Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomakin

Użytkownik
  • Postów

    738
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomakin

  1. Piracetam jest boski na stany lękowe, ale raz - że też jest objawowy (nie uderza w przyczynę), dwa - powinno się osłonowo brać duże dawki choliny do niego. Przy depresji faktycznie różnie bywa, ale przy atakach paniki - zdarza się, że ludziom przechodzą "od ręki". Niestety tylko tak długo, jak długo biorą piracetam. Ponoć nie ma skutków ubocznych, ale tu można o depresji przeczytać, u mnie był to bardzo silny ból okolicy żołądka - nie słyszałem, żeby ktokolwiek inny tak na piracetam zareagował. Magnez może pomóc, jeśli to niedobór magnezu jest główną przyczyną problemów. Jeśli problemem jest coś innego - magnez nie pomoże. Ale zawsze jest to "coś", nie ma ataków paniki tak o sobie, bez jakiegoś powodu organicznego. Nikt zdrowy nie dostanie nerwicy lękowej, ile by stresu nie przeżywał. Przyczyna leży w zaburzonej pracy mózgu - i faktycznie magnez czasem jest główną przyczyną tego zaburzenia, ale czasem są to inne rzeczy, między innymi (ale nie tylko) te, które zmienny zacytował. W przypadku depresji powinno się iść w omega 3, cynk i witaminę D, a także - jak zawsze - zbadać dobrze tarczycę. Warto zrobić te podstawowe badania i szukać, sprawdzać różne przyczyny organiczne - magnezy, cynki i tak dalej, to dużo nie kosztuje, a jeśli trafi się w "swoją" przyczynę, zaburzenia typu depresje czy stany lękowe znikają w kilka tygodni. Jeszcze raz, do autorki tematu, odpowiadając wprost na pytanie - nie spotkałem jeszcze ANI JEDNEGO przypadku, w którym odpowiednio dobrane suplementy bądź skierowanie do odpowiedniego lekarza (np od tarczycy) nie poprawiły stanu zdrowia w stopniu przynajmniej bardzo dużym, a z reguły było to całkowite wyleczenie.
  2. Różański nie pierwszy i nie ostatni raz plecie trzy po trzy. Tak, kilkadziesiąt lat temu uważano, że w spirulinie znajduje się witamina B12. Od kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat wiadomo jednak, że są tam jedynie nieaktywne analogi, które fałszowały te pierwsze, niedokładne testy. Różański jak zwykle nie doczytał.
  3. @ala - wybacz, nie będę sobie robił terapii, która kosztuje tyle, że mógłbym za to kupić sobie pół mieszkania, akurat żeby sobie życie urządzić. Obawiam się, że gdybym to zrobił, stałbym się ofiarą syndromu Sztokholmskiego - bym powtarzał każdemu, że taka terapia jest dobra i warto. Od razu przypominają mi się ludzie, którzy za moich czasów odbywali przymusową służbę wojskową. Dwa lata wykreślone z życiorysu, akurat wtedy gdy można rozwinąć własny interes, gdy można się zacząć w życiu ustawiać. Ale oczywiście każdy powtarzał, że warto. Kurde, skoro tak warto, czemu potem a ni jeden nie dodał sobie jeszcze dwóch lat na jakimś zgrupowaniu skautów?! Nie będę robił terapii także z tego względu, że jest kompletnie niepotrzebna. Nie spotkałem jeszcze ani jednego przypadku nerwicy lękowej czy depresji, który nie znikłby albo bardzo mocno nie zmniejszył po rozwiązaniu problemów ze zdrowiem ogólnym - czy to zatrucia, czy niedobory, czy jakieś schorzenia typu zaburzenia pracy tarczycy albo przewlekłe choroby zakaźne. @Majkel (i zmienny) - omega3 dowolny preparat, tylko trzeba popatrzeć ile zawiera kwasu EPA. On jest tym składnikiem, który