Skocz do zawartości
Nerwica.com

pyzia1

Użytkownik
  • Postów

    745
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pyzia1

  1. pyzia1

    Zamiast dzień dobry :D

    Ja też miałam kiedys dużo styczności z narkotykami, głównie z marihuaną i amfetaminą właśnie. Cięzko powiedzieć, czy to one spowodowały moją chorobę bo myslę, że przyczyniło się do jej powstania wiele rzeczy. Ale faktem jest, że nieźle napaprały mi w głowie. Myślałam wtedy, że moje życie nie jest nic warte, więc co to różnica, czy je sobie skracam ćpaniem...Co było to było, najważniejsze, że już tak nie myślę. Cieszę się, że udało Ci się wyleczyć bez psychologa i farmakologii, ja nie miałam tyle szczęścia.
  2. pyzia1

    witam wszystkich

    To super, że Ci lepiej! Witaj!
  3. Też przeczytałam kawałek, jakie to prawdziwe! Gdy jeszcze myślałam, że z depresją nie trzeba się ukrywać, powiedziałam o tym ,że się na nią leczę kilku znajomych. Reakcja: większość z nich powiedziała, że oni tez maja depresję ale potrafią wziąć się w garść i obejśc bez leczenia!Potem często wypytywali mnie czy dalej biorę te leki i po co i wogóle to dlaczego jestem chora? Ludze nic nie wiedzą na temat tej choroby, kiedyś w telewizji jakaś prezenterka powiedziała, że na depresję to dobra jest dietka albo ciuchy,totalny szok! Nie wierzę, że depresję można sobie wmówić, właśnie przez to debilne podejście ludzi z "zewnątrz" taki myślimy i potem mamy jeszcze większe poczucie winy.
  4. Ponieważ w tym właśnie miejscu można się "wyjęczeć" i nikt nie będzie iał o to pretensji więc to zrobię: Jest mi okropnie!! Nikt mnie nie kocha, siedzę sama w domu chociaż jest sobota wieczór, na dworze zimno i chce mi się wyć!!! Cały tydzień czekałam na weekend, myślałam, że zrobię coś przyjemnego, odpocznę, ale nie udało się. Nie umiem się dobrze bawić ani odpoczywać jak jestem w dołku.
  5. Kiedyś próbowałam dostac sie do pani psychiatry, o której słyszałam, że jest bardzo dobra. Po trzecim podejściu dałam sobie spokój. W przychodni, w której przyjmuje nie wolno umawiać się na konkretną godzinę ani przez telefon, po prostu trzeba przyjść i grzecznie czekać na swoją kolej - za każdym razem po 3,4 godzinach wymiękałam. Czy tak ciężko wpaść na to, że osoby z różnymi schorzeniami psychicznymi mogą mieć problemy z siedzeniem bezczynnie w takim miejscu? Dla mnie to był jasny komunikat: mnie nie zależy, żeby ci pomóc, jak chcesz się leczyc to siedź i czekaj. Teraz chodzę do psychiatry u którego zapisuję się na konkretny dzień i godzinę. Może nie jest najlepszy ale cos za coś.
  6. A mnie przez całe dzieciństwo ojciec powtarzał, że jestem "psychiczna" i muszę sie leczyć.Chyba mu uwierzyłam i w końcu doszło do tego, że bez leków nie umiem funkconować. Moja mama też to ma.
  7. Wiesz, mi terapia też nie pomogła, chociaż wiązałam z nią duże nadzieje. To chyba nie takie proste znaleźć dobrego terapeutę. Nie wiem, czy mogę Ci w jakis sposób pomóc, w końcu jakoś siebie do końca nie umiem wyleczyć:)Ale zawsze można spróbować.
  8. Chętnie, fajnie chyba będzie dla odmiany opisać ten stan komuś, kto pewnie nieraz go doświadczał Klęska polegała na tym, że: -nie mogłam spać -płakałam po kilka razy na dzień, nawet w miejscach publicznych -krzyczałam na dziecko i męża bez powodu i ogólnie nie mogłam znieść ludzi -b. często myślałam o śmierci -czułam, że moje życie się wali i że nie jestem stanie podołać żadnemu z zadań czekających mnie w przyszłości. Tyle w skrócie - pewnie znasz to z autopsji?? Gdy chodzę z tymi moimi problemami do psychiatry lub psychologa, mam wrażenie, że albo mają oni niewielka wiedzę na temat depresji albo nie mają ochoty mi tej wiedzy przekazać. A ja bardzo chciałabym dowiedzieć się skąd to cholerstwo i co z nim dalej będzie. Odpowiedzi, które można uzyskać w gazetach lub poradnikach wogóle mnie nie zadowalają.
  9. Sulpiryd brałam jakiś czas temu, jedyne działanie, jakie zauważyłam to zatrzymanie okresu:) Dobrze, że sama odstawiłam bo lekarz oczywiście nie ostrzegł mnie, że można się uzależnić. Jovita, czy to prawda, że nie wolno przez rok brac tego samego leku? Nawet jeśli pomaga??
  10. Cześć! Jeżeli chodzi o seronil, to jest to lek, który pasuje mi idealnie. Biorę go od kilku lat i nie odczuwam żadnych skutków ubocznych. Przez ten czas miewałam okresy, kiedy czułam się gorzej, ale to zawsze mijało. Także głowa do góry Nelka, myślę że juz niedługo będzie lepiej. Jeśli masz kłopoty ze spaniem to może lekarz przepisze Ci jakies dodatkowe leki. Poza tym trzeba na prawdę brać seronil długo, żeby zadziałał w pełni. A teraz pytanie z innej beczki: kto z was odstawiał seronil? Na jak długo? Psychiatra wmawia mi, że będę musiała go brac już zawsze ale ciagle nie wiem co o tym myśleć. Dotychczasowe próby odstawienia kończyły sie klęska.
  11. pyzia1

