-
Postów
34 884 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Arhol
-
Osobiście już nie mogę się doczekać niedzieli i możliwości zamknięcia w pizdu tego gównosztormowego tematu. Niezależnie czy wygra człowiek krzak z prezesem i kotką z krzyżem za plerami i maciorowiczem w sejfie,czy chujowy zdesperowany szogun Janusz bezwąsy kłamliwy i tak nas będą przysłowiowo "rżnąć w srake", wybór między zatwardzeniem a gównem typu szampan.
-
Generalnie bycie samemu wiąże się z dużą dozą nudy. Ten ktoś obok wypełnia Ci niemal cały czas jaki posiadasz. Będąc samą zaczyna Ci doskwierać nadmiar czasu. Wstajesz i jeśli nie idziesz do pracy czy szkoły to co? Nie ma się do kogo odezwać, nie ma co robić i dlatego wydaje Ci się, że nie masz po co wstać. Dlatego chociaż brzmi to banalnie trzeba znaleźć sobie jakieś zajęcie, nie musi Ci to sprawiać przyjemności nawet. Ja przez długi czas chodziłam do znienawidzonej pracy z uśmiechem na ustach. Miałam po co wstać, w pracy pogadało się z różnymi ludźmi, powściekało, a później do domu sen, komputer, sen. Tak wpadłam w ten rytm, że w zasadzie pokochałam to całym sercem. Pracę znienawidziłam jeszcze bardziej, bo odbierała mi wolny czas na bycie samą, na sen który uwielbiam i na wiele innych pierdół w jakich znalazłam przyjemność. Pokochałam bycie samą. I choć czasami trafiały się momenty zwątpienia, że chciałabym kogoś mieć, do kogoś się przytulić to jednak później dochodziłam do wniosku, że nic na siłę, bo przecież jest mi dobrze i robię co chcę. Dziś nie jestem sama i czuję, że jak nie spędzę kilku dni w tej samotności jak kiedyś to chyba wybuchnę. Więc jak widzisz, wszystko można polubić, ale przede wszystkim trzeba polubić siebie. W kwestii izolatki prawie do wszystkiego idzie przywyknąć,nic dodać nic ująć. Aczkolwiek fakt,zabiera to sporo czasu.
-
https://portal.abczdrowie.pl/masturbacja tóóó,piszo o + patroszenia jaszczuroida.
-
Jeśli ani relacje z innymi ani relacje ze sobą nie są wyznacznikiem szczęścia, to co nim jest? Niedawno zaczęłam uczyć się bycia ,,sama dla siebie''. Dotąd wszystko robiłam dla drugiej osoby, ,,dla nas''. Próbuję być samowystarczalna i nie czerpać zapewnień o poczuciu własnej wartości od innych. Ale okazuje się, że gdy cokolwiek robię dla siebie - nie ma to sensu. Nie widzę różnicy - wstaje dziś z łóżka, czy nie. Nie ma to znaczenia. Gdybym miała dla kogo wstać - to jeszcze rozumiem. Ale dla samej siebie? Po co? Mowilam o tym psycholożce. Ona powiedziała mi, że człowiek stworzony jest do bycia z innymi i że rozumie mój ból. Nadal jednak nie wiem, jak radzić sobie sama, bez Tego Drugiego. Nie wiem, po co to wszystko. "Przestawienie się" może zająć sporo czasu,tym bardziej jeśli jakoś się przywykło że zwykle ktoś jest obok. Tak i w relacjach,dystansie do siebie i reszcie bzdur,to wieczne poszukiwanie złotego środka który pewnie nie istnieje.
-
Czyli nie tylko ja się na to czaje : D
-
*wracaj pan do bimbrowni a nie pi**dol głupoty - ja" klijent nasz pan,ze słomą f butach (onuchach) fsiok buroku.
-
We are nothingness. Our head is a void. And without anything around us, we are nothing. We become what we perceive.
-
"W tych czasach dla każdej relacji można znaleźć zamiennik" rzecze mniej więcej prawidło... Jak się na to zapatrujecie? Osobiście sądzę że jest w tym sporo prawdy,zawsze jest szansa na poznanie kogoś nowego,ciekawszego,lepszego,kto lepiej się do nas dopasuje. Z drugiej strony,każda relacja/znajomość - emocje,wspomnienia,reakcje,wspomnienia - są inne przy każdej relacji,indywidualne,nie ma 2 tych samych relacji,tych ludzi.
