-
Postów
2 093 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez scrat
-
W piątek nikogo nie było, to przegapiłaś :) Może wtorek? Tak czy inaczej będę w Przechyłach (ul. Cieszyńska 6), jakbyś chciała się pojawić, to zapraszam (tylko daj nr telefonu na priv).
-
Raczej wprost przeciwnie :)
-
A muszą wiedzieć? :)
-
Piątek Przechyły :)
-
Ja jestem szczęśliwy, bethi. Wiadomo, często pojawiają się doły, jak to u niestabilnych nadwrażliwców, ale przynajmniej mam z kim iść poszaleć i trochę zapomnieć, alternatywa w postaci siedzenia w domu i łapania smutów, jest dosyć... Smutna. Ogólnie jest okej. Obiektywnie. Bo subiektywnie to wiadomo jak to jest...
-
Jeżeli boisz się czegoś, o czym obiektywnie wiesz, że nie jest groźne (bo np. nie masz w zwyczaju zdradzania), to jest najlepszy sygnał że właśnie to powinieneś zrobić. Przecież jej nie zdradzisz jeżeli nie będziesz tego chciał. A rozstania... Generalnie są częścią związków, tak to już jest. Rzadko pierwszy związek jest jednocześnie tym ostatnim.
-
Idź na żywioł, jak nie spróbujesz to się nie przekonasz.
-
Co to znaczy że nie jesteś gotowa? Dla mnie to jakaś bzdura i głupie spławienie, znajdź innego lekarza.
-
Pytałaś na autoagresja.pl?
-
Nie jak tabu, po prostu nasze problemy wewnętrzne to osobista sprawa. Ja w pracy mam dobrze pracować a nie pokazywać swoje prywatne życie. Tak samo jak nie rozmawiam z nimi o tym w co wierzę ani z kim sypiam. Po co im informacje o depresji czy nerwicy?
-
Dają bardzo dużo. Nie można wiecznie rozmawiać o problemach, nerwicach, czasami trzeba po prostu iść na wódkę, podrzeć ryja, wyluzować się, zapomnieć o tych wszystkich syfach w głowie. To strasznie fajni ludzie, pewnie że na pewno każdy z nas ma jakieś swoje przeżycia, problemy, ale nie spotykamy się po to żeby się nad sobą użalać. Takie typowe męskie towarzystwo, w którym po prostu czuję się dobrze, czuję się normalnie. Już pomijając fakt że gdyby mi ktoś parę lat temu powiedział że poznam kogokolwiek gdziekolwiek indziej niż w Internecie to bym go chyba zabił śmiechem. Z kolei na żagle pojechałem tylko dlatego że się tego strasznie bałem. No bo takie prawdziwe życie, brak własnej przestrzeni, tydzień z 5 innymi osobami na łajbie. I jak zwykle okazało się że to tylko moje paranoiczne wizje, było lepiej niż super, 20 czerwca znowu płyniemy :)
-
Weź coś na uspokojenie (może być nawet terapia pod tytułem "bezsenna noc") i gooo :)
-
Wszystko trzepie czupryne, alkohol w polaczeniu z seroxatem to tez kiepski pomysl. Nie powinienem pic. No ale wiadomo jak jest. W sumie ten alkohol ma dobre strony, poznalem w cholere ludzi w knajpach, tawernach zeglarskich, na koncertach, z ludzmi z jednej z knajp wlasnie sobie zeglujemy i jest super, dla kogos z fobia spoleczna to sporo. Terapia owszem - sam jestem sobie terapeuta :) Wiedze teoretyczna juz mam, teraz cwicze zapisy mysli (z p-b), jak zrobie kilkadziesiat i bedzie mi to przychodzilo samo to sprobuje zejsc z sero. Poki co i tak sa efekty, udaje mi sie juz mniej wiecej wylapywac mysli powodujace ataki. Generalnie caly czas poznaje siebie, ta swoja slaba, pelna bezsilnosci strone, swoje gleboko zakorzenione w dziecinstwie przekonania i zalozenia. Duzo czytam, coraz wieksza wiedza na temat tego, co sie dzieje w glowie tuz przed atakiem i jak poszczegolne czynniki na siebie wplywaja, daje mi coraz wieksza kontrole. Mysle tez nad jakas terapia grupowa ale nie moge sobie pozwolic na olanie pracy na pare tygodni a nie znalazlem zadnej terapii weekendowo-wieczorowej, zreszta najpierw chcialbym zrobic prawko...