jest istotny. Trzeba celować w około 2000 mg tego kwasu dziennie, jak będzie 1500 albo 3000 to też nie zaszkodzi. Lepiej to rozbić na dwie porcje w ciągu dnia. I w przypadku omega 3 nie ma co liczyć na jakieś bardzo szybkie efekty - on będzie stopniowo wbudowywany w ściany komórkowe, to trwa niekiedy miesiącami. Ale za to pozytywny efekt utrzymuje się całymi latami po zaprzestaniu suplementacji. Witamina D3 - najlepiej się opalać, jeśli się nie da - 5000 IU dziennie powinno wystarczyć. Chrom - ważne, żeby to był chlorek chromu bądź jakiś inny "zwykły" związek, nie pikolinian - miał on niekiedy dość poważne skutki uboczne (których nie miały inne związki). Ile? Spokojnie można 500 mcg. Cynk - zależy od stopnia niedoboru, ale jeśli jest on dość poważny, trzeba niestety ładować bardzo duże dawki, rzędu nawet 100 mg dziennie, koniecznie pod osłoną jakiegoś preparatu miedzi. Tylko takie ilości pozwolą faktycznie uzupełnić niedobory. (zaraz odpiszę na posty z następnej strony) -- N lip 14, 2013 7:29 pm -- Jak nie raz pisałem, powinno się zacząć od podstawowych badań - żadna ilość D3 czy omega 3 nie pomoże, jeśli masz organizm wysycony ołowiem. Za to ołowiu można się pozbyć za dosłownie 10 zł, bo tyle kosztuje najskuteczniejszy środek wiążący ten pierwiastek i pozwalający go po prostu wysikać. Podobnie w przypadku powiedzmy hemochromatozy - trzeba zrobić konkretną, wycelowaną w to właśnie schorzenie terapię, bez tego ani rusz. W Polsce praktycznie nie diagnozuje się tej przypadłości, mnóstwo osób jest chorych i nic o tym nie wie - około 1 osoba na 200 powinna poddać się banalnie prostej terapii, ile się poddaje - ciężko wyczuć, pewnie mniej niż jedna na parę tysięcy. Ale z rzeczy, które można brać w ciemno bez praktycznie żadnego ryzyka - byłby to chrom, omega 3 wraz z urydyną i choliną, mocna B complex z podstawowymi innymi witaminami (chociażby wspomniany w tym wątku olimp sport), do tego duże dawki cynku pod osłoną miedzi. Zresztą większość z tych rzeczy biorę na co dzień albo co jakiś czas, jako że niemal niemożliwe jest dostarczenie tego w zwykłej diecie. @Wiola - to już musisz producenta zapytać, zacznij od pytania czemu kłamią o B12 w spirulinie.
  4. Boreliozę ma pewnie w jednym stawie, może w dwóch, jak w większości takich przypadków. Ale fakt, gdyby była faktycznie zdrowa i dobrze się odżywiała, organizm zwalczyłby to cholerstwo. Zmienny, nie ma testów magnezu, co gorsza - ciężko odróżnić objawy niedoboru tego pierwiastka od objawów braku wapnia, co jest o tyle problematyczne, że nadmiar jednego powoduje wypłukanie drugiego, więc suplementacją można nawet bardziej zaszkodzić niż pomóc.
  5. No właśnie, a powinnaś jednak poprosić kogoś, żeby Ci dietę ułożył - bo najwidoczniej nie masz zbyt dobrej. Skoro non stop brakuje Ci magnezu, to coś tam jest mocno nie tak. Nie można mieć diety w której brakuje tylko i wyłącznie magnezu, jeśli go nie ma - to nie ma też połowy innych minerałów i witamin.
  6. taaaa, z pewnością zróżnicowana dieta pozwoli w miesiąc uzupełnić niedobory pokarmowe, które pogłębiały się przez ostatnie kilkanaście lat... Wiola - nie musisz wyszukiwać świadków, starczy że pokażesz wynik densytometrii szyjki kości udowej Bo widzisz, ja jestem typowym romantykiem, mnie interesuje wnętrze człowieka. Wnętrze, rozumiesz. Kości, wątroba....
