Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rebelia

Użytkownik
  • Postów

    3 632
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rebelia

  1. Rebelia

    Zjednoczone Stany Lękowe

    To jest magia generalnie. Do mnie niedawno przyszedł list w sprawie wyrównania, też mieszkanie wynajmowane. Data nadania - jakoś koniec października. Przylazł do mnie w połowie listopada. Najlepsze jest to, że cwaniaki, bo termin płatności okazał się być następnego dnia (po wyjęciu ze skrzynki, coś długo szedł ten list, dwa tygodnie) i dodali klauzulę, ze jako zapłacone liczą datę wpłynięcia pieniędzy na konto, a nie wysłanie forsy (ergo, data stempla pocztowego, jak to było na poprzednich wyrównaniach). Godzina 22, a ja kleję przelew. Szczęśliwie, bo załapało się na poranną sesję elixira.
  2. Rebelia

    Strefa AutoManiaka

    Mnie się marzy dożycie tego momentu, kiedy będę w stanie zainwestować i utrzymać terenówkę. Punto na górskie dziurwy to świetny pomysł, jeśli chce się pedałować z buta resztę trasy
  3. Rebelia

    Co teraz robisz?

    Ech, właśnie mi się przypomniało o istnieniu "obiadu", który jeszcze nie powstał, ale miał powstać w bólu i cierpieniu (leniwy tyłek mode on), a za oknem słyszę deszcz, podróż do sklepu = droga przez mękę. Jak żyć?
  4. Rebelia

    Samotność

    Mnie się zawsze wydawałaś strasznie ciepłą osobą, do której w razie czego zawsze można napisać i sensownie pogadać. A że samotność? No to się zdarza, mnie też. Takie uczucie "opuszczenia". Ale przejdzie, masz tu rzesze fanów. :)
  5. Pytanie mam, jak sobie radzicie ze stresem w sytuacjach nagłych? Dajmy na to, dzień miał być spokojny i nagle jebs, coś się kroi, szykuje jakaś grubsza akcja, a u mnie akurat stres bardzo szybko może dokonać eskalacji w kierunku ataku. Radzicie sobie jakoś, wiedząc, że atak jest możliwy?
  6. Znów kwestia gustu. Dla jednej Brad Pitt będzie bogiem seksu, a dla innej burakiem ze wsi Albo mówi to, co niekoniecznie druga strona chce usłyszeć, ale jest tak zafascynowana typem, że drąży temat i wierci dziury w brzuchu, kojarzy mi się to z psem fikającym na właściciela, kiedy ten z roboty wróci.
  7. Hiehie, czasem mi się wyrywa użalanko w stylu "jestem gruuubaaa, tu mi wisi tam mi dynda". Nie zdążę dobrze gila wciągnąć, a już klapsior w dupsko leci taki, że chłop ma z narzekaniem spokój na długi czas.
  8. Rebelia

    Wkurza mnie:

    życiowe zakręty, kiedy już człek myśli że będzie fajno i kolorowo, coś się musi zbełtać i tak to sobie wygląda, że aktualnie muszę ogarnąć pierdyliard rzeczy na minutę, mózg nie nadąża, hello bezsenność
  9. Co to znaczy "zwykłe spotykanie". Kiedyś miałam epizod kury domowej i w sumie myślałam podobnie do Ciebie, że ble, nie ma znajomych, z kim wyjść, jestem samotnikiem, forever alone i te pe. Tyle tylko, że wystarczyło poszperać tu i tam, jakiś stary kumpel, który wieki temu ciągał na piwo, a ja zabiegana nie miałąm czasu czy tam koleżanki ze starych czasów. Studiujesz? Masz kontakt z ludźmi na codzień?
  10. Kolega wyżej pisał o spotkaniu z kolegami. Też bym mogła powiedzieć, że nie mam gdzie i z kim. W końcu nikt nie wali do mnie codziennie drzwiami i oknami, żeby zabiegać o moje względy towarzyskie. Czasem wystarczy się odezwać do starego znajomego i spotkanie gotowe. Nie uwierzę, że nie masz znajomych.
  11. Stawiam na zakonnicę, która po pracy bawi się w czarownicę.
  12. Refleksja na dziś: zanim "ryż naturalny" się ugotuje, zdążę chyba umrzeć i zmartwychwstać. Kilka razy.
  13. Jeśli odczuwasz niechęć, nie chce Ci się iść na spotkanie, to spróbuj z innej beczki temat ugryźć i po prostu zmuś się do tego wyjścia. U mnie to skutkowało i działało według mechanizmu, że jeśli bardzo nie miałam ochoty wychodzić, ale jednak ta cząstka mnie mówiła "no weź, do ludzi wyjdź", to z wielkim grymasem na twarzy szłam na spotkanie i okazywało się, że nie taki wilk straszny, ba, można rzec że nawet fajnie bywało.
  14. Są cienie i blaski każdej choroby. Tak samo, jak i dwie strony medalu życia bez żadnych schorzeń. W sumie to wszystko może człowieka czegoś nauczyć, sęk w tym, że ciężko jest wypracować dobre podejście. Znam ludzi, którzy wszystko postrzegają przez pryzmat "łomatko jaka tragedia mi się przytrafiła, jak żyć, dlaczego ja", ale też takich, którzy umiejętnie wyciągają sobie korzyści z paradoksalnie dupnych sytuacji. W sumie to po jakimś czasie choroby najprościej jest usiąść i narzekać, co mnie szczęśliwie przeszło szybko. -- 27 lis 2013, 23:18 -- A bo ja pamiętam. W sumie nie wiem za bardzo, wydaje mi się, że nie było żadnych specjalnych okoliczności, że to działo się powoli, coś jak równia pochyła w dół, stopniowo nastrój się pogarszał, zdarzały się flashbacki z przeszłości, które dodatkowo dołowały, zaczęły się jakieś smętne refleksje, pierwsze oznaki, że te dołki to jednak nie zwykła chandra jesienna, a fakt, że boję się jakiś rzeczy nie jest normalny, w stylu strach przed jakimiś lekcjami w czasach mrocznego liceum i krętactwo, żeby tylko czegoś nie zrobić, bo sam fakt myślenia nawet o tym powodował nudności i wymioty. Tak się w sumie zaczęło, powoli, bez kontroli, prosto na dno. "Szybka" reakcja uchroniła mnie przed nieszczęściem, więc zaczął się powolny podjazd w górę i po jakimś czasie było na tyle ok, że leki poszły w odstawkę, terapia też i spokój był przez długi czas. Jakiś czas temu znów zaczął się zjazd, ale już świadomy, co pozwoliło na reakcję w trybie ekspresowym, celem zapobiegania wcześniejszym przykrym doświadczeniom.
  15. Czemu Ci głupio spotkać się z kolegami?
  16. Mnie się wydaje, że takie uprzedzenia o których pisaliście były, są i będą, niezależnie od tego, jaki PR się zafunduje danej chorobie. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie się bał lub szydził. No i tego się nie zmieni. A tam, tu na forumie też były wątki o radosnych wyjściach z choroby. Fajno, że zdarzają się użytkownicy, którzy widzą coś pozytywnego w chorobie, udało im się to czy tamto.
  17. Moje babole są ciemne, szare albo czarne. I to w oku, w którym miałam meeega infekcje kiedyś, ropy i inne paskudztwa. Nie pamiętam, czy przed to było widoczne, ale z rok temu zwróciłam uwagę na te babole. Na studiach strasznie mnie kiedyś pewne poprawki stresowały, a z racji tego, że były super ważne i w sumie miały zadecydować o tym, czy wywalę kupę forsy na moją edukację, to jedyne co pamiętam to jeden wielki niekończący się ból głowy, nudności i już nawet próby ratowania się babcinymi sposobami typu szmata nasączona w wodzie z octem. Teraz migreny też rzadko, ale wyrazy współczucia i tak. Łupanie w głowie przy każdym ruchu brrr
  18. Rebelia

