Skocz do zawartości
Nerwica.com

scrat

Użytkownik
  • Postów

    2 093
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez scrat

  1. Napisałaś że myślisz o tym po to żeby ktoś ci powiedział "nie rób tego"? Przecież dobrze wiesz że to nie działa.
  2. A tajemniczy "E" z opisów na GG?
  3. scrat

    Powiedzieliście?

    Nie wszyscy muszą wiedzieć. Jak ktoś zapyta to się dowie, jak nie zapyta to po co...
  4. Tak łatwiej myśleć. W każdym razie musisz uwierzyć na słowo - moim samczym okiem fajna z ciebie dziewczyna. Problem jest gdzie indziej, nie w wyglądzie.
  5. scrat

    Samotność

    Graj, udawaj. Szkoła to taki syf że trzeba czasami udawać kogoś kim się nie jest żeby przetrwać. Smutne ale tak to jest. Normalne, rzadko jest inaczej. Może nie powinienem tak pisać, bo to niewychowawcze, ale jak dla mnie to szkołę trzeba przeżyć, przekombinować, jakoś przejść z klasy do klasy i tyle, już nigdy w życiu do niej nie wracać (oprócz koszmarów i ulgi rano, kiedy okazuje się, że nasz powrót do szkoły to tylko zły sen...). Tego nie możesz wiedzieć. Mam znajomych w gorszym stanie. Te znajomości naprawdę dużo mi dają - bo to fajni ludzie, po prostu... Ich stan, to co się dzieje w domu czy w głowie, nie ma znaczenia. Może jedynie takie że czasami mnie potrzebują, częściej niż gdyby mieli inną sytuację - ale ja wtedy jestem, bo wiem że oni też będą, jak ja będę ich potrzebował. Na tym to polega... Dla prawdziwego przyjaciela twoja sytuacja życiowa nie ma najmniejszego znaczenia. Ale w tym wieku trudno o prawdziwego przyjaciela. Ty musiałaś szybciej dorosnąć, ale ze strony rówieśniczek przyjaźń to pewnie tylko nazwa... Przyjaźni ze starszymi nie polecam, mimo wszystko może będą cię lepiej rozumieli ale często (częściej niż się wydaje) łatwo można zaufać komuś niewłaściwemu, kto będzie udawał twojego przyjaciela, żeby cię skrzywdzić. Dzieciaki z dysfunkcyjnych rodzin to łakomy kąsek dla różnych zboli, bo potrzebują ciepła, opieki, uwagi, oni to wyczuwają i wykorzystują, traktując jak kolejne zabawki. Z takiej "przyjaźni" możesz wyjść dużo gorzej niż jest teraz. To nie przesada ani paranoja, tak niestety jest. Nie mamy gwarancji że nawet tutaj, na forum, nie ma kogoś takiego. Uważaj na dużo starszych "przyjaciół". Jeżeli ona sama nie zauważy problemu i nie dojdzie do tego wniosku, że chce coś z tym zrobić, to szkoda czasu, absolutnie nic to nie da. Nawet jak pójdzie to tylko żebyś dała jej spokój i będzie piła tak jak pije. Musisz jakoś sprawić żeby sama zobaczyła co się dzieje - nie groźbami tylko pokazywaniem faktów, tego jak to wszystko wygląda, wnioski niech wyciągnie sama. Łatwo nie będzie, ale jak najbardziej się da. A macie w szkole pedagoga? Może najpierw do niego idź i on jakoś będzie w stanie pomóc. Na pewno do psychologa lepiej, ale pewnie do pedagoga łatwiej będzie ci iść samemu niż do psychologa. Generalnie dorosłym poleca się żeby się usamodzielnili, mama nie chce iść z nimi - niech idą sami. Tobie nie wiem co powiedzieć... Jesteś młoda, nie powinnaś się jeszcze usamodzielniać. I tak bardzo szybko musiałaś dorosnąć. Ale jeżeli nie ma innego wyjścia to chyba trzeba będzie iść samemu... Jak zdecydujesz się na pójście do psychologa samemu to powiedz - dowiem się co trzeba ze sobą mieć (nie wiem, bo ze mną było inaczej, ja raz że chodziłem prywatnie a dwa że byłem już pełnoletni). Albo linka656 odpisze - kiedyś ją pytałem i wymieniła jakieś rzeczy, teraz już nie pamiętam jakie - bunny podpowiada że dowód tożsamości (czyli legitymacja szkolna) i dowód ubezpieczenia (czyli książeczka zdrowia mamy). Najlepiej zapytaj się psychologa przy zapisywaniu się, bo wszędzie może być inaczej. Zgody mamy z tego co wiem nie musisz mieć. Ale też głowy nie dam, niech inni napiszą jak wiedzą. Psycholog nie ma uprawnień do przepisywania leków, psychiatra ma. Tobie (tak myślę) bardziej pomoże psycholog. Wstydzi się sama przed sobą... Wiesz, może to nie zabrzmi optymistycznie, ale czasami ktoś musi osiągnąć dno żeby się od niego odbić. Nie zawsze tak jest, dużo zależy od jego bliskich, no ale niestety najważniejszą decyzję podejmuje sam uzależniony. To mama musi