Skocz do zawartości
Nerwica.com

libertynka

Użytkownik
  • Postów

    1 892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez libertynka

  1. libertynka

    Brzydota

    A według mnie jest właśnie odwrotnie: prędzej brzydka dziewczyna znajdzie chłopaka, niż brzydki chłopak dziewczynę. Widzę jak się sprawy mają, chociażby na przykładzie moich dawnych "kolegów" i "koleżanek" z klasy. Brzydkie dziewczyny już dawno poznajdowały chłopaków, a brzydcy chłopacy wciąż są sami. prawda, wszystkie moje brzydsze koleżanki już dawno są po ślubie, albo w stałym związku. nawet te wyjątkowo nieurodziwe. wygląd wyglądem, ale jak się ma porąbany charakter, to nawet wygląd miss nie pomoże, bo facet po miesiącu stwierdzi, że nie wytrzyma z tak trudnym charakterem.
  2. no to teraz ci, co nie przyjechali, niech żałują
  3. 11.08 wracam znad morza, nie wiem jeszcze o której godzinie, być może wyjadę sobie dopiero popołudniu i wrócę na wieczór, więc raczej odpadam. Ale Łapa my się widzimy 15.08 z samego rana
  4. ZmartwionaŻona, pomyśl o sobie i zajmij się sobą, swoim rozwojem, swoją kobiecością, poszukaj jakiegoś kursu asertywności, albo chodź do psychologa, zbuduj swoją samoocenę od nowa, dojrzej, mąż w końcu zobaczy,że się zmieniłaś, że nie ma już w domu cichej myszki tylko kobietę, która nie daje sobą pomiatać. zgadzam się z radami, żeby razem z rodziną coś spróbować zadziałać. ale może nie ciągnij go do psychiatry, tylko weź jego mamę i wy idźcie razem, opowiecie lekarzowi jak się mąż zachowuje, a lekarz powie co dalej robić/jak się zachowywać wobec niego. czasem zaciąga się takiego osobnika do lekarza pod pretekstem wypisania recepty na leki nasenne na przykład. mnóstwo jest chorych ludzi, którzy sami nigdy nie pójdą do psychiatry, ale psychiatrzy o tym wiedzą i pierwszym krokiem jest wizyta kogoś z rodziny. a potem oceniają sytuację i mówią co dalej robić. trudno powiedzieć, czy to początki choroby czy jakieś zaburzenie, czy po prostu frustracja i przytłoczenie sytuacją. to musi ocenić specjalista. tak czy inaczej, nie daj się wyzywać, jak zacznie to robić nagraj go na dyktafon, później się może przydać np u psychiatry, i generalnie nie bój się, nie płacz przy nim, pokaż, że jesteś silna.
  5. to będziesz czekać, aż będzie odpowiednio źle i wtedy odejdziesz? to nie jest rozwiązanie. zacznij od niego cokolwiek wymagać, a nie unikać wchodzenia w konfrontacje. jak jemu nerwy puszczą to też zrób dziką awanturę, przynajmniej się atmosfera oczyści. wyślij go do psychiatry. i zacznij wymagać dla siebie szacunku i to konsekwentnie. nie daj się obrazić ani razu. nie musisz grozić odejściem, to jest kwestia siły charakteru. pokaż, że jesteś silna i nie dasz się tak traktować. do tej pory uciekałaś, ustępowałaś mu i nie wchodziłaś mu w drogę. to go nauczyło, że może bezkarnie się tak zachowywać. najwyżej później trochę pojęczy i Cię ugłaska. Twoje zachowanie musi się zmienić, żeby jego się zmieniło.
