Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asmo

Użytkownik
  • Postów

    559
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Asmo

  1. Leze i kwicze. Nie chodzi wcale o kaca to swoja droga. Psychicznie zdycham. Widze ze alkohol pogarsza stan na 1-2dni. Podejrzewam ze mala ilosc alko od czasu do czasu by mi nic nie zrobila ale musze unikac spozywania wiekszych ilosci. Zauwazylem tez ze spotkania takie jak wczoraj czyli w danym gronie podbijaja mnie w gore jakis sposob ale tylko danego wieczoru. Gadam jak nakrecony i jakos bardziej tworcze mysli mam. Jest mi zle samemu chcialbym kogos miec. Gdybym mial to pewnie teraz bym zadzwonil i powiedzial: prosze przyjedz bo zle sie czuje. To takie obciazajace by bylo dla tej osoby bo by musiala dzis widziec moja porazke. I pewnie nie tylko dzis.
  2. Ja wczoraj na benzo się pozbierałem do kupy. Rano po nocce dobrze wyspałem i jestem gotowy na imprezę. Nie zamierzam siedzieć sam w pokoju bo to sprzyja eskalacji choroby (jakże "spodobało" mi się to określenie). Mam gdzie iść. Mam w dupie czy alkohol szkodzi, czy nie. Jest sylwester, więc nie wszyscy się bawią. Zresztą nic mnie nie obchodzi. Co może obchodzić gdy w życiu straciło się już wszystko? Wtedy ciężko o hamulce. Dziś jak rano wychodziłem z pracy jeśli ktoś mi składał życzenia to dziwnym trafem wszyscy życzyli mi zdrowia. Pojebani. Jakby chcieli powiedzieć "Krzysiu, wszystko będzie dobrze." Stary rok się wywraca. Niech życzenie: oby był lepszy niż poprzedni stanie się żywe i wkońcu kur.wa mać wejdzie w życie! - Tego Wam życzę. A teraz szykuje się do wyjścia. Nepie.rdolmy się dziś srogo.
  3. Na oddzial dzieny byla opcja isc. Tylko mialem sie zglosic na poczatku grudnia jesli sie zdecyduje i od stycznia rusza grupa 4miesieczna. Wiec za pozno. A na poczatku grudnia to ja mialem stan pozornego zdrowia. Moglem przewidziec ze w ciagu 4 miesiecy sie to zmieni i bede potrzebowal pomocy w kazdej postaci. No ale malo doswiadczony jestem. Pozatym 4 miesiace w porownaniu do idzialu zamknietego 1-2miesiace to strasznie dlugo jak na siedzenie na garnuszku starych bez dokladania sie. A jak wiadomo "brak pracy i kasy sprzyja eskalacji choroby". Natomiast jest komfort wolnego wieczoru i noclegu w wlasnym lozku. Moze zle ze to przeoczylem. Moze powinienem byl tego dopilnowac. Ale tak czy owak zapozno i trzeba isc dalej. Jedynym punktem zaczepienia jest wizyta u psychiatry 4 stycznia na ta chwile. Jesli jej opowiem dzisiejsze przezycia to mi znow wypisze skierowanie bo ostatnio jakby dala mi do zrozumienia ze pomysly jej sie koncza (chyba ze ja tak "odczytalem"). Skoro na obecnym zestawie jest zle to moze cos mi zwiekszy w lekach albo cos zmieni (chyba?). Chce zapytac jej o celowosc brania lamotryginy bo to juz ponad 5 miesiecy. Chyba powinno dzialac(?). I tu przypominaja mi sie slowa pewnego psychiatry z dyzuru "byc moze lamotrygina jako jedyny lek stabilizujacy to za malo dla pana". Ciekawe co teraz powie. Ciekawe czy kolejny zestaw lekow (jesli taki bedzie) cos wskura czy skonczy sie klapa. I co wtedy dalej? Jest tak malo odpowiedzi na tak wiele pytan.
  4. To zostal mi wybity szpital z glowy. A musze przyznac ze myslalem ze to jakies pieprzone zbawienie. Na ktoryms tam moim zladowaniu na dyzuze psychiatrycznym lekarz mi przedstawil pobyt w szpitalu jak jakas pieprzona wizje drogi do "wolnosci" czy drogi do siebie. Argumentowal, ze chodzi w zasadzie o ustawienie lekow i ze moze to trwac od 2-3tyg do 1-2miesiecy a w skrajnych przypadkach dluzej. Ale takie horror show opowiadacie ze sam nie wiem czy lepsze gnicie na wlasna reke czy co jest dobre co zle.
