Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomakin

Użytkownik
  • Postów

    738
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomakin

  1. Ale jeszcze jedno ważne, nawet bardzo ważne pytanie - jesteś pewna, że bez terapii byś nie wychodziła? Bo wiesz, agorafobia o której mówisz w bardzo dużej większości przypadków mija sama, nawet jeśli nie stosuje się absolutnie żadnego leczenia. Skoro Twoja choroba trwała tylko kilka miesięcy, trochę trudno tutaj mówić o związku przyczynowo skutkowym - jakbyś przez 10 lat nie mogła wyjść z domu i po miesiącu terapii wyszła, wtedy jasne, czemu nie. Jak pisałem, moje doświadczenia są całkiem inne - po pierwsze ludzie z mojego otoczenia wydali majątek na terapie, które kompletnie nic im nie dały (oprócz wmawiania sobie, że czują się lepiej), po drugie - jak porównano stan zdrowia osób które terapiom się poddawały ze stanem zdrowia tych, które tego nie robiły, to ataki mijały mniej więcej równie często w jednej i w drugiej grupie. Nie jestem pewien, czy w Twoim przypadku nie było trochę jak z tą całą boreliozą - lekarz daje antybiotyki plus witaminę D, ludzie zdrowieją, więc wierzą, że to przez antybiole. I nie jestem też pewien, czy przypadkiem nie miałaś jakiejś mieszanki terapii tradycyjnej z podejściem behawioralnym - takie coś działa, co prawda nie tak dobrze i szybko jak czysty behawioryzm, jest też o wiele, wiele droższe, ale działa.
  2. Z tym trądzikiem to trochę złożona sprawa, bo może mieć wiele przyczyn. Z reguły jest to spadek odporności plus zła dieta. Może rozwiązanie jest tak proste jak opisano tutaj: http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4743 Są to co prawda pasożyty, ale nadmiernie rozmnażają się dopiero wtedy, gdy spadnie odporność. Powinno się podejść do nich z dwóch stron - spróbować je wytruć, ale jednocześnie dbając o to, żeby organizm zaczął je zwalczać (raczej nie uda się wytępić je do ostatniego). Z rzeczy najczęściej obniżających odporność - oczywiście zła dieta (na przykład nabiał bardzo mocno "stresuje" system odpornościowy prowokując reakcje immunologiczne), niedobory pokarmowe - między innymi witamina D3, cynk czy omega 3, a także tryb życia - brak odpowiedniej ilości ruchu. Ciężko dać jakąkolwiek jednoznaczną odpowiedź. @Wiola - no jak chcesz, chociaż widziałem już parę przypadków gdy ludzie zarzekali się - jak nie będzie poprawy przerwę po paru miesiącach, a potem wlewali w siebie antybiotyki przez długie, długie lata, cały czas mając stopniowe pogorszenie stanu zdrowia. To jest taki trick psychologiczny stosowany przez oszustów - jak ktoś wyda te kilkaset czy kilka tysięcy zł na "cudowną terapię", to bardzo chciałby uwierzyć, że nie dał się okłamać. Oszuści potem wmawiają ludziom, że terapia owszem, zadziała, jeśli będzie się ją dalej kontynuować - i ludziom łatwiej w to uwierzyć, niż przyznać się do swojego błędu. I tak to się ciągnie latami... /edit A swoją drogą to naprawdę sprytne - dać komuś z niedoborem witaminy D antybiotyki i witaminę, jak mu się poprawi - wmówić że miał boreliozę i antybiotyki go wyleczyły.
  3. Witaminy D nie przyswoisz, jeśli nie masz odpowiedniej ilości magnezu. I nie, testem z krwi nie wykryjesz czy masz niedobór tego pierwiastka. Każdy ma też niedobór tej witaminy w zimie i na wiosnę, więc jeśli wtedy robiłaś test - wynik był niemiarodajny, a z ciekawostek - umycie się zaraz po opalaniu albo nawet kilka godzin po nim sprawia, że zostaje ona dosłownie zmyta ze skóry. To nie jest tak, że niedobory witaminy D są wywołane boreliozą. Odwrotnie. Jej brak osłabia organizm do tego stopnia, że nie jest w stanie zniszczyć bakterii do końca. Co więcej, połowa ludzi nabranych przez oszustów z ILADS to właśnie osoby z niedoborami D - bo objawy wypisz wymaluj pokrywają się z "internetowymi" objawami borelki. Daje się takiemu pacjentowi antybiotyki, daje witaminę D - i potem taki pacjent będzie gadał na lewo i prawo, że antybiotyki go na nogi postawiły, że miał tyle lat boreliozę i nic nie wiedział. Na pewno też nie zbadałaś wszystkich witamin z grupy B, co najwyżej B12 - istotną, ale nie jedyną. I nie, nie przebadano Cię na inne choroby. Nie w Polsce. Przez 20 lat nasi lekarze nawet prostej boreliozy nie potrafili zdiagnozować - a to pierwsze co się robi przy przewlekłych bólach stawów. Wierzysz, że potrafiliby trafić na bardziej egzotyczne rzeczy?
  4. Nie infekcję. Coś innego. To nie musi być infekcja (i z reguły nie jest), może być na przykład problem z tarczycą. Albo jakiś niedobór pokarmowy z powodu złej diety. Albo niedobór witaminy D z powodu ciągłego unikania słońca i/lub pracy w godzinach gdy świeci. Albo chroniczne zatrucie. Albo cukrzyca. Albo przyjmowane leki obniżające odporność (na przykład przeciw astmie). Albo ze sto innych rzeczy. Ciesz się, że nie masz choroby auto, bo to najgroźniejsze powikłanie przewlekłych infekcji. -- So cze 29, 2013 10:12 pm -- Tak, mówię co ma połykać - bo jeśli jakiś suplement nie ma prawa zaszkodzić, może pomóc, kosztuje grosze, a badanie pod kątem tego suplementu kosztuje majątek - to czemu nie? Bo komuś na forum to się nie podoba? Na dobrą sprawę można ze specjalistami konsultować wszystko - łącznie z tym, co jeść na obiad. Bo może w obiedzie będzie za dużo jakiejś witaminy i się przekręcimy. Jak ktoś boi się suplementów - niech ich nie bierze i tyle. Jak ktoś chce im zaufać - zebrałem w jednym miejscu wszystkie informacje o składnikach odżywczych, których niedobory mogą wywołać stany lękowe i ataki paniki. Nikt tu nikogo do niczego nie zmusza.
