Skocz do zawartości
Nerwica.com

pink_hope

Użytkownik
  • Postów

    449
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pink_hope

  1. coma prochy nie działają?....ja mam tak codziennie,chore mysli i temat..jak przeżyć kolejny dzień...trzymam kciuki za Ciebie
  2. jasaw, poruszasz sie sama (czyli sama do sklepu itp),czy musisz z kims? masz jakieś swoje magiczne granice których nie jestes w stanie przekroczyć?
  3. Miro, a czy bez samochodu poruszasz się gdziekolwiek? ja w samochodzie też sie w miarę dobrze czuję (rower odpada) taka zasłona dymna i do dzisiaj żałuję,że nie zrobiłam prawka i nie mam 4-kołowca,a jak mam wyjśc z domu to we łbie masakra....nie jestem nawet tego w stanie przenieśc na papier..
  4. 3 tygodnie na Sulpirydzie, 4 dzień na 200 mg....dosłownie placebo...kurna czy sie jeszcze rozkręci? nie czuję na razie nic, dalej dół jak Rów Mariański,a lęki wywalone w kosmos....porażka
  5. Miro, nie pisze że zawracasz....znam dobrze te stany, ja wygrałam juz 2 razy i co z tego, jak 3 nawrót jest jak 3:1 ...co można zrobić? żyłam normalnie,funkcjonowałam normalnie,podrózowałam, cieszyłam się życiem, stresiki jak w życiu i wywaliło...skąd?...a, do tego w gratisie depresja...jest zajebiście...mieszanka wybuchowa, wegetacja..
  6. Miro, ja cały czas zawalam, dochodzę do pewnego punktu na trasie..panika,podwijam ogon i powrót do azylu którego nienawidzę.....mam taka siłe żeby wyjść z domu, a jak już jestem na zewnątrz to jestem malutka jak mrówka...odpisałam Ci na jakimś wczorajszym wątku, że chciałabym mieć takiego "pomagiera" jak Ty...podjeżdża, zabiera i razem kwiczymy po trasie hehe...ale niestety odległośc
  7. ja cały czas w panice i lęku uogólnionym... chciałabym sie znaleźć w końcu w watku "Zdrowieje"
  8. mam dość już swojego stanu......chcę wyjść w końcu na dwór bez lęku, chcę wyzdrowieć, chcę cieszyć się życiem,chcę się uśmiechać, nie chcę tych cholernych myśli i schiz, chcę być dawną "ja"....przestaje już wierzyć w farma i psychoterapię
  9. Miro, i widzisz sam jak to jest...ja niby mam gdzie i do kogo i nawet mam osobnika w domu który mi pomaga w codziennym bytowaniu, ale nie mam z kim zapuścić się na początek samochodem żeby oswoić teren, a dopiero później stawiać samodzielne kroki (raczkowanie hehe), szkoda że do Krakowa 140 km..,teleportacji nie zrobię,a z chęcią bym przystała na takie wyzwanie....... na swoim terenie nie znam drugiej (go) takiej jak ja (a są na pewno)z transportem i tu sie kończy bajka....Moja córka mieszka w Krakowie od 4 lat i niestety nie odwiedziłam jej, więc bez komenta.Pozdrówka
  10. coma, to rzeczywiście masakra.., ja na ten czas spokój z takim ustrojstwem które Cie spotkało po sulpirydzie i mysle wjechać na 200...Na nerwicę i koleżankę depresję można wjechać do 300 to ja dopiero w połowie drogi....dobrze że teraz Ci sie wstrzelili....ja jeszcze błądzę,a to już 9 lek w ciągu półtora roku mojego "zdychania"
  11. coma, dzięki.....ja jak na razie bez mlekotoku, ale i bez pozytywów
  12. mija 2 tygodnie na Sulpirydzie 150 dziennie.....jak myslicie rozkręci sie jeszcze, na razie żadnych pozytywów
  13. niewidoczny, sorki ze tak późno....tak jak większosc z nas...z depresją,myślami,agorafobią i brakiem zajęcia...żyje bo żyję,mam wrażenie że komuś bardziej przydało by się moje życie, bo jestem zdrowa fizycznie..po prawie 3 letniej terapii dalej w nicości,dalej zawieszona w próżni z tysiącem chorych myśli, z lękiem na plecach i brakiem energii do najprostszych czynności...wszystko mam w dupie-żyję obok.Pasje sie poszły jeba*, marzeń nie mam..,pustka emocjonalna i duchowa..marazm..i rozpacz..Kładąc sie spać pragnę i wizualizuje że kolejny dzień będzie lepszy...że wstanę z bananem na twarzy i pojadę daleko gdzieś wolna,kolorowa bez moich kosmicznych stanów ciagnących sie cały dzień...ehhh
