Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Nie za dobrze. Istotą nałogowego regulowania emocji jest tłumienie i zmiana przeżywanych emocji poprzez intensywne zachowania, bądź przyjmowanie substancji mających zdolność poprawy stanu emocjonalnego. Celem jest szybkie doznanie ulgi, bez bolesnej konfrontacji ze źródłem uczuć. Problem nie jest rozwiązywany (tzn. przyczyna odczuwanych emocji), zmieniany jest jedynie nastrój. Zdrowe regulowanie emocji polega na tym, że działanie mające na celu złagodzenie emocji jest logicznie powiązane z sytuacją, jaką je wywołała (działa na przyczynę, a nie tylko skutek).
  2. Hitman, nie chodzi o to, żeby pozbyć się uczuć i emocji, sęk w tym, że Ty masz głownie negatywne. Emocje pozwalają nawiązać kontakt ze światem i ze sobą, na podstawie emocji wiesz czy coś Ci się podoba, irytuje, czy jest Ci dobrze czy źle, uczucia mówią, kogo lubisz, za kim tęsknisz, kto Cię wkurza - intelekt tego nie ogarnia. Zarówno posługiwanie się samym intelektem jak i kierowanie się jedynie uczuciami i emocjami jest pewną ułomnością. Intelekt pozbawiony uczuć błąka się na chorych ścieżkach. Uczucia pozbawione kontroli rozumu mogą zwieść na manowce. Według mnie ewidentnie tu widać, że negatywne emocje są efektem Twoich negatywnych myśli albo przekonań, nie odwrotnie. "Do żadnej wartościowej się nie nadaję, do przeciętnej nie chcę iść bo będę dalej nikim" - trudno poczuć przy takim myśleniu coś dobrego. Problem w tym, że uznajesz swoje przekonania za prawdę obiektywną i jedyną, a to tylko Twoja interpretacja życia, która w dodatku czyni Cię nieszczęśliwym. Uważasz, że cały świat się myli, tylko Ty jesteś dojrzały i tylko Ty docierasz do prawdy. Jednak niedojrzali ludzie wstają rano i idą do roboty, to może mają jednak odrobinę dojrzałości, przynajmniej na tym polu?
  3. refren

    ot

    Zostaje z własnej chęci i wyboru, a to że chce zostać księdzem potwierdza to, że Bóg mu dał tę misję (choć nie każdy kto chce ma prawdziwe powołanie). A "predyspozycje" dostaje w łasce Bożej, z którą powinien współpracować. Wiara to nie jest spojrzenie czysto ludzkie. Są różne powołania i różne misje. Strażak na przykład nie będzie przerzucony z diecezji krakowskiej do Irkucka ani nie mówi ludziom bez ślubu, że mają żyć w czystości.
  4. refren

    ot

    I o to mi głównie chodziło, nie ukrywam Najgorsze jest to, że niektórzy faceci preferują stosunki oralne w obie strony, nie że tylko partnerka zaspokaja faceta ... nie czaję, jak to się może komuś podobać i podniecać Sprawianie komuś przyjemności jest fajne, poza tym faceci to wzrokowcy, lubią sobie popatrzeć na podnieconą kobietę. Ale nic na siłę. W seksie nie ma obowiązków. -- 02 kwi 2015, 17:35 -- Bez urazy, ale na te "niewygodne" pytania, to chce mi się głównie ziewać. Dyskusja jest dość przewidywalna i wiadomo, jakie będą argumenty z dwóch stron. Może ktoś inny ma dziś cierpliwość, żeby się w to pobawić. A Arasha bardzo dobrze Ci odpowiedziała. Kiedyś już był taki temat seks i wiara i było o celibacie i niepokalanym poczęciu, dla mnie to powtórka z rozrywki, choć rozumiem, że dla wielu osób to są istotne kwestie i nie obchodzi je, że kiedyś już to było.
  5. Według niektórych interpretacji przed grzechem pierworodnym ludzie nie wymieniali płynów ustrojowych, mieli płodzić dzieci bez seksu. No ale cóż. Z drugiej strony ta wymiana płynów, poty i szybkie ruchy nie są widać takie obrzydliwe, skoro tylu chętnych.
  6. Usta są też do całowania. Dla mnie normalne jest to, że Cię to odrzuca, żeby kobieta miała do tego pociąg musi trochę nasiąknąć erotyką, często zepsutą, albo chociaż być rozbudzona seksualnie, ale pewnie i tak nie każdej to odpowiada, część też jest nakłaniana przez swoich facetów i się przyzwyczaja mniej lub bardziej. Jest też tak, że życie seksualne się rozwija i po pewnym czasie szuka się czegoś nowego i co innego robi się atrakcyjne, potem wraca do starego itp. Niemniej według mnie facet, który czeka aż kobieta go obsłuży, powinien poszukać tirówki.
  7. refren