-
Tylko alko, lubie czasami odprezyc sie ziolkiem, ale rzadko, jak jest okazja - wtedy akurat nie bylo. Kwasikow nie bierzemy, juz mi xanax (przed matura, poczworna dawka, ze strachu) wystarczy. W sumie doszedlem do wniosku ze to po prostu mozg na niskich obrotach, bo zmeczone stworzenie bylem strasznie, i olalem :) Teraz tez mozg ledwo dziala, zagielki, picie, odpoczynek, luz... Jest super, bo jest seroxat, ale w sobote sie skonczy, wiec niedziela bedzie niefajna. I tez bedzie jazda tylko ze inna. A w poniedzialek wieczorem jeszcze inna (samochodem, prawko robie), po tej ktora bedzie w niedziele pod tytulem boje-sie-wszystkiego-zostawcie-mnie-bo-was-pozabijam-a-na-koncu-siebie (tak mam jak nie wezme sero) slabo to widze. Ale w sumie.
-
No, dwa czynniki - raz że czujesz się lepiej, bo wyglądasz lepiej, a dwa że światło ogólnie pomaga. Dlatego lubię lato :)
-
Ku pokrzepieniu serc... Po ponad-roku...
scrat odpowiedział(a) na Dzwoneczek temat w Kroki do wolności
Dzwoneczek, pamiętam cię... :) Iii... Powodzenia w roznoszeniu grona pedagogicznego iwka73, wiem jak bardzo to boli. Oj wiem... I nie wiem co ci poradzić, właściwie jedyne co leczy rany to czas i twój nowy partner. Tyle że u mnie nie było córki, ogniwa, które sprawiałoby, że te dwie mendy nadal byłyby w moim życiu. A może możesz porozmawiać z córką o tym co czujesz? Jest już duża, powinna zrozumieć, że oczywiście świetnie że ma kontakt z ojcem, ale niekoniecznie chcesz słuchać o ich planach. Powodzenia, trzymaj się. -
A jak jest za kółkiem? Spokojnie czy też czasem łapie np. w korku?
-
Budzę się koło 6, po imprezie (na której piłem alko i pod koniec kawę). Biorę seroxat (40mg), na stany lękowe. Zasypiam. Budzę się koło 9. Wstaję maksymalnie zmulony, idę do wanny, puszczam wodę, kładę się i zaczynam wgapiać się w ścianę przede mną i cienie na niej (od ciuchów na sznurkach). Nagle cienie zaczynają zmieniać kształty, podbijać do góry i do dołu, chwilę to obserwuję, przysuwam się bliżej i w tym momencie ściana przysuwa się do mnie, odsuwam się, to ściana odsuwa się ode mnie. Znowu się przysuwam, to na ścianie pojawia się wybrzuszenie. Ogólnie to wszystko było tak jakby mózg nie koordynował zmian pozycji ze zmianą obrazu (stąd pewnie to wybrzuszenie - dystorsja w oczach, którą mózg normalnie koryguje). Wiecie, wiadomo, przysuwamy się to coś przysuwa się też do nas, ale normalnie nie widzimy ruchu tej rzeczy, bo wiemy, że to my się przysunęliśmy. W środku jakoś dziwnie spokojny, nie boję się, raczej obserwuję z ciekawości co jeszcze zobaczę. Potem mija, jest już normalnie. Co to może być? Jest się czym martwić? Czy to raczej efekt maksymalnego zmulenia tuż po wstaniu? Pierwszy raz miałem coś takiego, ogólnie tej nocy miałem strasznie ciekawe i realistyczne sny, ale obudziłem się sam (bez budzika), więc pewnie w REMie i dlatego je pamiętam.
-
Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.
scrat odpowiedział(a) na fantomek temat w Zaburzenia odżywiania
Bratnie dusze moje... Vanily, też właśnie robię prawko (i też miałem takie problemy jak twoje), ale jestem na silnych lekach przeciwlękowych i na razie jest dobrze. -
Ja nie spodziewałem się "bardzo wysokiego" wyniku myślenia paranoidalnego... :) No nie ufam ludziom generalnie i pewnie dlatego tak wyszło.
-
Sporo czytałem o NDE. Nigdzie nie znalazłem przekonującego dowodu na to, że to nie są wytwory konającego, niedotlenionego mózgu ani jakaś forma komunikacji (takiej jak telepatia), którą nauka dopiero zaczyna poznawać. Pewnie, tak jest łatwiej, dobry Bóg naraża nas na cierpienie, żeby zabrać nas do siebie (a w starożytności odpowiadał też za zaćmienia słońca, naturalne katastrofy i mutacje genetyczne, prowadzące do powstawania anomalii fizycznych wśród ludzi), tylko czy na pewno chodzi o życie w świecie iluzji i złudnym poczuciu sprawiedliwości i boskiej opieki? Człowiek jest w stanie wmówić sobie naprawdę bardzo wiele.
