzie, bo wierzą, że on rządzi tym światem. Nie powinno się wiązać z kimś spoza kościoła, bo wszyscy inni są nienawróceni=niezbawieni=idą do piekła=są z ciemności. Och. bardzo innowacyjne myślenie. Dlaczego ktoś kto ma schizofrenię czy chad i weźmie leki i jest mu lepiej? Bo słucha się tego co każe mu szatan! w kij postępowe Wierzą w Adama i Ewę a nie ewolucję. Dobrze, że przestałam z nimi się zadawać, bo przebywanie z tymi bardzo konserwatywnymi groziłoby tym, że zwariuję. Różne rzeczy słyszałam takie, że się w głowie mi nie mieści, że można w to wierzyć!!! Że nie ma czegoś takiego jak schizofrenia albo chad, to jest tylko wyższy stan opętania!! Ich gadanie o piekle, straszenie nim i gadanie o piekle dla katolików jest niestety mocno sekciarskie. Tak samo jak kazanie odstawiać leków osobom, które muszą je brać! I wmawianie, że pomodlą się o uzdrowienie i od tej pory wszelkie psychiczne problemy się skończą. Powaga, taka jest mentalność wielu z tego kościoła. Grzech to szkodzenie sobie i innym. To czemu biblia jest przepełniona różnymi grzechami, które nikomu nie szkodzą, a prowadzą co najwyżej do hedonizmu Kogo się krzywdzi jeśli uprawia się seks przed ślubem i zabezpiecza? Albo jak ktoś się masturbuje i nie ma to jakiejś specjalnej władzy nad jego życiem? Słuchanie muzyki rockowo-metalowej kogo krzywdzi? Mi modlitwy nic nie dają, a wierzę w Boga! Ale wolę sama kierować swoim życiem i robić to, co mi się podoba (z umiarem oczywiście ). Po co mam tracić czas na modlitwy jak nikt mi nie odpowiada?
  10. po snri można odlecieć, sama się o tym przekonałam
  11. Ja mam niestety nawet gorsze grzeszki na sumieniu niż te co wymieniłeś Moje życie to głównie grzechy dobry tekst :) ja to mam tylko nadzieję, że Bóg mi wybaczy to, że swoje średniej jakości życie z zaburzeniami jakoś rekompensowałam sobie grzechami i będzie mnie lżej oceniał w końcu człowiek jest na podobieństwo Boga, a ludzie często patrzą trochę przez palce na wariatów i ich odpały.
  12. brałam tianeptynę 2 razy i ma ona opinię słabego leku, w sensie o delikatnym działaniu, u mnie również było prawie niezauważalne, dlatego odstawiłam. Działa co prawda lekko aktywizująco i nie miałam po niech skutków ubocznych. Masz brać standardowo 3 razy po jednej?
  13. Ja mam niestety nawet gorsze grzeszki na sumieniu niż te co wymieniłeś
  14. U mnie tak bywało. Tylko się coś przestawiło, bo nie miewałam kiedyś górek zimą, a miałam drugi raz już. Teraz się czuję kijowo, bo jestem strasznie zmęczona. Coraz bardziej. Chyba po wenli, bo kiedyś byłam po niej zmęczona. Ale zeszłą wiosnę całą chodziłam wykończona. Eh. Czuję się kijowo. Do tego lęki, taki średni nastrój, chociaz jeszcze nie depresyjny.
  15. próbowałam rozwijać wiarę w dialogu z zielonoświątkowcami, dla nich wszystko jest grzechem, a że nie chciałam być uległą kobietą i żoną, nie chciałam być fanatyczką, lubię ''satanistyczną'' muzykę i inne grzechy, to nie dałam rady z nimi być. Wszędzie widzą szatana i zniewolenia. Gadali mi, że moje problemy to tylko dręczenie szatana. A wszyscy katolicy i w sumie większosć wszystkich pójdzie do piekła. Przestając do nich chodzić, przestałam chodzić do jakiegokolwiek kościoła i nie spodobała mi się taka wizja Boga, który wepchnie mnie jak i większość do piekła za nieczytanie Biblii literalnie i nieprzestrzeganie tego wszystkiego. I jeszcze to ich wierzenie w Adama i Ewę, no ludzie, trzymajcie mnie. Słyszałam, że nie ma czegos takiego jak choroby i zaburzenia psychiczne. Nawet schizofrenia, to nie choroba mózgu, tylko już opętanie. Ale fakt faktem ,że u nich uwierzyłam w Boga, dzięki obecności darów Ducha Świętego. Tylko, że nie dla mnie taki kościół. Ani inne konserwatywne.