  6. chodzisz przy nim na paluszkach żeby go nie wkurzyć? dziewczyno, ogarnij się. czy takiego życia chciałaś? pomyśl co będzie za 5-10 lat, spojrzysz wstecz i się zapłaczesz. jesteś za dobra dla niego, więc Cię nie szanuje. po co, skoro nie musi, skoro tego nie wymagasz. sama idź do psychologa, zmieć swoje nastawienie. nie bój się, że Cię zostawi jak mu się zaczniesz stawiać. trochę zdrowego egoizmu potrzebujesz. masz swoje prawa, przede wszystkim masz prawo być szczęśliwa. małżeństwo nie polega na ciągłym poświęcaniu się i rezygnowaniu z siebie. marnujesz sobie życie, żyjąc według jego zasad.
  7. mogę się wypowiedzieć w kwestii tycia po lekach. też mi się wydawało, że tyję od leków, czy tam od chorej tarczycy i problemów z hormonami. ale z doświadczenia wiem, że da się nad tym zapanować, jest to cholernie trudne, ale da się. przytyłam prawie 20kg biorąc leki i schudłam już 16kg biorąc te same leki. tyje się od jedzenia, a nie z powietrza. brutalna prawda. wiem, że leki wpływają na metabolizm i się więcej odkłada i apetyt większy, ale to jest do ogarnięcia.
  8. Doberman, a o której godzinie?
  9. napiszę Ci obrazowo, jak ja to widzę, teściowie traktują córkę jak swoją Własność, tak ją sobie wychowali, a nawet wytresowali, że pozwala im wtrącać się do swojego życia, talerza i sypialni, pozwala im zarządzać swoim czasem wolnym, a także konsultuje każdą decyzję i tłumaczy się z każdej samodzielnej decyzji. jest od nich całkowicie zależna, emocjonalnie i finansowo. żeniąc się z nią staniesz się mężem ich Własności, Wasze dzieci będą dziećmi ich Własności, a więc także będą ich własnością. będą wychowywane pod dyktando teściów, żona przecież powie, że jej mama wie lepiej. skoro nie możecie sami zdecydować nawet o wakacjach to nie łudź się, że będziesz miał coś do powiedzenia w kwestii wychowania własnych dzieci. jeśli masz co do tego wątpliwości, idź na konsultację do kogoś zajmującego się terapią par. opisz całą sytuację i poproś o obiektywną, rzetelną ocenę. nie uważam, że powinieneś ją zostawić. uważam, że powinieneś ją uwolnić. skoro ją kochasz, naucz ją żyć samodzielnie, bez presji pt. co matka powie, bez potrzeby dzwonienia do niej z każdą pierdołą. teściów nie zmienisz. co najwyżej możecie im razem pokazać środkowy palec. odciąć się od ich kasy i ich wpływu. jeśli narzeczona nie odetnie pępowiny teraz, to Wasz związek rozleci się w momencie, w którym nie będziesz już mógł dłużej tego wytrzymać. ale zanim to nastąpi, stracisz sporo nerwów i przedwcześnie nabawisz się siwych włosów.
  10. o, bardzo dobre pytanie i bliski mi temat a co zrobić, jeśli mamy ten zależny rys osobowości? jak się tego pozbyć? ostatnio sobie tak myślałam, że już 10 lat mieszkam poza domem, a wciąż nie mogę się do końca uwolnić.
  11. znacie to: I know I was born and I know that I'll die The in between is mine I am mine czyli w życiu pewna jest tylko śmierć, resztę możemy kształtować sami. ktoś tam kiedyś powiedział, że jesteśmy Michałami Aniołami swojego losu, Dawid, którego rzeźbimy, to my sami.
  12. jak wy z tym żyjecie? bo ja już nie wiem jak mam żyć. na dodatek nie mam z kim pogadać, przed wszystkimi muszę udawać, że jest ok. a mój lekarz bagatelizuje co do niego mówię. nie mam terapii, ani leków. a rodzina jest daleko i też nie mogę z nimi porozmawiać. chciałabym się rozpaść na kawałki, ale jednak muszę żyć. tylko nie wiem jak. jeszcze żeby lekarz dał mi coś na lęki. ale nie chce.