    ot

    Ale wszyscy inni w Biblii płodzili dzieci tradycyjnie, więc stosunek niepokalanego poczęcia do zwykłych poczęć będzie zdecydowanie na korzyść tych drugich (1:50? 1: 100?).
  8. Można. W tym wszystkim nie chodzi o to, żeby tłumić popęd, ale żeby go ukierunkować - tak żeby seksualność była otwarta na relację. -- 02 kwi 2015, 03:15 -- Myślę, że dobre użytkowanie swojej seksualności wymaga dojrzałości, to jest trudne do osiągnięcia i nie ma się tego na wejście, dlatego są i będą tarcia między seksualnością w wiarą. Tłumienie jest jedną z dróg na skróty, możliwe że wielu katolików tak robi, choć też nie wyobrażam sobie, żeby popęd można było skutecznie stłumić. Według mnie bezgrzeszność nie może być celem samym w sobie, celem, jeśli chodzi o seksualność jest to, żeby kogoś nią uszczęśliwić, być zdolnym, żeby ją dawać, bez niej nie można stworzyć dobrego małżeństwa. Kiedy widzę osobę uporządkowaną na tym punkcie, to zawsze jest to ktoś wyjątkowy.
  9. Nie napisałam nic o Bogu i wierze, to raczej był egzystencjalizm w stylu ateistycznym, gdybym chciała napisać coś proreligijnego, to nie pisałabym, że człowiek sam tworzy sens swojego życia. A napisałam tak, bo moim zdaniem tabletka ezgystencjalizmu dobrze by Ci zrobiła. Oczywiście to tylko sugestia. Może Sartre'a poczytaj?
  10. Romans? Według mnie słaby tekst, chyba że w żarcie w jakimś kontekście. Romans to raczej krótka przygoda, to nie brzmi zachęcająco i jest w dodatku szczere do bólu. Nie możesz być otwarty jak hala dworcowa i dawać na wejście kobiecie biletu na seks z Tobą, ona może też mieć na to ochotę, ale i tak bezpośrednie ujawnianie Twoich zamiarów będzie nietaktem. Chyba że robisz to w sposób niekonkretny, niezobowiązujący, nie wprost np "czasem się zastanawiam, jak wyglądasz nago" albo "śniło mi się, że się całujemy" albo "śniłaś mi się nago, ale to nic erotycznego" (w to drugie i tak nie uwierzy) itp. Myślę poza tym, że lepiej się zainteresować kimś jako osobą, ja bym na przykład nie chciała, żeby ktoś mnie używał do tego, żeby rozwiązać swój problem bycia prawiczkiem. Naprawdę fajnie jest zbudować jakąś bliskość, więź, pożądanie dojrzewa, przy hop siup się coś traci. I też łatwiej się przełamać z bliską osobą, która będzie wyrozumiała niż rzucać się od razu na głęboką wodę. Jeśli kobieta będzie coś do Ciebie czuła, to może to być dla niej miłe, że nie miałeś innej, tak mi się wydaje. I fajnie się budzić przy kimś, kogo się kocha. Co do tych ników, skoro ujawniasz, że to trzy dziewczyny, to raczej sobie przechlapujesz, jak coś ma być, to kobieta chce czuć, że jest jedyna i lepsza od wszystkich innych, a nie jedną z trzech możliwości.
  11. refren

    Natręctwa myśli...

