Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rico

Użytkownik
  • Postów

    473
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rico

  1. Perspektywy w dalekiej perspektywie chyba, tzn. ich nie widzę. Do tej pory nic nie osiągnąłem, studentem byłem marnym i nawet się nie wybawiłem. Przygniata mnie monotonia życia i to, że nic ciekawego mnie nie czeka. Tylko z jednym czy drugim kumplem się spotkam, pogadam, piwko, blancik, co tam słychać, jakieś tam tematy ogólne, tak by jakoś ten czas spędzić, nie zawsze w domu.
  2. Stwierdziłem, że przegrałem swoje życie. We wszystkim.
  3. Rico

    [Kraków]

    Ja jak coś około 20, bo wcześniej trening i zanim się ogarnę.
  4. Rico

    czego aktualnie słuchasz?

    Tau - List Motywacyjny (gościnnie: Paluch):
  5. Rico

    [Kraków]

    Hmm mógłbym zrobić wreszcie coś poza schemat...
  6. Rico

    Marihuana

    Coś więcej o autorozwoju? Co robisz jak zapalisz? Też myślę o ograniczeniu albo nawet odstawieniu alko.
  7. Rico

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=watch?v=BLrZ9p6_Hx4][/videoyoutube] Nie mówcie, że zła nuta, nawet taki Peja coś mądrego nawinął.
  8. Dean dalej studiujesz na PK? Muszę się wyżalić, o to moja historia: Nie dostałem się na drugi stopień studiów na PK (budo), nie chce mi się rozpisywać co i jak. Do maja byłem bezrobotny, więc można powiedzieć, że odpoczywałem, choć tak na prawdę ostatni semestr studiów to też, tak dużo czasu miałem, a tak zmarnowałem. Zero aktywności: fizycznej, towarzyskiej, parę imprez raptem. Zresztą i tak będąc biednym studenciakiem na rozrywkowe życie nie byłoby mnie stać. No i popadłem w marazm, depresję, miałem już nawet lekką, nie wiem, fobię społeczną czy coś, nie chciało mi się spotykać z ludźmi za bardzo, chyba, że z naprawdę dobrymi znajomymi, a jak się spotkałem z większą grupą to i tak czułem, że to bez sensu, nic z tego nie wynoszę. No dobra, to materiał na kolejną opowieść. Od maja pracuję, nie obyło się bez problemów psychicznych ale to kolejna jeszcze opowieść. Zmierzam do ostatnich dni, czyli rozpoczęcia roku akademickiego. Skończyłem to budo, więc była ta myśl, że pójdę na te zaoczne, wypada zostać mgr inż. Wypada, słowo klucz. Poszedłem na zjazd. Taka pogarda i niechęć do studiów, że dramat. Taki dół, że aż mi się płakać chciało. No nie chcę tego studiować. Kilka kwestii się na to składa, teraz tego tak obszernie nie opiszę jakbym chciał, no ale: nie chcę inwestować tyle pieniędzy i czasu na tego magistra jak nie wiem czy ja to chcę w życiu robić, studia są przejebane, znowu na początku popieprzone przedmioty w stylu metody komputerowe, wytrzymka, teoria sprężystości i plastyczności - wykłady typu patrzę, słucham i "WTF, co on pierdoli i jak ja mam to umieć ", wróciły jak to mówią demony przeszłości, czyli m.in. wspomniana wcześniej pogarda. Mam tak mocny uraz psychiczny przez uczelnię, szczególnie odcisnął na mnie piętno semestr 5 (to żeby opisać to kolejny rozdział jest), że teraz nie mogę wytrzymać psychicznie na uczelni. Po wtóre po co mi te studia? I tak pracy dużo nie ma, jak dobrze by poszło to i tak za 2 lata mgr, a robotę jakąś trzeba i tak mieć, bo rodziców nie stać na zaoczne. Nie widzę w sensu płacenia tyle hajsu (swojego) na coś co nie wiem czy mi się przyda, czy chcę to robić (chyba nie) i nie jest to moją pasją. Kolejnego wymęczonego stopnia nie zniosę. Dobija mnie jeszcze fakt presji ze strony matki, ona mnie pewnie nie zrozumie (wiecie jakie czasem myślenie mają rodzice, raz słuszne, raz jednak nie). Nikt mnie nie rozumie chyba. No cóż, muszę sam wybrać drogę, nikt mi w tym nie pomoże, jedynie coś podpowie (http://www.youtube.com/watch?v=BLrZ9p6_Hx4 ) Mój obecny stan emocjonalny: [videoyoutube=Y5qKI95C0FQ]Nie pierwszy raz[/videoyoutube]
  9. Rico

