
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
mark123, najprawdopodobniej mylisz podniecenie seksualne z podnieceniem emocjonalnym. Tylko, że wtedy czasem czuję w okolicach penisa takie uczucie jakby podniecenia.
-
Ja ostatnio przez jakiś czas miałem... rozkminy odnośnie tego, czy mam pewne zaburzenie. Dziś postanowiłem przeczytać kryteria diagnostyczne ICD-10 tego zaburzenia. Przeczytałem i teraz zacząłem się bać
-
U mnie powodem, że nic nie robię jest lenistwo (jeśli chodzi o samodzielną pracę nad sobą) i lęk przed awanturą ze strony rodziców (jeśli chodzi o udanie się do specjalisty).
-
Ja na przykład jestem tylko czasami perfekcjonistą, czyli jak już muszę coś zrobić i nie mam wyjścia, wtedy nim jestem, czasami też wtedy, gdy robię coś, co mają ocenić inni, ale nie zawsze, zależy co mają ocenić. Przed 17-stym rokiem życia byłem większym perfekcjonistą, a kompleksy miałem nieco mniejsze. Potem kompleksy wzrosły i zacząłem się wycofywać ze wszystkiego, co się da i czasem balansować pomiędzy dwiema skrajnościami: perfekcjonizm - totalne lenistwo (nie chodzi mi tutaj o prokrastynacje). -- 10 kwi 2013, 00:34:44 -- Być może częściowo wynika to z mojej chęci nieangażowania się w rzeczy, w których można popełnić błąd.
-
Mnie moje wewnętrzne dialogi (za wyjątkiem tych, które mogą się potem odbyć lub się odbędą) sprawiają czasem radość i czasami nieświadomie wydam z siebie pisk. Czasem mam też "przecieki" i swój wewnętrzny dialog zaczynam mówić szeptem, przestaję szeptać, gdy sobie uświadomię, że szeptam.
-
Mam podobnie za wyjątkiem swojego wyglądu (jego w ogóle u siebie nie oceniam, nie uważam że nie jest ok, ani nie uważam, że jest ok). Ja swoje porównania traktuję w większości poważnie, czyli nie że mi się wydaje, tylko, że obiektywnie tak jest.
-
Też mam podobnie. A czy to jest objaw jakiegoś zaburzenia, to nie wiem.
-
W moim przypadku w ciągu mojego dzieciństwa przetoczyły się 3 "metody" funkcjonowania mojej rodziny, bo 2 razy "metoda" uległa pewnej zmianie. Ja, jak dotąd nie uważam i nigdy nie uważałem się za osobę dorosłą.
-
Ja mam deficyt społeczny, motywacyjny i częściowo emocjonalny (apatia tylko na bodźce pozytywne; a depresje może mam, może nie mam) W moim przypadku w fizycznej pracy mógłbym spieprzyć wszystko, tylko w pracy za biurkiem mógłbym sobie częściowo poradzić.
-
Czytam coś i zastanawiam się, czy powinienem zacząć się siebie bać.
-
Mnie najbardziej zastanawia rytuał, podczas którego występuje u mnie przyjemność i fizjologiczne podniecenie seksualne, ale zaniechanie tego rytuału powoduje negatywny dyskomfort i czasem wyrzuty sumienia, że zawiodłem jakąś wymyśloną w głowie grupę ludzi w pewnej rzeczy. Nie wiem, czy jest to związane z nerwicą natręctw, czy z czymś innym. Też dużo rozkminiam, moje rozkminy dotyczą przede wszystkim: mnie, rodziny i dziedziny nauki, którą się interesuje. Podczas rozkmin często wchodzę w taki jakby psychotyczny nastrój i czasem w derealizację. Są to u mnie subiektywnie bardzo fajne odczucia.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
mark123 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Moja matka jest dziwna. Jak moja babcia (matka mojej matki) powie coś choćby trochę nie tak, to matka robi jej od razu awanturę i potem jeszcze do mnie nadaje, jaka jej matka jest p... A gdy mój ojciec marudzi po pijaku, to często jest tak, że moja matka ma do niego tylko lekkie pretensje, albo w ogóle ich nie ma -
U mnie było tak, że matka mnie w większości raczej akceptowała, ojciec nie za bardzo. Co do rozmowy, z matką mogłem porozmawiać o większości swoich problemów, z których zdawałem sobie sprawę. Z ojcem nie mogłem porozmawiać o problemach, ale mogłem o swoich zainteresowaniach. Matka raczej wierzyła we mnie, ojciec raczej nie. Wsparcie ze strony matki wyglądało tak, że rozwiązywała całkiem za mnie problemy, o których jej mówiłem, ojciec się problemami za bardzo nie interesował. W dzieciństwie byłem przytulany przez matkę. Lubiłem ogólnie mieć kontakt fizyczny z matką, ale akurat takiego przytulania, obejmowania nie lubiłem. Z czasem w moich wewnętrznych odczuciach ukształtował mi się pogląd, że: bycie przytulonym = bycie słabeuszem.
