mark123

sznurek - kurek poduszka

Ja staram się unikać czytania przede wszystkim wątków, w których wiem, że może mnie coś wkurzyć, bo wiem, że bym mógł się zacząć w takich awanturować.

Piję energetyk.

Ja akurat mam całkiem inne poglądy niż "polska kultura". U mnie tylko ze strony matki jeden z jej braci bardzo wielu rzeczy nie umiał zrobić, ale i tak umiał raczej więcej ode mnie.

No to ja chyba jestem jakiś zniewieściały w aspekcie alkoholu.

Z papierosami to nie słyszałem, ale słyszałem, że niektórzy uważają, że jak facet nie pije w ogóle alkoholu to jest dziwny. Ja w liceum byłem jedyną osobą niepijącą alkoholu w klasie i jedną z nielicznych w całej szkole. Niepalących było więcej. Teraz na studiach spośród ludzi w mojej grupie jeśli się dobrze orientuję, to też jestem jedyny niepijący w ogóle alkoholu.

Najbardziej to mi przeszkadza, jak przy rozmowie telefonicznej zwracają się do mnie często na pani. Wewnętrznie od razu mi się wtedy agresor włącza, bo to mnie wnerwia bardzo.

Moje miasto jest chyba do średnich zaliczane.

Ja nawet chyba z wyglądu nie, bo wygląd mam raczej chłopięcy.

Dobrze by było, gdyby poziom trudności przy szukaniu pracy był chociaż taki sam, jak przy szukaniu praktyk dyplomowych (bo tu już są duże problemy), bo jeżeli będzie wyższy to pozostanie mi bezrobocie.

Mnie spośród lektur szkolnych najbardziej podobały się "Syzyfowe prace". A najgorsza ze wszystkich lektur to "Chłopi", tutaj nawet filmu nie mogłem zrozumieć.

Ja zawsze w szkole starałem się unikać czytania lektur, bo i tak nic z nich nie rozumiałem. Jeśli był film, to oglądałem film, a jeśli nie było filmu, to czytałem przeważnie streszczenie.

Obejrzałem film "Mgła", a teraz piję colę.

Jest to kierunek związany w dużym stopniu z informatyką. W szkole średniej nie wiedziałem za bardzo, na jaki kierunek pójść na studia, bo wiedziałem, że się do żadnego zawodu nie nadaję. Spytałem się więc rodziców, na jaki mam pójść.

Do mnie raczej też są wszyscy negatywnie nastawieni i pewnie mają rację. Wiem, że na chwilę obecną jest niemożliwe, by mnie lubił ktokolwiek, kto przebywa/będzie przebywać ze mną w realu.

Najbardziej by mnie ciekawiły jeśli chodzi o kosmos prace badawcze związanymi z czarnymi dziurami, podróżami w czasie, wszechświatami równoległymi. Pieniądze mnie nie interesują za bardzo. A z fizyki kwantowej to wiele rzeczy. Ogólnie to obecnie mam tak, że każda tematyka oprócz tej związanej z astrofizyką i fizyką kwantową mnie totalnie nudzi. Na studiach przysypiam na wszystkich zajęciach, nieważne czy wykład, czy ćwiczenia czy laboratorium. Trudno mi dokładnie stwierdzić na pewno, czy to są bardziej marzenia czy fantazje, ale myślę, że bardziej podchodzi pod fantazje.

Ciekawa chyba byłaby też praca przy badaniu tego, co się dzieje w Wielkim Zderzaczu Hadronów.

Czasem sobie myślę, że fajna by była praca w dziedzinie astrofizyki albo fizyki kwantowej. Z jednej strony może bym i chciał się tym zajmować, ale z drugiej strony wiem, że to już trzeba być geniuszem, by iść w tą stronę.

Mierzyłem sobie ciśnienie, a teraz zerkam na telewizję. P.S. Czy ktoś z Was też odczuwa lęk podczas mierzenia ciśnienia ?

Ja prowadzę wewnętrzne dialogi czasami z wieloma osobami z tego forum, ale jednak najczęściej z pewnymi konkretnymi dwiema osobami (nie mogę napisać, którymi). Dlaczego akurat konkretnie te dwie osoby, to sam tak dokładnie nie wiem.

ziemniak

silnik

Moja babcia miała przez jakiś czas temu takiego psa (chyba ulubiony jej pies, mogłaby go pieścić w nieskończoność), co się od zawsze bał wszystkich za wyjątkiem jej i czasem się trząsł. Nawet mnie się bał. Ale był wyjątkowo oporny na to, by się nauczyć, że załatwiać należy się na dworze. Zdarzały się kłótnie pomiędzy moim ojcem, a moją babcią oraz pomiędzy moją matką, a moją babcią o tego psa. Moja babcia miała pretensje do moich rodziców, że go karają, a rodzice do babci, że go nie kara. Jeśli dobrze odczytałem jej emocje, to była wystraszona, gdy moi rodzice karali tego psa, szczególnie gdy widziała jak kara go mój ojciec, ale jej chyba w ogóle nie przeszkadzało, że się długo w domu załatwiał.

Prezentację to musiałem ostro zakuwać, by chociaż trochę mieć w głowie na egzaminie.

Ja się do matury uczyłem stopniowo przez cały rok klasy maturalnej, za wyjątkiem matematyki, jej się uczyć nie musiałem. Najwięcej czasu spędziłem przy polskim i zdałem go z ledwością, zarówno ustny jak i pisemny.