  5. Intel W obecnych stanach podejrzewam, ze kazdy lekarz odeslalby zarowno mnie jak i Ciebie do szpitala. Zreszta mi ten szpital jest proponowany chyba juz z 5 miesiecy i to w stanach wg mnie lzejszych wiec teraz gdy wg mnie jest gozej nie mialbym trudnosci dostac sie do szpitala. Nie obraz sie, moze bedziesz mial mi za zle ale nie chce Cie urazic lecz tlumaczenie, jak to napisales gdzies wczesniej, ze teraz nie pojdziesz do szpitala bo jest zima i nie bedziesz mogl spedzac czasu w ogrodzie przy szpitalnym tylko bedziesz zamkniety nie jest tlumaczeniem. Teraz tez jestes zamkniety tyle ze w mieszkaniu. Tak samo jak nie jest tlumaczeniem moje gadanie ze strace prace jak pojde do szpitala choc jak sam pisales brak pracy i kasy sprzyja eskalacji choroby ale to w tej chwili nie jest wazne tylko zdrowie. Musze przyznac, ze coraz mniej mi na tej pracy zalezy co by sprzyjalo ewentualnemu zdecydowaniu sie na szpital. Jednak mam przekonanie ze po wyjsciu mialbym klopot ze znalezieniem pracy i zaadoptowaniu sie oraz wtopieniu w nowe warunki, nowych ludzi i nowe funkcjonowanie. I tak to srak wyglada. Chyba ze jakims cudem by mi jakas rente przyznali co domniemam byloby nie mozliwe z 3 miesieczna diagnoza i 1 pobycie w szpitalu przy czym wiem ze renta to nie kokosy ale pozwala by rodzica dorzucic sie do garnuszka i przewegetowac w oczekiwaniu na "...wiatr co rozgoni, ciemne, sklebione, zaslony". Ale to nie prezenty pod choinke czy koncert zyczen. Z poczatku zastanawialem sie czy mnie dobrze zdiagnozowano. Teraz nie ma juz watpliwosci. Kur.wa mam to gowno. Musze przyznac ze patrzac na siebie z boku nie spodziewalem sie tak szybkiego rozwoju choroby. Ale tak to jest. Bankrutuje sie powoli a potem nagle.
  6. Czuje ze odplywam. Tak zle sie jeszcze nie czulem w calej swojej histori. Jest to jakis "legendarny" moment. Czuje sie odrealniony. Jakbym tracil kontakt z rzeczywistoscia i mialo sie cos stac w stylu zemdlenia. Jestem w pracy a zastanawiam sie czy w niej jestem. I co chwile slysze "Krzysiek czy ty mnie wogole sluchasz? Co z toba?". Rozmawialem z kolezanka na dany temat a pozniej zaczynam ten sam temat a ona mowi ze juz o tym rozmawialismy a ja nie pamietam. Dzwoni matka: jakie ciasto Ci upiec? Ja mowie ciasto? Jakie ciasto? No wczoraj rozmawialismy ze na sylwestra zabierzesz? A ja nic o tym nie wiem. Ku.rwa. Co sie dzieje? Okropny lęk. Moge poratowac sie benzo ale na nocce w pracy to samobojstwo ale chyba lepsza sennosc niz taki stan. Przez chwile mialem ochote jebnac prace w czort i poprostu stad wyjsc i zglosic sie na dyzur psychiatryczny celem skierowania do szpitala. Resztkami samozaparcia i checi walki bronie sie by tak nie zrobic. Boje sie tego stanu odplywania co jeszcze pogorsza sytuacje. JESTEŚ TAM BOŻE? CZYŚMY TU SAMI?! -- 30 gru 2013, 21:33 -- Ale mialem krzywy sajd. Wszedla kobieta do pracy. Jak zobaczylem ja w drzwiach bylem przekonany ze przyszla mnie zabrac do szpitala. Ale podeszla i zaczela u kumpla obok zalatwiac swoja sprawe i po dluzszej chwili skapowalem ze to co pomyslalem jest przeciez nie prawda. Co sie dzieje? BOŻE CHROŃ NAS PRZED PIEKŁEM. OTWÓRZ BRAMY NIEBA.