    Samotność

    Właśnie do podobnych wniosków doszedłem.
  10. Rico

    Samotność

    Samotny w chuj. Wczoraj na weselu kolegi, jak to na weselu lekko pod wpływem alko, poszedłem sobie sam z hotelu pod wawel i doszedłem do wniosku, że trzeba mieć wyjebane, jestem jaki jestem, pojebany, może na pierwszy rzut, a nawet drugi tego nie widać, no ale moja psycha jest już zjebana, jest jak jest i trzeba się z tym pogodzić i starać się stawać lepszym, dobrze się bawić itd.
  11. Ja. 3 treningi tygodniowo. Żałuję tylko, że znowu zjebałem ten rok, wakacje przez brak formy wytrzymałościowej, np. rower, ale może lepiej późno niż wcale.
  12. Rico

    czego aktualnie słuchasz?

    Kid Cudi jest genialny, jego teksty świetne. Jakoś się z nim utożsamiam.
  13. To każda nerwica jest związana z jakimś bólem, kołataniem itp.?
  14. Rico

    Marihuana

    Z MJ jest coś takiego, że jak na początku cię nie jebnie za mocno i nie padniesz to później możesz osiągnąć taki stan, że możesz palić i palić i co najwyżej zaśniesz. Ostatnio zapaliłem sam, byłem zestresowany, miałem fatalny humor. Mówią, że MJ tylko wzmacnia twój nastrój. Mnie nastawiła pozytywnie, lepiej dużo się poczułem, oglądnąłem Wikingów, później dopaliłem blanta i zacząłem się zbierać do spania. Wtedy mnie mocno siekło dość, byłem nieźle zjarany, ale czułem się dobrze. No i elegancko zasnąłem później.
  15. Męczy mnie praca, po pracy męczy mnie to, że jestem zmęczony i mam mało czasu do nocy i wstania następnego dnia, męczy mnie szarość życia i brak perspektyw.
  16. Właśnie nie wiem jak to odsunąć, te myśli. Nie, meczem się aż tak nie nakręciłem, bo ten atak nie był związany w żaden sposób chyba z meczem, dziwne to było, bo jakby mi jakaś myśl strzeliła do łba, ale nie mogłem sobie przypomnieć jaka. Może jutro będzie lepszy dzień, po pracy z ziomkiem się widzę, w piątek też, w sobotę pewnie też z innym, więc może ta odmiana jakoś pozytywnie zadziała, bo tak na co dzień to nie ma za dużo czasu na jakieś wyjścia/spotkania, okazji i też często nawet ochoty i siły.
  17. Dziś w nocy była masakra jakaś, oglądnąłem jednak drugi mecz, trochę się wkurzyłem, że czarni przegrali w ostatniej minucie, no to po 12 idę spać. Melatoninę wziąłem i się kładę, standard, do kibelka, kładę się. Nagle dziwne uczucie - jakby mi się odechciało spać. No ale nic, wziąłem tabletkę to zasnę, ale jednak stres się włączył, raz drugi lać. W pewnym momencie jak już chwilę leżałem włączyła mi się panika - sam nie wiem od jakiej myśli się zaczęło, ale taka prawdziwa. Kołatanie serca, nawet lekkie duszności, ciężki oddech. Nie wiedziałem czemu. Aż musiałem wstać, pójść do kuchni, wmówić sobie, że nie ma co się spinać, spokój. Dla pewności wziąłem jeszcze połówkę melatoniny. Wróciłem do pokoju, otworzyłem okno i się wychyliłem, oddychałem głęboko, było lepiej, położyłem się i starałem się uspokoić, z godzina mi zeszła na to zasypianie ponad. Dziś znowu "spina", lekkie kołatanie serca chyba... Nie potrafię się opanować
  18. Parę dni temu wizyta u fryzjera i rozmowa z fryzjerką, super dziewczyna, fajna i piękna, niestety ma już męża i dziecko a wydaje mi się jakby była w moim wieku albo nawet młodsza.