  7. Ala - jeśli tak jest, to jeszcze raz mówię - przestań znęcać się nad swoim organizmem dietą ubogą w składniki odżywcze, nawet efektów aktywności fizycznej nie jesteś w stanie utrzymać. To się skończy fatalnie pewnego dnia. Gdybyś zaczęła się normalnie odżywiać, a suplami uzupełniła to, czego nie da się w parę tygodni uzupełnić dietą (takie suple trzeba brać tylko miesiąc albo dwa, a potem odstawić już do końca życia), byłabyś trwale wyleczona, dodatkowo nie miałabyś zdewastowanego ciała w wieku lat 40. Zmienny - nie wiem, jak apteki, na pewno jest na każdym stoisku z odżywkami sportowymi - i na allegro, cena z wysyłką nieraz jest niższa niż w sklepie. 10 jajek dostarcza 1200 mg choliny, czyli jakieś 200% zapotrzebowana - aż nadto wystarczy, żeby organizm miał z czego budować. Tyle że tak ilość jajek może być niezdrowa - nie chodzi o cholesterol, ale o substancje zwane TMAO, możesz pogooglać o tym. Jeśli będziesz to robił przez miesiąc czy dwa nic wielkiego się nie stanie, ale nie radzę tego robić codziennie. Chyba tylko wegetarianie mogą bezpiecznie jeść jajka w takich ilościach - ich flora jelitowa ma zupełnie inny skład i nie produkuje TMAO. Siemię lniane w takiej ilości niemal nic nie dostarczy kup sobie omegi w aptece i celuj w 2000 mg EPA, takie dawki w badaniach klinicznych miały najlepszy efekt. //edit jak ktoś ma wysypkę po jajkach, to nawet jednego nie powinien jeść, ani nawet produktów w których użyto jajek. Znam ludzi co jedli po 30 - wegetariańscy kulturyści, nic im tam nie było, nie licząc oczywiście tego że zdobywali mistrzostwo świata w podnoszeniu ciężarów.
  8. Tak, zapłacisz równowartość samochodu albo nawet małego mieszkania, będziesz miała trwałe ślady - i dalej będziesz chora, bo jeśli nie uzupełnisz niedoborów pokarmowych, to co najwyżej nauczysz się na psychoterapii żyć z chorobą. Ja tam wolę zapłacić kilkaset razy mniej i trwale pozbyć się choroby, no ale każdy robi co on uważa za słuszne. //edit - jeśli masz nawroty gdy przestajesz brać magnez, to może przestań torturować swoje ciało dietą w której magnezu brakuje, bo w takiej diecie jednocześnie musi brakować kilkunastu innych składników odżywczych. Jestem pewien, że gdybyś jedną dziesiątą tej kasy co wydajesz na terapię wydała na zdrowe odżywianie, miałabyś dużo większą poprawę nie tylko samopoczucia, ale też ogólnego stanu zdrowia. Nie da się żyć na diecie z ciągłymi niedoborami, w końcu doprowadzisz się do cukrzycy, raka albo zawału.
  9. Tydzień psychoterapii kosztuje tyle, co najważniejsze suplementy na całe życie...
  10. Aby dostarczyć 500 mg urydyny (to, co nas w spirulinie interesuje), trzeba jej zjeść grubo ponad 50 gramów. Obniżyłem to do 30 gramów, co jest już ilością znaczącą - niższą niż to, co stosowano w testach klinicznych, ale już znaczącą i w miarę oszczędną dla portfela. Oczywiście można brać według zaleceń producenta - wtedy dostarczy się między innymi, w procentach zapotrzebowania dziennego: - 3% witaminy B1 - 1% witaminy B3 - 0,3% kwasu foliowego - 3% żelaza - 0,6% magnezu - 0,3% witaminy K - 0,3% cynku I tak dalej. Prawdziwa booooomba witaminowa. Spirulina to nie jest żaden lek, tylko żywność. Jej zaletą jest wysoka zawartość składników odżywczych. Zwykłe zielsko, które się je, tak jak je się brokuły, banany czy jabłka. Ale jeść 1 gram spiruliny dziennie (jak zaleca producent) ma mniej więcej tyle sensu, co jeść 1 plasterek banana, albo pić pół łyżeczki mleka. Oczywiście producent tego nie napisze, bo kto kupi od niego drogą spirulinę którą trzeba jeść garściami, żeby był jakiś efekt? Podobnie jest zresztą z lecytyną sojową, niby cenne źródło choliny, tyle że ilość zalecana przez producenta odpowiada 1/4 jednego jajka dziennie. Albo omega 3 - podobnie, zjedzenie jednej ryby na obiad dostarcza tyle tych kwasów, co 20 tabletek. Ale na opakowaniu jest jak byk napisane - 1 tabletka dziennie i nie przekraczać. Branie tych suplementów w ilości zalecanej przez producenta to zwykłe wyrzucanie pieniędzy, to nie jest regulowane żadnymi konkretnymi przepisami i producent może sobie wypisać, co tylko chce - na spirulinie GAL nawet napisali, że zawiera witaminę B12, co jest kompletną bzdurą, można w sekundę na wiki sprawdzić. Można też sprawdzić, że ilości witamin i minerałów które podał na opakowaniu producent są po prostu wymyślone - http://en.wikipedia.org/wiki/Spirulina_(dietary_supplement) . Producent bierze jakiś produkt, który jest "modny", jak lecytyna, omegi czy właśnie spirulina, kupuje za grosze kilkadziesiąt kilogramów, pakuje w ładnie wyglądające pudełka, pisze na nich jakieś totalne bzdury (bo wolno mu napisać wszystko, nawet skład wziąć z księżyca) sprzedaje w cenie kilkadziesiąt albo kilkaset razy wyższej - i jest zadowolony. Ludzie biorą mikroskopijne ilości - i też są zadowoleni, bo wydaje im się, że coś robią dla swojego zdrowia. No niestety, nic nie robią. Spirulina w dawkach polecanych przez producenta dostarcza kilka procent, albo nawet poniżej jednego procenta składników odżywczych. Jedyną korzyść z jej spożywania w takich dawkach odnosi producent. //edit - tam w linku dodajcie nawias na końcu, bo forum obcina. No i jest jeszcze jeden bardzo, bardzo cenny składnik w spirulinie - kwas gamma linolenowy, ale znowuż aby dostarczyć go w ilościach mających jakiekolwiek znaczenie dla organizmu, trzeba jeść jej sporo więcej.
