Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. O, a kto się na debacie modli? Bronek prosi Ducha Św o pomoc?
  2. Szkoda że nie mogę oglądać debaty, bo jestem w pracy. Mam nadzieję, że Bul już zmiażdżony. Czytam komentarze, że atakuje na oślep, a Duda ma klasę. Dobrze że mama mi nagrywa debatę, bo w telewizorni co by nie było, będą mi wmawiać, że Bronek wypadł lepiej.
  3. refren

    ja, Bóg, zagubienie

    Wut? Przecież jeszcze nie tak dawno temu homoseksualizm był karalny... na_leśnik, u nas nie "Począwszy od XVIII wieku stopniowo znoszono karalność kontaktów homoseksualnych, zwłaszcza w krajach zachodnich, w których kontakty homoseksualne zwykle były karalne de facto lub de jure, poza np. Polską, która nigdy nie miała praw wymierzonych przeciw osobom homoseksualnym, poza okresem zaborów" http://pl.wikipedia.org/wiki/Penalizacja_kontakt%C3%B3w_homoseksualnych (Ten straszny zaścianek Polska... )
  4. Po prostu maciek, w swoim pierwszym wpisie sam sobie odpowiadasz, piszesz o różnych uczuciach związanych z dziewczyną tak, jakbyś chciał nas przekonać, żebyśmy poparli to uczucie. A wystarczy że sam dasz sobie pozwolenie. Kiedyś usłyszałam od mężczyzny zdanie, że dla wielu facetów pierwszy etap znajomości, flirt, podrywanie czy po prostu zauroczenie, fantazje, to najfajniejszy etap znajomości z kobietą. Więc chyba nie jesteś wyjątkiem. Skoro zastanawiasz się nad tym, czy nie za szybko się angażujesz, to znaczy, że chyba masz jakiś krytycyzm wobec swoich uczuć. Osoby racjonalne też się zakochują, może w Twoim obrazie idealnego "ja" się nie mieszczą silniejsze uczucia, ale nie wiem czy to dobrze. Depresja raczej wygasza uczucia, natomiast antydepresanty mogą podkręcać takie rzeczy jak zakochanie i zauroczenie, ale to nie znaczy, że to zupełna fikcja. Tego nie wiemy, bo Cię nie znamy i nie jesteśmy Tobą. Może sobie wkręcasz uczucie (choć czy można sobie wkręcać, co się czuje?), a może wyolbrzymiasz swoje obawy przed nim . Tak z góry, to nikt nie ma pewności czy osoba, która się jej/jemu się podoba jest tą właściwą, jeśli są jakieś przesłanki by to podejrzewać, to trzeba po prostu sprawdzić. Nie weźmiecie ślubu po tygodniu i niekoniecznie na etapie koleżeńskim będziesz pewien, co czujesz, jeśli nie pójdziesz dalej. Zresztą zakochanie zwykle wyprzedza miłość, a zainteresowanie kimś wyprzedza zakochanie.
  5. refren

    ja, Bóg, zagubienie

    Naprawdę jesteś taka naiwna? Zawsze byli homoseksualiści i dopóki naprawdę problem się ograniczał do tego, co ktoś robi we własnym domu albo w swoim środowisku, to nie było problemu. Teraz jest, bo chcą wymusić na wszystkich "tolerancję" czyli uznanie, że homoseksualizm to norma, chcą adoptować dzieci albo produkować sobie dzieci z in vitro (a co im dzieci zawiniły, żeby je skazywać na dwóch "tatusiów?"), ingerują w edukację - to znaczy od małego indoktrynują dzieci, organizują nagonkę na różnych ludzi nauki, kultury i nie tylko - na wszystkich, którzy krytykują ich postulaty i ich wizję świata. Przy czym nie chodzi o samą orientację, LGBT to ruch polityczny, który chce wpływać na ustawy, życie społeczne - tylko że każdy ruch polityczny może być skrytykowany, ale nie ten - bo to homofobia i prześladowania. Mieliśmy wielu artystów ze skłonnościami homoseksualnymi, np. Iwaszkiewicza i Gombrowicza i nie było z tym problemu, ale oni z ich powodu nie chcieli przewracać świata do góry nogami i terroryzować innych. Zresztą Gombrowicz miał mieszane uczucia co do swojej "skłonności" do młodych chłopców, mówił, że tam gdzie pojawia się seksualna dowolność, tam się zaczyna wyuzdanie. Swoich "przygód" w tym zakresie nie opisywał, tylko dyskretnie sugerował. Nie długo nie będzie żadnego miejsca, gdzie by można było odpocząć od tej "normalności". To znaczy w Polsce jeszcze to można zatrzymać. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/homoseksualne-pary-na-sygnalizacji-swietlnej-w-wiedniu,541847.html
  6. refren