  13. czy w Arturówku jest może jakaś siłownia plenerowa, drążki do podciągania albo coś w tym stylu?
  14. Dark Passenger, zapomniałeś o luku79, ja lukk i Łapa chcemy być w jednym domku z kuchnią
  15. romanse w pracy to rzadko jest dobry pomysł. zawsze ktoś jest niezadowolony z obrotu sytuacji. jeśli jej poziom moralny jest tak samo niski jak intelektualny, to możesz się chyba spodziewać, że jak coś pójdzie nie po jej myśli, to Ci zwyczajnie podłoży świnię. ona albo jej rodzina.
  16. uważam podobnie jak większość. ich dziecko, ich problem. mogą Cię co najwyżej poprosić o pomoc raz na jakiś czas. ewentualnie zapłacić za każdą godzinę opieki. Twoje obowiązki to dokładanie się do opłat i utrzymywanie czystości, dokładnie tak jak byś wynajęła pokój u kogoś. sprzątasz swój pokój i powiedzmy raz na tydzień części wspólne (kuchnia, łazienka, przedpokój) i nic więcej nie musisz. jak się dasz wykorzystywać to będą to robić latami. i później ciężko Ci będzie z tego wybrnąć. nie daj sobie wejść na głowę, siostra nie powinna od Ciebie wymagać opieki nad dzieckiem, nawet jak próbuje wymusić np nazywając Cię egoistką to wiedz, że lepiej być egoistką niż frajerką.
  17. Kathy69, oboje idźcie do psychologa, tylko najpierw osobno. on niech dojdzie do źródła swoich potrzeb. bo może to kryzys wieku średniego, może jakaś inna sprawa z przeszłości, a może coś jeszcze innego. w każdym razie niech mu psycholog pomoże nazwać i określić o co w tym tak naprawdę chodzi. może Wam zaproponuje terapię małżeńską? w każdym razie to nie fair, że facet o tym mówi i oczekuje, że wyrazisz zgodę bez mrugnięcia okiem. po co masz się tym gryźć po nocach, jeszcze Ci samoocena spadnie. no bo jak ma się czuć kobieta, która się dowiaduje, że już nie wystarcza swojemu mężowi. pewnie go kochasz, a kobieta z miłości zdolna jest zapominać o sobie i się poświęcać dla męża. przyda się Wam mediacja osoby z zewnątrz. a przy okazji sama skorzystaj z psychologa, który pomoże Ci zachować twarz w tej całej sytuacji.
  18. W jakim sensie jej potrzebuje? Chodzi o wspólne pasje, zainteresowania, tematy rozmów innych niż te związane z codziennością (rachunki, wywiadówki dzieci, listy zakupów... itd.)? Czy może czuje się dowartościowany, gdy "błyszczy" w towarzystwie kobiet? A może istnieje jeszcze inna opcja?Myślę, że przede wszystkim warto ustalić, czego poszukuje Twój mąż. Wtedy oboje możecie spróbować poszukać tego wspólnie. Jedyny post w tym temacie ktory jest sensowny. Tez nie rozumiem za bardzo w jakim celu potrzebna mu druga kobieta i dobrze zeby autorka to uscislila nie wiem w którym miejscu uznałaś mój post za bezsensowny, niemniej jednak zdecydowanie mnie to zachęca do dalszej dyskusji
  19. pytanie jak Ty się z tym czujesz? chyba jednak Ci to nie do końca pasuje, skoro założyłaś ten temat. to wcale nie jest tak, że Twoje szczęście ma być mniej ważne niż jego.
  20. dopisujcie się do listy na zlot w sierpniu, co tak mało osób z Wawy jedzie
  21. lukk79, mam nadzieję, że Ty na 100%? bo mieliśmy być razem w domku, no weź
  22. slow motion, podaj numer konta na pw i do kiedy trzeba wpłacić, ja będę na 100%, mam w tym roku pierwszy prawdziwy urlop :)
×