
nerwa
Użytkownik-
Postów
4 912 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nerwa
-
wieslawpas, myslisz, ze mniejszy wstyd wtedy w autobusie? heh Ja sie bardziej zastanawialam, jaki jest powod, ze zalecaja papierowe torebki... czy taka zwyczajna nie moglaby byc?
-
hania33, ale by bylo!!!!!!!! :) Chociaz chyba nie, bo raz pisalas, ze u Ciebie 30 stopni, a u mnie wtedy pamietam 25 (bo tez juz o tym myslalam )
-
a z bieganiem super!!! Slyszalam, ze to bardzo poprawia stan. Sama chcialam zaczac, tylko tutaj mam wszedzie pod tą cholerną górke :-/ Wiec troche ciezko.
-
hania33, no tak, troche wstyd ale jak sie ma w zanadrzu schowana to zawsze czlowiek spokojniejszy moze? U nas chleb pakuja w takie pol papierowe, pol z folii z dziurkami :-/ Wiec odpada (przez te dziurki). (Ale wyobrazilam sobie, jakbym tak wyciagnela w autobusie torbe po cukrze czy mące i zaczela do niej oddychac... :D )
-
A jeszcze odnosnie czynnikow spustowych, zauwazylam tez ze nieraz po prostu są lepsze a nieraz gorsze dni. I w te lepsze (mialam ostatnio ze trzy) w ogole nie myslalam o atakach, nie czekalam na nie, jakos nie mialam takiego "wyostrzonego" spostrzegania wszystkich potencjalnych zagrożen i wtedy było ok (raz nawet w zatloczonym autobusie, i w sali wykladowej z 200 ludzmi!). A z kolei jak gorszy dzien (dzisiaj) to nawet siedzac w domu czuje się niepewnie-lękowo, i nawet nie mam sił wyjsc do pobliskiego sklepu.
-
hania33, dobra opcja! U mnie niestety są praktycznie same autobusy z takimi tylko "lufcikami" malymi, i zadnego powiewu nie ma Ja jeszcze chce sobie sprawic taka papierową torbe na hiperwentylacje, bo wlasnie podczas ostatniego ataku mialam coraz szybszy oddech i juz sie balam, ze to sie dobrze nie skonczy, ale jakos potem sie unormowalo. Tylko skad to wziac... po sklepach przeciez nie bede chodzic i szukac moze poczekam, az sie cukier skonczy... wieslawpas, no tak, racja. W tamtym tygodniu robilam taki "trening" i chodzilam codziennie do tego samego sklepu, i w sumie z dnia na dzien bylo coraz lepiej i latwiej. Trzeba pewnie organizm przyzwyczaic, ze jest ok.
-
wieslawpas, najgorsze jest to, ze myslenie "mialam tutaj atak, wiec na pewno bedzie znowu", jest takie mocne. A myslenie "mialam tutaj raz atak, ale 50 kolejnych razy w tym samym miejscu nie mialam zadnego" - malo daje :))) Ale fakt.. trzeba sobie jakos wbijac do glowy to. Ale jak Cie jedna sesja uzdrowila? Po prostu uswiadomiles sobie, ze to glupie myslenie, i juz tak nie myslales?
-
Ja w autobusie siadam ostatnio blisko kierowcy, zeby w razie czego jakas pomoc byla albo zeby poprosic aby drzwi otworzyl. A i ostatnio zauwazylam pewna zmiane, zawsze gdy zlapalo mnie na dworze, to mialam taka potrzebe jak najszybszego udania sie do domu. A teraz wlasnie staram sie przeczekac w jakims przyjaznym miejscu (chociaz oczywiscie tez wolalabym byc szybko w domu). A w okolicach mieszkania, czuje sie dodatkowo dobrze, bo dosłownie tuż obok mam dużą klinike :) A ostatni atak paniki (wczoraj) mialam od zwyklego wkrecania się w myslenie. Czulam sie troche zaniepokojona, czy zdarze na czas przygotowac czegos w pracy (bo to troche na ostanią chwile i nie do konca ode mnie zalezalo), wracalam do domu i z tych mysli - zaczal sie momentalnie atak! Ehh...