    ja, Bóg, zagubienie

    Kościół nie zrzesza jawnych homoseksualistów, z tego co wiem, to nadal obowiązuje reguła Benedykta XVI, który zabronił przyjmowania do seminariów osób o skłonności seksualnej. Więc jeśli ktoś wstępuje z taką skłonnością albo ktoś świadomie go przyjmuje, to jest to wbrew regule kościelnej, nauczaniu i celom. Swoją drogą wtedy spotkało się to z dużą krytyką miłośników "postępu" - że dyskryminacja, uprzedzenia. Teraz te same środowiska, z właściwą sobie konsekwencją, biją pianę, jak to dużo homoseksualistów w Kościele i pedofilii, jakby nie zauważając, że to właśnie ci niedyskryminowani i że jeśli mężczyzna molestuje chłopca, to nie jest to skłonność hetero. Kiedy ta sprawa była głośna i czytałam o tym w Wyborczej, to też mi się to nie podobało, myślałam "jaki sens jest zabraniać homoseksualistom wstępowania do seminarium, skoro i tak muszą żyć w celibacie, może to jest dla nich dobra droga, skoro nie założą i tak rodziny." Młoda byłam, a jakoś zawsze wychodzi na to, że Kk miał rację.
  7. refren

    ja, Bóg, zagubienie

    freedom97, tak naprawdę do tej pory nie odkryto jaka jest przyczyna homoseksualizmu, a twierdzenie, że jest to orientacja z którą każdy się rodzi, to twierdzenie poprawnościowe, forsowane przez różne organizacje LGBT. Wychodziły one dawniej z założenia, że jeśli się okaże, że homoseksualizm nie jest wrodzony, to homoseksualiści będą prześladowani (zresztą do dziś są w wielu krajach) i na siłę leczeni, teraz się obawiają, że nie będą się mogli domagać "równych praw" czyli np. zawierania małżeństw, adoptowania dzieci i że nie będą mogli zamykać ust krytykującym ich dążenia. Więc na wszelki wypadek poddają agresywnej presji każdego, kto sugeruje, że to nie jest rzecz wrodzona i organizują naciski społeczne (domagają się kar typu nagana, wykluczenie z zawodu, wyrzucenie z uczelni itd.)- to nie ma nic wspólnego z nauką. Wielu psychologów czy seksuologów po cichu uważa, że są czynniki życiowe czy psychologiczne, które wpływają na orientację, ale nie mogą o tym mówić, ponieważ byliby zawodowo skończeni czy napiętnowani i ośmieszeni. Nie chcę też twierdzić, że mam wiedzę na temat przyczyn, ale jestem sceptyczna wobec twierdzeń, które nie są dostatecznie uzasadnione, za to są agresywnie forsowane, bo mają znaczenie ideologiczne. Prawda się broni sama. Nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu, podziwiam że się zwróciłeś do Boga i Kościoła, większość tych, co czują takie skłonności, "przytula" się do zupełnie innych środowisk. Jest mi łatwo pisać, bo to nie chodzi o moje życie (a czymże są te agresywne ataki czy fala krytyki, które zaraz się tu pojawią wobec wieczności ), ale to co tu przeczytałam swojego czasu bardzo mnie poruszyło i zmieniło spojrzenie na niektóre sprawy: http://www.tajemnicamilosci.pl/gwiazdy-mediow/michael-glatze-byly-przywodca-ruchu-praw-gejow-na-swiecie.html Nie są to czyjeś pobożne życzenia, ale prawdziwa relacja z pierwszej ręki. http://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Glatze
  8. refren

    ot

    A któż śmiał?? Dostał już pewnie z półobortu i błaga o śmierć. PS. "Pleban" to czyjś nick?
  9. Ten ból minie! A nie masz przyjaciół przed którymi nie musisz udawać, przy których możesz sobie popłakać? Terapia da skutki i nie będziesz na nią chodzić miesiącami w takim stanie jak teraz, teraz jest przesilenie, ale to minie i będzie spokojniej. Rozpadły się Twoje iluzje, że możesz być szczęśliwa z tym kolesiem i dobrze, nastąpiłoby to prędzej czy później, więc lepiej prędzej. Moje sposoby na kryzys sercowy - dobra przyjaciółka, kino z kimś znajomym (niewiele dociera z filmu, ale nie można wyjść, więc coś tam się patrzy), wyłączanie i chowanie komórki na cały dzień (nie sprawdza się co chwila czy nie dzwonił tylko raz wieczorem), lektury które były w tym wątku wymieniane i litania loretańska. Żaden człowiek nie jest wart tego, żeby z jego powodu odbierać sobie życie!
  10. refren

    Jak należy myśleć?

