Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tańczący z lękami

Użytkownik
  • Postów

    1 482
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tańczący z lękami

  1. dla mnie tak właśnie powinna wyglądać remisja: lekka wyjebka i chillout. Niestety z dnia na dzień paro coraz bardziej mnie nakręca i nie wiem już co mam zrobić a pierwszy miesiąc to była ulga i taka właśnie wyjebka...Dziś poszło benzo i w ogóle gorzej ostatnio śpię
  2. dla mnie tak właśnie powinna wyglądać remisja: lekka wyjebka i chillout. Niestety z dnia na dzień paro coraz bardziej mnie nakręca i nie wiem już co mam zrobić a pierwszy miesiąc to była ulga i taka właśnie wyjebka...Dziś poszło benzo i w ogóle gorzej ostatnio śpię
  3. Dark Passenger, a możesz mi powiedzieć, czy ta akatyzja to jest od nadmiaru czy niedoborów dopaminy?
  4. a ja Wam powiem, że gdyby nie wkurwy na miansie i mircie to pewnie łykałbym tylko te leki, bowiem jednocześnie poprawiają nastrój oraz wyraźnie zwiększają u mnie napięcie/lęk
  5. mam coraz większą depresję i nie wiem czy to działanie paro, czy raczej skutek obniżenia lamotryginy kilka tygodni temu. Obstawiam to drugie, heh. Pojawiła się lekka derealizacja i mętlik w głowie, który sprawił, że siedziałem dziś w pokoju cały dzień i nie miałem motywacji, aby cokolwiek sensownego z sobą zrobić. Gdzie te czasy, kiedy samo paro wystarczało, aby jakoś funkcjonować...
  6. feniksx, czasem leki to jedynie 50-80% naszego oręża, ale to nie wszystko. Ważny jest codzienna umiarkowana aktywność fizyczna, zdrowa dieta, picie tranu a nawet medytacje czy wiara w Boga. Aby pokonać tę dziwkę-nerwicę same leki nie zawsze wystarczą. Warto wzmocnić ich efekt. 3mam mocno za Ciebie kciuki PS. Jestem weteranem, walczę z tym cholerstwem jakieś 20 lat...to mój 3 powrót na paro, najdłużej brałem je 7 lat
  7. dokładnie wiem, co masz na myśli. Smutek i psychiczna niemoc do odczuwania pozytywnych emocji. Mimo to, szczerze dziękuję Bogu za ten lek
  8. Paroksetyna pomogła mi na moją irytację wśród ludzi. Niestety w to miejsce pojawił się... brak uczuć- w myśl powiedzenia, że jak nie urok to sraczka. Spotkałem się wczoraj z kilkoma ludźmi mimo iż nie czułem wcześniej specjalnie na to ochoty. Chciałem jednak przełamać impas więc wyszedłem z chaty. I co? Udawałem, że jest ok, że fajnie spędzam czas, a w środku czułem się jak Dexter Morgan: bez uczuć, obojętny, marzący tylko, aby już wrócić do domu i pobyć w samotności. Pytam się więc: czy już zawsze będą tylko te 2 stany: kurwicy albo znieczulicy? Dlaczego choćby przez miesiąc nie może być po prostu normalnie i ludzko, czyli bez głupich lęków, ale z uczuciowością, empatią i fascynacją czymkolwiek? Obecnie cieszę się jak cholera, że nie mam już tej wewnętrznej agresji, irytacji i lęków. Naprawdę doceniam fakt, że od miesiąca nie mam już niemal CODZIENNEGO, nie do wytrzymania napięcia psychofizycznego. Dziękuję Bogu, że to minęło a trwało od niemalże 2 lat. To był koszmar, którego nie da się przelać na słowa a zrozumieć mogą to tylko nieliczni. Nie wiem, jak to w ogóle wytrzymałem tak długo. Mam nadzieję, że to już nie wróci. Ale na miłość boską w stosunkach z innymi ludźmi brak jadu nie wystarczy, trzeba jeszcze...czuć bliskość z drugim człowiekiem a tego na chwilę obecną moje emocje nie potrafią wyrazić. A życie przebiega mi między palcami, jak ktoś to zgrabnie to ujął. No właśnie... -życie?
  9. Panie i Panowie, paro na agresje i wkurwy działa rewelacyjnie. Szkoda tylko, że jak na SSRI przystało kasuje u mnie również pozytywne emocje...No, ale coś za coś: wreszcie się wysypiam jak człowiek i jadu mam mniej