    Po prostu cześć:)

    Witam wszystkich! Już wczoraj zaczęłam udzielać się na forum, a dopiero teraz wpadłam na to, żeby sie przywitać:))Super sprawa to forum, moja depresja nie jest tematem, o którym chętnie rozmawiam ze"zdrowymi" ludźmi, nawet bliskimi, a przeciez nie mogę udawać, że jej nie ma. Więc, dzięki, że jesteście!
  12. Nie masz nawet pojęcia, jak dobrze Cię rozumiem - czuję się, jakbym miała "podwójną osobowość" już od lat, ciągle walczę, żeby ta "chora" nie wyszła na wierzch, bo sie jej wstydzę. Ale jakoś sobie radzę, raz lepiej, raz gorzej. Kiedyś przeczytałam książkę "Możesz uzdrowić swoje życie" i bardzo mi pomogła. Jeśli jeszcze je nie czytałaś to polecam, można się z niej nauczyć szacunku i miłości do samego siebie, a wydaje mi się, że nam, ludziom z depreską, tego najbardziej brakuje.
  13. Wygląda na to, że jestem tu rekordzistką:) Biorę fluoksetynę już od 8 lat! Oczywiście robiłam przerwy, najdłuższa trwała pół roku, ale zawsze w końcu czułam się podle i musiałam znów zacząć brać. Ostatnio odstawiłam rok temu - już po paru dniach już byłam w dołku, wytrzymałam półtora miesiąca i nie miałam więcej sił, żeby się męczyć - psychoterapia też nie pomogła. Podobno nowoczesne leki antydepresyjne nie uzależniają ale chyba w to nie wierzę. Po tylu latach brania mam wrażenie, jakbym miała dwie osobowości - tą "na lekach" - rozsądną, czasem wesołą, słowem zwyczajną i tą "bez leków"-jędzowatą, wystraszoną i nie potrafiącą sobie z niczym poradzić. To cholernie przykre uczucie.
  14. Cześć! U mnie w domu też było podobnie, rodzice mieli do mnie tylko pretensje, gdy z nimi mieszkałam, mama głównie ze mnie drwiła, ojciec nieraz bił. Tez czułam się nic nie warta, a może wciąż się tak czuję. Od lat biorę leki antydepresyjne i one pozwalają mi myśleć o sobie dobrze. Miałam w życiu dużo szczęścia, udało mi się wyprowadzić od rodziców, znaleźć dobrego człowieka, który mnie pokochał. Ale nie udałoby mi się to, gdybym nie poszła do psychiatry. Wiem, że tabletki na poprawienie nastroju to tylko półśrodek ale wolę je brać niż żyć wiecznie wspominając całe zło, które mnie spotkało. Niektórym pomaga psychoterapia, mi nie pomogła, a może trafiłam na kiepskich terapeutów. Nie wiem, czy leczysz się w jakikolwiek sposób, ale jeśli nie to spróbuj - obojętnie, czy u psychiatry czy u psychologa. Gdy wyjdziesz z dołka na pewno łatwiej będzie Ci zmienić swoje życie.
  15. To niesamowite, że tak wielu ludzi ma takie problemy jak ja! Nie myslałam, że tak jest, już od kilku lat mam wrażenie, że jestem jakimś "dziwadłem". Wystarczająco dziwne jest dla ludzi to, że w wieku 28 lat zdążyłam wziąć ślub, rozwieźć się i...znów wziąć ślub - na szczęście z kimś innym. A gdyby tak dowiedzieli się, że już od 8 lat "jadę" na antydepresantach. Albo jak często tak na prawde piję. Na zewnątrz wszystko wygląda w miarę ok, po ciężkich przejściach związanych z moim byłym mężem niby sie pozbierałam,ale tak na prawdę, to się boję. Trzymam się w kupie dzięki moim bliskim i rutynie: rano prozac, wieczorem piwko lub winko ale jak długo można tak ciągnąć?Za kilka miesięcy zajdę w ciążę i co wtedy?Ostatnio odstawilłam fluoksetynę rok temu-czułam się tak fatalnie, że chciałam tylko umrzeć. Czy Wy też pijecie, żeby zagłuszyć lęki?
×