    Hitman, człowiek jest skazany na częściową niewiedzę i subiektywizm, tak to wszystko działa, choćbyś się nie wiem jak spinał, nie staniesz się Absolutem, który zna wszystkie przyczyny, skutki i widzi pajęczynę losów różnych ludzi oraz cele do których zmierza wszechświat. A bez subiektywności nie ma podmiotowości. To jest u Ciebie jakiś pęd do wielkości - to pragnienie absolutnie prawidłowego myślenia w każdym aspekcie, ale to błędna ścieżka, bo takie myślenie po prostu nie istnieje. Co do pytania "jak myśleć prawidłowo?" to uważam, że w Twoim przypadku po prostu mniej, myślenie Ci jakoś nie służy.
  11. Jeśli Twój były "przyjaciel" siedzi na fejsie, to raczej nie spędza tego czasu z kimś, tylko z komputerem, nie ma czego zazdrościć. Jasne że były miłe chwile, ale pytanie ile one kosztowały niemiłych i czy nadal mogłyby być po tym, co od niego usłyszałaś- czy mogłabyś być szczęśliwa z nim i czy on mógłby Cię szanować, gdybyście wrócili do punktu wyjścia. Jakoś zresztą nie widać, żeby ten men starał się coś między Wami naprawić, na razie milczy i szuka zastępników. Wiem, że boli, ale jest teraz szansa żeby coś się zmieniło w Twoim życiu na lepsze. Naprawdę bez huśtawki i toksycznych emocji Twoje życie będzie lżejsze. Odetchniesz.
  12. Ano właśnie, rodziców również trzeba traktować jak istoty myślące, a nie kogoś nad kim trzeba stać z batem, skoro chcemy, żeby rozmawiali z dziećmi, to z nimi też trzeba rozmawiać. Są różne poradnie, do których ktoś może ich skierować, np. nauczyciel.
  13. Ani jedno ani drugie. Nikt mnie nie bił w dzieciństwie, nie jestem też owładnięta żadnymi teoriami, przekonanie o szkodliwości klapsów nie jest też zresztą nowym wymysłem, pedagodzy zawsze byli temu przeciwni, przynajmniej od XIX w, ale nie wiem, czy nie od początku istnienia pedagogiki jako dziedziny naukowej. W każdym razie nie zetknęłam się z tym, żeby jakikolwiek pedagog popierał kary cielesne. Zostałam wychowana bez bicia, a właściwie w ogóle bez kar - i jakoś dziwnym trafem nie były konieczne, byłam natomiast zdecydowanie wychowywana, tłumaczono mi co jest dobre, a co złe swoje błędy musiałam naprawiać, mama czytała mi od małego książki rozwijające wrażliwość, była też konsekwentna, nie było sytuacji, żebym się domagała np. kupienia jakiejś zabawki przez płacz i krzyk, raz chyba spróbowałam, jak byłam bardzo mała i oczywiście nic to nie dało. Jak byłam starsza, mama np. tłumaczyła mi, że nie ma pieniędzy, żeby mi kupić to a to i było to dla mnie oczywiste, że skoro nie ma, to nie kupi, bo nie dodrukuje sobie tych pieniędzy. Dzieci to istoty myślące, nie należy ich wychowywać jak psa czy kota. Z mojego punktu widzenia żadne kary nie są potrzebne, nie tylko cielesne, ale może inne dzieci są trudniejsze, w każdym razie kary cielesne to dla mnie porażka. Co do poprawności to inna sprawa, jestem przeciwko nieuzasadnionym ingerencjom ze strony państwa i urzędników, a "napuszczanie" dzieci na rodziców, czyli pouczanie ich, że jak np. rodzic podniesie na nie głos, to mogą na niego donieść, to zbrodnia na wychowaniu. Są przypadki, gdzie trzeba interweniować, bo dziecko jest katowane, ale to tyle. Z dwojga złego lepiej dziecko zniesie klapsa niż to, że przyjdzie urzędnik i go zabierze przymusowo od rodziców.
  14. refren

    Natręctwa myśli...