-
Tróposz,de heart,Oh wait szczękabreaker. Co do tematu - kobity typu "bluszcz", zbytnie próby kontrolowania,wciskanie nochala w każdą możliwą kwestie. Ale to chyba tyczy się obu stron i ludzi ogólnie.
-
"Uzależnianie" w jakiejś tam części swojego szczęścia od innych prowadzi do..niepowodzeń i boolu dupy,zaś od samego siebie i swoich biznesów do pogłębienia aspołeczności, niechęci i egoizmu,potem zaś powrót do "społeczeństwa" jest jeszcze trudniejszy i upierdliwy niż zwykle. Tak źle i tak niedobrze,shit happens.
-
Moje uzależnienia - gry komputerowe, internet, pornografia
Arhol odpowiedział(a) na Ponury fapper temat w Uzależnienia
Pornosy nie znikną,są niczym apteki,zakłady pogrzebowe - ten biznes zawsze się będzie kręcić. Autorowi niewiele poradze,sam jestem nołlajfem doskonałym,o nałogu do gier,3h na dobę mogę powiedzieć że daleko do jakiegokolwiek nałogu w tej kwestii. Chyba że jeszcze potem cały świat internetów zwiedzasz i siedzisz po parę,parenaście h na dobe. Soooż,powodzenia w powrocie do świata realnego,byle nie wyszło z tego faptastic future. -
cóż,niewiele w sumie wynikło z tego końca,czy raczej w wątku relacji między bohaterami. Mimo wszystko tytuł mnie urzekł Obecnie diamond no ace - Dobre to je.
-
"Ciachnięcie" chemiczne imho odpada na 99%....żaden raczej lekarz się tego nie podejmie,w oficjalnej,czy nieoficjalnej ścieżce - i tak powiedzą raczej GTFO,nieważne za jaki hajs,czy z jakich powodów.
-
Goodbyes are only one side of the coin. You can't say goodbye until you've said hello.
-
wiemy,świetnie,gratulujemy,ale to nie ten temat,paszoł z tego typu treściami stąd. dziękuje za uwagę.
-
mogę dać sobie uwalić obie łapy,że nie chodzi o ciebie.
-
w-jakie-gry-gracie-co-lubicie-t35899.html z tymi tematami tutaj
-
nie głosują w ogóle jeszcze słowa nie słyszałem o kampanii i ogólnie polityce przez 1,5 roku pracy. Podejrzewam nawet że część nie wie nawet że są wybory i kto jest obecnie prezydentem Polski. Tak. bardzo. wy*ebane. jak i większość narodu w sumie : O
-
Można,zawsze można pozostać tyranem i katem : D! Ale nie o to kaman jak mniemam
-
Life is basically like a soap bubble. It rides on the wind, flying here and there... and before you realize it - pop! It's gone. When it's about to disappear, you think that you could've flown a little higher. But by the time, it's already too late.
-
-
Jak wspominałem,jeśli czujesz że tego chcesz,nadarzy się okazja i czujesz że masz siły - można ryzykować. No i to tylko moje zdanie,nie prawda absolutna ; ).
-
Nie,drugi człowiek nie rozwiążę tych problemów które targają cię o wewnątrz. Albo zaczniesz w swojej potrzebie bliskości przelewać swoje problemy na 2 osobę,albo pojawią się wymagania z kosmosu...domyślam się że nie chcesz stać się człowiekiem bluszczem. Mając rozpindol wewnątrz i nie radząc sobie z samym sobą,nie mixowałbym do tego kogoś innego. Aczkolwiek zabronić nie można,może trafisz na kogoś odpowiedniego,ale to szansa jak jeden na milion. W przypadku zaburzeń, nierozwiązanych problemów, ryzyko że to sie rozyebie się znacznie zwiększa. Choć takowe zawsze jest,imho jednak w tym wypadku większe. Jeśli jednak masz siłę ryzykować i nadarzy się okazja - droga wolna.