    To chyba na razie, a nie w ogóle? Swoją drogą ciekawe jak to wyliczyła, że akurat godzinę. Przez jakiś czas pewnie tak będzie, że na miejscu starych natęctw będą nowe, ale jeśli rzeczywiście nauczysz się tych schematów i przekonasz się, że działają, to czemu nie miałoby być lepiej? A okres teraz ogólnie paskudny, przedwiośnie, brrr -- 01 kwi 2015, 20:08 -- Jeśli po wizycie u psycholog jest dobrze przez kilka dni, to całkiem nieźle Wam idzie.
  12. Ok, wystarczyło tak napisać, a nie o tym, że moje poglądy to zaburzenia. Mamy inne zdanie w wielu kwestiach i tyle.
  13. Nie wypowiadałam się na temat nauki, tylko psychicznego poczucia bycia przez coś zdeterminowanym. Chciałam pomóc, ale nie było warto.
  14. Bez obrazy, ale to nie są fakty. Człowiek jest istotą, która w przeciwieństwie do zwierząt sama o sobie decyduje, mimo pewnych uwarunkowań, o tym co zrobi, w co się zaangażuje, kim chce być. Człowiek sam sobie tworzy poczucie sensu swojego życia, dlatego ten sens jest zawsze jakąś interpretacją, sens nie istnieje poza świadomością, która go konstruuje, scala, nie daje go przyroda, biologia, mimo że od niej zależymy. Więc interpretacja ta nie powinna człowieka wgniatać w ziemię, po co występować przeciwko samemu sobie? Są rzeczy od nas niezależne, ale ostateczny sens jest na poziomie powyżej, o którym możemy decydować. Depresja jest często wynikiem poczucia fałszywego determinizmu. Można sobie postawić tarota, można stwierdzić, że choroba zadecyduje o całym moim życiu, a ja jestem tylko pionkiem czekającym na nawroty (kto tego nie zna?), można wierzyć w jakiś determinizm ewolucyjny, można wierzyć w swoją niezdolność do przemiany na obszarach, które powodują nieprzystawalność do świata, można się uprzeć, że tylko jedna kobieta/mężczyzna może mnie uszczęśliwić, a bez niej moje życie nie ma sensu - obojętne, efekt będzie podobny, czyli poczucie, że nie mogę w żaden sposób osiągnąć tego, co mi jest potrzebne do szczęścia i muszę cierpieć. To jest zawsze pułapka, z której jest wyjście, będące zdrowiem. Czy naprawdę uważasz, że Twoim głównym dążeniem życiowym jest wydanie jak największej ilości potomstwa? Czy nie masz innych marzeń, potrzeb, zainteresowań? Czy naprawdę wszystkim się podobają takie same kobiety, np. opiekuńcze, czy nie ma takich kobiet, którym byś nie dał kota pod opiekę, a i tak są fascynujące? Czy nie ma kobiet, które nie mają żadnych ciągot macierzyńskich, a jednak stają się potem świetnymi matkami? Czy wszystkie kobiety są takie same, a wszyscy mężczyźni są tacy sami? Czy naprawdę czujesz się zwierzęciem? Czy przewaga ewolucyjna nadal ma jakieś znaczenie, skoro ewolucja człowieka jest już raczej zakończona, bo człowiek osiągnął poziom niezależności w przetrwaniu od czynników biologicznych - nie umrzesz na zapalenie płuc, ani dlatego, że nie upolujesz jelenia, ani od tego, jakbyś miał cukrzycę, siła fizyczna nie decyduje o sukcesie życiowym, tylko masa innych czynników, w tym inteligencja, wiedza, determinacja, przypadek, szczęście może mieć bardzo różny kształt, bo żyjemy w czasach indywidualizmu, a nie powszechnych norm i struktur społecznych? Czy naprawdę uważasz, że jesteś niezdolny do jakiejkolwiek zmiany w sobie ani w swoim życiu? ... Ja oczywiście, jak wiesz nie wierzę w żaden ewolucjonizm, ale próbuję się wczuć