  11. Wiesz, ja też myślałem, że jem zdrowo Dopiero jak badania porobiłem, wyszło ile mam różnych niedoborów. Ciężko ocenić własną dietę, z wielu względów, na przykład sami się lubimy oszukiwać, wmawiając sobie że jemy zdrowo i w ogóle super - najlepszy przykład to grubasy, które żrą po 4000 kcal, ale przysięgają, że nie jedzą więcej niż 1700. Ciężko też ocenić zawartość składników odżywczych w danych produktach, jeśli nie zna się na tym. Cynk sprawdzasz testem, który tam na stronce jest gdzieś opisany - ogólnie potrzebujesz wagi laboratoryjnej (starczy taka "dilerska" z allegro za 15 zł, ona waży z dokładnością do 0,01 grama), odmierzasz dokładnie 1 gram siarczanu cynku w 1 litrze wody. Jedni mówią, że zwykłego, inni że siedmiowodnego, sam się już pogubiłem. Możesz oczywiście 0,1 grama w 0,1 litra. Mieszasz to i bierzesz mały łyczek - ale nie przełykasz, tylko trzymasz w ustach przez 10 sekund. Jeśli nie poczujesz w ogóle żadnego smaku - masz silny niedobór, jeśli już na początku poczujesz bardzo mocny smak, tak że aż chcesz wypluć - masz bardzo wysoki poziom. Wyniki pośrednie to pośrednie fazy wysycenia organizmu. Na pewno powinieneś "iść" w omega 3, bo to najczęstszy niedobór, a do tego ich niski poziom to proszenie się o choroby serca, nowotwory i mnóstwo innych nieprzyjemnych rzeczy. Razem z omegami - jakąś cholinę, z supli albo z dużych ilości jajek, plus urydynę - ze spiruliny, co już niestety jest dość kosztowne. Ta "trójka", omega + cholina + spirulina jest chyba najmocniejszą rzeczą, jaką można zrobić przy zaburzeniach typu depresje czy ataki lękowe. Organizm wymaga wszystkich trzech składników do budowy obszarów w mózgu odpowiedzialnych za nastrój - tych obszarów, które zanikają przy długotrwałym niedoborze omega 3. Jeśli dostarczysz same omegi, może zabraknąć któregoś z pozostałych. Aha, drobna zmiana na stronce - wykreśliłem drożdże jako źródło urydyny. Niestety, podgrzewanie ich niszczy kwasy nukleinowe. Szkoda, bo są tanie, pozostaje spirulina, a to już koszty mogące przekroczyć 100 zł miesięcznie.
