Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZmartwionaŻona

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ZmartwionaŻona

  1. inga właśnie , że nie wyciągnełam wzorców z mojego domu, ani jednego, jestem sobą, a dlaczego teraz z nim nie porozmawiam? bo jest dobrze, bo jest taki jak dawniej , i nie chce powracać do tego co mnie zabolało. nie chcę by mąż pomyślał znowu, że jest złym mężem, a ja szukam powodu, żeby na niego po narzekać... Jest dobrze brudów się nie wyciąga -- 30 lip 2014, 19:58 -- deader powiem ci, że masz racje... i tu nie chodzi o usprawiedliwienie męża, ale o sam fakt, że każdy boryka się z problemami, i nie każdy potrafi rozwiązać je sam, a nawet brakuje do tego chęci i człowiek się wyżywa na innych... jego wyzwiska nawet nie trwają pół roku, zaczeło się stopniowo, jego wyzwiska nie trwają długo i nie ma ich tak często, żeby odchodzić... nie jestem kobietą, która woli spakować się i odejść bo mąż zaczął źle się odzywać... tu uzmysłowiłam sobie, że wynika to z problemów które zaistniały... Gdybym odeszła nie świadczyło by to o mnie dobrze, ja o tym doskonale wiem, każdy ma tu inne zdanie, każdy potrafi powiedzieć odejdź bo on tak nie może się zachowywać... ja o tym wiem , że nie może, ale nie chcę odchodzić bez tak naprawdę poważnej przyczyny... owszem mąż zaczął mnie źle traktować ale takie sytuacje policzyłabym na palcach u rąk... Ja założyłam rodzinę z cudownym facetem, który zawsze dbał i kochał, nie chcę tego przekreślać bo on teraz ma problem. wcześniej nawet nie mówił że go wszystko wkurza, że coś mu się w głowie kręci.. a sam to mi powiedział po ostatniej sytuacji w której mnie wyzwał i od tamtej pory jest dobrze.. To że mąż sam przyznał że coś się z nim dzieje oznacza że wie że zachowuje się źle i wie że musi się zmienić.. powiedział, że moje gadanie jego nie zmieni a jednak po tamtej sytuacji jest dobrze więc jednak to gadanie coś dało... Napisałam tu bo mój mąż sam stwierdził że ma problem, a ja nie wiedziałam jak w takiej sytuacji postąpić, jak mu pomóc.. Jednak nie napisałam tu po to by od niego odejść. chciałam otrzymać rady jak się zachować i je dostałam, nie wszystkie mi się podobają i nie do wszystkich się dostosuje, bo jednak ja znam męża lepiej i wiem, że muszę mu pomóc i być przy nim, bo mnie potrzebuje teraz... Prawdą jest, że mąż nie chcę iść do psychologa i ja go do tego nie zmuszę bo to mi się nie uda... jest teraz dobrze i ja nie chcę znowu z nim o jego zachowaniu rozmawiać bo taka rozmowa była zaraz po ostatnich wyzwiskach a wspierać go i okazywać miłość w którą trochę zwątpił z nieznanych mi powodów... -- 30 lip 2014, 20:06 -- Dodam jeszcze, że gdy znów mąż mnie wyzwie nie będę siędziała cicho, ale powiem, że nie życzę sobie takiego zachowania itp. zastosuje pewne rady, które dostałam od was i jestem za to wdzięczna...
