Skocz do zawartości
Nerwica.com

na_leśnik

Użytkownik
  • Postów

    10 945
  • Dołączył

Treść opublikowana przez na_leśnik

  1. na_leśnik

    Samotność

    rotten soul, gra w bierki rozgotowanym makaronem, to dopiero wyzwanie!
  2. na_leśnik

    Samotność

    Jeżeli dobrze sobie dośpiewałem brakujące słowo, masz na myśli możliwość stworzenia normalnego związku? Jeśli to miałeś na myśli, to niestety odpowiedź brzmi: nie. Nie czuję się przez to normalniejszy w żaden sposób. Po prostu wiem, że problemy w relacjach z kobietami wynikają z innego powodu niż wygląd. To co napisałeś potwierdza, że Twoim problemem są bardziej kompleksy na punkcie swojego wyglądu niż sam Twój wygląd. Porównaj sobie swoją wagę i wzrost z podanymi przeze mnie, nasze proporcje są bardzo zbliżone, a mimo to Twoim zdaniem ja jestem "wysoki i szupły" (jak co najmniej ułan się poczułem he he ) a Ty "chudy i wątlejszy...". Wnioski?
  3. na_leśnik

    Samotność

    To jest chyba problem jeśli występuje u faceta. U kobiety wydaje mi się że w mniejszym stopniu. Wydaje mi się, że to są cechy, które u kobiety są bardziej akceptowalne społecznie niż u mężczyzn z powodu utrzymujących się tradycyjnych stereotypów ról. Ale to nie zmienia faktu, że problem to problem.
  4. na_leśnik

    Samotność

    ladywind, dokładnie. Uroda to jest taki plus, który daje przy poznaniu kogoś taki "wow effect". Ale udany związek to jest inna para kaloszy całkiem...
  5. na_leśnik

    Samotność

    polnormalny, naprawdę, nie chcę tu Cię obrażać ani dobijać, ale wydaje mi się że Twój problem na ten moment to nie jest brak seksu i związku. Z tego co piszesz, to sobie strasznie wkręciłeś że seks i związek naprawią Twoje życie, dowartościują. Ale z takim podejściem, to raczej trudno będzie. Specjalistą od płci przeciwnej nie jestem, ale z obserwacji wiem, że kobiety jak trądu unikają facetów, którzy na siłę próbują znaleźć sobie drugą połówkę.
  6. na_leśnik

    Samotność

    Ja mam 188 cm i wagę na ten moment 70 kg. "Ciachem" bym się nie nazwał, ale - k&*%a - bez przesady! Taka budowa ciała i tyle w temacie!
  7. na_leśnik

    Samotność

    psyche., polnormalny, przyznaję się bez bicia . Nie ma to jak szczypta determinizmu i stereotypy z niej wynikające. Każda kobieta? Każdej do głowy zajrzałeś? Biologia to jest czynnik warunkujący - ułatwiający przystojniakom znalezienie partnerki. Ale nie determinujący! W przeciwnym wypadku społeczeństwo wyglądałoby jak stado wilków - samiec alfa kopuluje z samicą alfa a reszta stada w nabożnym skupieniu paczy
  8. na_leśnik

    Samotność

    Raczej jednodniowy urlop od lęków Według pana termometra w pokoju jest 32 stopnie ale i tak - bez tych schiz - czuję, że moja łepetyna oddycha jak rzadko
  9. na_leśnik

    Oceń Muzę

    4/10 [videoyoutube=qmYBWlO3urs][/videoyoutube]
  10. na_leśnik

    Samotność

    Mushroom, to nie jest kwestia "skłonności" do kłótni. Podejrzewam że psyche.[/b], bardziej chodziło o fakt, że w każdym związku kłótnie/konflikty - częściej lub rzadziej - występują (inaczej się nie da, chyba że jedna osoba całkowicie ulega woli drugiej). Problem pojawia się wtedy, gdy dwie osoby o podobnym temperamencie - np. cholerycy - próbują rozwiązać taki konflikt używając bardzo podobnych metod wynikających z ich charakterów (w tym przypadku to będzie pewnie podniesiony głos, emocje itp itd). Niestety po takim "wybuchu" związek może się gwałtownie zakończy. Podobnie może być z np. parą melancholików. Pojawia się konflikt, i? Ciche dni do grobowej deski...
  11. na_leśnik

    Samotność

    Mushroom, z cholerykiem da się porozmawiać, jasne. Tylko para takich osobników swoim "gadaniem" w czasie kłótni może przekroczyć wszelkie normy decybeli w terenie zabudowanym . Pewnie takie związki się czasem udają, ale mnie na ten moment nie przychodzi do głowy żaden.
  12. na_leśnik