  19. Marderatis masz jakieś rady dla mnie? Bo naprawdę ten stres i spina w tym momencie jest z "dupy", tzn. jakieś tam stresy są, ale małe i nie z takimi miałem do czynienia. Czasami mi się zdarzały jakieś gorsze noce, problemy z zasypianiem ale ostatnie prawie 2 miesiąca to masakra...
  20. Możesz (możecie) polecić jakąś literaturę właśnie na taką autoterapię? Na nerwicę, stres, depresję itd.
  21. Pamiętam, że zawsze przed egzaminem musiałem się odlać, po również, chyba jak się stresuję to mnie ciśnie. Najgorsze jest przed snem, zawsze, nawet jak jestem spokojny, mam wolne, wypiłem parę piwek w dobrym towarzystwie, to muszę parę razy iść się odcedzić. Najgorzej jak nie mogę zasnąć to mi się lać chcę i później nie mogę zasnąć już chyba przez to, że muszę co chwilę sikać... Od kiedy pamiętam przed snem musiałem się dokładnie (parę razy) odcedzić ale jakoś w ostatnich latach jest to bardziej uciążliwe. -- 11 cze 2014, 18:32 -- Super, m.in. przez powyższe nie mogłem zasnąć tej nocy...
  22. Witam, dawno tu nie zaglądałem. Skończyłem inżynierkę, nie przyjęli mnie na dzienne, trochę się wkurwiłem, ale spoko, miałem trochę wolnego czasu, coś kminiłem z robotą, udało się załatwić chyba całkiem niezłą pracę, zacząłem od maja. Na początku "moich wakacji" czułem się w sumie dobrze, ale później pojawiły się problemy, czasami nie mogłem zasnąć. Przed zaczęciem pracy czułem się mega zestresowany, sam nie wiem czemu, bo wiedziałem, że będzie ok, no ale cóż, psychika czy tam mózg nie chciały tego przyjąć do wiadomości i przed pierwszym dniem nie mogłem zasnąć, zasnąłem chyba dopiero o 3. 1 i 2 tydzień też w sumie dalej miałem te problemy z zasypianiem, wieczorem byłem nerwowy, zestresowany mimo, że nie miałem czym się stresować tak naprawdę i parę razy znowu późno udało mi się zasnąć. Później już sam się nakręcałem, bo jak nie mogę zasnąć to mi się chce lać, leżę znowu i znowu lać i tak w kółko, aż później się stresowałem chyba samym faktem, że nie będę mógł zasnąć i będzie mi się chciało lać co chwilę przez to. Po 2 tygodniach skręciłem kostkę na piłce i miałem 2 tyg L4, musiałem siedzieć w domu, bo z taką nogą to nie można chodzić przecież. Pierwszy tydzień jakoś lepiej spałem, ale drugi już nie, apogeum miałem w weekend przed powrotem do pracy - w piątek wieczór w ogóle nie mogłem zasnąć, nawet już później czułem, że nawet mi się nie chce i nie zasnę z samego faktu zmęczenia jak to miało miejsce wcześniej koło 3 nad ranem, zasnąłem o 5 czy dopiero 6. Ten tydzień już nie był taki zły ale na noc brałem 4 a nawet 6 tabletek uspokajających i hydroksyzynę. W piątek nic nie brałem, siedziałem na kompie do 1:30 w nocy i jakoś zasnąłem szybko po tym, sobota no to 3 piwka z przyjacielem to się dobrze spało po tym, ale wczoraj tj. niedziela już powrócił niepokój, dodatkowo gorąco i trochę "mi zeszło z zasypianiem". Dziś jak wstałem to jakiś niepokój i stres Parę rzeczy miałem do zrobienia takich z "obowiązków domowych" - zrobiłem, zagrałem chwilę na kompie, teraz obiad robię, nic mi nie przeszło. Stresuję się trochę tak jakbym miał jakiś egzamin, ale jednak to inny stres trochę. Myślałem, że częściowo problemy z zasypianiem są z tego, że gram na kompie wieczorem/oglądam coś, idę się myć i chcę spać, ale takie piątki jak ten jednak temu przeczą (siedziałem dużo na kompie i zasnąłem). Masakraaa, nie mogę się wyzbyć tej bezpodstawnej spiny...
×