
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Ale tu nie chodzi o powód brania narkotyków, tylko przedziwne zjawisko strachu przed lekami, które przechodzą setki badań przy jednoczesnym zerowym strachu przed nieznanego pochodzenia dragami sprzedawanymi na osiedlu. Przewąchałem swego czasu pewnie w sumie z kilogram amfetaminy przez kilka lat i nigdy nie bałem się że coś mi się od niej stanie. No, może inaczej - wiedziałem co grozi przy przedawkowaniu, przy ciągu itd, ale nie miałem strachu żadnego że jakiś nowy diler sprzeda mi coś czym się zatruję. A przypomina mi się sprawa tabletek "Ufo" które swego czasu spowodowały dużo zgonów wśród technomaniaków - pojawił się nowy drops, ludzie się na niego rzucili i nikt nie miał strachu że coś się stanie. To przyszło dopiero po pierwszych śmierciach nagłośnionych przez media. A ponadto: Nic dodać nic ująć.
-
FUCK YEAH!!! Taka pierdółka a jaki zaciesz
-
U mnie problem jest taki że jestem "nocny zwierz", a potrzebuję wstawać rano do pracy. Jakbym czekał aż mi się zachce spać to miałbym przed sobą uroczą perspektywę 3-4 godzin snu, co jednak jest dość małą dawką.
-
i powiem Ci, ze w ogole się temu nie dziwie. Leki nasenne są zazwyczaj dość niebezpieczne. Duzo osob ma problemy ze snem, i pewnie, ze najlatwiej byloby brać leki. Ale część osób ograniczy to branie do jakichs sporadycznych przypadków, a część bedzie brala dzień w dzień, popadną w uzależnienie itd. Lekarze nie chca byc pewnie odpowiedzialni za takie konsekwencje... (tym bardziej, ze to tylko objawowe leczenie zazwyczaj) A mnie to trochę dziwi, bo z jednej strony rozumiem zasadę "primum non nocere", ale z drugiej strony - do lekarza udają się chyba osoby które mają prawdziwy problem ze snem i najczęściej wyczerpali już wszystkie "znachorskie" pomysły.
-
Nie wolno o tym myslec, to źle wpływa na zdrowie psychiczne /przynajmniej moje Moje też ale ostatnio coś mi umyka optymizm, chyba jesienna chandra mnie dopada bo marudzę, narzekam i generalnie włącza mi się tryb zgryźliwego tetryka
-
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/wybaczcie-mi-ksiazka-o-matce-madzi-katarzyna-wasniewska-od-dziecka-bya-naznaczona_257742.html
-
Monar, no właśnie Jest to pan który był oskarżony o morderstwo kilkunastu kobiet, to była najgłośniejsza sprawa kryminalna na początku lat 90-tych. Oprócz garstki wykolejeńców jak ja interesujących się tematem - nikt o nim nie pamięta, bo skoro już siedzi a nie zabija to nie ma w nim nic ciekawego i prasa musi sobie znaleźć nowy żer. Tak samo będzie z Waśniewską, jeszcze przez kilka miesięcy będą o niej pisać (bo apelacje, bo odwołania, bo... itd), potem może kilka razy pojawi się w programach typu "Cela nr.", a potem... Potem publika o niej zapomni i pamiętać będą tylko ci których to dotyczyło. I tak jak Pękalskiemu, który za kilka lat wychodzi na wolność pewnie zgotują mały lincz, tak będzie i z nią...
-
Że Obama zachowuje się jak cipa zamiast jebnąć rakiety. Oglądałem jego przemowę wczoraj wieczorem i wiecie co mi się przypomniało..? Każdy pieprzony film Rolanda Emmericha, w którym prezydent wygłasza płomienną mowę do narodu. Wszyscy jechali po Bushu, ale on przynajmniej budził respekt, Obama stał za tą cholerną mównicą i nawijał jak kiepski aktor. Patrzyłem jak gadał o broni chemicznej, śmierci setek ludzi i bardziej chciało mi się śmiać niż klaskać.
-
przecież już jest gwiazdą... nie bój się, ona sobie poradzi. media o to zadbają. Jakoś nie sądzę. Wiesz kto to Leszek Pękalski, ale bez zaglądania do Google?