  15. Arasha, to może spróbuj się czegoś trzymać, bo zastanawiasz się najpierw nad tym czy związek i seks są dla Ciebie, pojawiają się mądrzejsze i głupsze komentarze, a potem piszesz że się zastanowisz jak będzie do tego okazja, w domyśle "a na razie nie ma sprawy". Chyba jakaś sprawa jest, skoro chcesz poznać nasze zdanie - tylko nie wiem wciąż konkretnie na jaki temat. Mam wrażenie, że z jednej strony chcesz pozostać sobą i nie płynąć "z prądem", z drugiej strony badasz, czy inni mogliby taką postawę zaakceptować oraz to, jak wypadasz na tle ogółu. To naturalne, bo każdy potrzebuje takiego odniesienia, ale weź pod uwagę, że to forum, to nie jest cały świat, poza tym opinia będąca wypadkową iluś opinii może kompletnie do Ciebie nie pasować. Ty nie masz realizować jakichś norm, tylko swoje życie, schematy są dla Ciebie, a nie Ty dla nich. A scenariuszy jest cała masa i nie da się z góry przewidzieć, który Ci się przydarzy. Na pierwszym planie powinny być osoby, Ktoś i Ty, a dopiero potem seks.
  16. E tam. Dla mnie traumą jest raczej stan, który miałam przed wylądowaniem w psychiatryku. Kiedy się czuję dobrze, to o wszystkim zapominam i się na to nie oglądam, ale jak mi zdrowie leci, to natychmiast mi się przypomina jak było wcześniej i dobija mnie, że być może znowu muszę przechodzić przez to samo. Mam raczej traumę przegranej walki o wyjście z dołka psychicznego niż pobytu w szpitalu.
  17. A dlaczego? Patowa to by była jakbyś miał 60 lat, żadnej chętnej kandydatki z wystarczająco dobrego rodu (i w ogóle żadnej), a Twoje królestwo potrzebowałoby potomka. I jak było?
  18. No dobra, to trzymam kciuki. Może coś się zmieni na lepsze.
  19. Straciłam skłonność do przejmowania się, co inni o mnie myślą, pomysły na życie w stylu skończę studia, zostanę na uczelni i będę się przez całe życie zajmować przysłówkami i zaimkami, rozwiązał mi się problem ze zbyt pociągłą, podłużną twarzą, której nie lubiłam, bo przytyłam na lekach i teraz jestem zbyt okrągła, ale wolę okrągłe twarze niż pociągłe, więc niech będzie, straciłam wiele przeżyć, których ekspresja zostawiłaby zmarszczki na mojej twarzy, za to przespałam tyle godzin, co nikt zdrowy w moim wieku, straciłam możliwość skończenia psychologii, tym samym nie będę się wymądrzać i tłumaczyć innym jak mają żyć i prowadzić durnych rozmów z parafrazowaniem wypowiedzi rozmówcy, przestałam się porównywać z innymi.... Są pewne pozytywy.
  20. Depakiniarz, na Twoim miejscu poczekałabym z upublicznianiem filmu aż Cię wypiszą, ale jak uważasz. Jak zrobisz rozróbę, to tylko Cię będą szykanować, a jakby nie było jesteś tam, żeby się leczyć czyli żeby wyciągnąć dla siebie wszystkie korzyści, jakie są możliwe, a nie toczyć wojnę z personelem. Odpłacą Ci pięknym za nadobne i np. nie wyjdziesz na zewnątrz nawet na minutę dłużej i o minutę wcześniej niż pozwala Twój glejt od lekarza lub regulamin. Słusznie, że nie chcesz robić za sprzątaczkę, nikt Cię nie może do tego zmusić, ale robienie zamachu na "system" da prawdopodobnie tylko efekt w postaci wzbogacenia Twojego wypisu "diagnozą" w stylu "pacjent problemowy, w stanie pobudzenia i nasilonego afektu próbował terroryzować personel, po podaniu relanium stopniowo uspokoił się, wyluzował i żył długo i szczęśliwie". Bezpłatna praca pacjentów na oddziale jest zabroniona, zdaje się że to jest niezgodne z prawami człowieka, ale nie robiłabym wielkiej afery, w psychiatrykach to normalne, że są jakieś dyżury, to jeszcze nie obóz pracy, niektórym dobrze zrobi, jak się czymś zajmą, ważne, żeby samemu nie dać się zmusić do czegoś, czego się nie chce. Ja na przykład mam wrodzony i ostateczny wstręt do idiotycznego pomysłu gimnastykowania przed śniadaniem i jeszcze nie było szpitala, w którym komuś by się udało mnie do tego zaciągnąć. -- 21 mar 2015, 01:09 -- Sorry, teraz przeczytałam, że już jesteś po wypisie. Myślałam że moje zawszone Tworki przed laty to był hardkore, ale widzę, że nie, bo po korytarzu pływało tylko siku, ale nie walała się kupa. Teraz ten oddział się zmienił, jest całkiem przyjemny, odwiedzałam tam koleżankę i na szczęście nic ze starego klimatu.
  21. refren