  5. No właśnie nie, borelioza nieleczona która wyszła z tej pierwszej, agresywnej fazy nie kończy się ciężkim kalectwem. Takie przypadki jak Twój są w miarę częste - "przechodzona" borelioza która gdzieś tam się zagnieździła w jakimś stawie czy gdzieś i jątrzy sobie. CRP i OB przy przewlekłej boreliozie jest bardzo często niskie, więc to wcale nie świadczy o tym że w stawach jej nie ma. Po prostu po tych paru miesiącach - a tym bardziej latach - system obronny na tyle dobrze umie rozpoznawać krętki, że są one niszczone jak tylko się pojawią. Ale nie jest na tyle mocny, żeby potrafił zniszczyć je do końca. Prawdopodobnie siedzą gdzieś w jakiejś bliźnie, gdzie metabolizm jest bardzo niski, co jakiś czas lekko się rozmnożą, dostaną 'bęcki' od limfocytów, znowu przycichną, spadnie poziom przeciwciał, rozmnożą się... i tak w kółko. Jest to o tyle paskudne, że chroniczne wieloletnie infekcje powodują szereg zmian w organizmie - ograniczają funkcję delta 6 desaturazy, przez co spada poziom aktywnych form kwasów omega 3 i omega 6, czasem wręcz potrafią wywołać chorobę autoimmunologiczną. Wcale bym się nie zdziwił, jakby po spadku przeciwciał do zera nie było poprawy - bo możliwe, że bakterie odpowiadały jedynie za problemy ze stawami. Jak pisałem, podstawa to podniesienie odporności i ewentualne wyśledzenie czynnika, który ją osłabia, bo to właśnie ten czynnik może odpowiadać za większość objawów. Do tego substancje które umożliwiają organizmowi regenerację zniszczonych tkanek i zmniejszenie blizn / zwapnień, bo tam krętki lubią się chować... ale to już jest kompletny offtop. Jakby Cię interesowała moja opinia, zapraszam do działu poświęconego boreliozie na moje forum czy na priva.
  6. Kaja, dawki są jednakowe dla każdego - bo w przypadku tych dawek które polecam, przedawkowanie jest niemożliwe, niemożliwe jest też ustalenie precyzyjnie jaka ilość byłaby najlepsza. Znowu jest to bilans strat i zysków - podać jednakową dawkę dla wszystkich, czy może poświęcić połowę swojego życia i dziesiątki tysięcy zł które ludzie by musieli wydać na badania, żeby ustalić je z dużą dokładnością dla każdej osoby która mnie zapyta oddzielnie? Sama bardzo łatwo możesz stawiać diagnozy. Na przykład Apokalipsa nie ma czarnej ospy, a Zmienny nie choruje na trąd. Niektóre rzeczy są po prostu oczywiste.
  7. uhh.. w życiu żadnej książki tego typu nie przeczytałem Sorki, nie jestem w stanie nic Ci podać. To co wiem opieram na wyszukiwanych badaniach naukowych bądź terapiach stosowanych przez konkretnych lekarzy, staram się unikać książek, popularnych artykułów i innych tego typu źródeł narzucających jakąś wizję. Na stronce masz link do forum - nie wiem, czy można tak "reklamować", jak co proszę moda o usunięcie tej informacji Mam tam dział "artykuły" gdzie możesz znaleźć dość ciekawe rzeczy. @kaja - na pewno nie wyleczyły Cię z nerwicy. Owszem, nerwica każdemu niemal w końcu mija, bez względu na to czy bierze jakieś środki i czy stosuje terapię, czy nie. Jedyne co mogą zrobić psychotropy to zadziałać tak, jak działa środek przeciwbólowy - on nie wyleczy zęba, sprawi, że przestanie się czuć ten ból. Jak przejrzysz wątek, masz na początku główny zarzut który przeciw nim podnoszono - zwiększały ilość samobójstw w badaniach, których wyników nie opublikowano. To nie jest tak, że one nigdy nikomu nie pomogły - jasne, są przypadki gdy takie coś może pomóc i tak dalej. Wódka też czasem jest bardzo dobrym lekarstwem, ba, czasem nawet heroina jest dobrym rozwiązaniem (terminalne stadia raka). Tu chodzi o bilans strat i zysków. Ten bilans w przypadku psychotropów jest bardzo mocno zachwiany, na tyle mocno, że gdyby były one uczciwie przebadane, bez przekrętów - nigdy nie zostałyby dopuszczone. Na świecie nie było do tej pory ani jednego, dosłownie ani jednego zatrucia witaminą D w dawce niższej niż 40 000 IU dziennie, przyjmowanej przez przynajmniej kilka miesięcy. Wiem, że ludzi się nią straszy, wiem. Ale to tylko straszenie. Jak ktoś na drugi raz powie Ci, że witaminą D można się zatruć, zapytaj go o opis przypadku zatrucia. Owszem, bardzo wysokie dawki mogą zaszkodzić, albo nawet zabić. Ale to jest prawdziwe również dla wody, wypijesz za dużo to umrzesz. Nie oznacza to, że mamy umrzeć z pragnienia, bo "za duże dawki suplementowania się wodą mogą zabić". @apokalipsa - ugh... to chyba nie jest nerwica lękowa
  8. Psychotropy nie są dobre i każdy, kto trochę orientuje się w zagadnieniu musi się z tym zgodzić. One nikogo nie wyleczyły i nie wyleczą, służą przeciąganiu choroby w nieskończoność. Na dodatek ich dopuszczenie do praktyki to jeden wielki ciąg przekrętów, łącznie z początkowym rejestrowaniem ich jako kompletnie innego leku, aby oszukać system dopuszczania do badań. Uważam, że one są po prostu przekrętem, oszustwem. Nigdy nie powinny być zarejestrowane i dopuszczone, bo najzwyczajniej w świecie oszukiwano w czasie procesu ich dopuszczania - i te oszustwa zostały udowodnione, masz o tym gdzieś na początku tego wątku. I nic z tym nie zrobisz. To jak z wojną w Iraku, każdy wie że poszło o ropę (poza garstką wyjątkowo twardogłowych). Każdy wie, że to zbrodnia i ludobójstwo. I co? I nic. Psychoterapia... tak szczerze, pomogła komuś? Mówię tu o prawdziwej pomocy, zmniejszeniu ilości ataków paniki czy coś takiego, a nie o "uważam że lepiej się rozumiem". Jeśli ktoś ma na przykład lęk przed pająkami, czy jakakolwiek ilość sesji psychoterapeutycznych pomogła mu się z niego wybić? Czy przypadkiem jedyną rolą psychoterapii jest wmawianie ludziom, że czują się lepiej? Komuś tak naprawdę zmieniła życie? Pozwoliła znaleźć nową pracę czy coś takiego? Jeśli tak, to wtedy owszem, jest przydatna. Jeśli nie... cóż, taniej chyba wygadać się kumplowi przy piwie. Znam dwie osoby, które wydały dosłownie majątek na psychoterapeutów, po kilkanaście tysięcy. Poprawa - zero. Owszem, gadają że lepiej rozumieją swoje postępowanie i tak dalej, ale ich zachowanie NIC się nie zmieniło, są dalej równie autodestrukcyjni jak byli. Za kilkanaście tysięcy sobie pogadali. Terapia behawioralna - owszem, ta jest bardzo dobra. Ale w Polsce czystego behawioryzmu raczej nie uświadczysz. Jest mnóstwo sposobów na pokonanie nerwicy lękowej. Wyłączenie komputera, siłownia, medytacja, techniki oddechowe. Ja podaję kolejny - w bardzo wielu