  7. Jakiś czas temu usłyszałem od znajomej, że piszę na blogu tylko o tabletkach i chorobie. Staram się pisać ogólnie o wszystkim, ale dla mnie blog jest miejscem w którym mogę się tez wykrzyczeć i wyrzucić coś z siebie co zalega. Jak tu nie pisać o chorobie gdy na każdym kroku czujesz jak Cię zżera? Wkońcu to poważna choroba. Czuje się fatalnie. Choć wczoraj będąc w pubie ze znajomymi na piwku czułem się dobrze, rozmawiałem, śmiałem się. Dziś siedząc w pokoju z okropnym uczuciem lęku, patrząc w okno rozpłakałem się. Pękłem. Bo doszedłem do smutnych wniosków. Na przestrzeni ostatniego półrocza uważam, że mój stan się pogorszył i co najsmutniejsze postępuje. Uważam, że w jakimś stopniu zdebilniałem umysłowo. Nie wiem jak to zobrazować na przykładzie ale momentami czuje się jakbym był lekko upośledzony. Powstaje lęk i obawy. Wiem, że wiele obaw rodzi się gdy jesteśmy sami... Czuje się jakbym gdzieś zgubił wiarę w siebie. Wiele rzeczy wydaje mi się nie osiągalne lub ciężko osiągalne i jest jakimś filozoficznym problemem ciężkim do wytłumaczenia sobie. Ostatnio w pracy koleżanka mówi do mnie: "Krzychu? Słuchasz mnie wogóle? Jesteś taki nieobecny". Nie zwracałem wcześniej na to uwagi ale przyłapuje się na tym. Siedzę tu niby obok a jednocześnie "przemierzam kosmos". Do tego czasem mnie łapię derealizacja, poczucie odrealnienia. Siedzisz np. w pracy czy gdzieś i zadajesz sobie pytania: czy ja tutaj jestem? Czy mnie tutaj nie ma? Gdzie teraz powinienem być i co powinienem robić? Cholerne uczucie pustki. Ciężko mi znaleźć siły czy chęci do czegoś. Nie wspomnę o zaglonionej szybie w akwarium i rybkach które już kilka dni mnie proszą o wyczyszczenie jej. Jutro mam iść do pracy. Najchętniej bym zadzwonił, że nie przyjdę. Ciężko mi się umysłowo do tego zebrać. Czasami są dni kiedy przemierzenie kawałka miasta jest jak wyprawa na Alaskę. Zaczynam się czegoś bać. Nie wiem czego ale się boję. Okropne uczucie. Strach pomyśleć jak będzie moja choroba wyglądać za kilka lat. Coś nie tak zaczęło się dziać już od jakiś 3 lat kiedy trafiłem po raz pierwszy do psychiatry z depresją i objawami nerwicowymi. Później było różnie... Aktualnie od początku czerwca jest nie wiele dni w których było dobrze. Nie licząc szczęśliwego etapu hypomani. Nie wiem co będzie. Może kiedyś tak zeżre mnie choroba, że nie wytrzymam dostanę impulsu i skończę z sobą. Wtedy mój blog będzie czymś po mnie. Jakąś historią. Co przeżywałem. Słabym uczuciem też jest to, że inni obserwują twoją porażkę, to jak się męczysz i jest Ci ciężko. Pamiętam jak po nie udanej próbie samobójczej zadzwoniłem nad ranem do kumpla wyjąc w słuchawkę: pomóż mi! Nie wiem jak się czuł, napewno kiepsko widząc kumpla który puknął o dno. Rodzice nie wiedzą o aktualnej diagnozie. Wiedzieli, że kiedyś chodziłem do psychiatry i że bywało gorzej. Uważam, że jestem mistrzem maskowania się i wiele potrafię ukrywać i sztucznie grać że niby wszystko jest wporządku. Ale w lato nie potrafiłem ukryć jak gnije. Wyglądałem jak wrak. Rodzice na to patrzyli i znajomi w pracy. Co można myśleć gdy dotyka się pyskiem gleby? Myśleć? Czy myśleć można? Czekam na wiatr co rozgoni, ciemne, skłębione zasłony.
  8. Jak to sie pieprzy co roku o tej porze: swieta, swieta i po swietach. "Do licha z wesolymi swietami! Znac ich nie chce!" heheh Widmo ja wlasnie tesknie za tym dzianiem sie. Chyba ostatnio tez jestem zobojetnialy. Zlapalem sie na tym kilku krotnie w sytuacjach gdzie powinna sie pojawic jakas emocja. Ale chyba nie jestem zobojetnialy do konca. Dzis (bo juz sobota, jest 1 w nocy) ide ze znajomymi do miasta na piwko (albo 7 hehe) i to wzbudza pozytywne emocje, ciesze sie z tego. Z powodu tego ze mieszkam tu gdzie mieszkam po wielo letniej przerwie od 3lat mam nie wielu znajomych wlasciwie to zadnych oprocz jednego kumpla z pracy z ktorym czasem gdzies wyskocze wiec zadko mam okazje sie gdzies wyrwac poza moje mieszkanie ktore nie jest moje dlatego potrojnie sie ciesze. Co do urojen okresowo tez miewalem. Przesladowcze, ze stary ciagle mi robi pod gorke i wszystko co robi jest na moja szkode. Jak bylem z laska podejrzewalem (okresowo) ze mmie zdradza i ja "szpiegowalem" - choc nie mialem zadnych danych ku temu. Widze ze czuje sie lepiej juz jakis miesiac i pare dni. Po dolaczeniu 2 anty depow. Poprzednio moklobemid dzialal na mnie pieknie jak bralem 2 x 150. Jak wszedlem 2 x 300 wyskoczylem w hipomanie ze stanami euforycznymi. To bylo niezle przezycie. Idac jakas uliczka z