-
U mnie to są zazwyczaj czynnosci zwiazane bardzoek z reakcjami organizmu. Czyli np. jak ide do sklepu pod gore i dochodze zmeczona (z walącym sercem) to niemal pewne, ze w sklepie bedzie lęk. Albo jak jest strasznie gorąco w autobusie - to samo. A najlepszy efekt jest jak ktos przygasza swiatlo - wtedy momentalnie mam wrazenie, jakby to mi sie robilo slabo, ciemnialo przed oczami i zaraz mialabym mdlec :) Czyli u mnie to są czynności, ktore wywoluja reakcje troche podobne do ataków paniki (np. szybszy puls, uczucie gorąca itd.) A radze sobie - starając wmawiac, ze to np. serce wali dlatego bo wchodzilam pod górke a nie dlatego, ze się denerwuje. -- 29 sie 2013, 16:24 -- A jeszcze druga grupa są sytuacje, w ktorych juz dostałam wczesniej ataku paniki, bo wtedy jak znowu gdzies jestem, lub cos robie - to od razu mysle - "na pewno zaraz zacznie się atak, bo ostatnio bylo to samo w tej sytuacji".
-
Czy to oznacza, ze forumowicze raczej szybko pozbywaja się nerwicy/depresji ? :) Ja dzis kiepski dzien, nieprzespana noc - wiec stan nienajlepszy i siedzenie w domu :-/
-
NATŁOK MYŚLI,,PRZEPLATANKA,, PROSZĘ O RADĘ
nerwa odpowiedział(a) na astalavista temat w Nerwica lękowa
Mnie juz dobija natłok myśli w nocy przez co zasypiam dopiero nad ranem i kolejny dzień jest do niczego. Staram sie nie myslec o niczym, ale to wszystko samo przychodzi... Ma ktos jakies sprawdzone sposoby jak oczyscic umysl wieczorem? -
Wiecie co mnie denerwuje? Ze sie glupio wkręcam w ten lęk przed lękiem i on prowadzi do ataku Bo juz wybilam sobie z glowy, ze umre, ze zawal serca, ze zemdleje - juz takiego myslenia nie mam. Ale wkrecam sie w myslenie "zaraz dostane ataku" - i tak sie dzieje :-/ A najgorzej, ze tego lęku nie jestem sobie w stanie racjonalnie wytlumaczyc :) bo o ile moge wyjansic sobie, ze przeciez nie zemdleje, a z moim sercem wszystko ok, to ciezko powiedziec sobie "nie bede miala ataku" - skoro go przeciez miewam.
-
Ogolnie w ataku paniki chodzi o wkręcenie się w błędne koło. Reakcja naszego organizmu na zagrozenie (czy to rzeczywiste czy wyimaginowane) jest zazwyczaj taka sama - wiekszy puls, cisnienie, zawroty glowy, drzenie miesni, i cała masa innych :) Problem w tym, ze my czesto wpadamy w to błędne koło. Np. O czyms pomyslisz, i zaczyna Ci bic serce szybciej. Normalny czlowiek o zawale nawet nie pomysli, wie ze wiekszy puls moze sie zdarzyc w 1000 sytuacji i zawal jest najmniej prawdopodobny, albo nawet uwagi nie zwroci. My (skupieni na sobie) od razu zauwazymy - oho, serce! Zaraz pewnie bedzie zawal. Jak zaczynamy tak myslec, to serce zaczyna jeszcze szybciej bic (od wydzielajacej sie adrenaliny itp.). I wszystko sie nakreca. My jestesmy jeszcze bardziej przerazeni, serce jeszcze szybiej bije itd. Gdyby w tym czasie powiedziec STOP, i np. wyjasnic sobie - ze nie, to zaden zawal, o czyms pomysallam, to spowodowalo zdenerwowanie, zwiekszyla sie adrenalina, ktora zwiekszyla puls i to wszystko - wtedy pewnie za chwile zaczal by sie zmniejszac i nic by sie nie stalo. Ale my sie niestety w to wkrecamy Wiec ja bym obstawia tą drugą opcje którą napisałąs - ze po prostu czasmi "olewamy" a czasami (czesciej pewnie) nie udaje nam sie. Ja mam ogolnie podobnie, ale ostatnio (tak jak psialam gdzies wczesniej) zaczelam skupiac sie na zmianie mysli, i zobaczymy jak to wyjdzie. Teoretycznie powinno dzialac, a w praktyce pewnie zajmie troche czasu, przyzwyczajenie sie do innych mysli. A oprocz tego, duzo dalo mi poznanie fizjologii tych reakcji (np. dlaczego wlasnie puls sie zwieksza, dlaczego glowa boli, zawroty są itp.) bo ta wiedza pozwala patrzec na to, jak na normalne reakcje organizmu, ktore nie sa przyjemne ale tez nie sa czyms zlym.