  12. Pytanie w kwestii że tak powiem technicznej - co to za zlot, co tam będziecie robić? Zwykłe spotkanie towarzyskie, jak rozumiem? Monika mnie tam ciągnie, towarzyski jestem, co więcej w Łodzi będę pewnie bywał, ale takie zloty to pewnie spotkania ludzi którzy przegadali już ze sobą trochę czasu przez neta i chcą się poznać teraz na żywo. Co ja bym tam robił, wpadł i powiedział "Hej, jestem tomek, leczę nerwice i depresje"? Wizja jak z taniego filmu, kurde
  13. O, zlocik. A na której stronie szczegóły?
  14. Majkel, wiele rzeczy można się dowiedzieć z analizy dotychczasowego życia albo testami. Stosowałeś głównie oleje bogate w omega 6? Masz zapewne niski poziom omega 3. Masz dokładną wagę (15 zł)? Możesz sprawdzić poziom cynku. Nie wychodziłeś na słońce? Witamina D. Masz ataki hipoglikemii (wygooglaj objawy)? Chrom. Wstajesz rano jak zombie, do południa jesteś zmęczony, piłeś dużo kawy? Magnez. Dieta z małą ilością roślin? Potas. Dieta oparta głównie na zbożach? Lizyna. Na zatrucie ołowiem, problemy z tarczycą, B12 czy żelazem są testy, które powinno wykonać się zanim zacznie się bawić w suple. Olimp bierze się raz dziennie - jedną kapsułkę białą, jedną niebieską (w jednej są witaminy, w drugiej minerały). To powinno poradzić sobie z niedoborami każdej witaminy z grupy B i przynajmniej mocno poprawić poziom chromu.
  15. Przeglądam ten biogenix, jasne, lepiej brać takie coś niż nic, ale... witamina B6 - 2,1 mg, to co ja biorę - 18,8 mg chrom - 20 ug, to co ja biorę - 150 ug nawet biorąc dwie kapsułki dziennie, nie zbliżasz się nawet do wartości które pozwalają uzupełnić długotrwałe niedobory Dla przykładu chrom - trzeba go brać z 500 ug dziennie przez parę tygodni, zanim komórki w organizmie się wysycą. Jak skończysz te witaminki - poszukaj czegoś porządnego, co ma dużo chromu i duuuużo witamin z grupy B, zwłaszcza B1 i B12.
  16. Bardzo fajny wpis z mojego forum sprzed dosłownie paru godzin: Ja osobiście uważam, że pomogło coś innego, chrom albo mocny zestaw witamin z grupy B które obydwa są w olimpie, no ale nieważne co, ważne że pomaga
  17. Nie jestem weganinem, ale mniejsza z tym. Niemal nikt na forum nie jest, a proponuję ludziom suplementy - więc nie łapię związku, skoro nie są weganami to czemu oni mieliby unikać sztucznych substancji? Zresztą nawet gdyby byli, też nie widzę związku. Faktem jest, że niektóre niedobory żywieniowe dotykają niemal każdego - bez względu na dietę, chociażby witamina D w zimie. Faktem jest też, że długotrwałych niedoborów nie da się szybko i łatwo uzupełnić dietą.
  18. No i forum zjadło mi posta... PubMed to nie jest "stronka", tylko współczesna wiedza medyczna. Dosłownie. To jest zbiór wszystkich badań, jakie wykonano i opublikowano. Jeśli czegoś tam nie ma, nie uznajemy tego za medycynę. W polskich podręcznikach z lat 70 nie ma na przykład informacji o B12, bo wtedy tego nikt nie wiedział. Wszyscy wierzyli w coś, co było nieprawdziwe. Jeśli lekarz jest dobry - korzysta z tej bazy i sprawdza, czy odkąd napisano podręcznik z którego się uczył coś się aby nie zmieniło. Niestety, polscy lekarze, zwłaszcza ze starszego pokolenia, z internetem są na bakier. I potem mamy efekty takie, jakie mamy. @Mightman - może nie powinienem tego pisać, ale jako że mnie też troszkę ta pani irytuje, będę nieco zgryźliwy Otóż, postaw się w jej sytuacji. Wydajesz na terapię sumę, za którą możesz kupić niezły samochód, a tu na forum przychodzi kolo który mówi, że lepsze efekty można osiągnąć suplami za 15 zł. Można się wkurzyć Podobnie pewnie muszą się czuć ludzie, którzy ileś lat biorą psychotropy i żrą się ze skutkami ubocznymi. Symptomatyczne jest, że ja nie pisuję w tematach o psychoanalizie czy SSRI, nie mam potrzeby udowadniania komukolwiek czegokolwiek...