budynkami po bokach zaczynala mi sie wydawac dziwna ze az fajna. Upajalem sie jej widokiem i ze moge nia isc. Teraz widze ze jestem stabilniejszy pod kontem tego ze nie mam naglych bez bodzcowych silnych spadkow nastrojow do poziomu krytycznego i nie mam chwilowych podbic w gore. Widze ze jedynie mi brakuje o dziebko lepszego nastroju i napewno napedu. W dni wolne dosypiam po obiadku po 2-3h. Odkladam juz od 5dni sprzatanie rybkom w akwarium, troche szyby obrosly glonami. Nie wspomne o zaleglosciach w sprzataniu pokoju. Wstyd wspomniec o przykladach. Przestalem chodzic na silownie. Brak napedu i brak napedu. Wizyte mam za pare dni bede chcial ublagac o zwiekszenie dawki moklobemidu do 2 x 150 bo wiem ze mi to pomoze a nie powinno podbic ponad norme. Jesli sie nie zgodzi w obawie o hipo to poprosze o zmiane leku bo w obecnym stanie czuje sie lepiej niz np. 2 miesiece temu ale mozna czuc sie lepiej niz teraz sie czuje i miec naped na poziomie normalnym wiec potrzebuje zmiany dawki lub leku. Musze isc do przodu. Obecnie prowadze monotonny tryb zycia. Praca - moj pokoj. Wiosna jesli poprawi sie naped wroce do mojego hobby wedkarstwa. Bede uczyc sie go na nowo bo hobby nie uprawiane maniakalnie nie smakuje tak samo. Przy obecnym marazmie zycia ciezko o bodzce z zewnatrz sprzyjajace eskalacji choroby. Przydalo by sie poznac jakas kobiete ale tu rodzi sie obawa o odrzucenie. Przy ostatniej porazce zaczela wkrecac sie depresja ktora jest obecnie bardzo lagodna w skutkach (leki). Bledne kolo. Wiele obaw rodzi sie gdy jestesmy sami. Zauwazylem jedna rzecz i chce zapytac czy tez tak macie. Gdy mam trudny dzien w pracy taki w ktorym trzeba sie wykazac i jest full roboty i fizycznie bo sie nalatam i umyslowo to w polowie dnia czuje sie zmeczony a w pewnym momencie popoludniu gdy wszystko mi wychodzi zmeczenie fizyczne znika, zaczynam wiecej gadac i jeszcze szybciej pracowac. Po przyjsciu do domu po 19 jestem zajebiscie nakrecony. Zero zmeczenia, moglbym jeszcze isc na impreze i bawic sie do rana a przeciez w polowie pracy bylem zajebiscie zmeczony. Tez tak macie? Czasami sie zastanawiam czy mnie poprawnie zdiagnozowano choc analiza ostatnich 3 lat pokazuje ze tak bo wszystko sie zgadza choc dopiero od pazdziernika mam diagnoze postawiona przez lekarza. Czy to co opisalem, te jednodniowe podbicie jest w jakis sposob charakterystyczne dla chad?
  9. Sluchaj jesli masz takiego cykora to napisz do mnie na pw i spotkamy sie gdzies w poblizu chwile wczesniej a ja juz bede wiedzial do kogo mamy podejsc pod pregierzem. Ja nie gryze, ja tylko tak wygladam hehe.
  10. Z okazji świąt podzielę się z Wami wycinkiem wpisu z mojego bloga. Co roku z okazji świąt nachodzą mnie pewne refleksje, którymi w tym roku podzielę się z Wami (jeśli w ogóle ktoś to czyta?). Jak słyszę te pieprzenie w telewizji, że święta to czas zadumy, pojednania to wzbudza to moje obrzydzenie. A jeśli pani w telewizji w programie dzień dobry tvn pierdaczy, że przecież co to będą za święta bez śniegu to mi się trzewia przewracają. Wszystko sztuczne i na pokaz. Ludzie sobie życzą tych pieprzonych wesołych świąt - bo wypada. Gówno mnie obchodzi, że wypada. W sklepie po skończonych zakupach nie mówiłem ekspedientce tej jebanej formułki. Poza tym pewnie słyszała wesołych świąt dzisiaj już z osiemdziesiąt osiem razy. Wesołych świąt? A z czego tu się cieszyć? Że na koniec miesiąca zawsze brakuje kilku stów? Co powtarza się tak często jak pełnia i nów? Że zżera mnie choroba i zdrowie nie dopisuje? Że jestem sam? Z czego mam się cieszyć? Pytam z czego? Dlatego jeśli chciałem komuś złożyć życzenia i nie dlatego, że wypadało tylko dlatego, że chciałem to życzyłem udanych albo dobrych świąt. Do tego ludzie dostają jakiego amoku, furi, likantropi w sklepach. Kupują żarcia jakby mieli sklepy na co najmniej miesiąc zamknąć. A to tylko 2,5 dnia. Ludzie lgną do hiper marketów i galeri handlowych jakby przybyli po swoje pieprzone zbawienie. Latają w obłędzie. A do tego wszystkiego przygrywa na cały sklep piosenka last chrimas którą już rzygam. Czytał ktoś "Opowieść wigilijną"? Scrooge w rozmowie z siostrzeńcem mówi: " Wesołych świąt!... Do licha z wesołymi świętami! Znać ich nie chcę! Czymże są święta bożego narodzenia, jeśli nie terminem płacenia rachunków a zwykle wtedy jesteś bez grosza. Z każdym bożym narodzeniem jesteś o rok starszy ale nie bogatszy". Każdy może te słowa zinterpretować pod siebie "o rok starszy ale nie..." i po trzech kropkach dodaj.
