Skocz do zawartości
Nerwica.com

pyzia1

Użytkownik
  • Postów

    745
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pyzia1

  1. Mooni, widzę że sprawa zaczyna się robić mało śmieszna Niech go szlag tego Twojego małożona. Może jednak się wyprowadź?
  2. Ech, łatwo powiedzieć. Facet po prostu ją kocha i stara się wybaczać. Ale w pewnym momencie może nie wytrzymać. Bananowa, jeśli Ci na prawdę na nim zależy to zacznij to leczyć. Wszystko ma swoje granice, cierpliwość Twojego faceta też.
  3. bakus, a jeśli poznasz kiedyś dziewczynę idealną dla Ciebie ale nie dziewicę? Co wtedy zrobisz? Szanuję Twoje poglądy ale nie spodziewałam się, że ktoś w obecnych czasach takie ma To znaczy że będziesz uprawiał sex dopiero po ślubie? Dlaczego to takie ważne, żeby dziewczyna była dziewicą? Czy to coś zmienia jeśli chodzi o jej osobowość?
  4. pyzia1

    ...

    Zależy z czego ten brak sexu wynika i jakie ten celibat wywołuje uczucia. Może wywołać negatywne uczucia, mocno pogorszyć samoocenę ale nie wiem czy wywoła nerwicę. Może jeśli ktoś jest bardzo podatny to tak.
  5. Mój dzisiejszy dzień zaczął się o 4:45 a przecież niedziela to jeden z tych dwóch dni gdy mogę się wreszcie wyspać. No cóż, chyba nie dziś. Ale to nic, po prostu posiedzę tu sobie i obejrzę wschód słońca, szkoda że nie jestem nad morzem
  6. Ten g... seronil już na mnie nie działa! Czuję się tak samo jak wtedy, gdy nie biorę leków (czyli maaaakabrycznie )tylko lepiej śpię. Lekarka nie chce mi zmienić leków ani dawki a ja czuję, że się wykończę. Jeśli od teraz tak ma wyglądać moje życie to ja wysiadam
  7. pyzia1

    Natręctwa myśli...

    Łomatko,deprecha, a cóżby innego I tak mi nie pomożesz ale dzięki za zainteresowanie
  8. pyzia1

    Natręctwa myśli...

    Leczę się od lat, biorę seronil, na terapię chodziłam dość długo ale nie pomogła. Nie kłócimy się i owszem, myślę że on mnie nie rozumie i co gorsze, już nie chce zrozumieć. To moje drugie małżeństwo i jeśli nie wypali to już chyba nie będzie dla mnie nadziei
  9. schizo, może pomogłaby Ci wizyta u lekarza? Nie wiem jak żyjesz z rodzicami ale uwierz, że Twoja śmierć na pewno nie byłaby czymś dobrym dla nich. Może pogadaj z nimi, powiedz że potrzebujesz pomocy. Trzymaj się, nie jesteś sam.
  10. pyzia1

    Natręctwa myśli...

    W końcu muszę to przyznać:mam obsesyjne myśli na temat mojego męża Nie wiem jak i kiedy to się zaczęło ale wciąż analizuję jego zachowanie, wszystko co robi i mówi i we wszystkim dopatruję się jakiegoś drugiego dna i dowodu na to że zrobiłam wielki błąd wychodząc za niego za mąż.
  11. Dobrze Cię rozumiem, ja też mam dość. Ale na tym właśnie polega życie, żeby mimo tego iść do przodu. I nie mamy innego wyjścia.
  12. Też to mam (dlaczego mnie to nie dziwi ?). Oprócz tego straszne wzdęcia i mdłości. Espumisan i krople żołądkowe stosuję właściwie codziennie. Ale nie mam zamiaru iść na żadne z tych ohydnych badań, np kolonoskopia. Wolę się męczyć, zresztą i tak by mi nie pomogli
  13. Jeżeli czujesz, że jest z Tobą naprawdę źle i potrzebujesz leczenia od zaraz to weź tą fluoksetynę, jeśli nie to idź jeszcze do innego lekarza i skonsultuj. Co do skutków ubocznych to ja miałam niewielkie i nie schudłam za dużo ale każdy inaczej reaguje.
  14. pyzia1

