Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomakin

Użytkownik
  • Postów

    738
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomakin

  1. tomakin

    Magnez ...

    O, przepraszam, pominąłem pytanie Afrodity o potas. Potas zjada się z produktów naturalnych, pomidory, banany. Jest go tam bardzo dużo, nie powinno być żadnych problemów - o ile ktoś przestrzega zasady, że przynajmniej połowa tego co się je powinny stanowić owoce i warzywa. Nie ziemniaki i chleb, ale właśnie owoce i warzywa. No i oczywiście o ile nie nadużywa się soli, a niestety w zasadzie każdy z nas nadużywa tego pierwiastka - chociażby w postaci serów czy mięsa, które są solą przesycone. Potasu ze źródeł naturalnych NIE DA się przedawkować, ze źródeł sztucznych - jak najbardziej jest to możliwe, chociaż trudne. Potas z tabletki wchłania się niejako "na siłę", co powoduje silne zachwianie równowagi sodowo - potasowej we krwi. Zanim organizm zdoła ją wyrównać, może stać się coś złego. Jeśli jemy potas ze źródeł naturalnych, to ile byśmy go nie wciągnęli, przedawkowania nie będzie. Oczywiście problem dotyczy tylko dużych dawek potasu, takie które można kupić bez recepty są całkowicie bezpieczne.
  2. Jakim sparaliżowanym? Tym wszystkim biedakom ze stwardnieniem rozsianym, którym hieny żerujące na ludzkim nieszczęściu (niejaka B i spółka) wmówiły, że to borelioza, i że jeśli oddadzą im swoje pieniądze to na pewno choroba się cofnie? Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że SM faktycznie z boreliozą bywa mylone, dlatego w KAŻDEJ dobrej klinice wykonuje się testy z płynu mózgowo - rdzeniowego na infekcję krętkami (i ogólnie na neuroinfekcje) zanim postawi się diagnozę SM. Problem w tym, że w bananowych republikach (np w Polsce) nie ma dobrych klinik, ba, nie ma nawet klinik przeciętnych. Faktycznie niektórym pozostaje zażyć antybiotyki i obserwować, czy pojawi się reakcja Herxheimera. Problem w tym, że ci nieszczęśnicy trafiają na naciągaczy internetowych (których Ty tutaj reprezentujesz) i dadzą sobie wmówić, że jeśli reakcji Herxheimera nie ma, to i tak dalej trzeba naciągaczom oddawać swoje pieniądze i liczyć na cud. W efekcie ich stan zdrowia drastycznie się pogarsza, co naciągacze tłumaczą właśnie "przełamywaniem choroby", chociaż każdy jeden zakaźnik powie, że przełom boreliozowy wygląda zupełnie inaczej. Aha, dla zainteresowanych: Znam historię a_o_wroc Ona NIE miała boreliozy. Miała przewlekłe, ciężkie zakażenie chlamydiozą i chyba jeszcze jakąś inną paskudą, które to zakażenia zostały potwierdzone badaniami - faktycznie antybiotyki, zażyte zgodnie z moją sugestią, pomogły jej. Gdyby zrobiła terapię tak, jak jej radziłem, obyłoby się bez tych wszystkich skutków których doświadczy po latach. Wybrała inną, która ma identyczną skuteczność a różni się skutkami ubocznymi, no cóż. Pozostaje jej życzyć, aby była wyjątkiem który nie będzie miał zdrowia kompletnie zniszczonego zbyt silnymi dawkami leków. Takie zniszczenia wychodzą po latach. Ale jasno i otwarcie trzeba powiedzieć, że boreliozy NIE miała. Została okłamana i okradziona, jej zdrowie zostało zniszczone, co gorsza, jeszcze się z tego cieszy. To trochę tak, jakby pójść z jednym bolącym zębem do dentysty, a ten wyrwałby wszystkie i wstawił sztuczną szczękę. Faktycznie człowiek poczuje się lepiej bo przestało boleć, ale to nie znaczy, że ten dentysta był taki wspaniały i trzeba od razu go każdemu polecać.
  3. yo wróbel, tydzień - dwa i zacznie się z górki. Hormony nie regulują się w 2 dni, daj im czas.
  4. Naprawdę nie musisz się zgadzać czy nie odnośnie natręctw - to zostało potwierdzone setki i tysiące razy. Nie przez psychologów i psychiatrów rzecz jasna, oni żyją z wmawiania ludziom że te "choroby" wymagają "leczenia" i oddawania im swoich pieniędzy. Ale starczy, że "coś" się stanie, cokolwiek angażującego, a chory z natręctwami natychmiast przestaje być chory. Pisało o tym wielu, wielu znanych i wybitnych psychologów, ale zostali zakrzyczani przez większość. Podczas stresu wydziela się sporo adrenaliny, która m.in. obkurcza naczynia krwionośne i inne mięśnie gładkie - ma to sens w przypadku walki, bo np w czasie zranienia traci się wtedy dużo mniej krwi. Ale nerwicowcy mają kompletnie rozregulowany