  11. Proponuję spotkanie w tą sobotę co Wy na to? Widzę, że Lulu pasuje, mnie również bo w piątek w nocy pracuję. Byliby chętni? Obserwatorzy niech też dadzą znać bo może frekwencja napędzi innych. Przykładowo o 18 pod pręgierzem.
  12. Raczej nie sproboje zjezdzac z dawki bo jeski ten lek cos daje to lepiej miec ciaglosc brania. Dawki 200mg tez nie bardzo mam jak sprobowac bo lekarka niemal na styk mi przepisuje leki czyli moglo by mi zbraknac a to moglo by zaowocowac dziwnymi historiami - jesli lek mi pomaga. Mogloby bo nie wiem. Ostatnio wyjechalem na 3dni i zapomnialem tego leku wziac. Mialem przy sobie tylko 150mg wiec podzielilem to na 3 x 50 zeby choc troche czul organizm lek. Nic niepokojacego nie zauwazylem. Byc moze to za krotko by sprawdzic czy lek cos daje. Nie wiem tez jak dlugo lamotrygina utrzymuje sie w organizmie. Biore 5 miesiecy wiec byc moze 3dni niskiej (jak dla mnie) dawki nic nie czynia. Reasumujac przez te 5 miesiecy brania uwazam ze lamotrygina nie pomogla mi na rozchwianie, szarpanki nastrojow, przeciez byla dosc ostra hipomania po niej stan mieszany az zjazd w dol i wkoncu objawy depresyjne (w pore zalagodzone anty depami). Nie wiem w ktorym miejscu i na co mi ten lek pomogl? Do tego nie kiedy nogi mi sie placza, czesciej sie o cos potykam i stracam kubek z kawa. I tego typu kwestie. Ktos Ci zuca cos malego przykladowo klucze i ciezko wcelowac by je zlapac. Pamiec tez sie pogorszyla bo przed braniem byla lepsza. Najblizszej wizycie przytocze argument ze przez te 5 miesiecy moje zycie sie nie poprawilo i zapytam o celowosc leczenia tym lekiem. Chyba ze zwiekszy dawke do 200 to pobiore wskazany czas przez nia. Przypominaja mi sie slowa psychiatry z dyzuru psychiatrycznego: "byc moze lamotrygina jako jedyny lek stabilizujacy to za malo dla pana by sie pan dobrze czul i powinien pan brac dwa leki."
  13. corka nocy ja pracuje na dniowki i nocki i biore moklo tylko raz rano w tej chwili. Jak schodze z nocki biore rano i normalnie ide spac zero problemu. Tyle ze przy dawce 300 i 300 zaczely sie problemy ze spaniem wieczorem (rano po nocce nie) tylko ciezko mi ocenic czy z winy leku czy juz z hipomani.
  14. Barnister widocznie lekarka uwaza ze 150 lamotryginy uchroni. A ja czuje gdzies w glebi ze to nic nie da i za jakis wyskocze. Dziwie sie ze jakiegos jeszcze stabilizatora mi nie daje no ale zdaje sie na nia. Wkoncu pracuje w szpitalu specjalizujacym sie w chad. Miko czyli nie jest to lek do dlugiego stosowania nasennego bo tolerancja rosnie i lek przechodzi w dodajacy napedu? Dobrze rozumiem? Czy tylko male dawki dzialaja nasennie a wieksze dodaja napedu? Moze powinienem brac mniej jak 15mg? Wsumie zalezy mi i na snie i napedzie w tej chwili ale od napedu mam moklobemid tylko jak znam siebie i ten to w tej malej dawce nie wiele zmienia a na ostatniej wizycie lekarz sie zawachal przed zwiekszeniem dawki z wiadomych przyczyn. Dzieki za odpowiedzi i cierpliwosc A teraz pytanie do innych jest ktos kto bierze mirte 2-3 i wiecej miesiecy i wciaz dziala nasennie? Jaka dawke bierzecie i ile czasu przed planowanym polozeniem sie do lozka?
  15. Mija miesiac brania mirty ktora byla przepisana jako lek nasenny. Z poczatku swietnie spelniala ta funkcje, pozniej z opoznionym zaplonem - 2h przed planowanym snem bralem. Caly czas jechalem na 15mg. Dzis wzialem 15mg po 3h zero dzialania wiec wrzucilem kolejne 15mg. i wlasnie minely kolejne 3h czyli juz 6h od pierwszej 15. Czy mogla wyrobic sie tolerancja i o efekcie nasennym moge juz zapomniec? Byc moze robie szum bo to taki pierwszy dzien zobaczyny jutro. Niektorzy pisali ze ten lek dodaje napedu troche sie to kloci z dzialaniem nasennym. Nie wiem jak to rozumiec. Niby w ulotce jest napisane ze u chorych na chad moze wywolac manie. Tak troche sie cykam bo biore 2 leki ktore to maja w ulotce ale wierze ze lekarz wie co robi pozatym to male dawki i mam nadzieje ze robie z igly widly i moja opornosc dzis na spanie niczego nie sygnalizuje. Prosze zebyscie sie odniesli do tego co wyzej napisalem.