    Szambo

    Ja uważam, że to całkiem możliwe, że zdrowi gardzą chorymi. Dotychczas myślałam, że dotyczy to tylko osób, które nigdy nie miały nerwicy/depresji. Ale zmieniłam zdanie. Kilka razy spotkałam się na tym forum z osobami, którym udało się wyleczyć i zachowują się właśnie jakby gardzili tymi, którym się to nie udało, bo są słabi, bo biorą leki, bo się poddają bo nie potrafią wziąć się w garść. W skrócie:bo są chorzy. Myślę, że dzieje się tak, bo zdrowy nigdy chorego nie zrozumie.
  15. Jeśli zaprzecza to może warto mu uwierzyć? Jesteś pewna że kłalmie? Nie znam szczegółów ale taka sytuacja (o ile jest rzeczywista a nie "wkręcona" przez Ciebie) może rozłożyć człowieka na amen i wtedy nawet leki mogą za bardzo nie pomóc. Za to pomaga czas.
  16. Ta cholerna niska samoocena zatruwa mi życie od kiedy pamiętam. Gdy zaczęłam myśleć pozytywnie to było jak objawienie. wreszcie zrozumiałam że ja też zasługuję na akceptację i miłość, innych i swoją. Udało mi się być z siebie zadowoloną przez parę lat a potem, przy kolejnym epizodzie depresji wszystko się rypło. Wciąż wierzę, że pozytywne myślenie może zdziałać cuda i wciąż powtarzam sobie afirmacje ale mimo to kompleksy wciąż dają mi popalić. Wystarczy jedna krytyczna uwaga, niemiłe spojrzenie i już włącza się ten wredny głosik szepczący:to twoja wina, to twoja wina
  17. Nigdy nie lubiłam poniedziałków ale ostatnio lubię je najbardziej bo jak na złość zawsze w weekend mam doła, za dużo mam wtedy czasu na myślenie. Tak więc wypiję za poniedziałki
  18. sama się już nad tym zaczynam zastanawiać...
  19. Wybór w zasadzie jest jeden: skoro już się urodziłam to mam wybór: żyję dalej albo nie. A ponieważ już tak to jest, że najczęściej musimy odpowiadać nie tylko za siebie więc nie mamy wyboru i tak już się trzeba męczyć do usranej śmierci.
  20. Moi znajomi też się tak zachowują, a właściwie zachowywali bo od jakiegoś czasu już nie próbuję się z nimi spotykać a oni też nie piszą i nie dzwonią. A przecież zawsze miałam choćby kilka bliskich osób, z którymi mogłam się spotkać w weekend, wyskoczyć czasem na piwko, pogadać. Nie rozumiem, co robię źle? Mój dzień jest okropny, czuję się podle, znów wszystko wróciło, znów widzę jak mało sensu jest w mojej marnej egzystencji.
  21. Spróbuj, co Ci szkodzi, niekoniecznie będziesz musiała brać leki, może terapia Ci pomoże. Możesz poczuć się lepiej dzięki samej świadomości, że robisz coś żeby sobie pomóc.
  22. pyzia1

    Jesteśmy wybrani

    Czy ktoś wie jak z tym walczyć? Niestety powtarzanie sobie "nic mnie to nie obchodzi" nic nie daje. Bo obchodzi i już.
  23. Kaja007, też mi się często zdarza tak myśleć, ale zawsze w końcu przychodzi dzień, gdy to mija i mogę zwyczajnie (co z tego że bez rewelacji) żyć. Z Tobą też tak będzie, zobaczysz. A może potrzebna Ci pomoc? Leczysz się?
  24. Oczywiście powinieneś iść do psychiatry ale jeśli pójdziesz na NFZ to na odpowiednią diagnozę i wybór metody leczenia bym nie liczyła, tzn pewnie przepiszą Ci tą fluoksetynę (notabene dobry lek) i do widzenia. Sorki za czarnowidztwo ale leczę się już długo i dość mam tych konowałów. Równie dobrze mógłby powstać program, w którym wpisywałbyś objawy a on drukowałby Ci receptę
×