    Zjednoczone Stany Lękowe

    Nie Babka generalnie wyglądała jak hipiska totalnie stroniąca od farmakologii i czarująca dobrym słowem. Tak mnie w którymś momencie zaczęla chwalić za podejście do niektórych spraw, że miałam ochotę uciec z gabinetu, najlepiej przez okno. No i na tym się skończyło, rąsia, dzięki za wizytę i do następnego. Tyle, że wracam na terapię niebawem, to tez trochę zmieni postać rzeczy. Mnie się momentami cisnęły łzy do oczu, ale to trochę taka walka na miecze z samą sobą była. Zebranie się do roboty każdego dnia to wyczyn olimpijski. Natomiast po dwóch tygodniach takiej walki, zaczęło się robić normalnie, momentami nudno i monotonnie. Bez ataków. I w sumie uważam to za swój sukces, że siebie wewnętrznie przegadałam. Dla mnie nowe doświadczenie, przynajmniej wiem, że praca w korpo jest nie dla mnie, a moi znajomi raczej na taką pracę nie narzekają, bo terminowo wsio, powtarzalność działań, żadnego niebezpieczeństwa, ot ciepła posadka. Ale wiadomo, że każdy ma inne preferencje.
  19. Łeee, to nie ma powodów do niepokoju, czasem nawet i dwa tygodnie przed okresem przychodzą objawy. Moje ulubione: łupanie w krzyżu. Czyli coś na zasadzie: jakby wpadło Ci coś do oka i tam zostało już? Nie wiem, jak to inaczej opisać. Ale momentami dostrzegam jakiegoś babola, co sobie tak "pływa", poruszam okiem, a on odpływa, no nie mogę się nawet przypatrzeć Ale okulista też nic nie znalazł. Dla mnie to objaw jednoznaczy - pojawia się mroczek, jeśli rebelka nic nie weźmiesz teraz to za pół godziny głowa zacznie boleć tak, że przez dwa dni życie będzie usłane światłowstrętem, rzyganiem i wrażliwością na dźwięk.
  20. Rebelia

    Zjednoczone Stany Lękowe

    hania33, brałam, teraz już nie. Czekam na kolejne fascynujące posiedzenie z psychami, informujące mnie o sile psychoterapii i o zwalczaniu lęków siłą woli A na poważnie, miałam zmiane lekarza, który stwierdził że po jednej wizycie nie może mi nic wypisać i te pe, a biorąc pod uwagę terminy w poradniach to kupa totalna. Tak czy srak możesz sobie wyobrazić poziom mojego stresu i ataków w nowej robocie, która została stworzona specjalnie dla lękowców i opierała się na kontakcie z klientem przez bite osiem godzin dziennie
  21. Z tym 10 złotych na godzinę to różnie bywa. Zależy od miasta też w dużej mierze, jak wynika z moich obserwacji. Ale o tych stawkach 2 zeta za godzinę to już głośno było, czytałam na jakimś portalu coś o kolesiu, który oferował pracę za 2,50 BRUTTO za godzinę.
×