  16. Ja musze sie odwolac w ostatniej chwili. Grypa mnie rozlozyla. Ale mam nadzieje ze sie spotkacie choc widze ze zainteresowanie nikle.
  17. Nie wiem jak z wenla ale 5dni odstawialem escitalopram (ssri) i potem 7dni na sucho. Tak lekarz zlecil. Co do objawow odstawiennych to ich wogole nie odnotowalem w moklobemidzie a musialem odstawic natychmiast w momencie gdy byl w pelni rozkrecony i bralem 2 x 300mg. Uwazam tak jak Dark ze najlepsza strategia to 300 rano i 300 w poludnie i ladnie opisal o co chodzi z okresem poktrwania i tak dalej. Dzialanie leku czuc caly dzien. Jest to jeden z tych lekow przy ktorych czujesz ze cos bierzesz bo widzisz jak sie zmieniasz. Nie wiem czy to ma cos wspolnego z fobia spoleczno ale u mnie zlikwidowal wstret do ludzi na ulicy ktory czulem oraz zauwazylem ze np. w pracy wdawalem sie w rozmowy z ludzmi z ktorymi do tego czasu bylem jedynie na dzien dobry. A potem zastanawiasz sie, co Ty robisz? To ja? Ponoc tak dziala "prozac". Co do zmeczenia to faktycznie je znosi co nie znaczy ze jestes nie do zajechania, poprostu likwiduje uczucie zmeczenia ktore produkuje depresja przez co dostajesz napedu do czegos co chcesz zrobic, przykladowo nie mozesz sie zebrac zeby posprzatac pokoj i to odkladasz a tak masz naped i poprostu bierzesz sie to roboty. Dobra sprawa:) Problemy ze snem faktycznie mialem ale nie pokusze sie o jednoznaczne okreslenie czy to wina leku czy choroby. Co do emocji u mnie byly. Odczuwalem w sposob prawidlowy z przewaga tych dobrych. Mirtazapina tez biore rownolegle i nic mi nie jest. Lekarz wie co robi. A w ulotce jest wspomniana inna grupa MAO do ktorej moklo nie nalezy. Dark juz to wyjasnial na forum, moze nawet w tym dziale. Jakos tak nie wyraznie pisza o ktora grupe MAO chodzi. Co do sportu to podejrzewam ze nie zachodza reakcje ktore wspomagaja rozwoj miesnia ale nie znam sie. Bynajmniej nigdzie o tym nie doczytalem. Ale na chlopski rozum sprzyja uprawianiu sportu bo dodaje napedu przez co samemu postarajac sie mozna odnalezc motywacje do sportu i treningiem podnosic kondycje. Nalezy pamietac ze temu wszystkiemu trzeba pomoc. Dac cos od siebie i postarac sie przykladowo odnajdowac motywacje, a lek nam to wspomoze.
  18. Psychiatra odmowil mi zaswiadczenia na wypisywanie lekow dla lekarza rodzinnego. Motywuje to tym ze moj jest nie jest stabilny. Mysli ze kiedys bedzie stabilny hehe. Chyba pomyslala ze chce sie odciac od poradni tym zaswiadczeniem choc powiedzialem ze to na wypadek gdyby znow zrobila blad w recepcie to do rodzinnego mam blizej a w obecnym stanie zdrowia jechac do niej dla mnie to jak wyprawa na Alaske. Ale skoro nie to nie. Swoja droga od 3 dni doskwiera mi z nieznanego powodu okropny bol w dolnej czesci plecow. Czekam na wyniki badan czy to nie przypadkiem nerki. Jestem na jakis silnych dragach przeciw bolowych. Dlaczego o tym pisze? Ten bol jak i cala otoczka tego skutecznie przycmiewa i zbija z glownego planu objawy choroby psychicznej. Tak jakby byla mniej wazna. Tak jakby wogole o objawach nie mysle i sa daleko w tyle. Zawsze twierdzilem ze najwiekszy bol fizyczny jest lepszy od bolu psychicznego ale musze powiedziec ze teraz chyba chwilowo zmieniam zdanie.