mechanizm wydzielania adrenaliny, przez co są nią wręcz zalewani, co w efekcie daje efekt strachu - który powoduje wydzielanie jeszcze większej ilości adrenaliny etc etc etc. To jest czysta chemia, atak nerwicy lękowej to nic innego jak kop od hormonów, który nic nie ma wspólnego ze strukturami mózgu. Całkowicie zdrowy psychicznie człowiek po zastrzyku z takiej dawki hormonów, jaką ma nerwicowiec, zacznie wariować ze strachu. W Twoim konkretnie przypadku tego hormonu najwidoczniej wydziela się za dużo - pewnie robisz też się blada, jest Ci słabo, ręce robią się zimne, totalny obkurcz wszystkich naczynek krwionośnych - zgadłem? No i ciśnienie skacze jak oszalałe, razem z tętnem? Teraz ciekawostka - wystarczy jeden malutki, drobny, niezłośliwy guzek gruczołu wydzielającego adrenalinę - i już będzie "lęk wolnopłynący", o ile dobrze zrozumiałem definicję. Stały. zwiększony poziom hormonu, którego nijak nie da się wyeliminować z organizmu. Coś takiego jak nadczynność tarczycy, ale dotyczące innego gruczołu dokrewnego. Identyczne objawy da niedoczynność gruczołów "kontrujących" adrenalinę. Robiłaś profil hormonalny? Jeśli po prostu masz coś "ciągle", nie masz zmniejszonej odporności na stres, można podejrzewać, że to coś z którymś z hormonów. Jeśli jednak jest to jakoś szczególnie związane z sytuacjami stresowymi (nasila się nieproporcjonalnie silnie), to wtedy można podejrzewać to, o czym pisałem w dziale "kroki do wolności" w temacie o odżywianiu mózgu.
  5. NewFinder, poziom TSH u człowieka z organizmem idealnie nasyconym jodem wynosi nawet poniżej 1 (u mnie po dopakowaniu się tabletkami jodowymi 0,7), czyli 2 oznacza, że organizm musi "zmusić" tarczycę do 2 krotnie a nawet 3 krotnie silniejszej pracy. Nie jest prawdą, że w niedoczynności waga zawsze rośnie. Najczęściej, ale nie zawsze. U mnie spadła, u wróbelka spadła. Przyczyny spadku wagi to upośledzone wchłanianie. Być może w dalszym postępie choroby faktycznie byśmy spuchli (bo w niedoczynności nie tyle się tyje, co właśnie puchnie), ale fakt pozostaje faktem że schudliśmy. Jeśli masz poziom przekraczający czasem 6, to nie wiem nad czym się zastanawiasz... leczysz niedoczynność lekami przeciwdepresyjnymi? Czekasz na przełom tarczycowy i liczysz, że w szpitalu uda im się przeprowadzić reanimację? A jak się nie uda to do piachu? Trafiłeś na endokrynologa idiotę i tyle.
  6. Depresję tak, zespół stresu pourazowego - nie, chociaż odporność na stres (i na urazy psychiczne) jest wprost proporcjonalna do stanu zdrowia. Tak więc efekt urazu może być zmniejszony czy nawet całkowicie zniesiony, ale są urazy psychiczne które każdego złamią. Nerwicę natręctw leczy się bardzo prosto - trzeba delikwentowi (czy delikwentce) dać jakieś normalne zajęcie. Np jak mamusia przestanie chłopca z natręctwami utrzymywać, chłopiec pójdzie do pracy i nagle okaże się, że straszna choroba znikła. Gwarantowane, działa w 100%. Nie wiem, co to dokładnie są te lęki wolnopłynące - co miesiąc wymyśla się jakąś nową chorobę żeby ludziom leki sprzedawać, np ostatnio wymyślono "zespół niespokojnych nóg", który jest niczym innym jak objawem niedoboru żelaza - ale to nie przeszkadza psychologom sprzedawania psychotropów po których nie czuje się napięcia w nogach. Nie chce mi się szukać po sieci definicji tych lęków, opisz jak to mniej więcej wygląda i zobaczymy, czy to może mieć źródło somatyczne. Alkohol to silny narkotyk i sprawa wygląda w ten sposób, że na początku człowiek bierze, żeby od nerwicy uciec, a potem już organizm się uzależnia i sam niejako wywołuje objawy, aby znalazł się pretekst do sięgnięcia po następną działkę. A swoją drogą dość zabawne jest przekonanie niektórych, że nerwica wywołuje np niedobory pierwiastków - jakim niby cudem? Ostatnio jedna koleżanka napisała, że ona po 100 metrach biegu ma zadyszkę, bo... nerwica ją wykończyła. Co nerwica ma wspólnego z transportem tlenu do mięśni? Nic. Może co najwyżej wywołać bardzo, bardzo delikatne zmiany w metabolizmie, zmiany praktycznie bez znaczenia dla stanu zdrowia jako takiego. Najgorsze tutaj są rozwolnienia, które dokładnie potrafią wypłukać organizm z soli mineralnych a nawet upośledzić trawienie, ale to chyba jedyny faktyczny wpływ nerwów na zdrowie.
  7. tomakin