-
Zawsze możesz wziąć sprawy w swoje ręce :) Zainteresuj się tą książką: http://www.gwp.pl/product/1237.html Generalnie jedna z zasad mówi, że nie wolno podporządkowywać swojego życia nerwicy. Unikanie sytuacji lękowych najbardziej ją karmi. W przypadku kiedy zależy od nas czyjeś życie to już nie jest takie oczywiste, ale z drugiej strony z doświadczenia powiem ci, że w takich chwilach nie ma czasu na lęk. Lęk najlepiej karmi się jeżeli damy mózgowi czas na myślenie, na tą gonitwę myśli, jeżeli czekamy na coś. Jeżeli coś się dzieje, to po prostu działasz, ratujesz. Zresztą plan jest taki, że zanim skończysz te studia, już dawno będzie po nerwicy, prawda? :)
-
Rozumiem. I wcale się nie dziwię. Fizyka była przedmiotem z którego byłaś dobra, czy po prostu nauczycielka się darła? Są różne rodzaje (tzw. nurty teoretyczne) psychoterapii. W stanach lękowych najskuteczniejsza (ale niestety najbardziej bolesna) jest terapia behawioralno-poznawcza. Tutaj nie ma przekonywania się że będzie dobrze - bo samo z siebie nie będzie dobrze. Od mówienia że będzie dobrze są przyjaciele, jasne, to jest potrzebne, ale na dłuższą metę nie pomaga, bo przecież pacjent nie jest głupi - jak ma być dobrze jak ma lęki? Terapeuta ma pomóc w nauce patrzenia na pewne procesy w twojej głowie bardziej analitycznie. Terapeuta pełni rolę nauczyciela, który uczy cię rozpoznawać automatyczne myśli, które prowadzą do emocji (bardzo często w ogóle ich sobie nie uświadamiamy), oceniać nasilenie poszczególnych emocji, robić zapisy myśli w sytuacjach, kiedy przychodzi atak... Taka jest właśnie terapia behawioralno-poznawcza. Uczy zmiany rzeczy, które dzieją się automatycznie, same z siebie, skupia się na tym wszystkim, co dzieje się w twojej głowie między bodźcem (uświadomieniem sobie zbliżającej się klasówki albo wystąpienia publicznego) a reakcją somatyczną (atakiem panicznego lęku). Właściwie co ludziom do tego? :) To twoja prywatna sprawa, oni nie muszą nic wiedzieć. Bo po co. Nie zrozumieją. Sam się na pewno nie poprawi. W twoim przypadku terapia jest nieunikniona. W sumie to nic strasznego, łatwo nie jest, ale to ty dyktujesz tempo - jeżeli nie jesteś w stanie jeszcze czegoś zrobić, to zwalniacie. Pozdr.
-
No właśnie... A to żyzne pole dla nerwicy. Obowiązki nie na głowę dziecka, brak jakiegokolwiek wsparcia, to wszystko powoduje naprężenia, których młoda psychika może nie wytrzymać. To prowadzi do chorobliwych ambicji i uzależniania poczucia własnej wartości od ocen. I potem każda klasówka powoduje większy stres niż to jest warte, bo nie chodzi o ocenę, a o udowodnienie sobie i innym, że dałaś radę... To zależy co dokładnie robisz z tym psychologiem. Jak wygląda taka wizyta? Generalnie terapię prowadzą psychoterapeuci, ale ktoś może być jednocześnie i psychologiem (albo psychiatrą) i psychoterapeutą :) Pewne jest, że sama na pewno się nie zasypie, jeżeli nic nie zrobisz, to będzie tylko gorzej...
-
Oj nie, dużo bardziej wolę nie kochać niż mieć lęki :) Znaczy, nadal miewam, ale jest zupełnie inaczej niż kiedyś... No to może po prostu takie stępienie, w sumie... Mam powód żeby mieć uraz do miłości, ale trudno jest to ocenić na lekach. Możliwe że po ich odstawieniu nic się nie zmieni (sparzyłem się bardzo 3 lata temu, wtedy już byłem na lekach, chociaż na mniejszej dawce). W sumie, okaże się...