  2. to, że mąż zaczął zachowywać się tak nie inaczej nie znaczy, że mam od razu od niego odejść... bo jest źle... albo robić awantury zwłaszcza przy dziecku... żeby jeszcze pogorszyć sytuację... uciekać od niego bo obraził mnie, wyprowadzić się od razu albo nie odzywać przez koleje tyg.... Przemyślałam wasze posty, zastanawiałam się cały wieczór nad tym jak zachować się gdy kolejny raz mnie obrazi, nad tym co może być przyczyną jego zachowania, nad tym, że nie mogę sobie na to dalej pozwalać... i nie mam zamiaru czekać roku aż on się zmieni ani dłużej... postawiłam sobie miesiąc czasu, w którym będę obserwować jego zmiany, na lepsze lub gorsze. on o tym nic nie wie... Pisałam , że wole być cicho bo zawsze tak było, byłam cicho.. ale jak na razie do tej pory mąż jest ok, nie wyzywa nie denerwuje się na mnie, więc nie mam jak zastosować się do tego.. a nie chcę już z nim drążyć tematu gdy jest teraz ok... Nie uważam bym miała ze sobą jakiś problem... Patrze na męża i obserwuje jego zachowanie... każdy w swoim życiu ma jakiś kryzys z którym sobie nie radzi wyżywając się na wszystkich. -- 30 lip 2014, 15:11 -- JA wiem, że on ma jakiś problem, który w nim siedzi. wiem jak przejął się śmiercią kuzyna i jak dobija go już ta praca. Moim zdaniem odejście od niego w takiej sytuacji było by czymś koszmarnym, dla niego też, bo jak jest dobrze to on naprawdę jest wspaniałym mężem, nie jest cały czas chamem non stop dzień w dzień... Wiem jaki był i widać po nim, że coś w nim siedzi, nie jest pewny moich uczuć do niego sam tak stwierdził choć to totalna bzdura, bo zawsze staram mu się pokazywać moje uczucia. wiem, że to, że go nie ma przy nas też nie jest dla niego łatwe, nawet pytał czy kogoś mam, czy spotykam się z kimś... On tak jakby sam w siebie zwątpił i stwierdził, że nie spisuje się jako mąż i ojciec...
  3. mąż pracuje tam już kilka lat, chyba 5... on jest bardzo pomocny, zawsze każdemu pomaga i sprawia mu to przyjemność... Rodzice ani rodzeństwo nie denerwują go, także nie wtrącają się w nasze życie.. z moją rodziną też mamy bardzo dobry kontakt i także nie wtrącają się w nasze życie. w mojej rodzinie nikt nie wie o jego zachowaniu... mąż ma taką prace że raz jest co noc w domu a raz wraca na weekend... teraz wypadł rok wyjazdów... męża denerwuje już ta praca, bo za często pracownicy piją po pracy, co dzień... chcę zdać prawko i jeździć na tirach myślę, że może wtedy przestanie być tak agresywny.... Dodam, że 2 mieś temu powiesił się jego kuzyn, z którym kiedyś miał dobry kontakt, i mąż bardzo to przeżył, od tamtej sytuacji coraz więcej zaczął mi ubliżać... nie powiem, bo jak mąż zaczął mi ubliżać około 6mieś temu to na początku odwdzięczałam się tym samym lecz bardzo rzadko wtedy to występowało więc były takie ze 3sytuacje wtedy i byłam obrażona na niego, niestety źle się z tym czułam i była rozmowa, że nie może tak być. mieliśmy się zmienić i ja się zmieniłam od tamtej rozmowy, on przez pewien czas też był inny, chodź czasem się denerwował ale bez wyzwisk.. Myślę, że praca i śmierć kuzyna są przyczyną jego zachowania... Ale nie wiem czy nie ma czegoś jeszcze i czy moje domysły są prawdą... Jeszcze chyba pieniądzę, myśli że mało zarabia, bo zawsze na coś brakuje i nie udaje się odłożyć i chciałby dodatkową prace znaleźć.. Ja mu mówię, że jest dobrze, starcza nam na życie, na córkę, nie wymagam od niego więcej. Nie zależy mi na nowych ubraniach czy kosmetyczce, ubrania używane są w bardzo dobrym stanie i można fajne rzeczy kupić takiego jestem zdania. ale zawsze jestem ubrana ładnie i seksownie. Nie zaniedbałam się będąc mama, dbam o siebie nawet bardziej. jestem szczupła, atrakcyjna, więc tu problemu nie widzę. w łóżku też nam się układa, po porodzie mam tam bardzo ciasno, mąż też nigdy nie narzekał, zawsze jest zaspokojony będąc w domu i ja także , tu chyba przyczyny też nie ma... ogólnie tworzymy dobrą parę, gdyby tylko nie ta agresywność męża było by b.dobrze... -- 30 lip 2014, 14:32 -- deader mąż pracuje na budowie, rzadko pił po pracy, ostatnio częściej ale zawsze o tym wiem, co i ile pije... Co do pracy mąż już ma załatwione 4 prace, 2 po polsce 2 za granicę wyjazdy... Oni mają duże znajomości więc o to się nie martwi, aby zdał i prace będzie miał, już na zimę ma załatwioną...