  19. W poprzednim braniu tego leku mialem tak ze pierwszy tydzien/poltora czulem poprawe a potem cisza. I dopiero po zwiekszeniu dawki za jakies poltora miesiaca(?) zaczal lek dzialac jak nalezy. Teraz mam podobnie. Pierwsze dwa tygodnie czulem sie rewelacyjnie, ale nie w tym sensie ze mialem przedadnie dobry nastroj i bylem nadaktywny tylko funkcjonowalem jak zdrowy czlowiek tzn nastroj i naped na poziomie normalnym. Teraz jestem w tej chwili w ktorej nie moge powiedziec ze czuje sie dobrze bo nastroj i naped nieco opadl ale tez nie jest na bardzo niskim poziomie przez co nie moge powiedziec ze czuje sie tragicznie. Podejrzewam ze na nastepnej wizycie bede mial zwiekszona dawke i wtedy po jakis 2 tygodniach odczuje poprawe i powiem ze nawet jestem o tym przekonany. Wg mnie to dobry lek i w poprzednim braniu zwiekszajac dawke do 2 x 300mg to do momentu w ktorym pojawila sie hipomania (bo choruje na chad) ten lek zdzialal cuda - poprawa nastroju, brak naglych silnych spadkow nastroju, stabilizacja emocjonalna, poprawa wigoru i napedu. Choc tak naprawde dosc ciezko mi to oceniac bo byla cienka granica miedzy zdrowiem a hipomania ale w miare potrafie rozroznic oba etapy kiedy bylo poprostu dobrze a kiedy przeszlo to w hipo. Choc nie wydaje mi sie ze te pozytywy o ktorych mowie to nie lek tylko przedsionek hipo bo inaczej w tej chwili gdy zaczelo sie wszystko pieprzyc lekarz by nie zapisal mi tego leku. Troche mi szkoda ze u takich jak ja nie mozna brac tego leku w dawce 2 x 300 bo by zylo mi sie napewno lepiej dlatego u mnie niestety to beda male dawki. Nawet czuje wewnetrznie ze chcialbym brac wiecej i to taka tesknota za normalnym funkcjonowaniem ale ja niestety nie moge. Nie zrazajcie sie po miesiacu brania. Wg mnie by ocenic skutecznosc tego leku nalezalo by stopniowo dojsc do dawki 2 x 300 i pobrac ta dawke co najmniej miesiac i troche wiary w lek. -- 17 gru 2013, 08:25 -- Na marginesie dodam ze w lato mialem mega gleboka depresje, najciezsza i najokrutniejsza jak do tej pory i lek ssri escitalopram w jaki kolwiek sposob nie zmienil nic przez 2 miesiaca brania. Jako lek 2 rzutu dostalem mobemid wiec moja lekarka widocznie uwaza go skuteczniejszy. I wlasnie ten lek mi pomogl. Dlatego tak wychwalam ten lek bo gdyby nie on zgnilbym na dnie.
  20. " Ketokonazol zwiększa stężenie i AUC mirtazapiny " Dziś przez innego lekarza został mi przepisany ketokonazol na kilka dni. Jak należałoby dostosować dawkę mirtazapiny? Biorę 15mg mirtazapiny.
  21. Sens, to nie jest takie latwe. Recepty nie mam bo mialem na niej jeszcze inne pozycje ktore potrzebowalem na juz. Recepty nie chca mi wypisac zaocznie bo musze byc przy lekarzu, powiedziec co to za lek i musi zajrzec w karte. Jakbym musial ja za raczke trzymac bo sama sobie nie poradzi a przez babola jestem uwiklany w rozwiazywanie tego problemu co przy obcnym stanie zdrowia jest nie lada wyzwaniem. Zachowuja sie jakbym chcial sie slizgnac i uzyskac recepte na jakis lek od ktorego jestem uzalezniony i nim sie odurzam i wlasnie mam febre bo mi brakuje. Rece opadaja ze takie trudnosci sie napotyka. Wiaze sie to z wyjsciem z domu, tluczeniem sie przez pol miasta. Jesli rodzinny mi nie wypisze jutro do ktorego i tak sie wybieram z innym tematem to pojade tam i odrazu wezme zaswiadczenie zeby byc przygotowanym na takie niespodzianki bo rodzinnego mam na osiedlu. Jutro akurat tak sie sklada ze moja lekarka jest wiec po recepte bede musial wejsc do gabinetu tak sie sklada ze ostatni czas po zdjeciu jednego leku i dodaniu dwoch nowych czulem sie jak zdrowy przez dwa tygodnie a ostatnio znow sie spieprzylo a na pewno zapyta sie mnie jak sie czuje bo nie wierze ze nie wiec tym sposobem przypuszczam ze uda sie odbyc regularna wizyte bo planowana mam 4 stycznia i moze cos mi zmieni w lekach, doda albo zwiekszy dawke i sie lepiej poczuje wiec moze nie ma tego zlego co na dobre by nie wyszlo i okaze sie ze ten blad w recepcie popelniony miesiac temu wyjdzie mi na dobre. romek, ja biore miedzy innymi lamotrygine od 5 miesiecy ale nie widze w jakikolwiek sposob sie moje zycie poprawilo od strony choroby. Do tego mam wrazenie ze chodze jak po 2 piwkach jesli chodzi o spojrzenie z zewnatrz jak ide, bo w srodku tego nie czuje. Tak przyuwazylem ze nie kiedy nogi mi sie lekko placza. Albo nie opatrznie cos potrace np. kubek z kawa reka na biorku. Albo jak jest akcja w stylu ktos mi zuca klucze z odleglosci 5 metrow gdzie one leca ci bankowo na rece to mam problem z wycelowaniem by je zlapac. Nie wiem jak to sie nazywa fachowo? Sprawnosc psycho-fizyczna? Przy czym nie wiem do konca czy to wina choroby czy leku ale nasilily sie te objawy jak wskoczylem na 150mg. Tak jakbym otepial. Z tym ze nie wiem czy to tez nie jest zasluga mirtazapiny bo zostala rownolegle wprowadzona ze zwiekszeniem dawki lamo. Jak ktos wie lepiej niech mnie poprawi ale mniej nasilone te objawy obsereowalem przed mirta biorac 100mg lamo.
