Skocz do zawartości
Nerwica.com

renee.madison

Użytkownik
  • Postów

    575
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez renee.madison

  1. a co tam, też wrzucę moje dwa na początek http://media-cache-ec0.pinimg.com/736x/91/57/22/915722eb6bbbfa9a61e5247242aa0f0f.jpg (skan z wołanej odbitki dlatego taki słaby) http://media-cache-ec0.pinimg.com/736x/22/30/8c/22308c42d88c20a0f3f0098cab6d3e77.jpg
  2. Hej ho, ja też analogowa i miłością czystą kocham ciemnię
  3. Myślę, że chodzi o niechęć do podejmowania decyzji-która jak sądzę-jest naszym wspólnym mianownikiem. Może boimy się podjęcia decyzji, bo zdajemy sobie sprawę z pewnych konsekwencji wiążących się z nią. Ja np. zdecydowanie wyolbrzymiam wpływ moich decyzji na moje życie, wszystko traktuję w kategoriach ostatecznych. Ostatnio doszłyśmy z moim lekarzem do wniosku, że w moim życiu brak jest spontaniczności-wszystko musi być przemyślane i zaplanowane, a co za tym idzie- każda nowość jest przeze mnie analizowana i tym samym pojawia się lęk. Chyba po prostu bezpiecznie stać w miejscu, zostać w swojej strefie komfortu, nie ryzykować. Mnie przeraża (tak, to właściwe słowo) konieczność wyboru, bo jakikolwiek by nie był, zawsze będę z niego niezadowolona, zawsze będę myśleć o tym co by było gdyby...
  4. jAmnuM, wiem co jest przyczyną w moim przypadku-niby to przepracowałam na terapii, ale to nigdy ze mnie nie zeszło. Jeśli mam być szczera to wydaje mi się, że wygranie z zaburzoną osobowością jest praktycznie niemożliwe (przynajmniej w moim przypadku). Poza tym, mało kto ma wyłącznie osobowość unikającą- w większości przypadków towarzyszą jej inne zaburzenia i pewnie dlatego tak trudno z tym dziadostwem walczyć :) Chciałabym się mylić i też czekam na odpowiedź kogoś komu się udało z tego wyjść.
  5. Zaraz rok mi stuknie na sertrze, a kondycja wcale się nie poprawiła... Zawsze byłam dość wytrenowana, a teraz jak już szybciej idę to muszę zaraz usiąść, bo tak się zmęczę, że o wchodzeniu po schodach nie wspomnę. Miałam już takie plany treningowe, ale po prostu wysiłkowo nie daję rady- serce wali, płytki oddech i te rzeczy. A co do dopaminowego działania sertraliny, to subtelne, lekkie kopnięcie zauważyłam na 200 dopiero, na 150 (a niby też powinno dopaminowo działać) byłam zupełnie nie do życia.
  6. Dusiorek, podpisuję się pod wszystkim co napisałaś. Jasne, każdy z nas jest inny, cierpimy na różne choroby-czasem w dużej mierze ograniczające nas zawodowo, ale każdy jest kowalem swojego losu i tak dalej. Ja po latach też trochę żałuję swoich niektórych decyzji i dziś podjęłabym inne, ale nie znaczy to, że siedzę i płaczę nad moim smutnym życiem, a staram się jeszcze pewne możliwości wykorzystać, myślę też nad podjęciem innych studiów za 2,3 lata. I co z tego, że po trzydziestce? Depresja i nerwica zabrały mi i tak kilka lat życia więc nie chcę żałować jałowego życia, które mogę mieć nie podejmując ryzyka. Rozumiem jednak obawy Ahmy.
  7. Popiół, mi koncentracja spadła do zera po ok 2 miesiącach na 200mg, wcześniej było ok pod tym względem. O popędzie już nie wspominam nawet :/
  8. ok, dam jeszcze szansę miansie :). Jesteś zadowolony ze swojego zestawu? mirta daje radę? (w sumie chyba z miansą podobne bardzo).
  9. miko84, taa, kastracja umysłowa zwiększenie miansy pewnie nie da za dużo? (mam spore zapasy, no i cena lepsza :))
  10. Czy ktoś z Was brał coś do sertry na koncentrację? Mój obecny zestaw jest ok (poradził sobie z NN i napadami lęku o lepszym samopoczuciu i motywacji nawet nie marzę), ale po ssri jestem umysłowym wrakiem-nie potrafię się skupić, zapominam co kto do mnie powiedział 2 minuty temu, ogólnie nie ogarniam, w pracy z tego nadmiernego skupienia kręci mi się w głowie, a i tak sporo rzeczy zawalam przez to. Nie chcę zmieniać sertraliny, chcę odstawić miansę-tylko czym ją zastąpić? Już nie daję rady z myślami, że mnie zwolnią.
  11. MalaMi1001, super, że jesteś silna, tak trzymaj! Nie do końca chodziło mi o to, że tylko partner ma nas podbudowywać, ale często osoba z którą liczymy się bardziej (w pewnym momencie życia najczęściej partner/partnerka) jest motywatorem zmian postrzegania nas samych. Ja zawsze żyłam w przeświadczeniu, że jestem za głupia, za słaba, nikt mnie nie zechce. Mój związek dał mi dużo pewności siebie i wiem, że gdybyśmy nawet się rozstali to i tak wiem, ile jestem warta i będę się tego trzymać :) carlosbueno, skrajności nigdy nie są dobre, aż w sumie dziwię się, że nie jesteś osobą z cyklu "mogę wszystko", ale to chyba ta cienka granica między patologiczną opiekuńczością, a wspieraniem i kochaniem własnego dziecka bezwarunkowo.
