Witam. Piszę tutaj znów, ponieważ już zaczyna brakować mi sił. Jak pisałem w poprzednich postach, jestem szóstoklasistą i mam 13 lat.
Natręctwa myślowe posiadam już na każdym "podłożu".
Jeżeli zajmuje się jakąś czynnością która nie wymaga myślenia np. oglądanie telewizji, to wszystko jest ok, ale gdy kończę i nic już konkretnego nie robię to automatycznie wszystkie okropne "nerwicowe" myśli wracają. Nie ma chwili gdy nic nie robiąc, myśli opuszczały mnie chociaż na moment, co prowadzi do strasznego doła. Uzbierały się już nawet takie które jakkolwiek starał bym się nie myśleć o nich, nawet nie ma mowy żeby mnie opuściły.
Jestem w trakcie rozmów z rodzicami na temat pójścia do psychologa. Nie zbyt im się to podoba, ale myślę że ich jakoś przekonam, chociaż straciłem już wiarę w ogóle w to że będzie lepiej, nawet gdy skontaktuje się z jakimkolwiek psychologiem. I właśnie jedną z tych najgorszych myśli ta którą mam teraz "czy w ogóle będzie lepiej".
Tak więc moje pytania to : czy takie wyjście do psychologa to dobry pomysł, jak trudno jest się z tego okropieństwa wyleczyć i co robić gdy nie mam już sił walczyć z myślami i nadchodzi ta najgorsza : "czy w ogóle będzie lepiej".
Pozdrawiam.