  4. Nastia myslałam wiele razy o tym wszystkim co napisałaś... Także o zauroczeniu w innej kobiecie... o tym, że tęskni za kawalerskim życiem, w którym nie miał obowiązków... Jednakże on nigdy nie był typem faceta ganiającym za kobietami, zaliczającymi każdą okazję, zawsze był spokojną osobą, pił czasem z kolegami na ogniskach i domówkach, ale będąc ze mną też to robi, nigdy mu nie zabraniałam nawet sama zachęcałam go do tego w weekend aby się oderwać od zycia w domu. On był odpowiedzialnym facetem od zawsze, zawsze wolał pracować niż siedzieć w domu. teraz także tak jest. w tym roku zaczynamy budować nasz dom, zawsze dbał o nas w każdy sposób... JA cały czas myślę o córce, wiem, że ona potrzebuje nas dwoję ale szczęśliwych. Wiem też, że nie może patrzeć na sytuację gdy mąż mnie poniża, ale on raczej unika takich sytuacji gdy ona jest obok, nie ma krzyków przy niej, czasem podniesie głos... Wiem, że ona też go czasem denerwuje, ale nie krzyczy na nią. on jest teraz taki że nawet mały korek samochodowy go wyprowadza z równowagi... Myślę o swojej córce i o jej dobrze, wiem że taka atmosfera może na nią źle wpłynąć i tego chcę uniknąć, dlatego wole siędzieć cicho gdy on coś źle powie, żeby nie było awantury przy córce. Sama wychowywana byłam w domu gdzie ojciec pił i robił awantury i wiem co czuje takie dziecko, jaki strach przed sobota, gdy tata znów się napił, moja mama nie umiała odpuścić i siedzieć cicho gdy ten coś powiedział i zawsze była wielka awantura i wyprowadzenie się ojca z domu, nabawiłam się nerwicy będąc dzieckiem... ja wole być cicho, powiedzieć co myślę o jego zachowaniu jak się uspokoi, niż zacząć się kłócić. mąż o tym wszystkim wie, co przeżywałam przez tyle lat chyba do 16roku życia. musiałam szybciej dorosnąć, stać się odpowiedzialna sama za siebie będąc dzieckiem... mąż także wie o tym, że nie pozwolę aby córka przeżywała to samo i ja nie będę znosić takiego traktowania... Na razie nie jest źlę, nie ma kłótni ani awantur, wyzwiska na razie zniosę dopóki córka tego nie słyszy i nie są jeszcze tak często, przy niej zawsze zachowuję się tak że nic się nie stało... ona na razie jest szczęśliwa, kocha tatę lubi się z nim bawić, przytulać do niego. liczę, że mąż rozwiąże swój problem i zmieni się, jeśli nie i zaczną się częstsze wyzwiska i awantury odejdę. tylko wtedy muszę być pewna , że on już się nie zmieni, żeby nigdy nie żałować. teraz raz jest dobrze raz źle...
  5. ale ja z nim rozmawiałam że powinien się tam udać... to się jeszcze bardziej wkurzył... jego mama ma takie samo zdanie na ten temat, że powinien pójść... Jeszcze zaczął pić... Totalnie nie liczy się z moim zdaniem głupi facet...
  6. już rozmawiałam z jego mamą o tym , że się zmienił ale oni to widzą... On stał się nerwusem i wszystko go wkurza, wszystko denerwuje, dużo krzyczy i przeklina... Dodam , że ostatnio zaczął uciekać w alkohol. Wcześniej pił rzadko teraz co dzień... Ja nie wiem jak mam z nim rozmawiać i postępować... Nie wiem jak mam się nie dać obrazić ? co zrobić gdy mnie znów zwyzywa? Nie mam już pojęcia jak się w takiej sytuacji zachować... Dodam, że dziś wrócili z pracy i teraz ma kilka dni wolnych, i siedzi na podwórku i pije znowu...
  7. masz częściowo rację w tym co napisałaś. Jednak nie żyje na jego zasadach... tak chodzę przy nim na paluszkach bo mam go w sumie na 1,5dnia w tyg i chcę spędzić ten czas w miłej atmosferze bo po prostu brakuje mi go, on nie jest taki non stop... tak jak pisałam raz jest czuły i kochający a raz jest wrednym chamem... Jednak gdy coś mu odbija, nie latam za nim aby go przepraszać itp, to co on mi mówi gdy jest zły pamiętam cały czas, jego słowa powodują że przestaje patrzeć na niego tak jak kiedyś... wychodzę z córką z domu i robię to co miałam zaplanowane a on jak chce niech się gniewa i nie odzywa. jednak gdy już sam przyjdzie, jest rozmowa o co mu poszło itd... Tylko on sam wie że dzieje się z nim coś złego, sam uznał, że coś mu się w głowie kręci... i wie, że musi się zmienić. tylko sam uznał że nie wie czy ma na to ochotę i chęci do tego... Doceni jak straci, straci jeśli nie doceni- sam tak powiedział.. On wie, że ja nie będę z nim jak dalej będzie tak się zachowywał, wie że mogę odejść... Jednak nie chcę teraz odchodzić, bo wiem, że ma problem z którym sobie nie radzi, coś w nim siedzi tylko on nie da sobie pomóc. ale jest bardziej rozmowny i być może w końcu sam będzie chciał się zmienić. Dla mnie odejście nie jest wyjściem... Jeszcze nie jest aż tak źle aby odejść..
