
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
TRAZODON (Azoneurax, Trazodone Neuraxpharm, Trittico CR/XR)
inez3 odpowiedział(a) na jowita temat w Leki przeciwdepresyjne
Biorę trittico od jakichs 3 tyg i dupa blada, dalej budzę się o dziwnych porach (4-4.30 rano). Co z tego, że usypiam po leku w 30 min - z zasypianiem nie mam problemu tylko z budzeniem się i nie możnością zaśnięcia ponownie. W ciągu dnia też nie mogę spać. Nie ma tez znaczenia, o której sie położę i tak pobudka wczesnie. Od tygodnia biorę też sertralinę, ale wątpię czy to ma jakiś wpływ. Tak samo sie budzę teraz jak i bez sertry... Nienawidzę tych pobudek, zwłaszcza, że o 4 rano jest jasno... -
Do bani z tym spaniem. Nienawidzę pobudek o 4 rano, zwłaszcza, że teraz jest o tej 4 jasno. Nie dość, że przez pół dnia się źle czuje to jeszcze to. Trittico nie daje na to rady, a biorę ze 3 tyg. albo dłużej... Zasypiam po tym w moment, ale akurat z zasypianiem to ja nie mam problemu. Czemu to nie chce mi snu podtrzymać?
-
To dobry objaw w sensie pierdolec od siedzenia w domu . Ja wiem, że to moje to nasilone od leku i przejdzie tylko pytanie kiedy. -- Śr cze 07, 2017 8:46 pm -- Też tak macie, że lubicir wieczory? Ja wieczorami się lepiej czuje, np. dziś w nocy jestem sama, bo mąż w pracy, ale zero lęku z tym związanego... gdzieś czytałam, że często w depresji tak jest, że wieczorem stan się poprawia (z tym, że ja nie mam depresji).
-
Balladyna, brawo Ty! :) U mnie natomiast nasilenie lęku przed wychodzeniem z domu nawet na spacer z psem dookoła bloku. Wczoraj aż tak nie miałam. Do tego uczucie "słabych" nóg i wrazenie, że się przewrócę... Ehh, jak nie urok to sraczka. Tak to dzień byłby całkiem ok... Też czekam na to "cudowne" działanie.
-
Btw, po kiepskim poranku teraz jest jakoś lepiej tylko czuje się taka jakby przytłumiona. Niestety serce momentami dalej wali, ale wystarczyło 10 mg hydroksy - tak, wiem, może efekt placebo. Dalej drżę, ale cóż. -- Śr cze 07, 2017 3:05 pm -- Heather, moja firma jest mocno związana z HR, więc powinni świecić przykładem w kwestii traktowania pracownika .
-
Tzn. wiesz, ja bym mogła coś robić w domu od przyszłego tygodnia, nie mowię o tych 2 tygodniach co mijają. Sama z resztą nie wiem. W końcu to zdrowie jest najważniejsze a nie jakaś tam praca. Miałam kiedyś szefa, który był na zwolnieniu ponad miesiąc, bo go dopadły problemy (depresja czy nerwica), wrócił normalnie i pracował też normalnie. Z tym, że to dyrektor, więc może inne podejście niż do zwykłego szaraczka. Teoretycznie z powodu zwolnienia lekarskiego zwolnić nie mogą.
-
Heather, a ile jesteś na zwolnieniu? Ja 2,5 tyg. Z tym, że najpierw była próba czy "odstawienie czynnika toksycznego" pomoże, ale niestety nie pomogło i w zeszły czwartek zaczęłam znów brać prochy. Żeby jeszcze moja szefowa się zgodziła np przez tydzień na pracę z domu, ale ona wychodzi z założenia, że jak człowiek chory to chory, nie ma półśrodków, a taka możliwość u mnie w pracy jest (w sensie praca z domu). Zastanawiam się jak to załatwić.
-
No nie, to ja tak nie mam jak ty. Po prostu momentami mam uczucie, że świat się toczy a ja gdzieś z boku (trudno to nawet wytłumaczyć). Najważniejsze, Heather, że widzisz poprawę i ja też na to liczę. Teraz mam zagwozdkę, bo w piątek mam ostatni dzień zwolnienia, ale póki co dalej nie nadaje się do pracy. Mam specyficzną sytuacje - nie mam szefa w PL tylko w USA, team też mam międzynarodowy. Ogólnie mój obecny stan to też wynik stresu w pracy i mojej szefowej. Zastanawiam się jak to wszystko załatwić, lekarz wystawi mi zwolnienie w poniedziałek, ale głupio mi troche, bo niby zdrowa jestem (wyniki badań wzorcowe), ale głowa chora. Na nerwice nigdy nie brałam zwolnienia (raz, 2 lata temu), zawsze zaciskałam zęby i szlam, ale teraz, póki co zdecydowanie się nie nadaje. Mam też schizę, że wrócę do pracy i mnie wywalą...
-
Heather, gratulacje :). Ja się zwiększania dawki nie boje i zapewne mnie to czeka w poniedziałek na wizycie. Jak wiemy, najgorsze w tych cholernych SSRI jest to, że nie zaczynają działać od razu, a najpierw pogarszają nastrój i te uboki. Człowiek, który czuje się źle chciałby po prostu poczuć się lepiej, ale na to niestety nie mamy żadnego wpływu. Dziś po niepokoju rano, nastąpiło duże zamulenie u mnie, miałam też moment "jak przez szybę" i myśl czy tracę kontakt z rzeczywistością... Dziwne rzeczy, czy to normalne? Co do dawek jeszcze, mój lekarz też mówi, że 50 mg to dawka dla dzieci.