    Magnez ...

    Znam wielu ludzi, którzy nie uprawiają sportu i nie potrafią przebiec 100 metrów. Znam wielu ludzi, którzy są dokładnie tak samo leniwi jak ci z pierwszej grupy, ale spokojnie przebiegną kilka kilometrów. Kwestia genów. Dlatego twierdzenie "sąsiad odżywia się beznadziejnie i nie ma kłopotów z psyche" ma w sobie tyle sensu, co "moja matula pali od 60 lat i nie ma raka". Gdyby ci ludzie uprawiali sport, KAŻDY z nich przebiegłby te kilka kilometrów. Każdy, bez wyjątku.
  8. te bóle klatki piersiowej to najczęściej wiązadła / ścięgna / inne części międzyżebrowe, bierze to się np z garbienia się nad komputerem, gdy żebra przez godziny są w nienaturalnej pozycji.
  9. no qwa, da ktoś ten link czy nie? ps. ja swoje rozsyłałem swego czasu każdemu, kto chciał, hehe
  10. jak chcesz wielką poprawę to zwiększ dawki... ale potem będziesz miała wielkiego doła jak zadziała efekt huśtawki Spokojnie, po kolei, najpierw nasycić tkanki hormonami, potem dopiero uzupełnić co organizm przez ten czas stracił.
  11. tomakin

    Magnez ...

    A chciało Ci się to przeczytać w ogóle?
  12. Mnie bardziej interesuje to, czy jest chociaż jeden przypadek stanów lękowych i depresyjnych, który NIE ma źródła somatycznego. Bo to już na jakąś paranoję zakrawa, medycyna leczy to uzależniającymi psychotropami, w zasadzie legalnymi narkotykami, a okazuje się, że wszystkie jak do tej pory przypadki które widziałem to były objawy chorób fizycznych.
  13. tomakin

    Magnez ...