  14. Miro, moje sposoby sie skończyły..a tak.chciałabym popełnić szaleństwo,ale ja już nawet nie pamiętam jak pachnie impreza,luzik etc.,myśli moje są tak zorane że to juz zakrawa na schizę...cały czas o tym myślę,a myśli zabijają i nakręcają na maxa...już normalnie świruję...wystarczy że usłyszę słowo np.park,las,galeria...to już mam ataki myślę że mnie już nigdy nie będzie dane...rozmawiam z kimś kto opowiada że był tam i tam i ja już jebut już widzę scenerię i wiem że to dla mnie abstrakcja i chlas ataczek....jeden wielki schiz....i o co w tym chodzi? żeby mieć choć czysty umysł ,a tu dup...i wtedy auuuu...... pozdrówka..
  15. Miro, ja stara dupa już jestem, ale serce i ducha mam 18 latki (myslenie czasem też) lecz to co sie dzieje przy tym moim 3 rzucie to przekracza wszelkie granice ,wieczorem jak wszystko opada też mam chwile "szczęśliwości",panisko wtedy jestem,wycisza się mój posrany rozum...podróże,fotografia...to moja pasja i na przekór losowi musiało dodupić akurat w ten czuły punkt....dobrze powiedziane...gdzieś jest...ehh
  16. Kika1802, u mnie te same pytania,oprócz tego siedzę w głebokiej depresji..ból psychiczny i bezsens zycia..patrze przez okno na ludzików i tak im zazdroszczę tego luzu...co z tego że byłam sie dzisiaj przejśc..obyło sie bez lęków,ale pytania po co? na co? i dlaczego? nic mnie nie cieszy,niechęc totalna,dół jak cholera z parszywym lekiem.Terapię już przerabiałam 3 razy,ostatnią 2 i pół letnia zakończyłam w kwietniu i nicccc...tabletki łykam jak cukierki i też nic.Żeby cos zmienić trzeba mieć choc trochę siły w sobie, ja takowej na dzień dzisiejszy nie mam,nawet małego wahnięcia w samopoczuciu...dół i dół i każdy dzień ksero.....też sie pytam gdzie ta dawna ja?nie potrafię się w takim stanie zaakceptować, niestety nie ,jeśli z Toba nie jest jeszcze tak źle to walcz...te nasze idiotyzmy znam doskonale,Ty sie wczoraj ratowałaś kijem, a ja papierkiem na trawie..żeby nie pasc na ryja przed ludźmi...to jest chore,idiotyczne,a jednoczesnie tak tragiczne...wychodzisz dalej, czy tylko się dobrze czujesz(hehe)w swojej okolicy?
  17. Kika1802, Kika1802, mam to samo,zawroty głowy, mysli i byle do domu., świat sie kręci i wiruje i uczucie że zaraz padnę na ryja i mysl..żeby dojść jak najszybciej,a jak już przyjde to mi sie ryczeć chce i przeżywam to jeszcze raz...masakra.Więc jak walczyć z tą cholerą jak dygam?pozwalam sobie na ataki,ale co z tego jak potem czuje sie jeszcze gorzej... Miro, ja w piątek muszę iść (podjechać) do Urzędu Miasta i już o tym myslę, jak dam rady...jak już od ponad roku nie byłam w mieście,trzęsie mnie i mam ataki na samą mysl...już wszystko widzą oczyma wyobraźni..kalectwo,męczarnia,wegetacja...i mysl tu pozytywnie...
  18. Miro, w domu siedzieć sie nie boję choć mam lęki i nic do roboty,mój problem to agora i dośc spora depra...
  19. czy są jeszcze jakieś kur*wa mózgojeby, które by mnie postawiły do pionu? kurna jestem wściekła
  20. Miro, jak TY se po mieście śmigasz to Ty gościu jesteś ,gdzie mi tam do miasta wleźć hehe pomarzyć..
  21. Miro, ja z tą francą bujam sie od lat w 2008 wygrałam-aby polec w 2010,powstałam po 7 miechach,aby znów polec w grudniu 2011 i do tej pory masakra...nic nie może sie we mnie rozbujać.. pogotowie walić...działaj i walcz,ja jeszcze drapę pazurami w tej nierównej walce,ale szmata nie chce popuścić..
  22. Miro, rozwaliłes mnie, choć w tej chwili lęk mna poniewiera to sie uśmiałam, ja oprócz tego ze mam takie jazdy jak Ty przed wyjściem to jeszcze o tym myślę i widzę siebie w różnych sytuacjach, a wtedy napady lęku i schizy.Teraz siedzę w domu i myślami sie torturuję bo tak bardzo chcę z tego wyjśc...eh...,ale działaj chociaż Ty jeden, pomimo że na benzo, ale działaj ...u mnie agora po całości
  23. Marga_rita, dołączam do Ciebie mam dokładnie tak samo.... dzień nakłada sie na dzień, wszystko to samo,nic sie nie poprawia i jeszcze ta cholerna agorafobia. Siedzenie w domu zabija mnie
  24. ewelka91, jestem z Tobą...przeczytałam.Ja ciągle mam nadzieję że będzie lepiej..
  25. sulpiryd biorę od tygodnia, dzisiaj wskoczyłam na 100..cóż mogę powiedzieć...na dzień dzisiejszy nie czuje nic choć to dopiero parę dni, może po 100 zaskoczy.Wiąże z tym lekiem duże nadzieje bo juz mi nic nie pomaga
×