-
A to jesteśmy na tym samym etapie leczenia :). Ja tam wierzę, że za kilka dni zrobi się lepiej mimo, że póki co nic na to nie wskazuje. Ja Afobam wzięłam tylko w poniedziałek, wczoraj pomogła mi hydroksyzyna. Dziś, póki co, po porannym napięciu i innych uroczych odczuciach czuje totalne zamulenie... to się strasznie szybko zmienia, ale mi lekarz powiedział, że fale są normalne. Co do jedzenia, dziś zjadłam 2 banany... Normalnie byłabym po śniadaniu (kanapka) i siedząc w pracy myślałabym już o lunchu ok. 12....
-
Dzień 6, 3 na 50 mg. Wczoraj miałam już tak wszystkiego dość, że poszłam spać o przed 22. O 4.30 obudził mnie pies, byłam z nim na spacerze, wróciłam, wzięłam "działkę" i teraz jak sobie myśle o tym spacerze to go pamietam jak przez mgłę. Dziwne. Póki co odczuwam niepokój, nawet z niczym nie związany, tak po prostu. Chce mi się pić i jestem jakby lekko zmulona, taki dziwny stan. Co do waszych sraczek - u mnie tego nie ma, ale tak jak normalnie rzadko szłam do łazienki, tak teraz codziennie rano . Jednym słowem lek się wkręca. Póki co serce nie wali, więc jakiś plus jest .
-
Mam propranolol, miałam brać przez tydzień a pózniej doraźnie (przepisany przez internistę), ale po konsultacji z psychiatrą stwierdził żeby nie brać. Nie wiem, skonsultuje się z nim jeszcze. Ogólnie ja wegetuje nie funkcjonuje - śpię krótko, jeść nie mogę, odpocząć w ciagu dnia też nie... płakać momentami się chce.
-
Ja też walczę z ubokami dziś. Nie dość, że spałam 4h w nocy to w ciagu dnia też nie ma opcji, bo serce wali i drżę. O jedzeniu nie wspomnę, bo też ledwo co jestem w stanie zjeść. Wzięłam teraz hydroksyzyne i trochę mi lepiej. Lęk? Ja nie wiem czy to lęk, raczej duży niepokój. Heather, gratuluje postępów i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej. Świergotek, doskonale cię rozumiem z tym co przeżywasz. U mnie drugi dzień zwiększonej dawki, a w sumie 6 dzień na leku. Czekam aż w końcu zacznie być lepiej.
-
To żeby nie było tak smutno . Mi sertralina pomogła 2 razy, dawno temu (mój pierwszy lek) i dlatego teraz znów ją biorę i wierzę, że pomoże. Na wyspach już byłam w tym roku, na samym środku Oceanu Indyjskiego, fakt, przyjemnie . Udało mi się przerwać na chwilę stan napięcia, poszłam na krotki spacer i do sklepu, a to wszystko w 2 dniu zwiększenia dawki. Huk, że wstałam o 3, kiedyś odeśpię.
-
A ja mak wyrzuty sumienia, że wzięłam benzo, bo teraz nie wiem czy to, że jechałam samochodem i byłam w sklepie to dzięki niemu czy asentry. Udało mi się nawet usnąć na godzinę. Po obudzeniu znów dygot i mnie mdli. Do dupy z tym wszystkim. -- Pn cze 05, 2017 5:06 pm -- Swoim starym zwyczajem żeby sprawdzić czy mogę sama pojechać samochodem pojechałam jeszcze na krótką przejażdżkę i dałam radę . Wiem, to "sprawdzanie się" jest głupie, ale ja tak właśnie robię w nerwicy. Sprawdzam czy mogę. Terapeuta kazał tak nie robić, ale to silniejsze ode mnie. Po prostu muszę.
-
Ja jestem bardzo wrażliwa na leki, wzięłam 0.25 mg i poczułam duże uspokojenie, aż za duże. Z jednej strony trochę przyjemnie, bo bez napięcia wewnątrz w końcu, z drugiej - jakbym nie miala siły nawet wstać z fotela. Zaznaczam, to nie moja pierwsza pigułka alprazolamu w życiu. Właśnie wróciłam do domu z czterodniowego wyjazdu w głuszę. W sumie to nie wiem co myślec. To taki powrót do cywilizacji i rzeczy, z którymi miałam problem, i które spowodowały nawrót. Do tego moje mieszkanie mi się teraz źle kojarzy. Jak ja marzę o normalności. Balkadyna, brawo! To super, że ci się udało! Tzn, że coś się rusza. A to co odczuwasz to moim zdaniem objawy nerwicy. Moze dawka wciąż za mała?
-
Dzien 5 i zwiększenie dawki na 50. Pobudka o 4.15, pokręciłam się, o 5 wzięłam to 50 mg. Póki co żyje, ale i tak poziom napięcia i zdenerwowania jest dość duży. Jakbym miała iść na jakiś egzamin albo cos w tym stylu. Ręce mi się trzęsą, ogólnie mam wrazenie, że cała się trzęsę z nerwow. Kojarzę ten stan z wcześniejszych wejść na lek, ale to wcale mnie nie uspokaja. Koszmar jakiś .