    Może trochę brutalnie zareagowałem, ale dość problematyczne jest, gdy ludzie z zaawansowaną chorobą psychiczną próbują innym dawać rady.
  14. Masz dowody na to, że komukolwiek pomogły te metody, które tak zawzięcie bombarduję? Nawet niedawno jedna dziewczyna pisała, że nerwica sama jej minęła - i jak stwierdziła, gdyby zaczęła rok wcześniej chodzić na psychoterapię to uznałaby, że to zapewne efekt tego chodzenia. A moi "pacjenci" wypowiadali się w wielu wątkach, problem w tym, że sporo z nich po prostu nie musi wracać na forum. Bez kompletnego zestawu badań nikomu nie daję żadnej rady, chociażby dlatego, że ciężko bez nich wykluczyć choroby przewlekłe, których dietą nijak nie da się zaleczyć.
  15. Książkowa niedoczynność tarczycy. 3 tygodnie solidnej terapii i przejdzie bez śladu. Z wróbelkiem możesz się dogadać, ona właśnie robi "terapię" wg moich zaleceń. Ale zanim cokolwiek zrobisz, zrób badania na przeciwciała tarczycy - jeśli występują w dużej ilości, nie powinno brać się jodu. Aha, zapomnij że socjalistyczna "darmowa" opieka zdrowotna się tym zajmie. Oni są od wyciągania kasy i pasożytowania na społeczeństwie. Jeśli to hashimoto, będziesz musiała znaleźć prywatnego lekarza który przepisze hormony - i ustalić raczej eksperymentalnie dawkę (wg samopoczucia, hormony mają być w górnej granicy normy). Reszta to uzupełnianie tego, co zeszło w czasie choroby - cynk, witamina A, żelazo i parę innych rzeczy.
  16. Niedoczynność. Lekka, ale jednak niedoczynność, która ma prawo dawać pełne objawy, łącznie z atakami paniki i depresją. Poziom hormonów powinien być w GÓRNEJ granicy normy, zaś poziom TSH nie powinien przekraczać 1.5. Sprawdź, czy nie masz przypadkiem hashimoto - testem na przeciwciała tarczycy ATPO, jeśli nie masz, zacznij brać jod (np preparat kelp), ale w dużych dawkach. Po miesiącu wykonaj badanie kontrolne stężenia hormonów tarczycy, zobaczysz jak się zmieni. A reszta to będzie doprowadzanie organizmu do porządku po niedoczynności, głównie regulacja gospodarki cynkiem i żelazem. Ten sam pojedynczy wynik danego typu krwinek to za mało, żeby coś powiedzieć - jakie masz WBC?
  17. No jak chcesz, galaretki to takie niepełne białko, które w próbach z podwójną ślepą próbą nie wykazały absolutnie żadnego działania, za to prionów można się nabawić. Czytałem o setkach przypadków boreliozy, w każdym zmiana samopoczucia następowała co 4 tygodnie - ale możliwe, że są też przypadki gdzie zajmuje to 2. I w sumie nie tyle jest to zmiana samopoczucia, co trwałe pogorszenie. Takie jakby schodki w dół. No i nie można tak z całą pewnością powiedzieć, że "lekka" borelioza nie istnieje. Sporo wskazuje na to, że ludzie z osłabioną odpornością mają multiinfekcje, w tym także ośrodkowego układu nerwowego - chociażby świadczą o tym wyniki badań z Czech, gdzie okazało się, że pacjenci ośrodków psychiatrycznych mają statystycznie kilkakrotnie więcej specyficznych antygenów boreliozy niż próba kontrolna.
  18. Hehe, piękna lista Dwie uwagi: Cykl następuje raczej co 4 tygodnie, nie co 2. Nie tyle wiąże się z cyklem samej bakterii, co raczej z procesami komórkowymi organizmu chorego, ale tu nauka jeszcze nie zna dokładnej odpowiedzi. Jedzenie galaretek nic na stawy nie pomoże, to mit który powstał dawno temu i dalej pokutuje.
  19. tomakin

    Magnez ...