  12. Zgadzam się Candy, moja też umniejszała moje sukcesy, ale za to porażki były wałkowane do znudzenia. Zawsze będziesz nie dość dobra i życzę Ci znalezienia w przyszłości wspierającego partnera, który Cię doceni i podbuduje Twoją niską samoocenę, no i sprawi, że zdanie matki będzie już mało istotne.
  13. Wiek tu nie ma żadnego znaczenia-wierz mi, że nie będzie on cezurą. Pewnie zawsze będziesz nie dość dobra, nie będziesz dość zarabiać, nie dość dobrze będziesz wychowywać dzieci, ale... no właśnie gdy już wyprowadzisz się, zaczniesz własne życia, na własny koszt będziesz mogła mieć w nosie to co oni uważają na Twój temat. I to jest właśnie ta przewaga. Wiem jak ciężko odciąć pępowinę i mimo, że ciągle słyszysz, że utopisz się w dorosłym życiu, to właśnie Ty (nikt tego za Ciebie nie zrobi) musisz nauczyć się pływać.
  14. Jak dla mnie biorąc pod uwagę Twój wiek i to co wypisujesz to jednak brzmi jak ostrzeżenie przed nałogiem. Nie wiem czy Twój mentalny wiek (plasujący się gdzieś wg mnie w okolicach 15 lat) nie jest właśnie wynikiem nadużywania tego i owego, a może to po prostu osobowość...
  15. Vett, ja wiem jak to jest, gdy w domu panuje pewna schizofrenia i ciężko odgadnąć czy dziś jest dzień "dobrej córki" czy może "najgorszej". Zawsze powtarzam, że najlepiej jak sytuacja jest jasna-lawirowanie pomiędzy skrajnymi osobowościami naszych rodziców zawsze będzie mieć wpływ na naszą osobowość (często, z tego powodu właśnie zaburzoną). Jako osoba patrząca na dom z pewnej czasowej perspektywy (chociaż znowu nie tak odległej) mogę Ci tylko powiedzieć, że szkoda Twojego zdrowia na przejmowanie się tym i szkoda własnego życia-zobacz ilu ludzi na tym forum miało naprawdę straszne dzieciństwo (nie chodzi mi o wartościowanie), a dziś piszą, że mimo wszystko są szczęśliwi i o to normalne życie walczą, bo warto. Od rodziców zależnym jest się przez ok. 25 lat (plus minus) to, co zrobisz z kolejnymi 40 (przynajmniej) to Twoje i tylko Twoje decyzje. Jesteś prawie pełnoletnia, niedługo będziesz mieć okazje wyrwania się z domu-co jest chyba najrozsądniejszym wyjściem dla Ciebie. Masz rodzeństwo?
  16. gość123, ja Cię doskonale rozumiem, ale niestety prostej recepty na Twoje problemy nie mam. Poszukiwania pracy były dla mnie największą udręką. Pomimo dość dobrego (specjalitycznego-dość wąska dziedzina) wykształcenia nie potrafiłam przejść przez żadne procesy rekrutacyjne w kraju. Nawet nie chodzi o to, że robiłam złe wrażenie, a o to, że rezygnowałam z przyjścia na rozmowy (idiotyczne), najczęściej wymyślałam najgłupsze usprawiedliwienia (przed sobą i HR) czemu to nie mogę przyjść itp. Samo wysłanie CV było dla mnie walką ze samą sobą (tak jak mówiłam-mam dość wąską specjalizację i osoby takie są bardzo w polsce poszukiwane dlatego każde wysłanie CV zawsze równało się zaproszeniem na rozmowę). Unikałam tego tak długo, aż przeleciał rok, po czym straciłam kontakt z rzeczywistością. Myślę, że dopóki siedziałeś w domu nie miałeś silnego impulsu, żeby przezwyciężyć lęki (miałeś gdzie spać i co jeść)-tak było też w moim przypadku. Dopiero wyprowadzka do innego kraju, to rzucenie na głęboką wodę mi paradoksalnie najwięcej pomogło (no nie licząc też farmakologii). Dlatego dobrze, że usamodzielniłeś się, bo gdy już stan konta będzie pokazywał 0zł to łatwiej się będzie zmobilizować. Nie myślałeś nad podjęciem terapii (behawioralnej)? Myślę, że w Twoim przypadku dałoby się jeszcze wyprostować Twoje postrzeganie siebie samego i świata :) Co do wspominania o chorobie w CV, hmm, według mnie kiepski pomysł. Sens byłby tylko wtedy gdybyś miał orzeczony stopień niepełnosprawności w związku z chorobą psychiczną-wtedy mogłbyś być objęty programem aktywizującym (większość dużych firm w Polsce chętnie zatrudnia osoby niepełnosprawne-ma z tego powodu pewne profity od państwa).
  17. dziś sprawiło mi radość słonko i 20 nowych książek (to nic, ze nie mam czasu czytać, ale ciągnę 3 na raz )
  18. Ja bym chętnie Was wszystkich poznała! Jeśli stanie na Warszawie to może uda się wpaść
  19. Aurora92, nic nie stoi na przeszkodzie uczyć się nawet samemu
  20. Bor du länge i Sverige ? Hälsningar från Stockholm Nej, jag kom till Sverige 3 månad sedan (och du?), hälsningar från Stockholm också! :))
  21. slow, aaaaaj, wygląda pięknie, a to jakaś limitowana seria? (tu na bank nie znajdę, a nie wiem czy zdąże do pl wrócić do czasu aż nie wykupią ) Daim Marabou można czasem znaleźć w IKEI, ew. zapraszam do Szwecji, a ostatecznie może jak kiedyś uda mi się wpaść na jakiś zlot to przywiozę ze sobą ;-)
×