-
Postów
473 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Rico
-
Kawa ma wiele plusów, wystarczy wygooglować jakieś sensowne źródła. Żeby szkodziła to trzeba by chyba wypić dzban mocnej kawy.
-
Chodzenie po galeriach i to, że nie ma butów jakie chcę w moim rozmiarze.
-
Wizyta u zajebistej fryzjerki
-
No ale u mnie to najczęściej są spotkania z kumplami a picie z kolegami dla samego picia właściwie już mnie nie bawi.
-
Heh, ale z drugiej strony z tego picia nic oprócz kaca nie wynika.
-
[videoyoutube=I7Pl9vevoGc][/videoyoutube] Idealna nuta dla chorych xd
-
W marihuanie zajebiste i jednocześnie złe jest obżeranie się, gastro...
-
No, a na razie są dwie xd. No piątek, sobota np.
-
Raczej nie, trochę później, chodzi o to, żeby więcej ludzi miało szansę przeczytać i żeby dało się zrobić porządne spotkanie krakusów.
-
Czyli nic nie wyszło? To może jednak w najbliższym czasie się spotkamy?
-
Mnie ciekawi, że ludzie mogą ze sobą żyć całe życie, a poznanie się to dzieło przypadku. Nie wierzę w przeznaczenie, boski plan, że ktoś nam jest przeznaczony i one bzdety.
-
Nie sądzę, to nie bieluń. Po prostu nie pal i tyle. Najwidoczniej wielu ludziom, więcej niż się wydaje nielegalna marihuana jest na rękę. Żeby mieć wysokiej jakości, a przede wszystkim czyste zioło trzeba mieć farta i sprawdzone źródło. W przypadku legalności byłaby pewność co palisz, wiadomo mniej więcej czego spodziewać się po użyciu.
-
Kawy też.
-
Wyłączam kompa, idę się myć i może wreszcie poczytam książkę zamiast głupot.
-
W czym zatem ma, Carlosie ? Ja osobiście od 10 lat czekam na cud ... a tak z pełną świadomością, to od 3, ale na razie się nie doczekałam , co nie zmienia faktu, że mam z tego powodu pretensje do Boga ... widocznie nie nadszedł jeszcze mój czas ... a może inny jest plan wobec mnie. Nie, nie jestem dewotką ... wierzę w Boga, chociaż może niekoniecznie w taki sposób, w jaki przedstawiają to w kościele. Od dawna coraz więcej wątpliwości we mnie ... wiem, że jest wyższa siła, która kieruje moim życiem i nic, co się w nim dzieje nie jest dziełem przypadku, ale nie sądzę, żeby bezmyślne słuchanie tego, co ksiądz ma do powiedzenia mogło mi w jakiś sposób pomóc Bóg się nie myli ... księża już mogą, bo są tylko ludźmi. Czy jak uważam, że nie ma żadnego planu wobec mnie, innych ludzi świata (bo niby czemu Bóg pozwala na to całe zło), nie ma wyższej siły kierującej życiem, wszystko jest dziełem przypadku i działań ludzi to nie mogę być wierzącym chrześcijaninem?
-
Też bym się do kogoś przytulił , niestety koleżanek pod ręką nie mam, tylko kolegów, no ale z kolegą to można piwo wypić raczej xd
-
ja ostatnio byłem na treningu ze 2 tygodnie temu, pewnie znowu zacznę koło 7 stycznia, ćwiczę HST więc można powiedzieć, że przerwa planowana.
-
Jak brałem escitalopram to mniej mi się chciało, ale ładne kobiety i tak mnie podniecały, ale ręka "mniej drżała" . No ciekawe co mówicie. Hmm, a co kobiety na to?
-
Internet, granie (War Thunder), jedzenie śmieciowego jedzenia i słodyczy - nie często, ale jednak za często - to mnie boli bardzo.
-
Taki prosty cel: zrobić coś rzeczywiście w kierunku znalezienia pracy.
-
Też napiszę mini rozliczenie ubiegłego roku. Pisanie pracy, nauka do egzaminu i zdanie inżyniera. Nie dostałem się na drugi stopień trochę z mojej winy, głupoty (posłuchałbym kolegów i wybrał tę samą specjalizację to bym się dostał, bo miałem wyższą średnią, uczelnia też mnie oszukała. Zostałem bezrobotnym, dość długo, od któregoś tam lutego do maja, nie pamiętam co robiłem, pewnie grałem. No ale zacząłem ćwiczyć więc postęp względem jesieni 2013 to i tak postęp - tamten czas dopiero zmarnowałem... Dostałem pracę i sobie zrobiłem nerwicę, miałem straszne problemy ze spaniem, zdarzało się zasypiać po 3. Jeszcze sobie kostkę skręciłem w maju. Dopiero chyba we wrześniu ogarnąłem nerwicę, stan napięcia i problemy ze spaniem. Życie moje składało się z pracy, odpoczynku, treningu 3x w tygodniu i ewentualnych spotkań z kolegami. Nuda. Poszedłem na studia zaoczne, nie dałem rady psychicznie, za duży uraz do uczelni, za duża depresja. Jesienią mocna depresja i tak zleciało do grudnia. Chociaż końcówka roku była trochę bardziej towarzyska może ale jednak w gronie kumpli dobrze znanych. Koniec umowy i znowu jestem bezrobotny. Mogłem się bardziej rozpisać ale mi się nie chce i pewnie ludziom nie chce się czytać. No ciężki rok, szczególnie ze względu ma komfort życia psychicznego (ten stan napięcia i problemy ze snem były straszne). Gorzej chyba być nie może? Wiem, że może, no ale wmawiajmy sobie, że nie. -- 02 sty 2015, 16:47 -- Może warto by było sobie wypisać plusy i minusy, rozkminić ich powody i następstwa, żeby wyciągnąć wnioski na przyszłość?
-
Dzień z trójkowym topem wszechczasów :)
-
Ja mam planowaną przerwę od siłowni, "strategiczne roztrenowanie", około 2 tygodnie, pewnie wyjdą 3, ale to jest planowane . Czuję się jakbym z miesiąc albo 2 nie był i tylko brzuch mi rośnie.
-
Też chcę śmigać dużo na rowerze, może jeszcze mi się uda kupić jakąś lepszą maszynkę, zawsze to większa motywacja, patrzy na mnie taki rower i mówi "jedźmy! dawaj lamusie!"