przypadkach (z mojej praktyki - niemal wszystkie) ataki lękowe są przynajmniej częściowo zależne od stanów chorobowych - zatruć, zaburzeń hormonalnych, niedoborów pokarmowych. Naprawa tego wszystkiego przynosiła ludziom bardzo dużą poprawę w bardzo krótkim czasie. Wklejałem wyżej badania z Syrii, gdzie w diecie występuje mała ilość lizyny - i w populacji było od groma i ciut ciut ludzi z atakami paniki. Jak im dodali syntetyczną lizynę do mąki, to w kilka miesięcy ilość przypadków nerwicy lękowej bardzo mocno się zmniejszyła. Uważasz, że zamiast tego powinni podawać im psychotropy i robić psychoterapię? To nie jest tak, że nerwica zależy wyłącznie od na przykład niedoborów pokarmowych (w powyższym przykładzie niedoboru lizyny). Owszem, wymagane są inne czynniki - pewnie ci ludzie, którzy zachorowali na nerwicę, mieli na przykład wysoki poziom stresu w domu. Niski poziom lizyny sprawił, że stali się na ten stres dużo wrażliwsi. Ale na forum nie usuniemy ludziom stresu. Za to widać na przykładzie tego badania, że uzupełnienie lizyny wystarczyło - ich odporność na stres wzmocniła się do tego stopnia, że czynniki które doprowadziły u nich do rozwoju choroby już jej nie wywoływały. Ci ludzie wyzdrowieli. Nie jestem naukowcem, po prostu tłumaczę z angielskiego sposoby wymyślone przez lekarzy i naukowców spoza tego głównego kręgu. To nie są żadne moje pomysły. @wiola - i słusznie że nie wszystko Niektóre rzeczy naprawdę ma bardzo dobre, ale po niektórych można się solidnie rozchorować. @zmienny - trening siłowy, może być split albo FBW. Jak ognia unikaj crossfitu, to niszczy stawy. Sam niedawno zacząłem na siłowni trenować - i muszę szczerze powiedzieć, że NIC nie może się równać z poprawą samopoczucia, pewności siebie, samooceny i całej tej reszty tych drobnych życiowych szczegółów, jaką odczułem gdy nabrałem trochę masy. Żaden suplement nawet nie zbliża się do skuteczności siłki. Oczywiście jak masz skrajnie wysoki niedobór jakiegoś minerału czy aminokwasu, to na treningu po prostu się wypalisz, zresztą zmęczenie może aktywować atak paniki (z powodu hiperwentylacji). Ale jeśli uda się zacząć regularnie ćwiczyć, efekty są niesamowite. -- So cze 29, 2013 8:38 pm -- Chcesz powiedzieć, że masz 4 wysoce specyficzne prążki w klasie IgM? Nie masz hipochondrii, skoro źle się czujesz to pewnie na coś chorujesz. Jeśli ktoś ma pewną, 100% nerwicę, to według mnie też jego samopoczucie nie bierze się tylko z nerwicy, ale tez z jakiejś innej przyczyny - tej, która wywołała nerwicę. Boreliozą zajmuję się naprawdę dłuuugo, czytałem wszystkie możliwe badania plus miałem kontakt z naprawdę duuuuuuuuuuuuuuużą grupą pacjentów - po wpisaniu w google borelioza moja stronka wyskakuje jako jedna z pierwszych i jest tam kontakt do mnie, ludzie się zgłaszają. To co o niej piszę bierze się z wieloletniego doświadczenia. Wiesz, nawet jeśli masz 4 prążki w IgM nie oznacza to, że Twoje objawy biorą się z boreliozy. Możesz mieć infekcję jakiegoś na przykład stawu - był taki gość na forum, miał przez kilkanaście lat bakterie w łokciu, 8 prążków chyba mu wyszło. Zero jakichkolwiek objawów nie licząc bólu w tym łokciu. Bakterie nigdy się poza niego nie wydostały, albo w tak niewielkiej ilości, że nie spowodowały żadnych problemów. Możesz mieć jakąś drobną, miejscową infekcję a całą resztę objawów z czegoś zupełnie innego. Piszę to, bo boję się że jak niektórzy wpadniesz w pułapkę zwiększania dawek i przedłużania terapii - bo przecież mam potwierdzoną boreliozę, objawy mi nie mijają... muszę leczyć ją dalej! Stawiałbym na to, że masz mocno osłabioną odporność - gdyby nie to, organizm zwalczyłby krętki już dawno. Bardzo możliwe, że czynnik który osłabił Ci odporność jednocześnie wywołuje przynajmniej dużą część objawów, które czujesz - skoro po antybiotykach nie ma poprawy, powinno się celować w tym właśnie kierunku. Co więcej, mocna naturalna odporność to klucz do sukcesu w leczeniu boreliozy - jej silne osłabienie jest przyczyną, dla której niekiedy ludziom nie udaje się zwalczyć bakterii kilkoma tygodniami doksy. ps. właśnie godzinę temu wyciągnąłem kleszcza spod kolana Chyba już trzydziesty w tym roku.
  9. Ja osobiście za Tombakiem nie przepadam - miesza całkiem niezłe pomysły z totalnym odjazdem i często rzeczami wręcz groźnymi dla zdrowia i życia. Za dużo w nim złej filozofii i wiary we wszystko, co gdzieś przeczyta i pasuje mu do jego wizji świata, za mało dobrej, potwierdzonej badaniami praktyki. Fakt, że zdrowie to całość - nie tylko odżywianie, ale też cała reszta. Nawet mam rozdziały o oddychaniu na moich stronkach. Ale to nie jest coś, co można wyjaśniać na forum czy przez strony internetowe. Jeden z lepszych sposobów na stany lękowe to "dopakowanie" na siłowni. I nawet byłbym w stanie wyjaśnić komuś, kto ma nerwicę i nie wyjdzie z domu na siłownię, jak to zrobić samemu, z hantlami kupionymi na allegro. Jak wykonywać ćwiczenia i tak dalej. Ale to zajęłoby kilka tygodni rozmów z jedną osobą. Podobnie układanie komuś diety. Opieram się na suplementach, bo to proste i eleganckie rozwiązanie. Tyle a tyle tabletek dziennie i tyle. Nie trzeba tłumaczyć jak przyrządzić, nie trzeba zastanawiać się co wybrać - te suple które są opisane na stronce nie zaszkodzą w nadmiarze. Wiem, że to jest podejście bardzo dalekie od ideału, ale po prostu praktyczne. W realu albo chociażby w rozmowie przez GG można pomóc o wiele skuteczniej, ale w pewnym momencie miałem takich rozmów i privów po kilkanaście albo i kilkadziesiąt dziennie i powoli przestawałem mieć czas dla siebie A suplementy czasami są niezbędne. Jasne, omegi można uzupełniać rybami, witaminę D o wiele lepiej uzupełnić słońcem, ale na przykład w zimie już nie ma wyjścia, trzeba brać tabletkę. Cynk - zdrową dietą będzie się go uzupełniało parę lat. B12 - niedobory są zazwyczaj związane z niemożnością przyswojenia formy naturalnej i trzeba brać suplement (nie wymaga czynnika Cattle'a w żołądku). Chrom - jeśli znikł z organizmu, to nie za bardzo wyjścia, trzeba brać suple, bo w żywności po prostu nie wiadomo gdzie on jest, nie wiemy ile go było w glebie z której wyrwano nasz obiad. A uzupełnienie niedoboru wymaga albo dużych dawek, albo bardzo długiego czasu. Jeśli ktoś zatruł się ołowiem, żadna ilość zdrowego odżywiania mu nie pomoże, trzeba brać chelatory.
