Dla jednego zawsze znajdzie się powód, by nic nie robić; dla drugiego zawsze znajdzie się powód, by coś robić; zależy co dla kogo jest bardziej ciekawe albo mniej nieciekawe.
Po mnie częściowo widać strach, lęk, wstyd, gdy je odczuwam (bo nie potrafię ich zamaskować całkiem); śmiech przytłumiam częściowo, tak, by nie śmiać się na głos; pozostałe emocje część z nich nie uzewnętrzniam, a część w ogóle nie potrafię odczuwać.
Przed powiedzeniem zwrotów grzecznościowych też mam opory.
Są też ulice, na których zdarza się czasami pora, że trzeba albo prawie przebiec przed samochodem by dostać się na drugą stronę; albo czekać z pół godziny.
Nie potrafię, chciałbym siebie lubić, ale jak? Ludzie, którzy czują się dobrze ze sobą czują się też dobrze z innymi, a inni z nimi, wszystko się do tego sprowadza.
Ja nie zamierzam siebie lubić, bo wiem, że byłoby to na chwilę obecną głupotą.
Nie wiem, ale może kiedyś udam się do specjalisty i się dowiem.
-- 24 maja 2014, 00:11:30 --
Ja wobec rzeczywistości mam prawie zerowy poziom empatii (ale za to wobec niektórych seriali/filmów mam wysoki )