-
Postów
261 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Yvaine
-
cyklopka, dzięki! Teraz zamiast pisać przeglądam pluszaki na allegro XD Krwistoczerwoną!
-
cyklopka, gdzie dokładnie kupiłaś to cudo? Kupię sobie takiego samego w nagrodę, jak skończę maltretować mgr XD
-
Pogodziłam to mało powiedziane. W pewnym sensie ją kocham. Choć momentami nienawidzę. Ale dzięki niej czuje się wyjątkowa. I w sumie nie wiem, czy chcę zdrowieć. Podświadomie. A może raczej nadświadomie. Depresja <3
-
Nicholas1981, nie wiem, co mają zrobić ci, którzy nie piszą nic. Wiem, że problem mam ja - bo umiem ją napisać i wiem o tym, ale jednocześnie czuję, że moje zdolności intelektualne ograniczają się do grania w pasjansa na kompie. Tak, użalam się nad sobą. cyklopka, jakiś przepis na samopiszącą się pracę? XD Idę. Idę stąd i piszę. Choćbym miała do rana siedzieć, to napiszę to, co na dziś zaplanowałam.
-
Nicholas1981, tylko że pisanie to moje życie jest. Piszę opowiadania, kończę książkę. Co chcę, to machnę, nawet jak nastrój bardzo zły to daję radę. Temat magisterki mam swój wymarzony nawet. Ale jak siadam nad tymi książkami, zaczynam je czytać, to od razu w głowie myśli, że nie dam rady, jestem beznadziejna, po co mi to, skoro i tak nie dostanę pracy w zawodzie, wszystko będzie źle, nie wyrobię się itd. Poza tym zupełnie nie mogę się skupić dłużej na tym. Ech, nie ma jak wiara w siebie
-
Magisterko, napisz się sama! Cały dzień - 1 strona do przodu. Trzeba być mną.
-
platek rozy, dzięki! Każde wsparcie się przyda, bo o ile obudziłam się pełna motywacji, to teraz ona leci leeeeeci w dół aż miło.
-
Dzień dobry! Ależ mam moralnego kaca - przesadziłam wczoraj z benzo i zwyczajnie się"naćpałam". Poszło kilka dziwnych smsów i wstyd dziś się przyznać, że to ja. No ale nic. Dziś wielki dzień, bo w końcu zabieram się do pisania mojej mgr. Za tydzień postanowiłam oddać pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że motywacji starczy, bo we wrześniu chciałabym się obronić. Trzymajcie kciuki! I miłego dnia Wam!
-
Cyklopka, pluszowy wąż <3 wrzuć foto.
-
Czytam Wasze rozmowy i zastanawiam się gdzie miałam głowę, idąc do terapeuty - kobiety. Toż ja chcę faceta przecież!
-
Twój wynik Aspi: 99 na 200 Twój wynik neurotypowy (nieautystyczny): 111 na 200 Wygląda na to, że masz cechy zarówno Aspie, jak i neurotypowe Jak mam to zinterpretować?
-
Nienawidzę Dnia Matki. Nie mam do swojej nawet nr telefonu. A nawet gdybym miała, nie chciałaby życzeń ode mnie. Bo jestem. I to wystarczy, żeby mnie nienawidzić.
-
To i ja zaproszę: https://www.facebook.com/pages/Zakochaj-si%C4%99-w-pisaniu/1396150943979689?ref=hl
-
NN4V, nigdy nie daję na tacę w kościele. A moja chęć chodzenia do niego wynika z wiary. Wiary w Boga, a nie księży i ich - często bezsensowne - słowa. Sumienie więc dręczy z innych nieco powodów, co nie zmienia faktu, że mój problem nadal pozostaje nierozwiązany i zaczyna być uciążliwy.
-
To jest de fakto natręctwo zinternalizowane praniem mózgu. Nic z normalności. NN4V, a możesz jaśniej? :)
-
*Wiola*, ok, dzięki. W takim razie kolejne pytanie - jak mam to zrobić? W nowinkach technicznych - w tym obsłudze komputera - utknęłam gdzieś przy łupaniu kamienia
-
Od jakiegoś czasu kiedy chcę zajrzeć do niektórych tematów, nie otwiera mi się strona, tylko wyskakuje komunikat "502 Bad Gateway". Do innych wchodzę normalnie i kiedy korzystam z forum na telefonie też jest ok. Co mam z tym zrobić?
-
Przyznaję, że nie przeczytałam 228 stron tematu. I nawet nie wiem, czy fobia społeczna to odpowiednie miejsce na zadanie tego pytania. Ale muszę wiedzieć, czy jestem choć trochę normalna w swej nienormalności, czy już nie Też tak macie, że boicie się iść w miejsca, w których trzeba po prostu być i może się zdarzyć, że odpłyniecie myślami? Mam tu na myśli kościół najbardziej. Od kilku tygodni nie byłam, bo się boję, a sumienie dręczy. Tym bardziej, że nie mam większych problemów, żeby iść gdzieś gdzie mogę się ruszać, mówić, wyjść w każdej chwili i ogólnie mam jakoś aktywnie zajęte myśli. To samo tyczy się komunikacji - kiedy wsiadam do autobusu na 20 minut, jest ok. Ale kiedy myślę o odwiedzeniu rodzinnego miasta, gdzie jechać muszę 5 godzin, jest to dla mnie abstrakcja nie do ogarnięcia. Znacie takie absurdy ze swoich glow też? Radzicie sobie z tym jakoś? Doradźcie.
-
Wczorajszej nocy było mi strasznie zimno, okropnie wręcz. Trzęsłam się leżąc pod kocem i kołdrą, bez śladu gorączki ani żadnego przeziębienie. Czułam narastający we mnie stres (?), lęk (?), sama chyba nie umiem tego określić jednoznacznie. W każdym razie miałam wrażenie, że to coś chce mnie rozerwać od środka. Zaczęłam się okropnie trząść, ale już nie zimna, tylko w jakiejś panice. Po chwili wyłam wniebogłosy, nie umiałam złapać tchu, a w głowie milion myśli na sekundę - że nie dam rady, że chcę umrzeć, a z drugiej strony obawa, że się uduszę, że na pewno krwawią mi oczy. Nie byłam nawet w stanie wydusić do męża, że chcę coś na uspokojenie. Dopiero po jakimś czasie (zielonego pojęcia nie mam ile to wszystko trwało) powoli zaczęłam się uspokajać. A dziś jakbym nie była sobą - rozbita, wystraszona, okropnie zmęczona nocnymi przygodami. Miewałam już ataki histerii, ale to zazwyczaj poprzedzały jakieś emocjonujące wydarzenia. To co działo się wczoraj, zupełnie mnie zaskoczyło i wystraszyło, jak teraz o tym myślę. Powinnam o tym powiedzieć psychiatrze? Do tej pory była tylko depresja, czy to może być jakiś objaw nerwicy, czy ja niepotrzebnie panikuję?
-
Miałam dziś sesję tatuażu. Nie pierwszą już i szlam z nastawianiem, że nawet jeśli trochę poboli to przecież na mnie nie zrobi to wrażenia, ja się tnę. Bolało tak masakrycznie, że ledwo wysiedziałam na miejscu. A potem wyrzuciłam wszystkie poukrywane żyletki. Nie twierdzę, że już nigdy... ale czasem przypadek sprawia, że zaczynamy wierzyć. Bo da się!