Skocz do zawartości
Nerwica.com

lovely

Użytkownik
  • Postów

    172
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez lovely

  1. oczywiście że psychoterapia pomaga na natrętne myśli!!!!!! tylko - to ważne - odpowiednia psychoterapia, dobrze prowadzona wiele osób sobie wyobraża psychoterapie jako leżenie na kozetce i opowiadanie o swoich traumach/dzieciństiwe/wewnętrznych konfliktach; grzebanie się w przeszłości - taka terapia g... da na natręctwa. terapia na natręctwach polega na trenowaniu mózgu w ten sposób, żeby o nich zapomniał. po takiej terapii nawet badanie mózgu pokazuje, że te jego elementy, które przy ocd są nadpobudliwe, przestają być nadpobudliwe. właściwa terapia to jest podstawowa rzecz w leczeniu natręctw - i jako jedyna metoda jest trwała (w odróżnieniu od leków które działają w 90% tylko do momentu do którego się je bierze). mÓzg jest plastyczny - przebudowuje się i zmienia swoją chemię pod wpływem zachowań/emocji - generalnie tego co robimy (dlatego np. osoby po jakichś cieżkich przeżyciach mogą rozwinąć np. depresję - to ich emocje wpływają na fizyczne zmiany w mózgu). z tego też powodu odpowiednia terapia leczy to co w mózgu nie działało dobrze i nawraca to na dobry tor. na psychoterapii uczysz się co robić kiedy pojawia się taka myśl, przez to też uczysz mózg żeby jej nie wałkować w kółko, i w końcu te myśli znikają ja miałam natręctwa 24h - nawet w snach. teraz takie rzeczy pojawiają mi się naprawdę rzadko i nawet jak mi się pojawią to raczej je zlewam i znikają szybko.
  2. Ja jak zachorowałam miałam poważny problem z tym. U mnie minęło dobrych kilka miesięcy zanim ogarnęłam że mam problem psychiczny. Wydawało mi się że tylko ja się zastanawiam nad takimi rzeczami a inni ludzie to lekkomyślni ignoranci Mimo wszystko to były jednak po prostu takie myśli jakich nie chciałam - więc mimo że w nie wierzyłam to chciałam się ich pozbyć (myśli były bardziej dotkliwe niż ewentualna katastrofa której dotyczyły). Później zaczęło się czytanie o ocd i już wiedziałam że to choroba. Od tamtej pory zawsze kiedy miałam wątpliwość czy to co myślę lub chcę robić to natręctwo czy nie - patrzyłam na innych ludzi jak się zachowują/czym przejmują, albo myślałam sobie coś w stylu "czy 2 lata temu bym się nad tym zastanawiała?". I starałam się zachowywać tak jak przed chorobą lub olewać te myśli, na które wcześniej nie zwracałam uwagi. Prosty test i skuteczny :)
  3. lovely

    Diagnoza pomoc

    po diagnozę nie idzie się do psychologa ani tym bardziej na forum tylko do psychiatry: bo to są lekarze właśnie od tego i to ci radzę:)
  4. jak dla mnie nie ma ani jednej przesłanki żeby powiedzieć że to w 100% natręctwa znam masę ludzi którzy nie zjedzą czyjąś łyżeczką, myją ręce i uciekają od problemów... i ocd nie mają - mają taką osobowość przezorną jeśli twoja dziewczyna miała problem z depresją i wychodzeniem z domu warto by ją było namówić na wizytę u psychiatry i zdiagnozować: to może być cała masa różnych przypadłości z tego co piszesz... a może być nic szukanie diagnozy na forum nn nic ci nie da - nie mamy wystarczających danych żeby się wypowiadać
  5. Ale uważasz że musiałeś iść do toalety za karę dlatego że nie posprzątałeś czy dlatego że myślałeś że będziesz musiał iść do toalety?