  22. Proponuje zorganizowac w ten piatek spotkanie. Powiedzmy niech to bedzie godzina 18:00 pod pregierzem. Nie pytam czy sa zainteresowani tylko czy sa chetni na 100% ?
  23. Nie da sie wyleczyc bo co chwile pojawia sie cos co sprzyja eskalacji choroby. A na marginesie: Ostatnio na wizycie zle mi lekarka wypisala na recepcie lamotrygine juz nie bede sie wdrazal o co chodzi ale tak jak mi wypisala nie przysluguje mi refundacja. Zostalo mi leku na pare dni wiec do wizyty nie starczy a nie chcialbym sobie fundowac przerwy 2tygodniowej. Moja lekarka przyjmuje 2x w tygodniu i tak mi sie ciagle grafik z pracy uklada ze w te dni pracuje. Nie chca mi w poradni zalatwic tej recepty zaocznie, moga mnie wpuscic miedzy pacjentami zebym sobie zalatwil. Masakra jakas. Teraz pytanie czy rodzinny moze mi wypisac recepte na lamotrygine z refundacja? Kiedys prosilem o nia i o cos jeszcze powiedziala ze nie ma problemu po 1op wypisze ale jak chce miec z refundacja to musze przyniesc jakies zaswiadczenie od psychiatry. Czy lamotrygina to lek psychotropowy? To tez lek na padaczke wiec czemu robi takie cyrki? Dormicum to na spanie to sama mi proponowala a tu takie jaja. Dziwne. Ma prawo mi odmowic zapisania lamotryginy z refundacja? To maslo maslane skoro mam wziac zaswiadczenie od psychiatry to wezme i recepte. A swoja droga jak wyglada takie zaswiadczenie? Co tam jest napisane? Jakie leki wolno mi wypisac?
  24. Ostatnie dni sa dziwne. Jestem mega drazliwy i tylko czekam na okazje by eksplodowac. Obserwuje w pracy wszystko, ludzi, ich zachowania. Wkurwiaja mnie glosne, nagle dzwieki. Poszedlem do szatni zajarac. Szykowanie sie do pracy i sama mysl o niej prowadzi do nerwow i mysli ze wszystko mnie przerasta. Usialem z ta fajka i stwierdzilem ze sobie nie radze. Ze nie wytrzymuje? Przez mysl mi przeszlo a moze to pora oddac sie do szpitala? Na ostatniej wizycie cudem odmowilem. Tkwie w jakims obledzie. Nic nie umyka mojej uwadze, musze wszystko widziec i "byc". Ja pierdole. O co tu chodzi? Odwolalem wizyte u psychologa. Po co mam jej pierdolic o tym jak ona mi zycia nie zmieni. Leki mnie mecza. Nigdy nie mialem tak nasilonych jak teraz. Tylko ze ja sie niczego nie boje to skad to gowno we mnie. Chodze kurewsko zmeczony i sypiam w nocy jak dzidzius choc za dnia mnie nie muli. Nie wiem co mnie tak meczy bo zazwyczaj robota mnie tak nie wyczerpywala .Nie mialem alkoholu w ustach z poltora miesiaca a troche wczesniej jesli juz to sporadycznie. Niby sobie powiedzialem ze dla dobra farmacji ale chyba poprostu nie mialem ochoty bo pewnie bym sobie nie odmowil. Przedemna 3dni wolnego. Mam ochote na alkohol. Zamierzam sobie zrobic mocny reset zeby glowa przestala mnie "bolec".
  25. Ja juz biore 5miesiecy lamotrygine (jakos juz tyle minelo). Miesiac 25mg, 2 miesiace 50mg, miesiac 100mg i aktualnie od miesiaca jakiegos 150mg. W zasadzie ciezko mi sie odniesc czy lek mi pomaga czy nie? W miedzy czasie bralem i biore tez rozne inne leki. Nawet nie wiem jak doszukac sie czy ten lek dziala? Stabilnosc? U mnie ciezko o to, choc jest dziebko lepiej i byc moze 150 to jeszcze dla mnie malo i za krotki czas taka dawke biore. Napewno mi ten lek nie poszkodzil. Zadnych skutkow ubocznych. Zadnych. Pod tym wzgledem sobie chwale. Jezdze samochodem bez problemu. Co do koncentracji to mam z tym problemy pewnie z powodu choroby. Pamiec i sie moze pogorszyla ale nie skrajnie gozej bylo jak bralem escitalopram. Pozatym ciezko jednoznacznie przy roznych lekach stwierdzic czy od lamo. Napewno nie chodze jak zoombie a po neuroleptykach to sie zdazalo. Jestem zywszy, tzn normalny. Ponoc to dobry i skuteczny lek i jako ze nie mam skutkow ubocznych stosuje sie do zalecen lekarza i biore. Naprawde ciezko sie odniesc czy pomaga. Zreszta przy mojej chorobie jakos ciezko stan totalnego zdrowia, moze dlatego.
×