  19. Nie no spoko, zauważyłem już, że wolisz ufać wszelkiej maści "autorytetom" niż badaniom naukowym, vide sprawa boreliozy gdzie masz kilkaset badań mówiących A, "autorytet" z ILADS mówiący B - i wierzysz w B. Ja jednak, jeśli pozwolisz, będę dalej pokładał moje zaufanie w badaniach naukowych, a "autorytetowi" zaufam tylko wtedy, gdy na poparcie swoich słów będzie w stanie pokazać coś takiego: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2064638 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/5751528 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/13998317 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/685735 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2014701/ http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9694707 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1294020/?page=1 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9848344 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9201148 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8309266 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/9736106 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3921179 http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1984131 Zaorane, dalej nie chce mi się szukać, ale tego jest dużo, dużo więcej. Oczywiście dalej możesz wierzyć Różańskiemu i jego wiedzy z podręczników z lat 70. -- Śr lip 03, 2013 5:07 pm -- (a skoro jesteśmy na forum psychologicznym, czy nie mam przypadkiem zbyt agresywnego tonu postów? parę osób zwracało mi na to uwagę, a ja chyba nie jestem w stanie sam ocenić takiego czegoś)
  20. przegapiłem, nie olałem. Nie, nie miałem problemów z nużeńcem - w każdym razie nic o nich nie wiem, smarowałem się tym olejkiem niejako zapobiegawczo - i trochę też dlatego, że zanim coś ludziom polecę, zwykłem testować na sobie. Dzięki temu wiem, że na przykład internetowe informacje na temat możliwej dawki wersenianu disodowego są mooocno przesadzone. Tak, stosuję całe legiony różnych suplementów, głównie na poprawę gęstości kości, którą - jak się okazało - miałem bardzo obniżoną. W ogóle zanim zacząłem interesować się medycyną naturalną i innymi takimi rzeczami miałem sporo problemów ze zdrowiem - między innymi ciągłe ataki paniki, ale tych problemów było dużo więcej. Wcale bym się nie zdziwił, jakby wtedy namnożyło mi się na przykład nużeńców a teraz zwykłe podniesienie odporności nic by nie dało. Różański jak zwykle "zapomniał" podać źródeł swoich rewelacji. Ale może i ma rację, nie wiem. Wiem tylko, że nie raz i nie dwa razy badaniami wykazano, że suplementy doustne stabilniej i trwalej podnoszą poziom B12, niż zastrzyki. Są też no... wygodniejsze, chyba że ktoś naprawdę lubi ból i bieganie po gabinetach A jeśli zastosuje się formę rozpuszczalną pod językiem (taką, jak poleciłem), to już w ogóle pozamiatane.
  21. Tu nie tyle chodzi o to czy mają za dużo czy za mało, co raczej o to, że wieloletnie niedobory powodują pewne zmiany w organizmie - i żeby te zmiany cofnąć, wymagane jest wręcz zalanie go bardzo wysokimi dawkami. Jeśli ktoś nie miał nigdy niedoborów, 10 mcg jest w sam raz, jeśli miał - 100 będzie niekiedy za mało. Ta sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i w zasadzie powinno się robić jeszcze kilka rzeczy, ale to za dużo wyjaśniania i problemów, za mały efekt. Najlepiej kupić jakąś formę którą można rozpuszczać pod językiem - nie wiem co jest w aptekach, ja się na allegro z reguły zaopatruję, kilka osób sprzedaje tam taką w płynie pod język. Cenowo wychodzi nawet kilkadziesiąt razy taniej niż preparaty tabletkowe. A jeszcze lepiej kupić jakąś mocną multi dla sportowców, gdzie jest dużo zarówno B12, jak i innych witamin działających synergicznie - B1, B6 czy niacyny. Nie przedawkujesz B12, tego jednego możesz być pewny/a.
  22. Dużo więcej dowiesz się na forach ludzi, którzy takie coś stosują żeby pozbyć się trądziku różowatego. Ja mogę tylko mniej-więcej przepisać to, co oni tam kombinowali, na ile pamiętam i jak ja to robiłem. Brałem olejek kokosowy, mieszałem go mniej więcej 1 do 1 z olejkiem z drzewa, smarowałem wszędzie, gdzie powinny teoretycznie żyć nużeńce - w zasadzie są to wszystkie te miejsca, na których zazwyczaj pokazuje się ten trądzik. Nie smaruj tylko zmian, ale wszystkie te powierzchnie. Najgorzej jest z powiekami - paskudztwa siedzą w mieszkach włosowych rzęs i powinno się to w zasadzie posmarować, ale u mnie od razu mieszanka dostawała się do oczu i musiałem długo płukać, bo piecze jak cholera. Ja sobie dodatkowo całą głowę tym smarowałem w nieco mniejszym stężeniu. Olejek powinien sprawić, że robale wylezą - trzeba potem regularnie myć te miejsca aby je zmyć ze skóry, najlepiej małą ilością szamponu (bo najmocniej odtłuszcza). I jeśli to nużeńce - spodziewaj się przez pierwsze tygodnie sporego pogorszenia, jak zaczną masowo obumierać i bakterie zaczną się rozmnażać na ich "zwłokach".