  6. na terapii nie poznaje się przyczyny powstawania myśli natrętnych. poznaje się mechanizmy jak one działają: rozpoznawania kiedy powstają (jakie są bodźce), jak działają na człowieka (jakie emocje powodują), jak je rozpoznawać/odróżniać od "zdrowych" myśli i co zrobić żeby się nimi nie przejmować - a tym samym żeby w końcu zniknęły. nawet naukowcy nie są pewni co powoduje ocd i tym samym natrętne myśli - więc to jest takie bazowanie na przypuszczeniach. co więcej: nawet jeśli można znaleźć w miarę pewny psychologiczny czynnik (a tutaj psychologia z biologią bardzo współgra) to poznanie go kompletnie nic a nic nie pomoże w wyleczeniu się z natręctw (czy to myślowych czy czynnościowych) - co się stało to się stało, co się natworzyło w głowie to się natworzyło. nie da rady się tego cofnąć likwidując przyczyny. dobra wieść jest taka, że nawet bez wiedzy jakie są przyczyny terapia na ocd jest bardzo skuteczna - skupia się na rozwiązywaniu bieżących problemów a nie na przeszłości i przypuszczeniach.
  7. elo, mi też się udało :) Stare czasy... kiedy jeszcze było ze mną bardzo źle i to był pierwszy moment od początku choroby kiedy zniknęły mi objawy na kilka godzin - jakby mi się mózg zresetował. Ale ale... nie polecamy mdlenia jako terapii na ocd :) przed zemdleniem prosimy skonsultować się z lekarzem bądź farmaceutą
  8. mousike, twój post jest typowym ocd-postem :) Generalnie nie chodzi o to żeby się zastanawiać czy czegoś się na pewno nie zrobi/coś się na pewno nie stanie. Gdybyś trafiła na terapię pierwsze spotkania to by była taka psychoedukacja: uczyłabyś się odróżniać myśli ocd-myśli od zwykłych myśli i ocd-myśli nie traktować serio (a tym samym nie zastanawiać się nad niczym co z nimi związane).
  9. Jeśli ktoś się boi że skrzywdzi innych to nie pomoże mu np. to że będzie oglądał filmy jak inni krzywdzą innych. Z psychoterapeutą przeprowadza się ekspozycje wyobrażeniowe: tworzy się sytuacje których ta osoba się boi. To muszą być sytuacje wydające się jak najbardziej realne dla tej osoby - takie spełnienie jej najgorszych natrętnych koszmarów. Np. jeśli ktoś się boi że zabije swoje dziecko, to sobie opisuje to z najdrobniejszymi szczegółami, jak to się dzieje, że nie mógł się powestrzymać, że wszędzie jest krew, że sąsiadka dzwoni po policję i że ląduje w więzieniu. Jeśli ktoś się boi że zarazi się hivem idąc ulicą to sobie wyobraża że nadeptuje na strzykawkę jakiegoś narkomana i się zaraża, zaraża całą swoją rodzinę i wszyscy strasznie cierpią i chorują itd... Takie coś się przetwarza w głowie (lub czyta, lub odtwarza) aż się z tym oswoi - i wtedy taka myśl przestaje być taka straszna.
  10. E tam wewnętrzne konfliky, niska samoocena..... brrrr.... jeszcze nikt nie udowodnił że natrętne myśli mają cokolwiek z tym wspólnego. Punkt dla wysłowionej: takie podejście skutkuje i jest to jedna z technik terapeutycznych przy leczeniu z natręctw. Swoją drogą - może po prostu idź i się przyznaj i oddaj te nieszczęsne 20 zł? :)
  11. Ja miałam odwrotnie: jak byłam bardzo zapracowana, zajęta czymś i zmęczona to generalnie natręty schodziły na drugi plan bo mi się nie chciało nimi zajmować i łatwiej było je mieć w d...ostatecznym niepoważaniu
  12. Generalnie pytanie psychologowie i psychoterapeuci po to właśnie są żeby do nich iść kiedy się ma psychologiczny problem - tak więc na pewno warto :) Pytanie tylko: dokąd? Jak się leczyłam na natręctwa okazało się że zwykły psycholog zazwyczaj nie jest w stanie się tym zająć odpowiednio (ale przynajmniej powinien wiedzieć kto jest w stanie). Terapia na natręctwa to terapia poznawczo-behawioralna - i taka jest skuteczna. Nauczyłbyś się na niej np. tego, że walczenie z natrętnymi myślami tylko pogarsza sprawę - za to są inne sprytne sposoby, żeby mieć od nich spokój. Poza tym zachęcam też do wizyty u psychiatry - żeby ocenił jak wygląda problem u ciebie. Z tego co piszesz tutaj (nie czytałam innych postów) jest to dość nasilone - lekarz w takich przypadkach może być bardzo pomocny. Powodzenia
  13. To zdanie jest niepoprawne logicznie. Jeśli tego nie widzisz podstaw sobie inne zmienne: Czy z faktu że brzydka osoba posiada cechę dwuoczności z konieczności wynika że wszystkie osoby będące dwuoczne są brzydkie? Czy z faktu że duży kot posiada cechę jaką jest czarny ogon z konieczności wynika że wszystkie koty które mają czarny ogon są duże? Swoją drogą pierwszy raz widzę tego typu natrętne rozmyślania. Jaką masz diagnozę, jeśli można zapytać?