chcieć. Jeszcze parę lat i pewnie wyrwiesz się z tego miasta. Ale od siebie nie uciekniesz. Tak się nie da, wielu próbowało. Zmienisz otoczenie, na początku będzie ulga ale twoje podejście do siebie zostanie, poczucie niższości będzie kształtowało stosunki w nowym otoczeniu i będzie jak w klatce, inni ludzie, ale sytuacje, traktowanie cię, takie samo. Nasze myśli, nastroje, otoczenie, a nawet objawy organizmu, są ze sobą ściśle połączone (i to nie tylko puste słowa, naprawdę tak jest - szczególnie widać to we wszystkich zaburzeniach...). Pozytywne jest to że żeby zmienić jedno można zacząć od zmiany drugiego. Już się trochę usamodzielnisz, skończysz jakoś tą szkołę, to wiele rzeczy się wyprostuje i uprości - na tyle że będziesz w stanie sama iść do lekarza, może też na jakąś terapię? W sumie wszystko zależy od ciebie, jeżeli czujesz że jesteś na to teraz gotowa, to jasne, jak najszybciej. Ale jeżeli nie jesteś to nic nie szkodzi, mało kto by był (ja nie byłem, dopiero przed maturą stwierdziłem że albo terapia albo śmierć - wybrałem terapię, niestety niewłaściwy rodzaj, ale to już dłuższa historia - w każdym razie gdyby wtedy istniało to forum to pewnie bym się tu zapytał, poszukał i wybrał odpowiedni rodzaj terapii). To odruch obronny z jej strony, nie bierz tego do siebie. Zresztą z twojej strony też - myślenie o śmierci uspokaja. Czujesz że zawsze jest wyjście. Ale to nie jest dobry sposób. W takiej sytuacji jak ty jest dużo ludzi, widziałem dużo takich którzy z tego wyszli. Szybko ani łatwo nie było, ale najważniejsze że chcieli i wierzyli że można. I się udało. Widziałem też dużo (jeszcze więcej) takich co woleli tylko płakać że życie jest niesprawiedliwe, ale nie robili z nim nic. Ty chcesz iść do psychologa, to już bardzo dużo. To tak naprawdę najtrudniejszy krok - przyznać się samemu przed sobą że coś jest nie tak, że potrzebujemy pomocy. To tylko twoje zdanie o sobie, a nie nasze (a przynajmniej moje) o tobie. Ja chętnie bym poczytał więcej i pewnie inni też... W sumie skojarzył mi się jeden element pewnej terapii (akurat behawioralno-poznawczej) - nauka oddzielania faktów od przypuszczeń. Faktem jest to że masz zaniżone poczucie własnej wartości, że czujesz się jak śmieć. Ale to że inni (my) będziemy tak cię traktowali to jest tylko przypuszczenie, nie możesz tego wiedzieć. To że być może często ludzie cię tak traktują to inna sprawa, wynika z twojego podejścia do samej siebie. Są różne (naprawdę proste!) sztuczki wpływania na ludzi, żeby zmienić ich podejście do nas - ale najskuteczniejszą (niestety nie najprostszą) jest psychoterapia, która zmieni nasze podejście do nas samych, nauczy nas dużo o sobie. Jakbyś jeszcze chciała coś napisać to nie bój się że będzie za dużo, że nikt nie będzie chciał czytać. Tu są fajni ludzie :) Jeszcze jedno - cięcie się. Czy mówić o tym psychologowi czy nie. Sam nie wiem, są różne zdania. Koleżanka (17 lat) jak o tym powiedziała to psycholog wezwała mamę na rozmowę, w domu była potem masakra. W sumie zrozumiałe, to ze strachu o pacjenta - ale nie każdy rodzic potrafi rozmawiać z dzieckiem. Może inni napiszą co o tym myślą, czy mówić czy nie. W każdym razie powodzenia :)
  6. Moim samczym okiem z twoim wyglądem jest wszystko w porządku, ładna dziewczyna jesteś. To nie komplement, nie mówię tak żeby być miły - nie mam powodu kłamać. Zresztą jakbyś się wstydziła swojego wyglądu to nie dałabyś foty na forum...
  7. Nie myślałaś nigdy dlaczego? Nie szukaj przeszkód tylko możliwości...
  8. A teraz zgadujemy co kryje się pod /cenzura/...
  9. Naprawdę wystarczyłby ci byle kto? Nieważne czy się rozumiecie, czy macie wspólne pasje, cele, marzenia, czy pasujecie do siebie, czy dogadujecie się też jak przyjaciele - wystarczy bezwarunkowa miłość?
  10. Dziennikarka przeprowadza wywiad na siłowni z mięśniakiem, który na wszystkie jej pytania odpowiada: - yyyyyyy... - yyyhy.... - no... - eeee... W końcu zdenerwowana mówi: - Dobrze, to jeszcze ostatnie, krótkie pytanie - po co panu głowa? A mięśniak na to: - Jem niom...
  11. Zwiększyłem do 30 minut, mam nadzieję że shad nie będzie miał nic przeciwko.
  12. scrat