  23. @Abraxas - nawet w tym wątku wrzuciłem dwa badania, w których suplementy leczyły nerwicę lękową - czy raczej jeden tylko suplement, lizyna. Obydwa były pod kontrolą placebo. Chociaż nie wiem w sumie po co w ogóle odpowiadam - na posty pisane takim tonem nie powinno się w ogóle reagować. @nerwa - oczywiście, że choroba przechodzi sama. Oczywiście, że nie przechodzi każdemu. Ale przechodzi na tyle często, że może to spowodować bardzo poważne trudności w ocenie skuteczności. Czytam sobie właśnie o tej konkretnej metodzie terapii psychodynamicznej zorientowanej na ataki paniki - jednak ma ona całkiem sporo wspólnego z terapią behawioralną. Łączy się tam konkretne odczucia i myśli towarzyszące atakowi z przyjemną pogadanką. Co prawda głównie próbują tam grzebać ludziom w głowie, ale jak się przyjrzeć dokładniej, jest w pełni spełniona zasada bodziec - wzmocnienie. Może więc faktycznie działa w przypadku zaburzeń z atakami paniki, a nie działa w przypadku depresji - gdzie behawioryzm nic nie pomoże. Czyli całkowicie przypadkiem ktoś ułożył terapię behawioralną, próbując układać program psychoanalizy. Jestem pewien, że gdyby zamiast analizować w przyjemnych i komfortowych warunkach odczucia towarzyszące atakowi paniki - po prostu mówiono o nich, kazano je sobie wizualizować jednocześnie robiąc masaż relaksacyjny, efekt byłby nawet dużo większy. W jednym i drugim przypadku masz bodziec (atak paniki bądź jakieś towarzyszące mu wizualizacje) i wzmocnienie - przyjemne odczucie, czy to relaksu i opanowania na pogadance, czy na przykład masażu. Prawdę mówiąc dałaś mi do myślenia i może zmienię wpis na stronce, jeszcze trochę o tym poczytam. Dalej jednak będę przeciwny psychoterapii stosowanej jako jedyna metoda leczenia zaburzeń lękowych - chociażby ze względu na koszty oraz na zagrożenie zdrowia i życia, jakie niesie za sobą nie wyleczenie schorzeń które dają jako objaw nerwicę lękową. Metoda behawioralna działa o wiele szybciej, skuteczniej i można ją sobie zrobić za darmo samemu, zaś w przypadku suplementów diety zdarzały mi się już sytuacje, gdy człowiek nie będący w stanie wyjść z domu - po kilku tygodniach był w stanie robić wszystko, iść w największy tłum, oddalić się na dowolną odległość, nie mając nawet najmniejszego objawu.
  24. Badanie jest kompletnie bezwartościowe - nie było grupy kontrolnej. Wiadomo, że to choroba która przechodzi sama. jeśli weźmiesz grupę chorych i pokropisz ich wodą święconą, po 6 miesiącach będą mieli średnio dużo lepsze wyniki. Nie oznacza to, że woda święcona działa. http://www.safranlab.net/uploads/7/6/4/6/7646935/barber_barrrett_gallop_rynn_amp_rickels_jcpsychiatry_2.pdf tutaj masz porównanie takiej terapii z pigułką placebo. Co się okazuje? Że owszem, terapia daje poprawę. Dokładnie taką, jaką miałabyś gdybyś nic innego nie robiła. Jest jeszcze jeden bardzo duży problem. Psychoterapia uczy okłamywania siebie. Ludzie nie mają żadnej obiektywnej zmiany w swoim życiu, ale mówią, że jest im lepiej. W rezultacie zakłamują wyniki - bo w większości badań efekt mierzy się pytając ludzi, jak się czują. Dlatego idealne badanie to takie, które skupia się na jakimś neutralnym aspekcie - w przypadku depresji mogłaby to być ilość samobójstw. Oczywiście nie robi się takich badań, bo wyniki byłyby dość niewygodne - a zwróć uwagę, że badania są prowadzone przez ludzi, którzy zarabiają na terapii, czyli naprawdę bardzo mocno im zależy, aby udowodnić że to działa. No i na koniec - bilans strat i zysków. Psychoterapia kosztuje majątek, nawet jak sama za to nie zapłaciłaś, zapłaciliśmy my wszyscy. Jeśli dużo lepszy efekt można osiągnąć suplementem cynku, lizyny czy witaminy D, które kosztują po 5 zł, uważam że to jest wyjątkowo karygodne marnotrawstwo - w kraju, w którym dzieci umierają bo nie ma pieniędzy na leczenie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że nie leczenie niedoborów pokarmowych w znacznym stopniu zwiększa ryzyko zachorowań na przeróżne "zwykłe" schorzenia. Nie doceniasz też częstotliwości występowania niedoborów pokarmowych i siły, z jaką oddziaływają one na psychikę. Nie spotkałem jeszcze ani jednego przypadku, w których uzupełnienie tych najczęściej spotykanych nie przyniosłoby błyskawicznej, bardzo silnej poprawy.