  14. Ahma, to nieprawda że nieleczona nerwica natręctw może się przerodzić w psychozę (co nie zmienia oczywiście faktu że trzeba to leczyć - bo same natręctwa są ciężką chorobą). Być może u ciebie te dwa zaburzenia wystąpiły naraz lub natręctwa były wynikiem zaburzeń psychotycznych. Co do terapii poznawczo-behawioralnej - to nie kwestia wiary czy niewiary: cała masa badań i doświadczeń pokazała że to najskuteczniejsza droga do wyleczenia się z natręctw - ja i khaleesi możemy być przykładem. Luktar, jeśli chcesz pomóc bratu najważniejszą rzeczą jest to, żebyś pokazała mu że to jest problem, wytłumaczyła mu jak to działa. Ja na początku choroby przez jakieś pół roku nie zdawałam sobie sprawy że jestem chora, wydawało mi się po prostu że jestem odpowiedzialna i bardziej ostrożna i że postępuję dobrze(i tak też się może wydawać twojemu bratu kiedy myje ręce). Mogę ci posłać książki o natręctwach żebyś wiedziała jak się za to zabrać. Twój brat też mógłby poczytać. Co do leczenia: nie warto ciągnąć kogoś na siłę do pierwszego lepszego psychologa z dwóch względów: po pierwsze nie każdy psycholog wie jak się zająć natręctwami (trzeba konkretnie szukać terapeuty poznawczo-behawioralnego, inni często bardziej szkodzą niż pomagają przy natręctwach - np. psychodynamiczne analizowanie jest dokładnie tym czego osoby z ocd powinny unikać najbardziej) a po drugie: jeśli ktoś nie widzi problemu to ciągnięcie go do terapeuty na siłę nie da nic - żeby przejść terapię trzeba chcieć się poddać terapii - a więc trzeba widzieć że ma się problem. Kolejna rzecz: warto namówić brata na wizytę o psychiatry żeby go zdiagnozował czy to na pewno/tylko ocd. Taka diagnoza też da mu jakiś punkt startu: informację że faktycznie istnieje problem zdrowotny którym trzeba się zająć.
  15. Lonely94, myśli natrętne naprawdę mogą sprawić że traci się sens życia. Nawet jeśli ma się wszystko czego się pragnie to przy nieustannych natrętnych myślach, lęku, niepokoju i stresie nie można się z tego cieszyć. Takie myśli przysłaniają wszystko, cała rzeczywistość jest filtrowana przez nie. izusiek1988, zaczęłaś leczenie więc z pewnością będzie lepiej :) To co musisz wiedzieć to że leki nie działają od razu, rozkręcają się nawet do 2 miesięcy więc nie poddawaj się na początku jak nie będziesz widziała efektów (wiele osób tak robi). Świetnie że trafiłaś na terapię poznawczo-behawioralną - mnie ta terapia przywróciła do życia z bardzo bardzo ciężkiego stanu. Moja rada jeszcze jedna - staraj się nauczyć się jak najwięcej technik od terapeuty i rób ćwiczenia i zadania sama codziennie (raz w tygodniu to jest mało efektywny tryb - to czego się nauczysz przez takie przerwy się zaciera i traci na znaczeniu). Możesz też poprosić terapeutę żeby wyszkolił jakąś bliską ci osobę - jako takiego pomocnika w terapii - żebyś miała wsparcie każdego dnia. Przy takim trybie pracy najgorsze objawy będą znikać bardzo szybko i poczujesz się o wiele lżej :) Powodzenia! :)
  16. Ja miałam do czynienia. Tak się wyleczyłam najgorszych objawów :)
  17. Z tym pogotowiem to naprawdę idiotyczny pomysł! Po pierwsze ta pani i tak już cierpi straszne męczarnie przez swoją chorobę i związany z nią lęk - dodawanie jej kolejnego stresu tylko wszystko pogorszy i na pewno zniszczy jakiekolwiek zaufanie do rodziny - a w tym przypadku tylko rodzina może się tym dobrze zająć. Po drugie co by niby dało pogotowie - bo ciężko mi sobie wyobrazić jakiś pozytywny skutek. Jej stan jest naprawdę poważny ale wierzcie mi - nawet z takiego ciężkiego stanu można wyjść (ja miałam objawy na maksa więc wiem co mówię). Jeśli chcecie się za to zabrać całą rodziną na pewno wam się uda - tylko trzeba to krok po kroku przeprowadzić. Przede wszystkim musicie wiedzieć jak ta choroba działa i dlaczego mama robi to