Skocz do zawartości
Nerwica.com

lukrowana

Użytkownik
  • Postów

    386
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lukrowana

  1. shira123, to faktycznie masz dużo stresów teraz, trzymaj się powodzenia na randce z facetem i daj znać jak było!
  2. o zwierzaku jakimś przez chwilę myślałam, ale tylko chwilę, bo jak ja nigdy nie miałam żadnego, to mogłoby mi być ciężko na początku ogarnąć jak trzeba dbać o zwierzę, poza tym każde zwierze jest kosztowne no i np. często wyjeżdżam do domu chłopaka na weekend i nie wiem czy oni by mi tak o pozwalali kota czy psa przywozić, albo jakbym wyjechała gdzieś na wakacje, to niekoniecznie bym mogła. Wiem, że zwierzęta są kochane, ale też są jakimś utrudnieniem, jak np idę na uczelnie czy szłabym do pracy na 8 godzin to tak miałby sam być? o wolontariacie ze starszymi osobami też myślałam... póki co nie mam wiele czasu ze względu na magisterkę, ale pomyślę potem o tym ciężko u mnie jest z jakimikolwiek zmianami, ciężko mi się odważyć na coś nowego.
  3. Iwanag, ja biorąc pregę w tej dawce i podobny antydepresant mogłam wypić i nie było specjalnej sensacji. Generalnie na lekach piję mało - dwa piwka max czy trochę wina, nie upijam się, bo i tak alkohol mi szybciej do głowy wchodzi. Czy po odstawieniu pregabaliny, które nie biorę od tygodnia, ale byłam tylko na 75 mg można być mocno chwiejnym, skłonnym do depresji? Zastanawia mnie czy mój stan to od tego, skoro poza tym nie widzę innych objawów, czy bardziej sytuacyjne.
  4. Ja tak naprawdę nie mam kogo liczyć i nie liczę się dla nikogo... Rodziców nie obchodzę, reszty rodziny nie mam już. Zmarła jedyna osoba, której zależało na mnie. Mam tylko związek, który nie jest idealny, i który dziś jest, a jutro może go nie być, bo wiecie jak to jest ze związkami. Kłótnia, zdrada czy coś i już nie ma człowieka. Mam kilka koleżanek, ale każda zajęta swoim życiem i facetami, co jest wiadome. I nie mam tak naprawdę nikogo. To dopiero jest jechana pustka, jak wracam do pustego domu i wiem, że nikt nie zadzwoni, nie zainteresuje się jak się czuję. Na fejsie też sam z siebie rzadko kto napisze. I nie znaczę tak naprawdę dla nikogo nic. Mogłabym umrzeć i tyle. Tak naprawdę nie mam dla kogo żyć. Dla samej siebie? Pfff, tej osoby, która od prawie 9 lat się leczy i końca nie widać? Która ciągle ma jakieś lęki? Dziwię się sobie po latach, że kiedyś dużo łatwiej było mi podejmować jakieś próby s. czy być bliskiej tego, a teraz już mnie śmierć przeraża. Niby chcę żyć, ale mogę to życie zmarnować, przeżyć źle, samotna i ciągle narzekająca na swój los. Więc dziwi mnie czasami po co ja w ogóle mam odwagę żyć. Dla kogo?
  5. też uważam, że 150 to wysoka dawka, mimo że inni potrafią brać po 300 a nawet wzwyż. Mnie lekarz mówi, że powinnam brać 187,5 albo nawet 225, ale póki daję radę żyć na 150 to nie zwiększam na siłę.
  6. Dzięki za odpowiedź to dobrze, że już jest refundacja. Fakt, z tymi lekami to ciężko też za wcześnie być super optymistą czy mówić drugiej osobie - bierz ten lek, bo dla mnie on jest świetny. Ja od ponad 1.5 roku na wenlafaksynie 150 mg. Być może czeka mnie lekkie zwiększenie dawki, choć staram się sama jakoś tam walczyć z gorszymi dniami. Bo wątroby nowej na loterii nie wygram, więc nie mogę też wrzucać w siebie dawek bez głowy.