    Fobia szkolna

    Nawet nie wiesz jak się cieszę że ci sie udało, xCarmen. W ogóle jakoś to wszystko odnoszę do siebie, wiem co czujecie (ty, offtopic, mateuszzzz90, ckod i inni) i dlatego tym bardziej się cieszę że wszystko idzie ku lepszemu.
  13. Chyba można. Ja się uczę. Łatwe nie jest, ale łapię się na uczuciach, o których już dawno zapomniałem, że mogę je czuć... Może po prostu się ciebie boją. Bardzo zależy. Głównie od pierwszego wrażenia - co możesz mieć im do zaoferowania. Czy tylko wygląd, czy bliskość emocjonalną.
  14. Ja też tak mam. Z ciekawości ile masz lat? 24 Tak. Ja w skali Becka jeszcze niedawno miałem z 50 punktów a teraz mam 5, nie wiem czy to wynika z leków na nerwicę czy z tego że mi się życie trochę wyprostowało, ale tak jak wtedy nie wyobrażałem sobie jak można być szczęśliwym, nie jęczeć ciągle, chcieć żyć i w ogóle wstawać z łóżka, tak teraz trudno jest mi sobie wyobrazić siebie wtedy... Znam to. Presja jest mniejsza. Może nie powinienem tak mówić, ale taka jest prawda - mi bycie przeciętniakiem pomogło. W podstawówce byłem jednym z najlepszych i to wtedy się zaczęła nerwica. To ją wyzwoliło. Chociaż jasne że to nie był główny powód (było nim dzieciństwo) tylko ogólnie wyzwalacz, nie to to co innego by wyzwoliło. Wszyscy powinniśmy być silni, nie tylko kobiety. Ale jakoś czasami nas to wszystko przerasta, tak to już jest... Może to banalnie zabrzmi, ale to zależy tylko od ciebie. Życie nie jest proste ale dużo z nas jakoś idzie do przodu, małymi kroczkami, które tak bardzo cieszą.
  15. Gosia25, co się dzieje w twojej głowie jak masz atak? Boisz się, czujesz lęk? Normalnie boisz się że atak wystąpi i unikasz pewnych rzeczy które normalnie byś robiła? Jeżeli tak, to ten strach wzmaga sam atak? Napisz coś więcej o tym w jakich to jest sytuacjach itd. Nie wiem kto ci przepisał xanax do codziennego brania ale nie rób tego. Dlaczego? Zapytaj tych co wyszli z uzależnienia od benzodiazepin... Do brania codziennie są inne leki - np. z grup ssri, snri. One nie odrealniają i przede wszystkim są dużo bezpieczniejsze, działają inaczej niż benzodiazepiny ale też pomagają. Xanax jest ok, ale doraźnie, jak już nie możesz wytrzymać a musisz jakoś się ogarnąć - absolutnie nie codziennie non stop.
  16. scrat

    Witam...!!!