    Natręctwa myśli...

    Tak, jesteśmy i też myślimy że to natręctwa. Możesz rozmawiać na fejsie z kolegą, tak samo jak na żywo, nie musisz spędzić życia na rozmowach wyłącznie z mężem i kobietami. Sytuacja sytuacji nierówna, może Twoja koleżanka ma powody, żeby się irytować, kiedy jej chłopak siedzi na fejsie, może on to robi za często i koleżanka chce żeby on jej poświęcił więcej uwagi, może chłopak za dużo pisze z tą jedną dziewczyną, może ona po prostu jest zazdrosna. Ale to ich problem. To że zagadasz do kogoś płci męskiej na fejsie nie oznacza, że będziesz złą żoną. A to, że chcesz być w porządku świadczy, że będziesz, tylko nie popadaj w skrajności. Według mnie problem się zaczyna wtedy, kiedy wirtualna znajomość staje się ucieczką od prawdziwego życia i prawdziwego związku, powstają jakby dwie osoby - jedna w świecie realnym i jedna w wirtualnym i nie są ze sobą do końca spójne. Problemem też jest, jeśli ktoś ukrywa to, że ma narzeczoną/narzeczonego żeby przyciągnąć czyjąś uwagę. Ale to nie znaczy, że rozmowa ma wyglądać "Cześć, mam narzeczonego, chciałam tylko niezobowiązująco zapytać co u Ciebie". Czyli ważne w jakim celu do kogoś piszesz, a nie samo to, że piszesz. Może Twojej koleżance intuicja mówi, że jej chłopak pisze w celu, który niekoniecznie jej się podoba. "myślałam ze jak napisze do niego moje natręctwa i panika miną a było gorzej więcej natręctw i wyrzuty sumienia." Robienie czegoś pod wpływem natręctw nigdy nie jest rozwiązaniem problemu, sama zresztą widzisz. Takie rzeczy to kompulsje, wydaje się, że przyniosą ulgę, czasem przynoszą na chwilę, a potem wszystko zaczyna się od nowa, bo robienie rzeczy, żeby zadowolić natręctwa, to stanie w miejscu, a nie krok do przodu. Robienie irracjonalnych rzeczy pod wpływem lęku na pewno nie przyniesie Ci spokoju, tylko bardziej się zaplączesz. Człowiek jest tak skonstruowany, że czuje się dobrze i bezpiecznie, kiedy działa racjonalnie. Staraj się te myśli przeczekiwać, niech sobie płyną, trochę Cię to wyłączy z życia, ale mniej się zmęczysz niż walcząc z nimi. Może Ci się uda zająć czymś innym.
  22. Depakiniarz, przeczytałam z linka o Twoim orzekaniu o niepełnosprawności, jestem zdziwiona, bo na samą nerwicę natręctw miałam stopień umiarkowany, który przy kolejnym orzekaniu dali mi do 2018. Akurat między pierwszym a drugim orzeczeniem miałam dobry okres, bez pobytu w szpitalu (przy pierwszym miałam w historii choroby 5 pobytów). Mam i miałam regularną dokumentację z poradni, nie wiem czy Ty też miałeś, ale podobno jak ktoś się systematycznie leczy, to przemawia na jego korzyść. Poza ty podałam zgodnie z prawdą, wpisując cele starania o orzeczenie, że potrzebuję go do pracy, bo w mojej pracy nie można robić bez orzeczenia. Więc za drugim razem miałam wersję, że czuję się lepiej, bo pracuję i dlatego nie mogę stracić pracy, a w innej nie dam rady. Nie wiem czy coś z tego przeważyło, ale miałam wrażenie, że ta komisja to formalność, lekarka była super miła i nawet mi coś doradzała w kwestii walki z natręctwami i mi życzyła powodzenia. Może to loteria. A może jest prosta i oczywista przyczyna - nie chciałam orzeczenia w celu renty i nie orzekał ZUS.
  23. Są oderwane jedynie od Twojej rzeczywistości umysłowej. Bóg się nie zmienia, natomiast stan wiedzy ludzkiej się zmienia. Ciężko jest rozmawiać z kimś, kto twierdzi, że jeśli ktoś nie uważa, że świat jest do dupy i jest jedynie miejscem kaźni, a jego twórca jest psychopatą, to znaczy, że ma zaburzenia psychiczne. Spróbuj znaleźć coś dobrego w sobie, to może przekonasz się wtedy, że świat nie jest taki zły, a Twórca partaczem (to również do ego) Prosiłam administratora (i nie tylko ja), żeby przeniósł tę dyskusję do "Boga Czy Jest...", ale nie przeniósł. Zwracam się kolejny raz, nie może przecież tak być, że buka wchodzi na wątek spragniony świadectw i modlitw, a tu zupełnie inny temat. Wasze modlitwy zostaną wysłuchane, nie wiem czy za sprawą Boga, ale już nie chce mi się dalej dyskutować. Co do ozdrowienia - to ozdrowiałam już dawno, w dniu, w którym zainteresowałam się dowodami na teorię ewolucji... Nie chce mi się już czytać farmazonów w stylu "wierzący mają dobrze nie muszą nic analizować", "na racjonaliście wszystko obalono" i "nauka jest lepsza od religii bo nie ma w niej dogmatów". Za wypowiedzi w miarę merytoryczne i ciekawe linki jestem wdzięczna, sporo się dowiedziałam. Nie, nie tego że mikrozmiany będące efektem mutacji nakładają się na siebie na przestrzeni... Ciekawskim jeszcze raz podrzucam kreacjonistyczne ziarno i trochę wiedzy. Nie, to się nie wyklucza. Wręcz przeciwnie. http://www.sfinia.fora.pl/genesis,36/ogniwa-posrednie,2662.html http://nauka.wiara.pl/doc/469401.Ewolucja-czy-konserwatyzm-genetyczny
×