  10. Po pierwsze, jasne, że zaneguję wyniki Elisa i WB. Jest takie coś jak blizna serologiczna - po kontakcie z bakterią (albo na przykład szczepionką) przez wiele, wiele lat mamy dodatnie wyniki testów na przeciwciała tej bakterii. Niektórzy też po prostu rodzą się z przeciwciałami albo nawet mają krzyżowe. Ile miałaś pasków na western blocie? Bo jeden - dwa to prawie każdy ma. To jedna z możliwości. Druga - antybiotyk antybiotykowi nierówny. Niektóre nie działają wewnątrzkomórkowo, inne działają tylko na błony komórkowe, tylko niewiele antybiotyków jest w stanie przekroczyć barierę krew - mózg. Można sobie nawet całe lata podawać niewłaściwy antybiotyk, a bakteria która po prostu nie jest na niego wrażliwa nie zniknie. A to, że formy przejściowe istnieją - to wiem. To, czego Ty nie wiesz (i co umożliwiło szarlatanom oszukanie Cię) - takie formy i "sposoby unikania reakcji obronnej" ma praktycznie każda bakteria i wirus. Jakbym Ci zaczął opowiadać o trickach wirusa przeziębienia, nie mogłabyś w nocy zasnąć ze strachu przed tym super inteligentnym, mega groźnym potworem. Tak właśnie robią ILADS-owcy - podają jakiś kompletny banał tonem tajemnicy i groźby. -- 29 cze 2013, 18:28 -- Ależ oczywiście, że ludziom się poprawia. Po pierwsze, chorób bakteryjnych dających przewlekłe infekcje masz kilkadziesiąt, nawet głupie infekcje jelita grubego, przewlekłe zapalenia zatok czy ropnie zębów mogą dać objawy które "eksperci" interpretują jako boreliozę. Nawet na forum stwardnienia rozsianego była kobieta, która się zarzekała że sobie SM wyleczyła antybiotykami - dopóki jej nie uświadomiłem, że jej objawy w 100% pokrywały się z objawami cyst w zatokach, które miała i które "przy okazji" sobie wyleczyła wielomiesięczną terapią. Faktem jest też, że antybiotyki nieraz dają bardzo pozytywne efekty - doksycyklina modyfikuje system odpornościowy w ten sposób, że ludziom mija astma (chyba nawet największy szaleniec z ILADS nie utrzymuje, że astma to objaw boreliozy?). Mijają też inne objawy związane z nadaktywnością niektórych "części" tego systemu - zmniejszają się objawy RZS czy tocznia. Jak ktoś nie zna się na medycynie, można mu wmówić, że to z powodu "zniszczenia krętków". Są też oczywiście przypadki nie wyleczonej do końca boreliozy, ale w gabinetach "ekspertów" z ILADS to jest jeden przypadek na kilkadziesiąt albo i kilkaset. Reasumując - patrz na wyniki badań, a nie to co ktoś pod gabinetem powiedział. Raz, że często siedzą tam po prostu podstawieni ludzie, którzy mają za zadanie opowiadać o poprawie, żeby "ofiara" dalej przynosiła pieniądze, dwa - ludzie potrafią sobie wmówić wszystko, nawet to że po homeopatii lepiej się czują. To forum nerwicowców, więc chyba nie muszę tego tłumaczyć? Jeśli ktoś wydał parę tysięcy zł na jakąś magiczną terapię z internetu, to będzie naprawdę BARDZO mocno chciał uwierzyć, że ona mu pomaga. Trzy - niektórzy faktycznie mają poprawę, która nie ma nic wspólnego z boreliozą. Dziesiątki, setki razy prowadzono badania, sprawdzano czy ludzie chorują po tych 2 tygodniach doksycykliny, czy mają objawy po roku, czy mają przeciwciała, czy uda się wyhodować krętki - wyniki zawsze są takie same, ci ludzie są czyści. Sprawdzano też co się dzieje gdy ludziom którym nie minęły wszystkie objawy poda się dodatkowe antybiotyki - nic im się nie poprawia albo poprawia bardzo nielicznym, jednocześnie skutki uboczne są na tyle poważne że to się po prostu nie opłaca, pomoże się jednej osobie, skrzywdzi trzy. Jeśli ktoś naprawdę MA boreliozę, czyli ma te powiedzmy 10 pasków na western blocie, przebieg leczenia jest zawsze taki sam - lekkie pogorszenie i mega, mega duża poprawa w parę tygodni po antybiotyku. Tak wygląda przebieg leczenia "starej" boreliozy, którą ludzie nosili w sobie długie lata. Spytaj kogokolwiek, kto miał tych 10 prążków. Jeśli ktoś takiej reakcji nie ma, to nie ma boreliozy. Chyba że naprawdę wierzysz w istnienie dwóch różnych borelioz - jedna, która wychodzi w testach akceptowanych przez lekarzy i którą leczy się paroma tygodniami antybiotyku, druga, która wychodzi tylko w "specjalnych" testach akceptowanych przez internetowych ekspertów, której nie da się wyleczyć nawet przez parę lat. Na moje forum trafiają dosłownie setki osób które podejrzewają u siebie boreliozę. Potwierdziło się bodajże u dwojga z nich. W znacznej większości pozostałych przypadków byłem w stanie skierować tych ludzi do odpowiedniego lekarza, wielu też spróbowało metody do której każdego namawiam - "nie wiesz co Ci dolega, lekarze nie są w stanie pomóc, postaraj się zrobić wszystko, żeby mieć organizm w idealnym stanie". Maksymalnie zdrowa dieta, zmiana trybu życia, wyłączenie kompa, suplementy tych substancji których prawie każdy z nas ma niedobory - i możesz wierzyć albo nie, ale większość po miesiącu czuła się jak nowo narodzona. Żeby nie było - nie neguję istnienia wieloletniej boreliozy, która przez całe lata męczy człowieka. Nie neguję nawet sensu wielomiesięcznej terapii w niektórych przypadkach. Twierdzę jedynie, że są to przypadki jeden na kilkadziesiąt albo i kilkaset. Cała reszta pacjentów ekspertów z ILADS to ludzie, którzy cierpią na zupełnie inne choroby, albo którym wystarczyłyby 3 tygodnie doksy. A biorąc pod uwagę, że ci "eksperci" stosują dawki antybiotyków niekiedy dziesiątki razy wyższe, niż "normalni" lekarze, można tylko zgadywać, ilu ludzi posłali już do grobu albo trwale zniszczyli im zdrowie.
  11. Kaja, ja nikogo nie leczę, tylko przedstawiam jedną z metod samoleczenia, stworzoną przez lekarzy będących poza głównym nurtem. Z doświadczenia wiem, że metoda jest niezwykle skuteczna - kilkadziesiąt przypadków albo całkowitego wyleczenia, albo przynajmniej znaczącego zmniejszenia objawów. Postaram się znaleźć wolną chwilę i zrobić listę, gdzie dla każdej potencjalnej przyczyny wypiszę dodatkowe objawy i czynniki ryzyka - dla przykładu palenie papierosów zwiększa poziom ołowiu, spożywanie dużej ilości cukru obniża poziom chromu i tak dalej. Spróbuję też wrzucić na stronkę tę całą listę w jakiejś bardziej przystępnej formie niż jest teraz.