co robi. Oraz jak wygląda terapia tego i jak jako rodzina powinniście się zachowywać, żeby nie pogarszać sprawy i też nie zszarpać sobie nerwów przy okazji (moje objawy bardzo wpłynęły na moją rodzinę, wszyscy byli jednym wielkim kłębkiem nerwów.) Sophierita, jeśli znasz angielski mogę ci podesłać książkę o tym jak można przeprowadzić samemu terapię na natręctwa - jest tam nawet opisany podobny (a nawet chyba cięższy) przypadek do tego twojej mamy wraz z całą drogą do wyzdrowienia. Mi ta książka pomogła wyjść z tego. Oczywiście lepiej zawsze jest mieć pomoc profesjonalisty zajmującego się natręctwami - ale może na początek wiedza z tej książki pomogłaby wam zidentyfikować objawy i nauczyć się jak trzeba postępować, uświadomić sobie pewne mechanizmy i wytłumaczyć mamie jak to wszystko działa? Najważniejsze jest właśnie to żeby twoja mama przyznała że to choroba, nauczyła się jak ona działa i dowiedziała się że może wyzdrowieć. Jeśli będzie miała choć trochę otwarte nastawienie warto by było poszukać jej terapeuty poznawczo-behawioralnego (tylko taka terapia skutkuje przy ocd). Jeśli wasza mama jest negatywnie nastawiona do leków to i tak raczej ich nie będzie jadła bez wcześniejszego dobrego nastawienia. I tu się zgodzę z poprzednikami, że terapeuta mógły ją do tego przekonać. Terapia poznawczo-behawioralna w wielu przypadkach jest bardziej skuteczna niż leki, dziala szybciej i utrzymuje się z czasem. Ale jest po prostu trudna i wymaga dużej odwagi, wsparcia i samozaparcia. Z kolei leki są łatwiejsze "w użyciu". Terapeuta mógłby jej pomóc zdecydować jaka droga byłaby lepsza w jej przypadku. Podejrzewam że jeśli jej jeszcze przyplątała się depresja leki byłyby wskazane na początek - żeby miała odwagę i siłę na terapię. No i trzeba zaznaczyć że leki które były przepisywane 20 lat temu to zupełnie inna bajka. Na OCD przepisuje się obecnie z wyboru SSRI po których się raczej nie śpi (wyjątkiem może być fluwoksamina, po której niektórym się zdarza), a część z nich ma wręcz pobudzające działanie (np.sertralina, fluoksetyna)
  18. A mi ręce nie opadają - wręcz odwrotnie: podnoszę kciuki na znak aprobaty. Lekarz absolutnie nie może wchodzić w objawy (obawy) pacjenta i traktować ich serio. Uspokajanie, że nic się nie stanie jest właśnie takim wchodzeniem w objawy - zupełnie nie pomoże (kto się zmagał z natręctwami to wie, że setki zapewnień że nic się nie stanie i tak nie skutkują - zawsze pozostaje cień niepewności i związany z nim duży lęk). Szukanie zapewnień że wszystko będzie dobrze to bardzo częsta praktyka u osób z ocd - otrzymywane zapewnienia tylko sprawiają że w konsekwencji będą się czuły gorzej. Prawda jest taka - że nigdy nie można być niczego pewnym - i właśnie ten taki cień niepewności musi być zaakceptowany. Natręctwa w dużej mierze polegają na potrzebie posiadania absolutnej pewności (że się nie zachoruje, że nie skrzywdzi się kogoś, że nie jest się gejem, że nie stanie się jakaś katastrofa, że nie pójdzie się do piekła, że się nie zwariuje.... przykłady można mnożyć w nieskończoność) - tymczasem nigdy nie można mieć absolutnej pewności - szukanie jej (np. poprzez czytanie setki artykułów żeby znaleźć jakiś argument który nas uspokoi) sprawia tylko, że wciąż na nowo przemielamy w głowie natrętne myśli i pogłębiamy chorobę. Najważniejszą rzeczą w leczeniu się z ocd jest nauczenie się życia bez absolutnej pewności. Monietta, nikt przecież nie jest w stanie przewidzieć co się stanie. To o czym musisz pamiętać - to to, że ty decydujesz co chcesz zrobić. Jeśli pojawiają ci się myśli w głowie, z którymi się nie zgadzasz - traktuj je jak zbędne śmieci. Jeszcze o lekach: bywa że niektóre SSRI przepisywane są w czasie ciąży (zdaje się że fluoksetyna i sertralina) oczywiście takie coś musi ocenić lekarz.
