Pisałam wczoraj, jak czuje samotność.
Byłam na badaniu u biegłego sądowego. Wczoraj w ogóle o tym nie myślałam, normalnie zasnęłam, a dziś nerwówa, spięcie, mdłości, irracjonalny strach... Córka w szkole, matka czekała na majstra od pralki, brat w pracy... A ja tak straszliwie potrzebowałam kogoś obok!!! Kto by po prostu przy mnie był i dawał mi wsparcie sama swoja obecnością. Pod gabinetami czekali pacjenci z osobami towarzyszącymi, a ja dreptałam w tę i z powrotem łykając łzy i przeklinając pot lejący mi się po plecach.
Po półgodzinnej spowiedzi wyczołgałam się z przychodni sztywna i wyżęta. Świeciło słońce, marzyłam o kawie i chwili wytchnienia, ale..... nikt na mnie nie czekał