  12. Jest to o wiele lepszy dowód, niż jakikolwiek jaki będzie w stanie przedstawić kolega który straszy ludzi czerniakiem. Poza tym czerniak jest stosunkowo rzadki, wpływ niedoboru witaminy D na o wiele częstsze nowotwory został wykazany wielokrotnie. Spróbuj uniknąć czerniaka, umrzyj na raka trzustki, tak można podsumować jego radę. -- 29 cze 2013, 15:21 -- Właśnie cytujesz oszołomów z ILADS, którzy straszą ludzi formami bakterii, twierdzą że jest najcwańsza i tak dalej. Można się tego naczytać na forach internetowych i prywatnych stronkach. Podobnie jak można na prywatnych stronkach i forach przeczytać, że naszą planetą rządzi rasa jaszczuroludzi podszywających się pod polityków, za złe samopoczucie są odpowiedzialne opryski z samolotów, a Elvis żyje. Pod gabinetami możesz nawet usłyszeć, że homeopatia działa. Ludzie różne rzeczy są sobie w stanie wmówić. Dlatego nie słucha się ludzi, tylko analizuje badania. Masz już tysiące opisanych przypadków pełnego wyleczenia po nie 4, ale 2 tygodniach doksycykliny. Praktycznie nie ma wyjątków od tej reguły, czasem trzeba leczenie o tydzień czy dwa przedłużyć. Jakbyś przeczytała linki które podałem, miałabyś wyjaśnienie tego, czemu niektórzy tyle czasu chorują po kleszczu. To nie ma nic wspólnego z bakteriami, jest to znany od zarania medycyny mechanizm który występuje w wielu nie powiązanych ze sobą chorobach. Ostatnio nawiedzieni i oszuści opanowali forum stwardnienia rozsianego, wmawiając ludziom że mogą się wyleczyć. Dziesiątki, może nawet setki osób uwierzyło - bo mieli przed sobą perspektywę wózka inwalidzkiego. "Lekarze" z ILADS zarobili na tej jednej tylko chorobie dziesiątki, może i setki tysięcy. Nie wyleczyli ani jednej osoby. Nic, zero, nikomu nawet się nie poprawiło. Jedyna rzecz która się zmieniła to stany kont pacjentów i "lekarzy". Przed tym właśnie staram się ostrzegać chorych. Pozostałe osoby, które nie są zainteresowane leczeniem, prosiłbym o nie hejtowanie. Nie wchodzę do tematów o psychotropach czy psychoterapii i nie piszę tam, że to nie działa, że to syf i oszustwo (chociaż tak uważam i kusi mnie, żeby to zrobić). Co innego zapytać o badania i dowody na zasadność stosowania jakiegoś suplementu bądź wysokości dawek, a co innego jakże polskie najeżdżanie dla najeżdżania. -- So cze 29, 2013 5:10 pm -- Zedytować nie mogę to dodam: Na każdą osobę umierającą na czerniaka, przypada niemal 100 osób umierających na inne nowotwory. Wysoki poziom witaminy D zmniejszał ryzyko rozwoju jakiegokolwiek nowotworu o 60%, dotyczyło to również czerniaka. Jeśli dodać do tego że witamina D w badaniach w podobnym stopniu zmniejszała ryzyko innych śmiertelnych chorób... chyba nie muszę nic dodawać?
  13. Dlatego nigdy, ale to nigdy nie wolno wierzyć lekarzom na słowo. Odsetek półgłówków wśród lekarzy jest taki sam, jak wśród reszty społeczeństwa z wyższym wykształceniem (szczególnie w Polsce, kiedyś dyplomy lekarskie dostawało się po znajomości...). W tej chwili nie mam pod ręką badań, ale jak pogooglasz to będziesz w stanie szybko znaleźć. To chyba nawet nie jest jedna dziesiąta miligrama. A dobra, znalazłem http://naldc.nal.usda.gov/download/49035/PDF za jednym "strzałem" tracisz maksymalnie 6 mikromoli, co odpowiada około 400 mikrogramom - 0,4 mg. Maksymalnie, osoby z niedoborem cynku tracą mniej. Podobnie przy zwiększonej "częstotliwości" znacznie spada objętość wytrysku, a tym samym straty cynku - nawet kilkukrotnie.
  14. Jesteśmy na forum nerwicy lękowej, a nie fobii. Na forum fobii nie założyłbym takiego tematu, jako że faktycznie nie da się "wyleczyć" konkretnego lęku który ujawnia się tylko w konkretnej sytuacji za pomocą suplementów. Terapia jest skierowana do osób, które mają ataki paniki bez żadnego powodu - takie coś ma swoje źródło w rozwalonej chemii mózgu, a nie w "traumatycznych przeżyciach". A odpowiadając wprost na pytanie - na stronce jak byk stoi w spisie treści rozdział "jak pozbyć się fobii". Działa, w kilka tygodni można całkowicie pozbyć się najsilniejszych lęków. -- So cze 29, 2013 12:40 pm -- Myślę podobnie, że długotrwały stres i nerwica wielu przypadkach są przyczyną niedoborów, ale ich uzupełnienie powinno wpłynąć pozytywnie na pracę organizmu i ułatwić wyjście z nerwicy. Specjalnie dla waszej dwójki: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC420386/ W regionie świata, gdzie dieta jest uboga w lizynę (ubogie wsie w Syrii, dużo zbóż, mało warzyw strączkowych), stwierdzono niezwykle często występowanie zaburzeń lękowych. Losowo podzielono mieszkających tam ludzi na dwie grupy - jedna z nich dostała mąkę dodatkowo wzbogaconą w lizynę, druga - zwykłą mąkę. Po kilku miesiącach ludzie, którzy otrzymywali lizynę, mieli znaczną poprawę stanu zdrowia - zanikły im chroniczne stany lękowe, spadł poziom kortyzolu. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17510493 Tutaj normalnie odżywiającym się Japończykom podano lizynę. W Japonii dieta jest nieco uboga w ten aminokwas, ale nikt tam nie głoduje. Okazało się jednak, że nawet dobrze dobrana dieta bogatych Japończyków może wywołać niedobory, jeśli nie jest ułożona idealnie - osoby otrzymujące lizynę miały znaczne zmniejszenie stanów lękowych w porównaniu do osób, które dostały tabletki z placebo. -- So cze 29, 2013 12:47 pm -- Jako że któryś raz już pojawia się ten wątek - to jest zwykły mit internetowy. Masturbacja nie powoduje utraty cynku. Za to owszem, może ona rozwalić psychikę. Człowiek nie jest ewolucyjnie przystosowany do tego, żeby ciągle odczuwał przyjemność. W końcu można sobie rozregulować gospodarkę hormonami odpowiedzialnymi za nastrój, już nie mówiąc o tym, że człowiek który tak sobie sprawia przyjemność - traci motywację do zdobywania przyjemności w inny sposób, na przykład odnosząc sukcesy w życiu. To trochę jak z narkotykami, ludzie którzy zaczynają ćpać niektóre z narkotyków po pewnym czasie już nic innego nie robią.
