Przyjaciółka mi się chce zabić. Jej paczka, 5 osób, nic nie wie, odcięła się od nich i zniknęła bo oni by ją zmuszali żeby tego nie robiła. Powiedziała że ma teraz tylko mnie... Ja jej nigdy do niczego nie zmuszałem bo z tego nigdy nie wychodzi nic dobrego, od pół dnia staram się pokazać jej inne strony tego całego syfu, żeby spojrzała na to jakoś inaczej, uświadomić jej że zawsze jest jakieś rozwiązanie - bo przecież ja nie raz byłem w takiej sytuacji, że naprawdę nie chciało mi się żyć, przechodziłem podobne rzeczy co ona teraz, byłem bliski skoku ale jakoś z tego wyszedłem tak że teraz jest już dobrze... Ale ona jest zdeterminowana. Żadne argumenty nie trafiają. Chce umrzeć z głodu i pragnienia, nie jadła nic od tygodnia. I co ja mam z nią zrobić...