-
Np. moje rytuały można podzielić na kilka rodzajów: 1. istotą jest niepokój, czasem silny 2. istotą jest złość, czasem wściekłość 3. istotą jest bliżej nie określony dyskomfort 4. istotą jest fizjologiczny popęd seksualny i przyjemność 5. istotą jest mieszanka z tej czwórki, czasami (chociaż bardzo rzadko) wszystkich czterech naraz, mimo że teoretycznie mogą się ze sobą wykluczać
-
Kończę jeść śniadanie i piję herbatę.
-
Tak się zastanawiam, jak powinno dokładnie wyglądać okazywanie dziecku tego, że jest kochane.
-
No ja też się czasem zastanawiam nad tym, czy w nerwicy natręctw może wystąpić coś takiego, jak natręctwa bezlękowe.
-
W dzieciństwie przez pewien czas miałem coś takiego, że bardzo interesowałem paragonami sklepowymi i kartonami po sokach. A gdy miałem to wyrzucić, to wtedy pojawiały mi się myśli, że tym przedmiotem będzie smutno. Ale potem to mi przeszło.
-
Mam też coś takiego, że jak wlewam do szklanki końcówkę jakiegoś napoju z puszki lub kartonu, to muszę wytrząść puszkę/karton, obracając na różne strony, by wszystkie krople znalazły się w szklance. Mam wtedy myśli, że jeśli krople pozostaną w puszce/kartonie to będzie im bardzo smutno i że te krople proszą mnie, abym zrobił wszystko, by znalazły się w szklance i zostały wypite
-
[videoyoutube=suRNNOeDIEA][/videoyoutube]
-
Mnie do dziś nadal nie ciągnie do ludzi, chociaż z drugiej strony moje pewne fantazje podobno mogą świadczyć, że podświadomie jest inaczej. W moim przypadku tylko poszukiwanie biurowego stanowiska będzie wchodzić w grę. Ja na razie miałem tylko praktyki na początku studiów. Szło mi na nich raczej nie za dobrze, co prawda nikt za bardzo nie kontrolował w czasie praktyki, tego co robiłem, miałem tylko zapisywać pewne rzeczy w notatkach. Ale moim zdaniem, jak po moich praktykach pracownicy zobaczyli notatki i efekty tego co robiłem, to się za głowę złapali, tak przypuszczam. Za kilka miesięcy mam drugie praktyki, ale jeszcze się zbyt mocno nie zastanawiam, jak mi na nich będzie szło.
-
Ze mną największe problemy, to chyba rodzice zaczną mieć, jak skończę studia. Z moimi lękami i z moim brakiem różnych umiejętności to na dłużej, niż na okres próbny to mnie chyba do pracy raczej nie przyjmą. Trochę się nawet boję, że jeśli normalnie nie znajdę pracy, to ojciec będzie się awanturować. Nieciekawie też będzie, gdy gdzieś będą wymagać ode mnie prawa jazdy. Lęki, wada wzroku i problemy z orientowaniem się w terenie raczej uniemożliwią mi zdanie. Podczas jazd bym prawdopodobnie umierał ze strachu.