    Witaj Cassie :)
  17. No zależy - czy ma jakieś objawy typowe dla nerwicy (Palker nic o tym nie napisał) czy po prostu ciężko przechodzi ten trudny okres.
  18. No ja pisząc "żona" miałem na myśli tą podstawową, stabilną kobietę - niekoniecznie żonę z dzieciakami ale tą "podstawową" :) Taką do przedstawiania znajomym, planowania wspólnego życia itd. Niech żyje żeby było mu dobrze - jasne że tak. Tylko trzeba też pomyśleć że zuo wyrządzone innym lubi do nas wracać, czy to w wyrzutach sumienia czy w zemście skrzywdzonej kobiety (jeżeli mamy pecha i się wyda).
  19. W sumie klasyk, żona + kochanka. Czy fair czy nie to już niech każdy sam oceni. Zależy od podejścia. Jeżeli chcemy swojego szczęścia kosztem innych to czemu nie, będzie gdzie zaspokoić się i fizycznie i emocjonalnie. Gorzej jeżeli ta podstawowa dziewczyna ("żona") jest też naszą przyjaciółką (a IMO tak powinno być). Trudno jest "koić swoje smutki na ramieniu partnerki" (tak mi się z pfk skojarzyło) i nie być wtedy spiętym, pogodzić jakoś to w sobie, żeby sumienie nie gryzło. Nie mogę mówić za wszystkich bo różni są ludzie, ale wydaje mi się że osoba w miare normalnie rozwinięta społecznie, nie traktująca ludzi dookoła przedmiotowo i kochająca swoją "żonę" miałaby z tym problem. I nie byłaby wtedy szczęśliwa. Z drugiej strony takich trójkątów jest pełno, nawet przekraczających granicę płci ("żonaty pan spotka się z uległym chłopcem, zapewniam dyskrecję") i jakoś się to kręci. Samce przecież nie są biologicznie predysponowani do monogamii. Czy społecznie - nie wiem, trudno mówić za wszystkich. W każdym razie mnie osobiście takie sytuacje męczą. Najpewniejszy układ to 1+1 a jeżeli zaczyna być 1+2 to znaczy że coś jest nie tak i warto się zastanowić nad podjęciem męskiej decyzji albo w jedną stronę albo w drugą. Tak dla spokoju sumienia, bo to przecież tylko o sumienie chodzi i bycie fair wobec kobiety jako człowieka a nie dupy. Można też w trzecią stronę, znaleźć dziewczynę która będzie podniecająca jak cholera a jednocześnie będzie miała coś w głowie. To trudne, głównie dlatego że po jakimś czasie podniecenie znika. Ale z drugiej strony ludzie jakoś żyją ze sobą dalej. Może po prostu kochają się na tyle mocno że podobają się sobie razem ze swoimi wadami i tym, że ta kobieta jest jedną i tą samą od lat... Co do "niekoniecznie satysfakcjonująca mnie fizycznie przynajmniej na razie" - wynika z tego że zakładasz, że kiedyś będzie satysfakcjonowała fizycznie. Odważne założenie. Takie coś rzadko się zdarza, głównie jeżeli zobaczymy że ta nasza partnerka nie jest taka nasza i możemy ją stracić...
  20. Najważniejsze - czy ona tego chce? Czy chce dalej w tym tkwić? Niestety jeżeli jest jej tak wygodnie to nie da się zrobić nic...
  21. Bo jak się skupisz to już jest lepiej, nie?
  22. Osobiście jestem do tego bardzo sceptycznie nastawiony.
  23. Statystycznie rzecz biorąc bardziej prawdopodobne że jestem praworęczny
  24. 400km na dwóch kółkach, to będzie 200km na jedno kółko? Chyba nie... W każdym razie nie czuję prawego nadgarstka i to nie od tego o czym myślicie zbole...
×