  7. Myślę, że to nie jest taka prosta i jednoznaczna odpowiedź. Są różne przypadki bordera. Są osoby, które nawet z powodzeniem potrafią sobie radzić po czasie bez leków a będąc na samej terapii. Ale są też bardziej złożone przypadki, gdzie wchodzą w grę inne zaburzenia prócz borderline. Np.u mnie wiele lat była nawracająca depresja a do teraz jest silna nerwica z somatyzacją, gdzie bez leków typu ssri czy snri objawy fizyczne nerwicy szybko uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. A jeśli ktoś np.ma "tylko" problemy z typowymi objawami borderowymi, to poprzez długą pracę nad sobą może jakoś trzymać się w ryzach. Choć pewne tendencje mogą wracać w trudnych chwilach. Ja za czasów licealnych gdy mialam największą depresję i myśli i próby s.to cięłam się często, żeby odreagować złość i trudne sytuacje. Po latach udało mi się z tego wyjść, ale w ciągu ostatnich kilku lat zdarzyło mi się parę razy samookaleczyć. Ale też zmieniałam sposoby autodestrukcji na inne, powiedzmy mniej "zaburzone". I choć od ostatniej próby s.minęło już parę lat to w ciężkich chwilach miewam myśli - najchętniej bym się zabiła, jakieś fantazje o tym czy np wbiegnę na ulicę bo a nuż mnie coś przejedzie. Same artykuły o borderze jakieś super optymistyczne nie są jeśli chodzi o długość leczenia. Ale pracując nad sobą i lecząc się można wiele zdziałać. Czy tyle, żeby być całkiem zdrowym i móc żyć bez leków? To zależy od osoby, przeszłości, wsparcia u innych i też genów. Się rozpisałam. Ale miałam zły dzień, taki typowo chwiejny-borderowy. I ogólnie ostatnio trochę lęki. Więc u mnie mimo brania leków też bywają chwile że nie wiem co ma sens i jak dalej żyć. Shira, wiesz musisz być moim zdaniem ostrożna jeszcze w takim pomaganiu innym. Co innego wesprzeć kogoś w trudnych chwilach, pokazać jakie są formy pomocy a co innego próbować jakoś terapeutyzować czy coś. Jednak psychologowie kształcą się parę lat, po studiach szkolenia czy szkoły terapeutyczne. I tam też pewnie uczą się wielu technik. I też tego, żeby zachować empatię, ale nie brać tego aż tak dosłownie do siebie z czego ktoś się zwierza, żeby też nie miało na nas złego wpływu.
  8. AlexCCC, nie wiem jak w tej kwestii działa kwetiapina, ale na mnie jako na kobietę źle działała pregabalina na libido :/ odstawiłam parę dni temu i libido znowu wzrosło i już nie muszę tego traktować jak obowiązek, żeby partner nie poszedł sobie do innej czy coś, i odczucia lepsze. A brałam również 75 mg, z tym że ja jestem bardzo wrażliwa na leki i czuję nawet małe dawki.
  9. myślę, że jedno i drugie - stąd leczenie wymaga i terapii i często leków
  10. __Jack__, cena tego leku dalej taka zabójcza? parę lat temu mi lekarz proponował, ale jak usłyszałam, że opakowanie po 180 zł to podziękowałam. A ciekawy profil leku, choć słyszałam opinie, że niby negatywnie działa na wątrobę? Mi by mógł ten lek podpasować, bo od lat mam przewlekłe zaburzenia snu, konkretnie zespół opóźnionej fazy snu.