    Będzie dobrze, miłość, leki i terapia to dobre połączenie.
  15. refren

    Natręctwa myśli...

    lena.lena, bardzo fajnie, że chodzisz na terapię i masz wsparcie od pani psycholog. Jestem pewna, że te lęki kiedyś miną, bo w dłuższej perspektywie czasowej coraz bardziej będziesz widzieć, że tamten chłopak nie miał znaczenia i że to nerwica.
  16. Dobrze że wytrzymujesz brak kontaktu, jeśli się do niego odezwiesz, będzie gorzej. 3maj się, jest ciężko, ale to droga do czegoś dobrego. Chyba że chcesz wracać do tego co było?
  17. NN4V, racja, dewaluacja to przypisywanie innym wyolbrzymionych cech negatywnych, dla mnie to nie jest za trafne określenie do tej sytuacji i niezupełnie się zgadzam, że emocjonalna neutralność jest dobra, czasem jest, czasem nie, zależy czy to jest adekwatne do sytuacji, jest może wygodna w relacjach, ale do pewnego czasu, a na pewno nie ma sensu go przyjmować na siłę (nieraz jest to zwyczajnie nieosiągalne) i tłumić emocje - dobry stan emocjonalny to według mnie stan prawdziwy- czuję to co czuję i wiem co czuję. Kiedy przyjdzie pora na neutralność, to się pojawi. Jeśli tłumi się swoją złość, to można trwać w niekorzystnej sytuacji dla siebie i się oszukiwać się, że jest ok. Nienawiścią chyba w tym momencie nazywasz złość, do której masz prawo. Nie musisz go znielubić, ale "pomoc" to fikcja, ani nie jest to rzeczywista pomoc (bo on nie musi wtedy dojrzewać i uczyć się radzić sobie samemu z emocjami, kiedy bierzesz na siebie jego różne stany), ani nie jest bezinteresowna, w zamian bierzesz toksyczne emocje (mieszanka bólu i przyjemności) i ucieczkę od własnego życia. Kiepski interes. Nie można według mnie komuś pomóc emocjonalnie będąc od niego zależnym (i samemu potrzebując pomocy).
  18. No kto kogo.-> Obiekt się raczej nie zmienił w tak krótkim czasie. Zmieniły się wyłącznie wyobrażenia oceniającego. NN4V, nie wiem o co Ci chodzi, nie napisała, że się zmienił, tylko że zdała sobie sprawę z pewnych rzeczy. Poza tym dewaluacja to przypisywanie innym swoich negatywnych cech, czyli według Ciebie bedzielepiej źle traktowała swojego chłopaka czy nie nadaje się do przyjaźni? Za tym, że ktoś był w toksycznym związku stoją często głębsze problemy, którymi się dobrze zająć, trzeba się zastanowić, dlaczego tak się stało, ale najpierw trzeba wyjąć rękę z pieca, czyli zobaczyć swoje cierpienie i ból, którego się doświadczyło i zakończyć sytuację, która to powoduje, więc "dewaluacja" obiektu, który to sprawia jest jak najbardziej moim zdaniem wskazana, zwłaszcza że może to być raczej zdanie sobie sprawy z tego, że się kogoś idealizowało niż nagłe przypisywanie komuś złych cech, żeby odsunąć problem.
  19. bedzielepiej, złość to dobry objaw, dziwne że dopiero teraz Ci się pojawia. Samotności się nie bój, wydaje mi się, że właśnie w tym związku byłaś samotna, a pozbycie się toksyka otwiera Ci drogę by poznać kogoś fajnego i być szczęśliwą. Czujesz się źle, ale szybko będzie lepiej, zamiast bólu poczujesz ulgę, że już za Tobą te huśtawki emocjonalne, jakie Ci zapewnił ten delikwent. To że on jest DDA mnie nie dziwi, ale nie ma co się tym pocieszać, to tylko potwierdza że ten związek by był trudny, jego osobowość i zachowanie się łatwo nie zmienią, skoro są warunkowane całym dzieciństwem i młodością, poza tym on by musiał sam chcieć się zmienić i nad tym pracować, a nie widać, żeby uważał, że robi coś nie tak.
  20. Wehmut, czy śmieszy Cię również zdanie "Nie będę mówić o Michale, bo nie chce mówić o osobie, która mnie tak potraktowała" ? W końcu "potraktowała" to rodzaj żeński, czyli dziewczyna, czyli Michał musi być obojnakiem, co nie? A może ma problem z tożsamością płciową?
×