  15. Oczywiście, tyle że ja na każde słowo które znajduje się na mojej stronie o boreliozie jestem w stanie przytoczyć badania naukowe, które je potwierdzają. Ty z kolei - co możesz przedstawić jako dowód na to, że nie mam pojęcia o czym piszę? Posty z forum gazeta.pl, gdzie ludzie ze toczniem układowym, stwardnieniem rozsianym czy innymi chorobami wlewają w siebie litry antybiotyków od pięciu lat, bo tak w internecie im powiedzieli że trzeba, bo to borelioza chociaż lekarze im mówią że nie, stan zdrowia nie poprawia im się ani odrobinę - i uważają to za dowód na to, że boreliozę trzeba leczyć dłużej niż 5 lat? -- So cze 29, 2013 12:29 pm -- A ja właśnie największą poprawę swojego stanu uzyskałem podczas suplementacji cynkiem. Nie działało na mnie omega 3, ani magnez ani witaminy B. Analizowałem swoją dietę i wychodzi na to, że jest uboga w cynk, bo akurat nie jadam produktów bogatych w ten pierwiastek. Po za tym traciłem sporo cynku w pewien przyjemny sposób Nie stosowałem jednak wysokich dawek, jak to poleca tomakin, a zalecane 15mg. O tym piszę cały czas - jeśli ktoś ma niedobór cynku, żadne dawki omega 3 mu nie pomogą. Jeśli ktoś ma niedobór omega 3, nie pomogą mu żadne dawki cynku. Dlatego takie podejście jak w poście in_chains jest bez sensu. Nie ma jednego leku na wszystko. Nikt jeszcze sobie nie wyleczył niedoboru B12 za pomocą wapnia. Bez sensu jest też zaczynanie suplementacji, jeśli nie zrobiło się podstawowych badań - często wychodzi w nich co jest nie tak w organizmie.
  16. Primo, kto powiedział, że one są na tym forum? Po co miałyby tu być? Co zdrowa osoba miałaby robić na forum nerwicowców? Łapały mnie na priva bądź na moim forum, gdzieś tutaj masz chyba jeden czy dwa tematy ludzi którzy wyszli z nerwicy, ale więcej raczej nie znajdziesz - tu nie pisałem z powodu takich właśnie postów jak Twój. Dyskusje zamieniały się w kłótnie. secundo, daj mi może linka do badania (badania, nie artykułu na onecie) które wykazało wzmożone zachorowania na czerniaka na skutek opalania. Bo ja mam pod ręką badanie, które wykazało dwukrotnie mniejszą śmiertelność z powodu czerniaka (i podobną dotyczącą innych nowotworów) w krajach, gdzie słońce świeci najmocniej, w porównaniu do krajów, gdzie słońca nie ma prawie w ogóle. -- So cze 29, 2013 12:22 pm -- przejrzyj 50 stron tematu na moim forum.
  17. @wiola http://borelioza.vegie.pl/przewlekla.html http://borelioza.vegie.pl/pulapki.html A moje rozwiązania nie są tak naprawdę moje, takie rzeczy robią w klinikach na całym świecie. Nawet w Polsce są lekarze, którzy mają takie podejście. Nic z tego co jest na stronkach nie jest moim własnym pomysłem, kto normalny dałby takiemu szaleńcowi kasę na robienia badań na ludziach @zmienny - na zioła każdy inaczej reaguje. Sprawdź na sobie. Innej metody nie ma @majkel - dawki masz wypisane w tym wielkim artykule, zasadniczo - jeśli są niedobory magnezu, bierze się maksymalnie wysoką dawkę przy której jeszcze nie dostaje się rozwolnień. Magnez jest w równowadze z wapniem, niedobory zarówno jednego jak i drugiego mogą spowodować stany lękowe, więc uzupełnienie tylko jednego z nich może nasilić chorobę, zamiast wyciszyć. Jeśli pojawi się bezsenność i zwiększona nerwowość - zamiast magnezu bierz wapń. Z kolei niski poziom magnezu objawia się z reguły zatwardzeniami. Nie da się niestety bez kosztownych badań sprawdzić, jaki masz wewnątrzkomórkowy poziom magnezu - więc musisz strzelać niejako w ciemno. No i przypominam (do znudzenia), jeśli wychodzi się na słońce po dłuższym czasie bez opalania, albo bierze się duże dawki witaminy D - magnez błyskawicznie znika z organizmu i pojawiają się jego niedobory, nawet tego samego dnia którego wzięło się dużą dawkę witaminy D.
  18. Ale ja doskonale rozumiem brak zaufania, zresztą większość mojej aktywności w internecie to przestrzeganie ludzi przed "cudownymi" lekami czy rozwiązaniami, na przykład ostrzegam przed oszustami wmawiającemu wszystkim boreliozę. Magnez i rak: http://ajcn.nutrition.org/content/early/2012/07/31/ajcn.111.030924.abstract Na każde 100 gramów magnezu w diecie, ryzyko gruczolaka jelita grubego spadało o 13%, a raka jelita grubego - o 12%. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16570028 Wysoki poziom magnezu zmniejszał relatywne ryzyko zgonu z powodu raka o 50% (i dodatkowo o 40% z powodu zawału). Wysoki poziom cynku działał synergicznie, zwiększając działanie magnezu (sam cynk też bardzo mocno chronił) http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21541018 wysoki poziom magnezu chronił przed rakiem prostaty plus oczywiście sporo badań na zwierzętach http://www.nature.com/nature/journal/v204/n4965/abs/2041316a0.html bardzo dużo przypadków raka grasicy u szczurów które były pozbawione magnezu, zero takich przypadków u tych które otrzymywały odpowiednią ilość http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2739466 białaczkę u szczura można wywołać niedoborem magnezu (co ciekawsze, u ludzi komórki białaczki mają bardzo niski poziom tego pierwiastka) tak jeszcze można wymieniać i wymieniać, ale magnez nie jest tu najlepszym przykładem, faktycznie na rozwój nowotworów ma chyba najmniejszy wpływ z wymienionych wyżej. Za to na ryzyko zgonu z powodu choroby serca ma potężny. http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22341866 50% niższe ryzyko zgonu z powodu choroby układu krążenia u osób które miały w diecie najwięcej magnezu w stosunku do tych, które miały najmniej. ps. porównanie mnie do lekarza jest dla mnie obraźliwe
  19. Zdajesz sobie sprawę, że gdybym miał teraz wyszukiwać źródła do wszystkiego co jest na stronce, zajęłoby mi to z 5 godzin i zajęło ze 3 strony w temacie na same linki? Spytaj o konkretną rzecz. I nie, nie prowadziłem badań, skąd taki pomysł? To jakby spytać lekarza, czy on osobiście prowadził badania na grupie kontrolnej.