    Od coli masz wypłukany magnez i cynk, do tego też wapń, nadżerki w ściance żołądka - owszem, od tego ma się depresję. Za jakieś pół roku suplementacji, dobrej diety (bez cukru) i całkowitego odstawienia coli wszystko powinno wrócić do normy - chociaż to zależy ile to piłaś, możliwe że krócej. Jedyny pierwiastek jaki w miarę skutecznie da się zmierzyć badaniami to wapń - bada się na osteoporozę (prześwietlanie kości bodajże ultradźwiękami, są takie maszyny do badania gęstości), sporo kosztuje ale może jak Ci powiedzą, że masz kości osoby 20 lat starszej i czeka Cię przyszłość na wózku inwalidzkim, to rzucisz colę.
  20. I skąd wiesz, że nerwica to zawsze jest nerwica? Jakoś nie widziałem do tej pory takiej "nerwicy", wszystkie co do jednej mijały po uregulowaniu czynności organizmu.
  21. Wiesz, żałosne jest to co wypisujesz. Po prostu żałosne. Z jednej strony poleca się tutaj terapie, które przez 3 lata nie dają ŻADNYCH efektów i są cholernie drogie, z drugiej jak moderatorka czyta o gościu, który po 3 dniach pozbył się nerwicy lękowej ZA DARMO, potrafi jedynie wstawiać głupawe komentarze. Czasem zastanawiam się, jaki jest sens tego wszystkiego co robię. Może faktycznie powinienem posłuchać jednej mojej byłej i pomagać wyłącznie wegetarianom. A temat zamieściłem, aby co poniektórzy zobaczyli, jak cholernie skomplikowaną sprawą może być ustalanie odpowiedniej diety - to dla tych z cyklu "jadłam 2 tygodnie magnez i mi nerwica nie przeszła, więc to na pewno nie niedobory".
  22. Nie wiem, kto Ci takich bzdur naopowiadał, ale to bzdury są co wypisujesz. Powiedz, jakie miałaś wyniki ft3, ft4, TSH, podaj przy okazji normy, wtedy będę mógł coś powiedzieć. Ile w tym oleju rekina było omega 3? Jeśli poniżej 5 gram czystego omega 3 dziennie, to nic nie dało, albo dało bardzo niewiele. Badań na to które omega przeważają nie ma, czy raczej są poza Twoim zasięgiem cenowym.
  23. Chyba lepiej niż psychoterapeuci i ludzie, którzy do psychoterapeutów kierują. Ale może to złudzenie.
  24. He, to jest tak pokręcone, że aż piękne - przedstawię może historię "leczenia" nerwicy lękowej jednego z forumowiczów, który postanowił zaufać moim teoriom nt wpływu diety i zdrowego stylu życia na to schorzenie. Krótka wymiana PM'ami, kontakt na gg, przyjrzenie się nawykom żywieniowym. Diagnoza - kompletnie wypłukany cynk z organizmu. Na rynku brak jest odpowiednich preparatów typu cynk + miedź, więc trzeba zaryzykować zwykły cynk. Mijają 3 dni, wielki sukces. Znika nerwica, znikają bardzo przykre schorzenia somatyczne jej towarzyszące. Mija kolejny tydzień, wielki problem ze zdrowiem powraca. Okazuje się, że chory nie jest w stanie przyjmować magnezu. Nerki są zdewastowane i nie są w stanie wydalać nadmiaru tego pierwiastka, nawet wzmocnienie dawek wapnia nie pomaga. Nadmiar magnezu powoduje nawroty nerwicy. Kolejne 2 dni, po odstawieniu magnezu nerwica znowu znika, wielki sukces. Kolejny tydzień, powracają objawy nerwicowe. Badania krwi, potwierdza się najgorszy scenariusz - preparat z czystym cynkiem doprowadził do wypłukania miedzi, w zasadzie ślepy zaułek - trzeba faszerować organizm cynkiem do czasu, aż zacznie normalnie metabolizować, ale z drugiej strony nie ma jak dostarczać organizmowi w tym czasie odpowiednich dawek miedzi. Kombinowanie z preparatami mieszanymi - wybór multiwitaminy, która zawiera najwięcej miedzi, nabijanie organizmu zwiększonymi dawkami. Poprawa, nerwica znowu zaczyna zanikać. I klops, teraz okazuje się, że przy zmianie diety "chory" najprawdopodobniej nie zadbał o prawidłową podaż białka, przez co nawet po dostarczeniu odpowiedniej ilości miedzi organizm nie był w stanie wyprodukować krwinek, które zaginęły gdy jej zabrakło. Nerwica znikała, wracała, znikała, wracała... obecnie, metodą prób i błędów udało się chyba w końcu dobrać "idealne" proporcje które mają przywrócić funkcjonowanie zniszczonemu organizmowi. Ale tak po prawdzie zastanawiam się, co następne wyjdzie
×