  16. Skoro na mnie w miarę działa dobrze 150 mg to znaczy, że będę na niej musiała być miesiącami? chciałabym po czasie móc zmniejszyć np do 75 mg. żeby tak się nie truć.
  17. ja jestem wierzącą osobą i niestety boję się, że trafię do piekła za to, że nie praktykuję i podobno popełniam grzechy. Ale według was, jeśli pytać osób wierzących, czy grzech nie jest pojęciem względnym? Zależącym od stopnia własnej konserwatywności? Na wszystko da się znaleźć wersety, dla jednego to i nawet picie kawy będzie grzechem, bo to kofeina (są tacy).
  18. Nie wiedziałam o żadnym dokumencie zresztą nie jestem na bieżąco z programem, a chętnie bym obejrzała. Jest gdzieś na necie?
  19. Kto się orientuje ile czasu trzeba być na dawce leczniczej, u mnie to 150 mg, żeby móc przejść np. na 75, dawkę bardziej podtrzymującą i na niej zostać? Mam problem z lękami obecnie, z depresją już raczej nie. Biorę leki 7 lat i ile razy odstawiam je, mam nawroty już po paru tygodniach.
  20. lukrowana

    Samotność

    Droga Prawda Życie mi tam jak się nawróciłam, czytałam Biblię jak nawiedzona i chodziłam do kościoła (nie katolickiego) jakoś Jezus nie pomógł ani w zaburzeniach ani w poczuciu samotności - NIE UZDROWIŁ MNIE. Nie sprawił, że mogłam zostawić leki, uwierzyłam w to i zostawiłam leki i źle się to dla mnie skończyło. Jak leżałam na SOR-ze a później rozważałam odebranie sobie życia, ponownie ''obraziłam się'' na Pana Boga. Wersety z Biblii wtedy jakimś cudem nie dodawały mi otuchy (teraz też dają mi tyle co nic). Dopiero powrót do leków mi pomógł i praca nad sobą. Rzekomy pokój w sercu, o którym też piszesz, czułam do momentu nawroty nerwicy po rzuceniu leków. Później przeżyłam prawdziwe PIEKŁO na ziemi. Tak, byłam w piekle. Moje ciało mnie do tego doprowadziło i jakoś wtedy ten z góry miał gdzieś moje modlitwy i nie chciał nawet odrobinę mi ulżyć. Wierzę, tak wierzę dalej, ale nie modlę się, nie czytam Biblii, mam gdzieś pojęcie grzechu (bo rozważanie czy to czy tamto jest grzechem, usilne kontrolowanie samego siebie może zaostrzyć nerwicę u kogoś z takimi tendencjami), nie myślę czy za moje odwrócenie się od Jezusa pójdę do piekła. Mam nadzieję, że Bóg mi wybaczy jakoś tam, że wolałam iść swoją drogą i że dopiero robiąc wszystko po swojemu zaczęłam czuć się lepiej i biorąc z powrotem leki. Obraziłam się też na Pana Boga za moje zaburzenia, bo ciężko mi się z nimi żyje a to On zarówno zabiera cierpienie jak i daje je nam, bo podobno jest naszym stwórcą. Nie potrzebuję Boga do niczego. Jak czuję się samotna - spędzam czas z bliskimi osobami. Jak pogarsza mi się zdrowie - idę do lekarza a nie modlę się w kółko. Jak mam problem ze swoją osobą, to walczę z tym sama i dzięki temu, że biorę sprawy w swoje ręce a nie czekam na pomoc z góry, więcej osiągam. A życie z Bogiem takie konserwatywne kojarzy mi się ze sporym ograniczaniem siebie i marnowaniem życia. Najlepiej być w życiu sobą. Ja jestem sobą kiedy nie zawsze jestem święta.