  10. lunatic, na motywację to miansa albo mirta: te leki potrafią nieźle z butów wyrwać, wbrew obiegowej opinii, że to leki sedujące. Uspokajają tylko w maleńkich dawkach a im dłużej i im większa dawka tym mocniej działają przeciwdepresyjnie, ale (u mnie) i pro-lękowo
  11. ten lek seduje w ch.j, włączył mi się tryb "zombie", dziwne uczucie, kiedy nic Cię nie rusza, nie wkurwia, nie stresuje. Póki co podoba mi się ten stan, choć jeśli to nie minie będę musiał odjąć trochę lamo albo miansy. Po paro wzrosła mi również siła mięśniowa. Widzę to po ćwiczeniach z ciężarkami, mięśnie mi ogólnie trochę "wywaliło". Ten lek działa na mnie więc wybitnie anabolicznie, gorzej tylko się biega i ciężej do sportu zmusić. Jednak ten luz...bezcenne
  12. cytrynka84, apetyt ten sam, choć mam wrażenie, że odrobinę przytyłem. Nie mam jednak działającej wagi, aby to potwierdzić. Kurde zamułę trochę mam ostatnio. Nie będę chyba zwiększał dawki, póki co
  13. Boże, jak ja tęskniłem za tym cudownym "chilloutem". Na depresję nie działa na mnie jakoś silnie, ale przeciwlękowo rewelacja. Fakt, że jednak biorę też inne leki, ale mam porównanie z sertraliną i paro zdecydowanie lepiej mi służy. No i można dłuuużej
  14. Kompletnie w nic już nie wierzyłem. Myślałem, że oszalałem z tymi napadami złości, zaciskaniem zębów, wkurwami i chorymi myślami. Nieoczekiwanie dla mnie samego ulgę przyniosła mi paroksetyna. Mam więcej dystansu i spokoju. Jest lepiej, choć nie idealnie. Myślałem, że wszystkie SSRI są takie same, a jednak paro jest najbardziej sedująca i chyba to u mnie jest kluczem do sukcesu. Mimo to miansa i mirta wzmagały u mnie agresję, paroksetyna ją niweluje. Taki mały cud, bo ostatnie 5 lat o kant dupy rozbić...
  15. mija dokładnie miesiąc odkąd przesiadłem się na 15mg paro z serty i muszę przyznać, że paroksetyna to najlepszy SSRI ze wszystkich. Jako jedyny sprawia, że dość dobrze śpię i mam więcej energii niż na "energetycznej" sertralinie. Nie mam już napadów złości, agresora i wkurwa nie do wytrzymania. W głowie większa stabilizacja, większy spokój, choć do ideału na pewno trochę brakuje. Cieszę się z tej zmiany, choć prawdę mówiąc przestałem już wierzyć w leki. Oby tylko działanie utrzymywało się w czasie, bo czuję, że pomału wracam "do siebie". Życzę wszystkim wytrwałości i 3mam za Was kciuki!
  16. Dawka 15mg paro od tygodnia mnie masakruje. W pracy łapię zawieszki, senność trudna do opanowania na granicy "odpłynięcia". Koncentracja również w związku z tym ucierpiała. Ale za to jakie zajebi.te rozluźnienie mięśni, wyluzowanie fizyczne, lepszy sen w nocy. Tak, ten lek to jednak petarda, skoro dziś musiałem się nawet położyć po pracy na drzemkę.
  17. kotlet123, Don Corleone, zawsze po redukcji SSRI pojawia się ta zdradliwa euforia, która niestety dosyć szybko mija. Później z każdym dniem narasta anhedonia, irytacja ale tym razem w towarzystwie lęków i depresji. Przynajmniej tak jest w moim przypadku w kontekście brania SSRI. Ale próbować trzeba, bo nie każdy reaguje tak samo i nie każdy potrzebuje takich samych dawek. Tak więc trzymam kciuki a jednocześnie uświadamiam, żeby wiedzieć kiedy zapalić czerwoną lampkę
  18. leci 2 tydzień i muszę przyznać, że jest spokojniej i milej niż na sercie, chyba trochę lepiej śpię i moja pewność siebie nieco wzrosła
  19. wracam do brania doraźnie raz dziennie, nie mam cierpliwości do brania 3x, tym bardziej, że zostaję na lamo więc nie chcę kolejnego stabilizatora
  20. Po bezowocnym okresie farmakologicznej tułaczki wracam na paroksetynę. Pragnę uwolnienia od napięć, lęków i wahań nastroju. Chcę spokoju, dobrego snu i lekkiego zamulenia. Zaczynam od 10mg
  21. Boże, jak ja chciałbym mieć czystą remisję, żeby choć przez jeden sezon być zdrowym, jak taki pierwszy lepszy przygłup na ulicy
  22. JERZY1962, ja właśnie tak zaczynam i już po 3x100mg mam przyjemny chillout
×