-
ee bo takie gadanie, ze jest się zmeczonym jest bez sensu (na terapii) - co to ma na celu? to jest tylko objaw, wiec mowienie o tym nic nie da. To mozna sobie popisac na forum :) Ale wlasnie tak jak pisalas dalej, zmiana schematow itd. juz wlasnie moze pomoc w pozbyciu sie wlasnie objawow fizycznych (nie mowie, ze u kazdego). Powiem Wam, ze mnie strasznie denerwowalo, jak zawsze na terapii zaczynalam mowic o objawach, ze to czy tamto mi dolegalo, a terapeutka to totalnie olewała i dopytywala - co sie u mnie w zyciu wydarzylo i takie tam normalne rzeczy. Ale teraz z perspektywy czasu, mysle, ze to bylo super, bo calkowicie skierowalo moje myslenie z objawow na przyczyny.
-
Ja od paru dni stosuje taką metode jedną, i w sumie ostatnie 2 dni, calkiem ok :) Przeczytalam ksiazke, o automatycznych negatywnych myslach ktore sie pojawiaja. I trzeba je wypisac, i potem wypisac fakty ktore je potwierdzaja, a potem fakty ktore zaprzeczają temu. Wtedy jakby sami sobie tlumaczymy, ze moze nie do konca jest tak jak my myslimy. I potem pisze się tzw. zbalansowane mysli - czyli takie racjonalne. I generalnie chodzi o to, zeby nie wkrecac sie w te automatyczne, tylko starac sie wtedy wkladac sobie do glowy te racjonalne. No i (nie wiem czy od tego) ale dwa dni do pracy chodzilam i super byl stan po drodze i w pracy tez! Jak tylko przychodza mi takie mysli, ze bede miala atak po drodze czy cos, to od razu przypomina mi sie ta racjonalna mysl, i mam nadzieje, ze z czasem ona wyprze tamtą. Chociaz latwo nie jest, bo wiadomo, te automatyczne przychodza znikąd i rozprzestrzeniają sie po całej glowie :-/
-
przewrazliwienie na dzwieki - rozmowy w biurze
nerwa odpowiedział(a) na wieslawpas temat w Nerwica lękowa
wieslawpas, mnie to co prawda lękowo nie nakręca ale za to wkurwia strasznie :) Tez nie moge wytrzymac w pokoju gdzie jest wiecej osob, caly czas ktos sie kreci, klika, gada, wchodzi, wychodzi, wrrrrr W ogole nie moge sie skupic na robocie! Niestety jakos tam musze jeszcze przetrzymac ten czas :-/ Sluchawki dobra opcja - u mnie sporo osob zaklada :) -
Ja czasami obserwuje u siebie dziwny objaw, czesto jak ide do pracy, wychodze z autobusu i musze isc w dol (do tunelu) i potem w gore (na powierzchnie) i jak wychodze to łapie mnie taki ucisk w klatce piersiowej, ktory promieniuje az do gardla! Zazwyczaj musze stanąc na chwile i wtedy przechodzi. Wszystko trwa moze 1-2min i potem juz jest ok. Najpierw myslalam, ze moze jak ide pod gore to wysilek jest i taka reakcja. Ale jak ide (nawet pod duzo bardziej stroma gore) w innym miejscu, i jestem faktycznie zmeczona to nigdy nie mialam takich objawow. Dziwne... moze stres (skoro w drodze do pracy ), ale z drugiej strony, to naprawde jest dziwny objaw, taki troche jak kolka tylko wlasnie wyzej w okolicach serca :-/
-
Dokladnie, tez ostatnio o tym myslalam - bo bałam się, że znow zacznie sie tak jak kiedys. Ale wlasnie - na poczatku zazwyczaj jest chyba najgorzej, bo wszystko jest nowe, nie wiemy co to i jestesmy przerazeni. A potem juz dochodzi jednak ta cała wiedza, wiec mimo, że jest nieprzyjemny lęk, to juz odpada przynajmniej czasem to nakręcanie się.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
nerwa odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
evi82, ale wiesz, że temperatura jest tez zwiazana z cyklem? I w polowie zaczyna rosnac (do 37 albo i wiecej), zeby po po okresie znowu spasc. Wiec czesto pewnie ta lekko podniesiona - moze być calkowicie normalna. Niektorzy tez maja z natury wyzsza temperature (albo niższa). -
Nie wiem, ale dla mnie to jest wszystko kwestia psychiki. Z tym zmeczeniem mam czasem podobnie. Jakis czas temu mialam taki dzien, ze bylam mega oslabiona, nie mialam siły ręki podniesc - NIC! I to bylo naprawde realne. Wieczorem wzielam 1/8 benzo w ciagu 2 min odzyskalam sily, nei mialam juz oslabienia w konczynach itd. Niemozliwe, zeby benzo (i to w tak malej dawce) wywolaly nagle takie zmiany. Co wiecej zdarzalo mi sie tak tez bez bezno (tylo poprzez myslenie, zmienial mi sie stan analogicznie). Wkurza mnie to troche, bo czesto odczuwam takie zmeczenie, i nigdy nie jestem pewna czy to realne czy "psychiczne" :-/ A pamiec, koncetrnacja, i cala reszta tez przeiciez jest zwiazana ze stanem psychicznym. Tylko, ze to nie jest problem, tylko objaw.