-
Ja nie wiem jak to jest możliwe, przecież było nie było Jezus był postacią historyczną, był nie tylko na religii "omawiany" ale i w podręczniku do historii był. Więc nawet jak ktoś jest niewierzący, albo innej wiary, to nie ma bata - MUSIAŁ mieć możliwość styczności z pewnymi informacjami. Żyjemy wśród debili.
-
Nie zawsze chcą dać receptę niestety. Wiem że widzisz różne inne sposoby, wymieniłaś je wcześniej po czym skonkludowałaś że nie działają.
-
Bo 90% albo i więcej katolików nigdy nie przeczytało pisma świętego. Całą wiedzę o swej wierze czerpią z jednej godziny tygodniowo w niedziele spędzanej w kościele. I myślą że Jezus był Polakiem (autentyczny autentyk prosto z rodziny koleżanki).
-
Trzeba jeszcze mieć te leki, przecież nie mówimy o Apapie Noc... Jak New-Tenuis przez 3 godziny się wierci po łóżku zanim zaśnie to nie widzę innego sposobu niż odpowiednie leki.
-
Tyle że będzie miała przejebane u ludzi, każdy będzie ją kojarzył, nigdzie pracy nie dostanie, najpewniej się zresztą powiesi w ciupie, kiedy minie chwilowa sława i brukowce o niej zapomną. I dobrze, jakoś mi jej nie żal, wkurza mnie tylko że pewnie jeszcze teraz będą apelacje, sracje i tak dalej, "za moje pieniądze". Mogłaby okazać trochę przyzwoitości i powiesić się dziś wieczorem i ostatecznie tą farsę ukrócić.
-
Nawet nie klikam linku, od razu mówię co o tym sądzę: to samo co o wszystkich treściach publikowanych na Frondzie. Czyli: jedna wielka kupa bełkotliwego gówna powstałego w głowie szaleńca który powinien zostać ubezwłasnowolniony i poddany hospitalizacji ze względu na zaawansowane urojenia.
-
Jestem morderczo niewyspany więc sorry za cynizm, ale jakim cudem picie melisy i słuchanie hipisowskiego brzdąkania to "wszystko"? Przecież to są placebo dobre dla ludzi którym wydaje się że mają problemy ze snem.
-
Koniec farsy z Kasią W.
-
Odwlekam obejrzenie finału Breaking Bad. Nie chcę końca
-
Kumpel wrócił z urlopu, co oznacza że ponownie będę nadzorował jedynie swój dział
-
Yyy... to nie facet, tylko ciota
-
Szatan mnie opętał i dlatego źle się czuję?
deader odpowiedział(a) na Niktita temat w Depresja i CHAD
Czyli co, to był tylko mistrzowski trolling? Szkoda, myślałem że poznam prawdziwego wariata -
Koniec Piekielnego Tygodnia, wypłata, weekend i mina mojego szefa kiedy najpierw uderzył do mnie z opierdzielem a potem się zorientował że to ON zwalił pliki
-
Szatan mnie opętał i dlatego źle się czuję?
deader odpowiedział(a) na Niktita temat w Depresja i CHAD
...wróci po trzech dniach żeby nas z(a)bawić..? -
Nie no, wiadomo, że to dla beki koleś teoretyzuje, ale coś w tym jest Ciekawe czy ktoś robił takie badania: czy badano jaki procent ludzi z depresją płakali przy kreskówkach w dzieciństwie, a jaki procent morderców? Może by jakieś odkrycie wyszło? "Jeśli twoje dziecko nie płacze gdy ojciec Simby umiera - to wiedz że coś się dzieje"? Ja tego typa mogę oglądać na okrągło W ostatni weekend "obejrzałem" dzięki niemu więcej filmów niż w całym tym roku Hmm, dziwneee... "Chociaż bajki"? Śmierć jest wszędzie dookoła, w wiadomościach, w filmach, w grach, w bajkach, w gazetach, w książkach, w... kurde, długo tak można wyliczać To że w bajkach pokazywana jest śmierć jest dla mnie OK, ale i troszkę paradoksalne, bajki postrzega się zazwyczaj jako coś co ma zapewnić rozrywkę. Zwłaszcza te dla dzieci, a jest przecież tyle świetnych produkcji, klasyków, które pokazywały śmierć "na poważnie", nie jako Willy'ego Kojota rozjechanego ciężarówką :)