  21. U mnie stabilnie, rzekłabym, że nawet bywa nudno bp przyzwyczaiłam się do życia w skrajnościach. Życie jest obecnie bardziej ''płaskie'' w porównaniu do tego co było w manii. Czuję się pod względem nastroju jak zdrowa osoba, nie mam żadnych odchyłów ani w stronę depresji, ani w stronę manii. Przyzwyczajam się do tego jak to jest mieć normalny nastrój. Do tego, że można się cieszyć życiem tak normalnie, a nie skrajnie. Że można funkcjonować wydajnie, a nie albo być do niczego w depresji, albo czuć się najlepszą ze wszystkich w górce. Uporządkowałam sobie wiele spraw w życiu i to też pomaga mi w stabilizacji.
  22. Mam podobnie, dlatego muszę brać leki. Gdy je odstawiam to różnie się kończy - latem jak odstawiłam skonczyło się tak że przez tydzień bolał mnie CAŁĄ DOBĘ brzuch, biegunki, wymiotowałam, żadne leki na ból nie pomagały, słabo mi było z bólu. Zabrała mnie karetka na sor. Tam kroplówki pomogły tylko na 1,5 godziny na ból. Badania w normie, wiadomo. Jak wróciłam do wenlafaksyny, im wyższa dawka, tym coraz lepiej było. Wróciłam całkiem do żywych i cieszę się życiem. Mogę pracować nad sobą. Bóle miałam takie silne, że miałam już zaplanowane odebranie sobie życia. Mówię poważnie. Czuję się czasami jak pacjent onkologiczny, bo skrajny ból, na który nie dzialają nawet leki na receptę. A pomyśleć, że to nerwy. A podejrzewali, że zapalenie jelit, albo coś gorszego. Wiem, że nie umiera się od tego. Ale trzeba brać leki, samemu długo nie da się rady.
  23. Też mam w papierach F60.9 Z tego co tu czytam odpowiedź jednoznaczna co to jest nie padła. Jak dla mnie że bliżej nieokreślone oznacza - wszystko i nic? Tzn. można wrzucić do tego wora wszystkie problemy osobowościowe? Bo to ani borderline, ani jakaś osobowość unikająca itd. bo ja nie wpisuję się w nic takiego i nikt nigdy nie wysuwał takich podejrzeń. Tylko to f60.9. Ktoś ma jeszcze to w papierach? Wie co to oznacza?
  24. ja brałam mirtę 3,5 roku AŻ, tak, bez przerwy, bo nie byłam w stanie z niej zejść i spać bez niej. i owszem zamuła początkowa mijała, ale mnie ten lek i tak mulił CAŁY CZAS brania, nieraz do godziny 11-12 rano czułam mocną zamułę i to było okropne, a brałam max 15 mg, potem 7,5, a później nawet ćwiartkę tabletki. Byłam przewlekle zmęczona, senna, miałam bóle mięśni, nieraz płakałam z powodu bólu mięśni. Doszukiwałam się wszystkich przyczyn możliwych, nawet jakiejś boleriozy czy tarczycy. A jak odstawiłam w lipcu mirtę, to od tej pory zero problemów z przewlekłym zmęczeniem czy sennością w dzień, wręcz mam dużo energii i rano funkcjonuję normalnie. Ale hydroksyzyna i jej efekt usypiania ma się nijak do tego jak usypiała mirta. Ale do mirty wróciłabym dopiero ostatecznie.
  25. biorę od października na sen hydro. widzę, że rośnie tolerancja, przedtem 3,5 roku więc bardzo długo brałam mirtazapinę, ale nie lubiłam tego leku przez to, że powodował zamułę poważną do południa. a na hydro ta zamuła jest o wiele mniejsza. i do tego ma działanie przeciwlękowe trochę. tylko że biorę już 30 mg na sen. zaczynałam od 5 mg do jakiej dawki można dojść nasennej? w ulotce jest że 100 mg max ale w dawkach 2-3 podzielonych. więc nie chciałabym brać za dużo naraz.
×