  8. tego się właśnie obawiam, nawet mu o tym powiedziałam, że jeszcze trochę a mnie uderzy... jeśli to zrobi odejdę od razu... a ja wiem, że on powrotu do rodziców miał nie będzie... Mąż zapisał się nie dawno na prawko na tiry zawsze tego chciał, może gdy zda i zmieni pracę, wtedy się uspokoi... Zobaczymy... on powiedział, że chce żeby było między nami dobrze, ale wszystko go wkurza. nie wiem jaka jest tego przyczyna... bo staram się dosłownie chodzić na paluszkach żeby nie miał powodu aby się wkurzyć.. Gdy już mu przejdzie to nie wracam do sytuacja w której źle mnie potraktował.
  9. ja wiem, że wiek tu nie ma znaczenia... znam małżeństwo gdzie facet ma 37lat , dwójkę małych dzieci i ucieka do mamy gdy tylko zabraknie kasy, do tego wyzywa i potrafi uderzyć... dodam, że kasy do domu nie przynosi ... więc tu nie o wiek chodzi... Wiele młodych jest dojrzalszych od tych niby dorosłych, mogę tu wymieniać wiele przypadków... Ja wiem, że jeżeli on się nie zmieni to będę musiała odejść, żeby córka nie patrzyła na to... Tylko jeszcze nie jestem na to gotowa i może boję się, że nie będzie próbował się zmienić... Kocham go strasznie i ciężko pogodzić się z tym jak on mnie traktuje, jak się zmienił... Tu nie można zastosować powiedzenia "widziały gały co brały" bo on zawsze był spokojnym, nie wulgarnym facetem...
  10. u swojej rodziny pracuje... Ja mam bardzo dobry kontakt z jego rodziną, z teściową... 3tyg temu gdy przestałam zwracac uwagę na jego fochy i olałam to przestałam do niego pierwsza pisać z czego wynikł tydzień bez kontaktu, to zaczął uważać, że mam kochanka.. Mój mąż teraz jest w domu tylko w sobote na wieczór i w niedziele. ale gdy znajdzie sobie jakiś powód do obrażania się itp to albo niedzielę prześpi albo gdzieś jeździ... albo siedzi i się nie odzywa... -- 29 lip 2014, 10:04 -- Co do tej przemocy psychicznej to już mu mówiłam, ale on stwierdził, że gadam głupoty... Dodam że mąż pochodzi z dobrej rodziny, więc od rodziców takiego zachowania nie wyciągnął..
  11. niestety takie rozmowy już były i nie przyniosły skutku... jesteśmy młodzi więc wiele razy chciałam gdzieś z nim wyjść w weekend ale mu się nie chce, nie ma ochoty itp... często mówi żebym poszła sama i robiła co chcę a on ma to w dupie...
  12. ja też nie uważam aby była to choroba psychiczna... Próbowałam rozmawiać z nim na ten temat, że może nie dojrzał do bycia mężem i ojcem ale on powiedział że nie wie... Mąż mówi, że pewnie mam kochanka jak on jest w pracy, co jest totalną głupotą, że zastanawia się w pracy z kim ja pisze itp.. a jedyni faceci z którymi rozmawiam to jego bracia... mówił mi także że narzekam na to ile zarabia co nie jest prawdą... Nigdy nie powiedziała że za mało zarabia... mówiłam tylko co muszę kupić córce i żebyśmy trochę odłożyli i wybrali się na zakupy po ubrania... Ale niestety ciągle są jakieś wydatki.. wynajmujemy mieszkanie więc wynajem i rachunki wynoszą nas 1000zł mieś i do tego opłaty auta... po ubrania dla córki i dla nas chodze do sklepów z używaną odzieżą bo na nowe szkoda kasy, czasem coś nowego.. Nigdy nie narzekałam że mało zarabia bo mamy na życie zawsze...
×