  20. Niedobory witaminy D zwiększają ryzyko raka nawet kilkukrotnie (na wiki anglojęzycznej możesz o tym poczytać), podobnie niedobory omega 3, niedobory jodu znacznie zwiększają ryzyko raka piersi i prostaty, braki cynku i magnezu wiążą się ze zwiększoną zachorowalnością na nowotwory, inozytol ma wykazane bardzo silne działanie przeciwnowotworowe.... mam wymieniać dalej? A może przejść do innych śmiertelnych chorób ściśle powiązanych z niedoborami? Nie namawiam do końskich dawek - no, może w przypadku cynku, ale takie dawki stosują wszyscy lekarze którzy się w tym specjalizują. To nie mój pomysł ani moja metoda, tylko lekarzy i naukowców którzy siedzą w tym od lat. Ja jedynie przekazuję co mówią - tłumaczę z angielskiego, podaję uzasadnienia i tak dalej. Oczywiście, że wapń w suplementach zwiększa ryzyko zawału - jeśli nie stosuje się jednocześnie magnezu, witaminy A, K2 a przede wszystkim D3. Nie chce mi się teraz tego artykułu czytać, ale przypuszczam, że przynajmniej D3 tam wymienili jako negującą zagrożenie, z kolei A brana samodzielnie, bez pozostałych zwiększa ryzyko, razem z nimi - zmniejsza. Jak nie, to znajdziesz taką informację w anglojęzycznych wersjach tego artykułu. Te wszystkie zależności są nieco skomplikowane, dlatego lepiej nie słuchać zaleceń lekarzy którzy polecają na przykład tylko wapń (a lekarze często tak robią) tylko spytać kogoś, kto faktycznie się na tym zna. Albo samemu pogrzebać w internecie i znaleźć informacje. Nie podawałbym ludziom wszystkich tych informacji, gdybym nie miał odpowiedniej wiedzy na te tematy. Zajmuję się tym długie, długie lata, nerwice to zaledwie mały fragment moich zainteresowań. Nie to że się chciałem przechwalać czy coś, po prostu informuję że nie jestem jakiś gościem co sobie coś przeczytał w internecie i teraz to powtarza, nie wiedząc nawet do końca o czym mówi. I oczywiście zgadzam się z tym, że nie można ślepo ufać anonimom z internetu, w tym oczywiście mi. Lekarzom zresztą też nie, często ich porady są wręcz zagrożeniem zdrowia i życia - każdy chyba ma w najbliższym otoczeniu przypadki, gdy lekarze wysłali kogoś do grobu, bo "pomyliło im się". Wszystko powinno się sprawdzać samemu, albo chociaż prosić o źródła.
  21. Wiola, to nie było do Ciebie tylko do kolegi który tak właśnie napisał post nade mną. Nikt nie mówi, że suplementacja wyleczy każdy przypadek. Wiadomo, są sytuacje gdy organizm totalnie, całkowicie zdrowy wpada w nerwicę - czy to z powodu genów, czy z powodu wyjątkowo silnego bądź długotrwałego stresu. Jeszcze się z takim przypadkiem nie zetknąłem, ale owszem, takie pewnie są. Zresztą na stronce są też techniki radzenia sobie ze stresem bez pomocy supli - progresywna relaksacja mięśniowa, behawioralne techniki redukcji fobii czy techniki oddychania negujące hiperwentylację. Jest tam tez link do artykułu o zmianach w życiu - wywaleniu czynników stresogennych, wyłączeniu kompa czy zapisaniu się na siłownię, więc nie jest to tylko suplementacja. Fakt jednak jest faktem, że miażdżąca większość nerwic z atakami paniki czy depresji nawet jak nie zostanie całkowicie wyleczona, to przynajmniej bardzo mocno się zmniejszy po uzupełnieniu niedoborów pokarmowych. Nie mogę się też zgodzić z tym, że elektrowstrząsy czy psychotropy są pozytywne. Może i sporo osób uratowały, ale ile osób zabiły bądź trwale zmieniły im osobowość, zamieniając w coś w rodzaju śliniącego się zombie, co niemal równa się śmierci? A przede wszystkim, ile osób które cierpią z powodu na przykład niedoczynności tarczycy, zatrucia ołowiem czy chociażby niedoborów pokarmowych nie otrzymały odpowiedniego leczenia, bo rozpoznano im "nerwicę" i przepisano psychotropy? Tu masz zresztą kolejne ofiary, bo nieleczone niedobory mogą skończyć się na przykład rakiem. Chory ich nie czuje, bo jest ogłupiony psychotropami, nie szuka porady, nie uzupełnia ich - a potem kończy się na onkologii. Też uznałbym to przynajmniej pośrednią ofiarę psychotropów i modnego w dzisiejszej medycynie diagnozowania nerwicy każdemu, kto ma coś bardziej skomplikowanego od grypy. No i tak jak wino pisze, gdyby ktoś chciał badać wszystkie niedobory, musiałby sprzedać mieszkanie. Sam tylko test diagnozujący poziom kwasów omega 3 to koszt niemal 1000 zł. -- Cz cze 27, 2013 3:18 pm -- Aj, edytować się nie da... do tej listy najczęściej spotykanych niedoborów którą podałem zmiennemu i majkelowi warto dorzucić lizynę. Jak już jesteśmy na forum - lizynę można na allegro kupić, 30 zł / kg jeden gość sprzedaje. To jest wielokrotnie taniej, niż jakiekolwiek tabletki (wychodzą po 500 zł / kg). Jeśli jakaś grupa z forum zna się "z reala", można się na lizynę zrzucić i wyjdzie po 5-10 zł. I przy okazji, jak ktoś jest z Jeleniej Góry bądź okolic mogę za darmo podzielić się cynkiem i miedzią.
  22. Jeszcze podsumowując interakcje terapii tu opisanej z SSRI (i innymi psychotropami): - mogą wystąpić skutki uboczne które nie wystąpiłyby bez nich, bierzesz samo SSRI - nic się nie dzieje, bierzesz sam cynk - nic się nie dzieje, bierzesz SSRI plus cynk - dostajesz zespołu serotoninowego - SSRI absolutnie NIE przeszkadza w uzupełnianiu niedoborów pokarmowych. Można spokojnie brać jedno i drugie, na pewno SSRI nie zablokują naprawy organizmu, tyle że mogą wystąpić jakieś skutki uboczne SSRI - SSRI mogą uniemożliwić odczucie poprawy - teoretycznie też uzupełnienie niedoborów może sprawić, że SSRI przestaną działać tak, jak działały i trzeba będzie zmieniać ich dawkę, najprawdopodobniej zmniejszyć.