-
No to ja Ci powiem jak moze :) Sorry, za offtopic troche. np. Pierwsza opcja - Jakas osoba miala sytuacje z wazna osobą w życiu, którą kocha. Ale jednoczesnie wydazylo się cos, ze była zła na taką osobe (np. na matke). I teraz ludzka psychika jest tak skonstruowana, ze np. takiej osobie wydaje sie, ze to złe - być złym - na osobe ktorą sie tak naprawde kocha i spycha te złe emocje (wypiera). I niby ich nie ma, ale jednak ten ładunek w czlowieku gdzies zostaje. I potem się uaktywnia jako takie napady lęku. I wtedy jak na terapi dotrzesz do takich rzeczy, masz przeglad swoich emocji, czego chcesz itd. To ten lęk już nie ma się z czego brac (nie ma tej energii). Druga opcja - np. gdziestam wewnetrznie boisz sie o swoja przyszlosc, masz obawy czy cos osiagniesz itd. Ale w dzisiejszych czasach nie mozna pokazywac, ze sie czlowiek boi. I np. pracujesz super, dobrze Ci idzie i nagle boom (stany lękowe). I wtedy tak samo, na terapii docierasz do tych Twoich prawdziwych odczuc (skrywanych), i kiedy poczujesz swiadomie czego sie boisz, to juz masz to na talerzu i nie musi się to wymykać gdzies bokiem jako lęk. Trzecia opcja - lęk czasem może coś nam dawac. Oczywiscie to nie jest swiadome, ale zobacz, np. takie ataki lęku moga być sygnałem : pomozcie mi, boje się, ptorzebuje was (kogokolowiek). Moze byc to zwroceniem uwagi na siebie (zeby ludzie sie zainteresowali, czy zadbali o nas). Wiem, ze wydaje sie to glupie, bo tak naprawdee kazdy z nas powie - ze dalby wszystko, zeby sie tego pozbyc. Ale.. roznie bywa. I takich przyczyn moga być pewnie setki. Ale na takiej zasadzie wlasnie działa psychoterapia (tzn. to tez zależy jaka oczywiscie, ale mowie o takiej wglądowej bardziej). Nie na wygadaniu się wcale, tylko na uświadomieniu sobie pewnych spraw. Mi osobiscie wydaje się to dość logiczne i przemawiaja do mnie takie rzeczy. Co wiecej, sama na sobie doswiadczylam, że to działa. Oczywiscie to wszystko zalezy jak szybko sie "przepracuje" odpowiednie rzeczy, bo naprawde ciezko czasem do czegos dotrzec - nawet jak terapeuta super, to bez wspolracy nic nei zrobi [pomijam tu oczywiście, te 5% osób wspomnianych powyzej, ktore nie maja problemow, tylko złą chemie w mózgu]
-
moze i biznes dobry, ale wyobrazam sobie jakie to musi byc emocjonalnie wyczerpujace dla takiego terapeuty... Zreszta oni sami musza tez przechodzic terapie i superwizje bo nie dali by rady z takim obciazeniem. Poza tym, sluchanie to nie wszystko (to moze zrobic kazdy nasz znajomy, a nawet pies ), tu chodzi o umiejetne zadawanie pytac i nakierowanie rozmowy na pewne tory, zeby taki pacjent sam powoli odkrywal siebie (zreszta tak naprawde tylko my jestesmy do tego zdolni).
-
hania33, no pewnie że tak. Czasem one ratują człowieka. Tym bardziej, że nawet ciężko isc na terapie - jak lęki nie pozwalają wyjść z domu Jedynym problemem jest to, ze czlowiek "przytlumiony" lekami, czsasami nie dostrzega pewnych rzeczy i ma trudniejszy dostep do swoich emocji (tak mi mowil psychiatra na terapii grupowej). I wtedy caly proces moze trwac znacznie dluzej. No ale wiadomo, nie ma tu idealnych rozwiazan :-/