  11. myślę, że na pewno na bordera ma wpływ nasz mózg, w końcu to on funkcjonuje tak a nie inaczej no i leki pomagają na działanie mózgu, ale na nasze utrwalone schematy zachowań to niekoniecznie
  12. Heledore, również życzę Ci powodzenia na terapii! Tym bardziej, że to chyba Twoja pierwsza? Trochę Ci zajmie opowiadanie o sobie i o historii życia. Czy terapia pomaga to ja nie wiem. Mi chyba średnio, bo dalej jestem jaka jestem, dalej mam te same lęki czy chwiejność emocjonalną, ale pomaga spojrzeć na pewne rzeczy z perspektywy czy coś uświadomić sobie. Mi tam mój psychiatra zawsze mówi, że przy problemach z osobowością, to głównie terapia wskazana. Ja sama wczoraj powiedziałam, że faktycznie nawet moje lęki to problem bardziej osobowości, bo biorę leki, różne próbowałam i one zmniejszają objawy, ale nie sprawią, że przestanę się całkiem bać, czy że wyeliminuję chwiejność. Więc mam to mocno wgryzione w osobowość. Ale też opowiadając o sobie czy o tym jaka byłam kiedyś, widzę że dużo się jednak zmieniło na plus na przestrzeni lat. To jakoś tam pociesza mnie, ale dużo jeszcze mam do pozbycia się i nie wiem czy jestem w stanie tego się pozbyć i tez nie jestem w stanie powiedzieć jaka będę za parę lat, jakoś nie umiem sobie wyobrazić siebie całkiem zdrowej, niezaburzonej. shira123, też mam fobie przed rakiem i ogólnie przed innymi poważnymi, nieuleczalnymi chorobami... Fajnie, że piszesz z facetami, wiesz, na każdego przyjdzie czas i trzeba też samej się postarać właśnie kogoś poszukać ja gdyby nie internet, to bym nigdy nikogo nie miała. Ostatnio trochę pustkę czuję, trochę zniechęcenie do wielu rzeczy. Wiele tego, co mnie cieszy jest takie płaskie. Mniej mi się chce, wiele rzeczy nudzi. Wczoraj przed snem płakałam, bo myślałam sobie jakie to życie jest pozbawione sensu, skoro i tak każdy musi umrzeć... Po co się starać, wysiłkować, skoro i tak jesteśmy ze śmiercią na równi wszyscy Zazdroszczę ludziom, którzy nie mają takich rozkmin, po prostu sobie żyją do przodu, nie zastanawiają się nad sensem tego wszystkiego, pracują, bawią się, cieszą i nie myślą, że co będzie na starość, że to wszystko przyjdzie im zostawić.
  13. stworzonabyzyx, o tym znieczuleniu to ja doskonale wiem. Tylko mnie przeraża nawet fakt tego, że trzeba dzień przed pić ten płyn na przeczyszczenie i latać do kibla ciągle i nic nie jeść. Ja potrafię wymiotować po 1 torebce senesu a co dopiero po czymś takim by się działo. Miałam termin do szpitala, ale nie poszłam. Na razie nie zamierzam, bo nie czuję takiej potrzeby jak jestem na lekach. Sam lekarz z tego szpitala mi powiedział, że poza IBSem to on wątpi, żebym cokolwiek miała i że nie muszę się kłaść. Gastroskopię miałam 2 razy. Jakoś tam przeżyłam :/
  14. SebaNN, brałam dalej 75 mg tylko, bo bałam się zwiększać. Różnicy specjalnie nie czułam, ale skutków ubocznych też już nie. Wczoraj odstawiłam, bo mam ostatnio problemy gastryczne, chyba mi się zapalenie żołądka nawróciło, więc uznałam, że odpuszczę choć ten jeden lek, żeby nie ładować chemii aż tak.
  15. mam IBS, ciężką postać i niestety nerwica potrafi u mnie dawać objawy takie, że bóle brzucha mam całą dobę, nic na ból nie pomaga, nie mogę spać z bólu, zdarzało mi się wezwać karetkę nawet i na sorze mi nie umieli pomóc, bo kroplówki rozkurczowe nie pomagały... biorę leki na nerwicę - wenlafaksynę i żyję w miarę normalnie dzięki temu. Bóli nie mam, biegunek też nie, wręcz przeszło mi w zaparcia. Poza tym mam też jakąś tam nietolerancję glutenu i jak go nie jadłam to czułam się lżej, ale nie mam cierpliwosci do tej diety, jak gluten jest wszędzie :/ Moja rada jest taka, jako że też mam od dziecka problemy z IBS i moja mama też przeszła ostre zapalenie trzustki. Też sama brałam kreon na lepsze trawienie. Najlepiej by było zrobić albo kolonoskopię, jeśli podejrzewasz że to IBS to tam nic nie wyjdzie. Ale np ja bałam się panicznie tego badania i lekarz mi powiedział żeby zbadać KALPROTEKTYNĘ w kale. To wskazuje czy stan zapalny jelit jest. Jesli wynik ujemny - nie ma zapalenia jelit i można odpuścić kolonoskopię. Dwa, takie stolce jak piszesz to właśnie mogą być problemy z wchłanianiem, trawieniem. Nie próbowałeś nigdy odstawić glutenu czy laktozy? Mógłbyś spróbować na jakiś czas i zobaczyć. Bo a nuż to własnie to. I jak nic nie wyjdzie - to wtedy leki na nerwicę, albo równocześnie z tym. Poza tym dbaj o siebie, sama miałam patologię w rodzinie i wiem jak to jest jak człowiek odreagowuje na sobie potem... Ale np ja mając IBS bardzo źle toleruję alkohol i unikam go. Raz na jakiś czas jak jest okazja to wypiję jedno, dwa piwa, albo trochę wina. Tym bardziej, że biorę leki. Ale często po alkoholu miewam sraczki na drugi dzień :/ Unikaj też smażonego czy grilla i ogólnie fast foodów, chipsów. Powiem Ci, że jak ja przerywałam branie leków na nerwicę to wracały bóle jelit i miałam ochotę sobie coś zrobić wręcz, bo nie mogłam normalnie funkcjonować. A na lekach jest w porządku.