  19. Ja zaczęłam intensywną terapię poznawczo-behawioralną i praktycznie po kilku dniach było o niebo lepiej. Ale to była terapia 24h i duża ilość samozaparcia :) Co do leków - na mnie nie działały. Z tego co widziałam w innych przypadkach: leki z grupy SSRI zaskakują po ok. 2 miesiącach (czasem szybciej, ale zazwyczaj rozkręcają się bardzo powoli), przy dorzuconej małej dawce neuroleptyku bywa prze poprawa jest bardzo szybka (bywa że nawet 1-2 tygodnie).
  20. Prosta rzecz: zmień lekarza. Z tego co piszesz to nie tylko ma problemy z właściwym podejściem do pacjenta, ale też kompletnie ignoruje podstawowe fakty jeśli chodzi o leczenie natręctw. Terapia poznawczo-behawioralna to terapia z wyboru i każda osoba z ocd powinna się nią leczyć (przy pomocy farmakologii czy tez bez). Terapia grupowa? Może pomóc o ile będzie terapią cbt i grupa będzie składać się z osób z ocd. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. A takich grup po prostu nie ma. Nie skupiaj się na lekarzu - skup się na sobie :) Dobrze że chodzisz na terapię :) Jak idzie? Zapisz się jak najszybciej do terapeuty poz-beh na nfz - skoro nie masz kaski. Poszukaj innego lekarza. I jeszcze odnośnie twojej mamy i przemocy - tu akurat lekarz może mieć rację, jakkolwiek niedelikatnie to brzmi. Sama tego doświadczyłam na własnej skórze od bliskich mi osób kiedy byłam chora. Nie wiem co robisz i jak kiedy masz "napad" - ale z perspektywy widzę, że można w takich sytuacjach być osobą ciężką do zniesienia i robić piekło ludziom naokoło (co oczywiście nie uzasadnia przemocy... ale ludzie to tylko ludzie i mają swój limit tego co mogą wytrzymać - zwłaszcza jeśli nie mają pojęcia o tym jak działa choroba która cię dotyka). Kiedy byłam chora zszarpałam nerwy kilku osobom dość dotkliwie. Nie wiem jak jest w twoim przypadku, ale jeśli relacje z twoją rodziną są ciężkie - może dobrze by było ich trochę doinformować? Może mogłabyś wziąć mamę na terapię i terapeuta wytłumaczyłby jej jak to wszystko działa? Częstą praktyką jest wyznaczanie swego rodzaju "dodatkowych terapeutów" - np. właśnie członka rodziny lub przyjaciela, który wspiera osobę z ocd i pomaga w ćwiczeniach poza terapią. Taka osoba uczy się od terapeuty tego co w powinna robić i jak się zachowywać - w ten sposób masz kogoś kto wie co robić zawsze w zasięgu ręki. Nie wiem jakie masz relacje z twoją mamą i jaka ona jest - ale może ona mogłaby być taką właśnie osobą, gdyby już wiedziała co i jak? Lub może choć taka wiedza polepszyłaby trochę waszą relację? Edytuję:) Przeczytałam twoje wcześniejsze posty o sytuacji w domu i coś czuję że powyższy pomysł z angażowaniem mamy w terapię by nie wypalił. Ale może twój chłopak mógłby być takim "pomocnikiem terapeuty"? Może wspólnie z terapeutą moglibyście opracować jakiś plan wyjścia z tej sytuacji? Tak żebyś mogła się gdzieś przenieść i skupić na sobie?