  23. Nikogo, oczywiście, nie namawiam do odstawiania leków. Ale tu nie mówimy o lekach tylko o psychotropach. One nie są lekami. Są co prawda przepisywane przez lekarzy, ale tak samo lekarze niekiedy jeszcze w niektórych krajach przepisują elektrowstrząsy, a kiedyś przepisywali lobotomię frontalną. Wszystkie te trzy "terapie" mają jedną wspólną cechę - nigdy nikogo nie wyleczyły. Apelują o rozsądek - to, że coś jest przepisywane przez lekarza nie oznacza automatycznie, że to jest lekarstwo i że ma pomóc. Psychotropy mają jedynie za zadanie "ogłupić" człowieka tak, że nie czuje choroby. To jak środki przeciwbólowe przy próchnicy - nie czuje się problemu, ale on dalej istnieje, nie jest wyleczony, więc nie można tu mówić o leku sensu stricto. Wyleczeniem byłoby wyborowanie zmienionej tkanki zęba i założenie plomby. SSRI są "lekiem" na problemy z psychiką mniej więcej w takim stopniu jak alkohol, zresztą - jeśli przyjrzeć się jak zostały zarejestrowane, to jest to największy chyba skandal w medycynie ostatnich lat. http://en.wikipedia.org/wiki/Selective_serotonin_reuptake_inhibitor#Criticism " Overall, 94% of studies actually published were positive outcomes; when published and unpublished studies were included for analysis, the percentage of positive outcomes was 51%" Tłumaczenie: Z opublikowanych badań wynika, że SSRi w 94% przypadków okazały się skuteczniejsze od placebo. Jeśli jednak uwzględniono zarówno badania opublikowane, jak i te których nie opublikowano - były skuteczniejsze od placebo w zaledwie 51%. Oznacza to, że one po prostu nie działają - a w przypadkach gdy działają skutki uboczne są wyższe od korzyści. Niestety, ale koncerny sponsorujące badania nie mają obowiązku ich publikacji - więc jeśli wyjdzie, że lek nie działa albo szkodzi, nie publikuje się badania. W ten sposób można udowodnić skuteczność wszystkiego - starczy przeprowadzić odpowiednią ilość testów, któreś zawsze wyjdą na plus, tylko te opublikować - i mamy super skuteczny lek. A że w tych nieopublikowanych zabijał pacjentów? A kto się tam ich doliczy... I to właśnie robiły SSRI, zabijały ludzi. Podstawowy zarzut wobec nich jest taki, że zwiększały ilość samobójstw w tych nieopublikowanych badaniach. Drugi - że nie leczą, a jedynie przedłużają chorobę w nieskończoność. Chociaż jedna osoba z tego forum WYLECZYŁA się psychotropami? Nie namawiam ludzi do ich odstawienia, niech sobie biorą. Ale nie zabraniaj mi pisać prawdy - ich dopuszczenie do praktyki klinicznej to jeden z największych przekrętów we współczesnej medycynie. I prawdą jest, że one nikogo z tego forum nie wyleczyły i nigdy nie wyleczą. Napisałem to co napisałem dlatego, żeby potem nie było postów od osób biorących takie środki - że stosowały wszystko o czym pisałem i nic im się nie poprawiło, więc terapia nie działa. Ona działa, tyle że dołączenie do równania silnych środków zmieniających nastrój może dać zupełnie nieprzewidziane efekty, w przypadku mojego kumpla - uniemożliwiły one wyleczenie. Teraz jest zdrowy, wrócił do życia, po raz pierwszy od 3 lat wychodzi z domu, niedawno wynajął własne mieszkanie, jest zupełnie innym człowiekiem. Zajęło mu to kilka miesięcy, ale się udało. Gdyby nie odstawił psychotropów, do tej pory siedziałby na łóżku i gapił się w ścianę, bo to robił przez ostatnie 3 lata. Takie są fakty. Może one komuś pomagają, może są ludzie którzy nie zareagowaliby na suplementy - ale przy połączeniu supli z psychotropami odnieśliby sukces. Nie wiem. Wiem tylko, że one zmieniają pracę mózgu w stopniu, który uniemożliwia przewidzenie efektów, a opisana tutaj terapia ma za zadanie przywrócić mózg do jego naturalnego stanu. ps. przypomniało mi się, dlaczego przestałem tu pisać jakiś czas temu. Właśnie z powodu takiego podejścia niektórych użytkowników - dieta nie pomaga, można jeść czipsy, popijać cocacolą i być zdrowym (jak to sugeruje post wyżej), lekarze zawsze mają rację, psychotropy są dla nas dobre...
  24. @Majkel - zacznij od tego co masz, dorzuć częste opalanie, może cholinę skoro masz inozytol (one są w dynamicznej równowadze i często inozytol obniża poziom choliny i vice versa, cholina bardziej uspokaja, inozytol bardziej pobudza, albo inaczej - cholina w skrajnym wypadku wywoła depresję cofnie nerwicę, inozytol odwrotnie) i zobacz, czy pomoże. Nie ma sensu wydawać dużej kasy na rzeczy, które mogą okazać się niepotrzebne. Badania podstawowe zrób, bo jak masz jakieś schorzenie suple niewiele dadzą. Dorzuć jakieś witaminy z grupy B, bo to każdemu się przyda. @zmienny - ale wiesz, jak się okaże, że na któryś suplement źle reagujesz (każdy ma inny organizm) albo masz jakąś alergię na któryś - będziesz po kolei wszystkie eliminował? Lepiej dodawać pojedyncze i spokojnie, pomału obserwować co się dzieje. Najważniejsze są omegi, witamina D, cynk, cholina, jakaś mocna b complex z minerałami (olimp vita sport - będziesz miał załatwiony chrom), wapń z magnezem - i po paru tygodniach może się okazać, że z niczym więcej nie trzeba kombinować. Jak wyżej, najważniejsze są badania. @leonardo - tu masz opisany jedyny chyba sposób, który faktycznie działa, o wiele skuteczniejszy od zwykłego pomiaru z krwi: http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4597 //edit Przypominam też, że jeśli ktoś bierze psychotropy - nie mogę dać żadnej gwarancji, że terapia tutaj rozpisana pomoże. Ostatnio znajomego wyciągałem z dość ciężkiej nerwicy natręctw połączonej z atakami paniki, dopóki stopniowo nie zmniejszył dawki psychotropów i ich nie odstawił - nie było prawie żadnej poprawy. One na tyle mocno zmieniają pracę mózgu, że ciężko nawet zgadywać co się stanie, gdy uzupełni się niedobory pokarmowe.
  25. To nie tak, nie można - czy może raczej nie trzeba - brać wszystkich tych suplementów. Powinno się przeanalizować swój tryb życia z ostatnich lat i domyśleć się, czego może brakować. Jak bardzo mocno unikało się słońca - witamina D3, jak jadło się dużo omega 6 (słonecznik, olej słonecznikowy, oliwa z oliwek) - omega 3, jak miało się dietę wypełnioną cocacolą - chrom i cynk. Można oczywiście próbować wszystkiego jak leci, ale to strasznie dużo kasy wyjdzie. Można też próbować po kolei i jak coś nie pomaga, po miesiącu zmieniać zestaw, ale to pewnie strasznie męczące by było. Z dietą (czyli odżywianiem bez supli) jest ten problem, że po pierwsze - nie uzupełnisz w ten sposób wieloletnich niedoborów, albo musiałbyś czekać długie lata zanim się uzupełnią, na przykład cynk - jego uzupełnienie wymaga ponad 50 mg suplementu dziennie przez kilka miesięcy, z diety nie uzyskasz więcej niż 10-15 mg. Drugi problem jest taki, że każdy lubi inne pokarmy i ma inne zapotrzebowanie (inaczej powinien odżywiać się pracownik biurowy, inaczej ktoś uprawiający sporty siłowe, inaczej kobieta inaczej mężczyzna) - więc rozpisywanie jednej diety dla każdego kompletnie mija się z celem. No i najważniejsze, na początku przydałoby się zrobić podstawowy zestaw badań, żeby wykluczyć różne schorzenia i przypadłości które wymagają specyficznego podejścia. Wapń - w lidlu jest jakiś za chyba 3 zł, sporo tańszy niż te apteczne. Jak chcesz jeszcze taniej, może jak ja (potrzebuję bardzo dużo wapnia z powodu osłabienia kości i majątek bym na zwykłe suple wydał) - kupujesz czysty farmaceutycznie węglan wapnia za 10 zł / kg, mieszasz go z kwaskiem cytrynowym w wodzie i masz czysty farmaceutycznie cytrynian wapnia, najlepiej przyswajalną formę tego pierwiastka. Aha, ten artykuł na stronce o relaksacji mięśniowej naprawdę warto sobie wziąć do serca. To jest ze 20 minut dziennie, a potrafi dużo, bardzo dużo zmienić.
×