  16. phil3010, ja co prawda jestem kobietą, ale pregabalina w początkowej fazie brania strasznie mi obniżyła libido i pokrewne rzeczy z tym związane...miesiąc z hakiemto trwało. Teraz już jest lepiej, choć i tak nie to co przed lekiem. Ale byłam w szoku, bo nawet np.wenlafaksyna w początkowej fazie aż tak silnie nie zadziałała. Więc domyślam się, że u facetów może być gorzej
  17. Heledore, również dziękuję. Jakoś sobie radzę, poza tym, że magisterka idzie kiepsko, a wszystko szło naprawdę nieźle wcześniej, ale dużo spraw na głowie, problemy ze skupieniem się i weną. I boję się, że nie zdążę napisać do końca maja przykro mi, że źle się czujesz ale mam nadzieję, że to tylko taki gorszy dzień.
  18. shira123, dziękuję :) dziwna trochę ta Twoja lekarka, że nie chce Ci dać hydroksyzyny jak tego potrzebujesz, tym bardziej, że ten lek nie uzależnia, ja go bez problemu dostaje, nawet od rodzinnego. Ale z tą pregabaliną, to tu ona może mieć rację, że tak zareagowała i myślę, że powinnaś próbować stosować się do jej zaleceń. A jak nie chcesz... to przynajmniej ukrywać się z tym... wiem, że to nie jest super rada, ale mam parę lat doswiadczenia z psychiatrami i oni nie lubią jak się tak ot odstawia leki, bez ich zalecenia, albo samemu zmienia dawki, czy leki.
  19. shira123, nie, nie mam rodzeństwa. Poza rodzicami, nie znam reszty rodziny w ogóle. Miałam ciocię, która również zmarła, 12 lat temu. Rola mojego ojca kończy się na wysyłaniu alimentów, natomiast matka nie daje na mnie grosza, a jeszcze jest wrogo do mnie nastawiona, więc wolę jej unikać. Więc jestem zdana sama na siebie. Teraz czuję taką prawdziwą dorosłość. Przedtem mieszkałam z babcią, ona decydowała o wielu sprawach, głównie kwestiach finansowych, wiadomo utrzymywała mnie. Teraz muszę uczyć się żyć w miarę oszczędnie, ale jednocześnie na jakimś standardzie. Nie mam już kogo się spytać np. jak zdecydowałam się, że pojadę z kimś za granicę na kilka dni. To nie pytam się już jak dawniej - babciu, co o tym sądzisz, to będzie tyle kosztowało, czy nie za dużo, jest okej? Sama podejmuję decyzję, biorę za nie odpowiedzialność. Podejmuję też decyzję, które wpływają nawet na to jak się odżywiam czy dbam o siebie. Sama definiuję granice swojej niezależności, na co się zgadzam a na co nie. Sama załatwiam wszystkie sprawy i nie mam już kogo się spytać, gdy czegoś nie wiem, albo mam wątpliwości. Mimo że dorosła jestem już od 6 lat z hakiem, to teraz jest to już inny wymiar dorosłości. Owszem już te parę lat temu mogłam decydować o sobie, czy o swojej przyszłości, albo o tym z kim się spotykam, dokąd idę. Ale teraz jest to jeszcze głębszy etap dorosłości, samodzielności, siły w samej sobie. I ma to swoje zalety. Uczy życia. I brania odpowiedzialności za siebie.