  25. @Wiola, ale zdajesz sobie sprawę, ile objawów może dać długotrwały niedobór witaminy D? - depresja - ataki paniki - bóle mięśni, stawów - silne bóle klatki piersiowej - zmiany skórne - silne bóle kręgosłupa - rozwolnienia - stany zapalne oczu - zapalenia skóry głowy - zapalenia dziąseł - ból zębów - szumy uszne - ciągłe uczucie zimna - zimne stopy, dłonie Zapewne można jeszcze wymieniać i wymieniać. A chorzy hmm... no cóż, powiedzmy że jestem dość znany i ciągle ktoś mi kogoś podsyła po poradę. @Monika - tak, nużeńce. Bardzo częsta (według niektórych lekarzy główna albo wręcz jedyna) przyczyna takich problemów jak Twoje. Dość znana sprawa, dziwne że pierwszy raz o tym słyszysz. Googlnij demodex mites rosacea, są całe fora gdzie ludzie się terapiami na to wymieniają, mnóstwo badań było na ten temat, więc to nie jest jakiś internetowy mit. Olejek z drzewa herbacianego 5 czy 10 zl w aptece kosztuje, do tego jakiś nośnik - jak ja próbowałem, stosowałem indyjski olejek do włosów, swoją drogą fajna sprawa, ciężko o lepszy trick na wzmocnienie włosów - mam długie więc muszę kombinować Olejek nazywa się dabur vatika i można dostać na allegro czy w co bardziej odjechanych sklepach. @nerwa - w 3 sekundy opanowany atak... tylko to jest ten problem, skąd wiesz, że po prostu akurat w tym samym czasie samo nie zaczęło Ci przechodzić i te ataki mijałyby bez żadnej terapii? Ja wolę opierać się na dostępnych badaniach, jeśli wykazują one, że jednej, drugiej, dziesiątej, setnej osobie dana terapia nie pomaga na daną chorobę, jeśli jednocześnie jest to choroba która bardzo często mija sama z siebie, to gdy sto pierwsza osoba zarzeka się "ta terapia mi pomogła", prędzej uwierzę, że akurat zgrało się w czasie stosowanie terapii wraz z końcem choroby. Może akurat zaczęły się słoneczne dni, może uzupełniłaś z diety lizynę, może spadł poziom stresu ogólnego na który byłaś narażona... Każdy dostanie ataku paniki po zastrzyku z mleczanu sodu albo czegoś podobnie działającego, tu nie ma wyjątków. To jest zwykła reakcja chemiczna w organizmie i można to opanować mniej więcej tak skutecznie, jak siłą woli opanujesz krwawienie z rany. Jeśli ktoś ma walniętą chemię mózgu - będzie je miał, nie ma - nie będzie. Można sobie zredukować poziom stresu, ale to na tej zasadzie, że odpowiednimi technikami (na przykład medytacją) zmienia się chemię mózgu (zmieniając poziom hormonów we krwi, konkretnie kortyzolu i DHEA). Podobnie niektóre techniki psychoterapeutyczne włączają behawioralne techniki redukcji stresu - z tego co piszesz wynika, że nie bardzo odróżniasz jedno od drugiego, wiec pewnie miałaś taką właśnie terapię pół-behawioralną.
×