Jak już tak o tym kocie się tu rozprawia... Ja musiałam kiedyś zostawić swoje zwierzaki na 3 miesiące. Na całe szczęście ja tylko byłam poszkodowana, bo za nimi tęskniłam, a one zostały w domu z resztą mojej rodziny i może wcale nie odczuły, że mnie nie było. Bardzo brakowało mi kotów i psów w nowym miejscu. Mogłam gapić się tylko na rybki w akwarium, a ja potrzebowałam przytulić, pogłaskać jakiegoś zwierzaczka, a nie tylko się na niego patrzeć. Próbowałam zapisać się do schroniska jako wolontariuszka, ale prawo w tamtym kraju, w którym przebywałam, mi na to nie dało szans. Mama przysyłała mi w mailach zdjęcia naszych zwierząt. Obecnie tylko te zwierzaki dają mi radość. Czuję się tak jakby były moimi dziećmi. To że je karmię, bawię się z nimi, przytulam, daje mi poczucie, że jestem komuś potrzebna. Nikt nie spędza z nimi tyle czasu, co ja. Więc rozumiem dylemat autorki tego wątku. Może da się znaleźć kogoś przez Internet, kto się zajmie tym kotem? On raczej nie zdechnie z tęsknoty, jeśli będzie miał dobrą opiekę. Choć różne są zwierzaki, ale to skrajne zachowanie... A ktoś kto go przygarnie z własnej nieprzymuszonej woli na pewno nie będzie chciał zrobić mu krzywdy. Twoje zdrowie dziewczyno jest najważniejsze!
Zastanawiam się nad tym, gdzie się podziejesz, jak wyjdziesz z odwyku?