  20. dziś minął miesiąc od śmierci mojej babci. płakałam dziś dość dużo, zwłaszcza przy grobie, nikt poza mną jej nawet nie odwiedza... rodzice też mają mnie gdzieś. ale na co dzień jakoś tam żyję, jakoś tam sobie radzę. nie dostałam depresji chyba dzięki temu, że cały czas jestem na lekach. mam tylko problemy ze snem. tyle, że nie mogę brać dzień w dzień zopiklonu, bo się uzależnię, mimo że fajnie się po nim śpi. dlatego biorę codziennie hydroksyzynę, która jeszcze z rana mnie przymula. podobno jak się przeżyje żałobę, to po niej już tak nie boli, już nie ma tylu łez na myśl o tym. brakuje mi jej bardzo, brakuje mi ogólnie rodziny. nie mogę liczyć na nikogo z niej.
  21. Kleopatra, również bardzo Ci współczuję straty dziecka sama obecnie jestem w żałobie po najbliższej mi osobie z rodziny. Chcę mieć dzieci w przyszłości, biorę od 16 roku życia leki. Również jestem na wenlafaksynie tyle że 150 mg, próby zejścia szybko kończą się nasileniem nerwicy. Dlatego chcę mieć dzieci, ale bardzo boję się tego jak mogłabym ją znieść... Mówisz, że taka dawka wenlafaksyny jak bierzesz możliwa jest jeśli stara się o dziecko lub jest się w ciąży? Sama czytałam w ulotce, że chyba wenlafaksyna ma kategorię C czyli jest dość szkodliwa. Ale mnie pozwala normalnie żyć. Ja z kolei bardzo martwię się, że przez leki mogłabym urodzić dziecko chore, z wadami genetycznymi.
  22. We wtorek minęły dwa tygodnie od śmierci mojej kochanej babci. Jak ja to teraz mówię - nie mam już rodziny, bo matki i ojca niestety liczyć nie mogę. Święta nadchodzą. A ja jedyne co mogę zrobić dla babci to dbać o grób i zapalić znicz... To jest jedyne co mogę zrobić dla niej, choć czy to cokolwiek jej daje? Nie mogę w żaden inny sposób już o nią zadbać... Eh, ile razy o niej myślę, to zaczynam zalewać się łzami. A na co dzień o dziwo jakoś funkcjonuję. Poza tym, że lęk społeczny towarzyszy mi codziennie. I poza tym, że bez czegoś na spanie nie mogę zasnąć. I że chudnę sama z siebie, ale tak zawsze mam z nerwów. Chociaż gdyby nie leki,to bym chyba jedynie była w stanie płakać, krzyczeć i leżeć w łóżku. Gdyby nie leki dzięki którym jednak rzeczywistość jest trochę lżejsza, to chyba bym aktualnie w szpitalu skończyła. Ale wszystko kosztem czegoś. Dużo osób skarży się na pamięć po pregabalinie, ja również. Zapominam słów, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam i potrafię zacinać się w połowie zdania, bo mi ucieka myśl. To jest przerażające, ale taką cenę płacę za to, że żyję... za to jaki mam mózg, nadwrażliwy. Za to, że czuję mocniej niż większość.
  23. No nieźle... a ja to biorę. Ale generalnie dałoby się znaleźć pewnie wiele podobnych opinii czy badań znalazłoby się na temat każdego psychotropa. I podsumować, że ogólnie psychotropy to samo zło.
  24. shira123, też taką biorę choć lekarz powiedział, żebym podwyzszyła na 150 jeśli dam radę, to może w przyszłym tygodniu tak zrobię. powiem tak, że przeciwlękowo nie bardzo działa :/ nie widzę specjalnej różnicy, dalej mam lęki społeczne. Ale może to kwestia mojej osobowości i reakcji, bo nawet ssri czy wenlafaksyna nigdy nie potrafiły zabić tego lęku.
  25. mi tam pregabalina nawet trochę pomaga, już nawet nie dokuczają specjalnie jakieś skutki uboczne, może poza zawiehami pamięci, ale to ogólnie przy lekach normalne. nie jestem jakaś przymulona już ani sztucznie spokojna, tylko właśnie mniej rozchwiana. shira, a jaką dawkę bierzesz?
×