    Samotność

    O dokładnie! Poza tym to nie jest tylko kwestia takich dosłownych "warunków" (np. dopasowanie charakterów, zainteresowań, pociąg seksualny). To jest jeszcze kwestia w jaki sposób człowiek reaguje na tą drugą osobę. Przez lata myślałem, że bzdurą jest pogląd, że faceci - wchodząc w poważny związek - bardzo często zaczynają kształtować relację ze swoją drugą połówką na wzór swojej relacji do matki. Niestety, w moim przypadku się to sprawdziło. Sam "spokój" partnerów niczego nie załatwia, wręcz przeciwnie. To co pozwala stworzyć dobry związek, to moim zdaniem przede wszystkim (poza takimi oczywistymi oczywistościami typu wzajemny szacunek itp. ) zdolność do dialogu, porozumiewania się i znajdowania wspólnie kompromisów. Można się świetnie dobrać w momencie początku związku, ale z czasem ludzie się zmieniają. Bez zdolności do dialogu, można latami być w związku z jakąś wcześniejszą "wersją" partnera, w głowie podsycając ciągle obraz osoby w której się zakochało, nie próbując... nie wiem jak to określić... kochać na bieżąco? :) ( Dean )^2, związek to naprawdę dobra rzecz, nie chciałbym żebyś zrozumiał mojego poprzedniego posta w taki sposób, że Cię próbuję zniechęcać do szukania dziewczyny, wręcz przeciwnie. Tylko w konfrontacji z drugim człowiekiem można się pewnych rzeczy o sobie dowiedzieć, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. psyche., "sfera duchowa" jak to u mnie określiłaś, bardzo mocno kuleje. I dopóki czegoś z tym nie zrobię nie zamierzam krzywdzić kolejnej bozi ducha winnej niewiasty. Poza tym tutaj dochodzą jeszcze takie przyziemne kwiatki jak chociażby status finansowy (pośrednio wynikający ze zrytej bani). No ale to inny temat jest :)
  13. na_leśnik

    Samotność

    ( Dean )^2, świetnie że coś robisz ze swoją samotnością, moje problemy są podobne, jednak na ten moment już przestałem szukać "drugiej połówki", po kilku nieudanych związkach doszedłem do wniosku, że niektórzy ludzie po prostu tak mają że lepiej funkcjonują w pojedynkę. Życzę Ci, żebyś znalazł dziewczynę (to naprawdę poprawia nieco poczucie własnej wartości, chociaż nie rozwiązuje problemów), jednak nie polecam robić z tego osobistego celu w życiu. A co do osobowości, to faktycznie masz rację, to jest chyba dla kobiet najważniejsze (przynajmniej ja mam takie doświadczenia). Mnie się wczoraj udało przemóc i odwiedziłem po pracy moich znajomych ze studiów i ich dzieciaki, między innymi mojego chrześniaka. Chyba też powoli zaczynam opuszczać ten swój "no life mode" .
  14. No ba! Nic tak nie przybliża człowieka do innych nerwicowców jak wieczorna sesja wypłukiwania resztek magnezu z organizmu!
  15. Ja jestem obecnie uzależniony od kawy i nikotyny. Na szczęście udało mi się fajki rzucić na rzecz e-papierosa ale uzależnienie nadal jest. A tak poza tym to net na pewno, no i cola z biedronki :) .
  16. [videoyoutube=JGCsyshUU-A][/videoyoutube]
  17. Prawdę mówiąc to najchętniej "pozabijałbym" ich w mojej głowie, zerwał wszelki kontakt. Ale przy mojej nieporadności życiowej i wyrzutach sumienia to za daleko bym nie uciekł, skończyłoby się to najpierw na ulicy a potem w lodówce. Poza tym nie odczuwam jakiejś potrzeby mszczenia się na nich. Chciałbym po prostu o nich zapomnieć, wymazać pamięć ale staram się nie fantazjować za bardzo w ten sposób, miejsce fantastyki jest w kinie i bibliotekach. Przede wszystkim chciałbym, żeby w końcu ktoś profesjonalnie mnie zdiagnozował, powiedział "Tak, to co przeżywasz to nie są jakieś hipochondryczne urojenia, twój problem jest taki a taki, pomóc Ci może pan/pani psycholog taka a taka na terapii". Miło by było żeby w tej wypowiedzi pojawił się jeszcze magiczny akronim NFZ .
  18. wykończony, w sumie to jest pomysł. Każdy sąd mnie uniewinni, pośle do wariatkowa i zapewni taczki prochów na koszt państwa jak powiem, że do zabójstwa mojej rodziny namówił mnie kot z kałachem
  19. Niestety ja również mam problem z nienawiścią do rodziców. Na sam dźwięk głosu mojej matki aż mną rzuca. Podobnie mam niestety z siostrą. A co do szkodliwości tego uczucia, to wywołuje u mnie ono dość silne wyrzuty sumienia, zwłaszcza że u mnie w domu nigdy takiej patologii sensu stricto nie było. Nie wiem co miałbym im wybaczyć, nawet nie wiem czy ta sytuacja w domu u mnie faktycznie była tak zła jak ją odbierałem, czy to tylko ja jestem takim rozwydrzonym, przewrażliwionym gnojkiem który tak wszystko do siebie brał i bierze. Wiem tylko tyle, że muszę robić co się da żeby nie musieć znów z matką zamieszkać. Nawet jej pozytywne wypowiedzi o nie działają na mnie tak, że wzbiera we mnie agresja a zaraz potem znów wyrzuty sumienia, autoagresja (jeżeli walenie głową we wszystko co jest pod ręką i okładanie się pięściami można do autoagresji zaliczyć) i myśli samobójcze.
  20. W nocy znów seans myśli samobójczych. A właściwie to nawet nie samobójczych, co jakichś ponurych fantazji na temat własnej śmierci a potem pogrzebu,szarpanina z myślami że pochowają mnie jak katolika mimo że nim nie jestem, że będę leżał w jednym grobie z moim ojcem. Rzygać mi się już chce od tego wszystkiego. I spać.
  21. Calineczka1990, ja niestety jutro też do roboty bo odrabiamy jakiś wolny dzień . Weekendzie łer ar ju!
×