Skocz do zawartości
Nerwica.com

gość1231526945271

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia gość1231526945271

  1. Witam, mam "osobowość unikającą" połączoną z dystymią i (tak się przynajmniej usprawiedliwiam sam przed sobą chociaż wszyscy do okoła od zawsze powtarzali że jestem "zdolny ale leń" więc obiektywnie patrząc pewnie mają rację) prokrastynacją. Problem polega na tym że jak mam z kimś rozmawiać face to face to czuje strach, chyba nie jest to panika, ale bardzo duszący ciężar który ma źródło w okolicach klatki piersiowej i rozchodzi się na ręce i nogi. Następstwa: - brak skupienia - całkowicie wylatuje mi z głowy co jeszcze przed chwilą miałem powiedzieć i nie mogę sobie tego przypomnieć choćbym nie wiem jak bardzo się starał - przez głowę przelatują mi myśli całkowicie niezwiązane z tym o czym powinienem myśleć, kompletnie głupie rzeczy, czasami sobie przypominam różne absurdalne sytuacje (czesto takie które postrzegam jako upokarzające dodatkowo potęgując problem), a czasami jedyną myślą którą mam w głowie jest "chce już zniknąć" lub "chcę umrzeć" (nie są to prawdziwe myśli samobójcze a jedynie rozpacz która przybiera taką formę) Ogólnie moje problemy nie występują przy rozmowach tekstowych przez internet - nie jestem taki zestresowany ponieważ czuje 100% kontrolę nad sytuacją. Mam czas żeby się zastanowić nad tym co napisać. W przypadku rozmów głosowych problem zaczyna się pojawiać ponieważ pauzy przed odpowiedzią są widoczne, czego świadomość rodzi moje lęki. Nawet jeżeli na początku pozornie idzie wszystko gładko, strach jest obecny i w końcu skutki zaczynają być widoczne co powoduje jeszcze większy strach - takie sprzężenie zwrotne. Jak nie trudno się domyślić, w przypadku rozmów face to face jest najgorzej, a problem rośnie wykładniczo im więcej osób uczestniczy w rozmowie. Jestem programistą. Do tej pory pracowałem w 2 firmach. W każdej wytrzymałem około rok. W przypadku pierwszej firmy rekrutacja odbywała się przez internet, ale i tak nie była ona łatwa (rozmowa głosowa przez skype). Miałem szczęście, HRka na pewno wyczuła że jestem nieśmiały i bardzo zestresowany, tym bardziej że wiedziała że to moja pierwsza rozmowa. Zapewne dlatego potraktowała mnie ulgowo i nie zadawała żadnych głupkowatych pytań sondujących moją psychikę a jedynie ograniczyła się do pytań technicznych. Przez pierwszy miesiąc pracowałem w biurze ale później przeszedłem na tryb zdalny czyli praca z domu. Nikomu o moich problemach nie mówiłem - jako argument zmiany trybu pracy posłużyła kwestia uciążliwego dojazdu (dojazd autobusami które w godzinach szczytu potrafiły wlec się po 2-3 godziny w jedną stronę). Wszyscy do okoła powtarzali że powinienem wyjść do ludzi i znaleźć sobie jakąś pracę bliżej, bo takie zamykanie się w "klatce" (określenie moich rodziców na pokój z którego rzadko wychodziłem) tylko pogłębia problem. No więc po roku pracy zdecydowałem się przychylić do ich prośby. Kolega programista który pracował w innej firmie zaproponował mi że zagada do szefa no i skończyło się tak że zatrudniłem się w kolejnej firmie, gdzie jednak nie było mowy o pracy zdalnej. Rozmowa kwalifikacyjna też przebiegła nawet nienajgorzej, nie było żadnego psychopatycznego HRa który by mnie zamęczał głupimi pytaniami, rozmowę poprowadził programista i ograniczył się do pytań ściśle technicznych sprawdzających moją wiedzę. Ze względu na stres wypadłem oczywiście nienajlepiej, ale postanowili dać mi szansę, bo byłem z polecenia (a kolega był jednym z najbardziej szanowanych pracowników w tej firmie). Z początku w pracy szło mi nienajgorzej - nie panikowałem w pracy, ponieważ wiedziałem że moje dziwne aspołeczne zachowanie inni mogą sobie tłumaczyć tym że jestem nowy. Z czasem zaczynałem się coraz bardziej stresować - wszyscy w firmie traktowali się jak jedna wielka rodzina, ja byłem odludkiem który kurczowo trzymał się jednej osoby (kolegi który mi tam załatwił pracę). Pod koniec nie byłem w stanie praktycznie nic zrobić, nie zostałem w prawdzie wyrzucony ale miałem tak stargane nerwy że sam odszedłem (tak wiem - jestem kretynem). Teraz jestem w tragicznej sytuacji - jestem bez pracy a potrzebuję pieniędzy ponieważ jakiś czas temu wyprowadziłem się od rodziców (też już nie mogłem ich znieść wiecznie mnie tylko krytykujących). Wyprowadziłem się jak jeszcze miałem pracę, teraz moje oszczędności się kurczą i jeżeli w krótce nic nie znajdę to będzie mój koniec. Wiem że sam na siebie wydałem taki wyrok - odchodząc z pracy mając rachunki do opłacania ... wtedy miałem nadzieje że szybko znajdę coś innego z obecnym doświadczeniem. Nie wziąłem pod uwagę że w obecnej sytuacji mając doświadczenie zawodowe będzie się ode mnie więcej wymagać podczas rekrutacji oraz że chwyt na znerwicowanego żółtodzioba który nigdy nie pracował kolejny raz nie przejdzie (podejrzewam że tylko dlatego zostałem potraktowany ulgowo podczas pierwszej rozmowy). Co mogę zrobić ? Czy jedynym rozwiązaniem jest zacisnąć zęby i próbować przezwyciężyć moje lęki ? W chwili obecjen tak właśnie staram się działać bo nie widzę lepszego rozwiązania. Wpisałem też w google hasło "choroby psychiczne a poszukiwanie pracy" i spotkałem się z opinią że czasami warto o swoich problemach wspomnieć podczas procesu rekrutacji - jednak nie umiem sobie wyobrazić aby udało mi się podczas rozmowy face to face wspomnieć o czymś takim. Mogę sobie teraz wmawiać że wystarczy wypowiedzieć wyuczone zdanie a później będzie luźniej, ale wiem doskonale że jak przyjdzie co do czego zdecyduję się raczej uciec z rozmowy niż się przyznać. Myślałem czy nie wpisać takiej informacji do CV ale to chyba byłby kompletny idiotyzm. Teraz podczas pisania tego tematu pomyślałem że może najlepszym rozwiązaniem byłoby napisać o moim problemie w treści maila do którego załączam CV ? Coś jak list motywacyjny (samych listów motywacyjnych jako tako raczej się nie pisze w tej branży). A może powinienem w ogóle zrezygnować i zatrudnić się w jakiejś pracy nie wymagającej specjalnych zdolności ? Chciałbym jednak tego uniknąć, bo we własny rozwój w kierunku programowania poświęciłem praktycznie całe moje życie.
×