  21. Martuska_83, piszesz: a zaraz potem: Myśli natrętne to właśnie takie myśli, których się nie chce. Takie myśli powodują też lęk - i przez ten lęk który czujesz, możesz martwić się że mogą się spełnić. Problem z chorowaniem na natręctwa jest taki - że lęk jest taki silny, że bardzo ciężko zachowywać się, jakby te myśli nie miały znaczenia - czyli po prostu nie traktować ich serio. I błędne koło się zamyka - bo do momentu kiedy będziesz traktować je na poważnie - dotąd będą się pojawiać i powodować kolejny nieuzasadniony lęk. Jedynym sposobem na wyjście z tego błędnego koła jest traktowanie tych myśli tak, jak na to zasługują - jak jakieś śmieci myślowe które się pałętają po głowie. Każdy człowiek ma takie myśli, ale większość z ludzi się na nich nie koncentruje i o nich szybko zapomina - ponieważ nie czują lęku takiego jak ty czy inne osoby z tą chorobą. Znajdź sobie terapeutę poznawczo-behawioralnego: taki terapeuta nauczy cię co robić, żeby te myśli przestały cię męczyć. Czy lekarz przepisał ci jakieś leki?
  22. Słabość, z tego co piszesz twój problem wydaje się bardziej złożony niż same natręctwa. Powiązało ci się to jeszcze z anoreksją i może jeszcze jakimś zaburzeniem (niepokojąco brzmi to gadanie z kimś w głowie)... Proszę, spróbuj zwrócić się jeszcze raz do specjalisty - możemy poszukać kogoś kto będzie wiedział co i jak. Mi też nie pomogła cała masa specjalistów i myślałam że już po mnie - a teraz jestem praktycznie zdrowa :) Leczenie nn to dość skomplikowana sprawa - trzeba właśnie trafić na odpowiedniego człowieka, lub odpowiednie leki. Zazwyczaj pierwsze próby przynoszą mało rezultatów... Na jakiej terapii byłaś? Jakie leki brałaś?
  23. Hmm... miałeś takie szczęście że trafiłeś na leki które ci pomagały (kilka godzin kąpieli było na początku, nie?) - niektórzy próbują latami trafić na coś takiego, bezskutecznie. I odstawiłeś !? Strzelam że zrobiłeś to sam z siebie - bo lekarze starają się potrzymać ludzi z nn na lekach minimum pół roku (przy słabych objawach), a zazwyczaj ponad rok. Jeśli miałeś jakieś skutki uboczne, zawsze można coś modyfikować, żeby je zminimalizować (z tego co pamiętam to dołączenie rispoleptu dało u ciebie dobre skutki, więc może zmienić tą mulącą się sertrę na jakiś inny ssri - np. fluoksetynę i rispolept zostawić?) Moja rada - wracaj do lekarza, wracaj do leków i jak tylko poczujesz się lepiej zacznij terapię poznawczo-behawioralną (zapisz się najszybciej jak się da - bo na nfz są kolejeczki masakra). Terapia nauczy cię jak sobie radzić z nn bez leków - jeśli w przyszłości po odstawianiu miałbyś jakieś pogorszenie po terapii spokojnie sobie z nim poradzisz. Trzymaj się :)
  24. Robanix, nie wiem czy masz dostęp do badań o istnieniu kosmitów... natomiast jeśli chodzi o leczenie OCD to jest to choroba uleczalna - i jest to potwierdzone różnego rodzaju badaniami. Tylko żeby się wyleczyć... trzeba się leczyć. I do tego trzeba się leczyć właściwie. Skuteczność właściwie prowadzonej terapii jest bardzo duża - i mój przypadek może o tym świadczyć. Niepowodzenia wynikają zazwyczaj z występowania kilku zaburzeń naraz przez co trudniej jest prowadzić leczenie. Inna sprawa, że w Pl ciężko jest leczyć się właściwie, bo lekarze zazwyczaj mają takie podejście że recepta na losowy SSRI wystarczy ( doprawdy nie wiem dlaczego, skoro każdy podręcznik psychiatrii wymienia SSRIe jako jedną z możliwości i to niezbyt satysfakcjonującą). Nie wiem jaka jest twoja historia, ale myślę że jest duża szansa że można coś z tym zrobić.
×