-
Postów
4 680 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez czarnobiała mery
-
Kiya, ja się poddaje... nie mam już woli walki i tak dla wszystkich jestem NIKIM.
-
Pocięłam sobie całe udo, bo musiałam się ukarać za to, że wszyscy mną gardzą i mnie poniżają. To przecież moja wina, że jestem tak beznadziejną osobą. Naprawdę przykro mi, że żyję.
-
ja też miałam dwa życia i byłam dwoma różnymi osobami, które inaczej się zachowywały, miały różny wiek, robiły co innego w życiu, miały inne imiona i przeskakiwałam z jednego życia do drugiego. Początkowo podejrzewano u mnie osobowość mnogą właśnie, ale potem stwierdzono schizofrenię.
-
rainshadow, no po prostu powiem, że jest źle, boję się powiedzieć więcej... a na terapię miałam chodzić, ale terapeutka nie chciała ze mną pracować... zniechęciłam się. Kolejna podobnie. Potem pojechałam na rok do domu i tam zaczęłam terapię, ale była tak rzadko, że spotkałam się z terapeutką zaledwie kilka razy i musiałam wyjechać. Teraz od lutego czekam w kolejce w mojej przychodni, ale już zwątpiłam, a może o mnie zapomnieli. Planuję zapisać się do innej poradni, ale boję się, że znowu będzie to samo. Do terapeutów chyba też nie mam zaufania, boję się.
-
rainshadow, zmieniałam wtedy lekarkę, a kiedy nowej lekarce opowiedziałam tę historię, to ona powiedziała, że postąpiłaby tak samo... I jak tu ufać? nie ufam. Lekarce mówię, że czuję się dobrze albo źle i w sumie na tym koniec. Nie umiem już zaufać żadnemu lekarzowi, nawet nie psychiatrze, żadnemu. Boję się lekarzy, bo wiem, że mają moc, żeby mnie zamknąć, czyli skrzywdzić. Nie mówię, co mi leży na sercu, nie czuję się bezpiecznie i nie wierzę, że to się może zmienić, bo mam blokadę. Raz przeżyłam traumę i to była nauczka na całe życie.
-
rainshadow, ale mnie z tego powodu raz siłą zaciągnięto na oddział. Miałam pocięte ręce i powiedziałam, że chcę eutanazję. Lekarka wezwała ratowników i nie wypuszczono mnie z gabinetu. Co z tego, że nie podpisałam zgody na leczenie? Zatrzymali mnie wbrew mojej woli. I jak tu być szczerym z lekarzem? Nie ufam żadnym lekarzom od tamtego czasu. Byłam wtedy miesiąc w szpitalu, prosiłam o wypis na żądanie, ale nie dostałam zgody, zawaliłam studia.
-
rainshadow, ja nie pójdę do żadnego szpitala. Przeżyłam traumę, gdy mnie raz zabrano bez mojej zgody. Nigdy nie wyszłam ze szpitala w lepszym stanie niż przyszłam, zawsze było gorzej, miałam depresję z powodu zmarnowanego czasu, niemocy i tego, że znalazłam się w miejscu, gdzie personel może mnie bezkarnie poniżać. Wolałabym, żeby lekarka zwiększyła mi dawkę antydepresantu, ale nie wiem, jak jej o tym powiedzieć... Przecież nie powiem, że jest tak źle, że się tnę i chcę umrzeć... Bez sensu. Dla mnie też wielką pomocą jest, gdy ktoś ze mną pogada, to przynajmniej przez jakiś czas mam poczucie, że chociaż trochę kogoś obchodzę.
-
kryty_k, chciałabym kiedyś też siebie polubić, bo w tej chwili jedyne, co do siebie czuję, to nienawiść. Nie wiem, po co jestem. rainshadow, dla mnie pobyt na oddziale nie byłby żadną pomocą, to zawsze była dla mnie porażka i wychodziłam stamtąd z jeszcze większą depresją niż przyszłam. Było dla mnie poniżające to, z jaką pogardą się tam do mnie odnoszono i to, że w ogóle muszę tam być. Mam teraz pracę, której nie chcę stracić przez pobyt w psychiatryku, a tam się nie jest tydzień, tylko co najmniej miesiąc albo i dłuzej. Ja chyba wolę inną pomoc niż oddział. Denial, ja już chyba nie wierzę, że z niego wyjdę. Ale np. dzisiaj był dla mnie bardzo pozytywny dzień, bo Marysia wyciągnęła mnie do ikei, kupiłam sobie regał i komodę, a Marysia mi to potem skręciła, oczywiście jej pomogłam, na ile umiałam. Zabrała mi też żyletki. No i podniosła mnie na duchu na pewno. Dzisiaj się nie tnę.
-
L.E., ja mam wrażenie, że ludzie nie mogą we mnie widzieć zalet, bo ja mam same wady. Może to tylko moje wrażenie, ale ja naprawdę myślę, że jestem do niczego. rainshadow, najgorsze jest to, że ja mam poczucie, że z tego nigdy nie wyjdę. Nawet nie wiem, jak mam o tym powiedzieć lekarzowi, bo przecież nie powiem, że się tnę i mam ochotę umrzeć, bo mnie zamknie w psychiatryku, a to już by była największa porażka... Też się tniesz?
-
Depresja To Ja, na co dzień w ogóle sobie nie radzę, płaczę i się tnę, ale nie polecam Ci tej metody
-
L.E., miło mi, że tak o mnie myślisz. ja w tej chwili nie widzę w sobie nic pozytywnego i wydaje mi się, że ludzie też mnie tak widzą.
-
L.E., nic nie robię, bo dla mnie nie warto nic robić... Załamałam się zupełnie, płaczę sobie i tnę się.
-
ja już się tnę nałogowo... jak się potnę, to przynajmniej dociera do mnie, że zrobiłam cokolwiek, żeby było lepiej... prawie codziennie się teraz tnę
-
Depresja To Ja, tak, czuję ból istnienia i nie widzę żadnego sensu życia. Chciałabym nie istnieć i nienawidzę siebie z dnia na dzień coraz bardziej. Chciałabym zniknąć, bo życie jest nie do zniesienia. A co się stało, że tak się czujesz?
-
ja mam podobnie, nawet chciałabym w siebie wmusić to, że życie jest piękne, ale fakty pokazują, co innego
-
kasiątko, trzymaj się, przykro mil, że masz taką sytuację w domu.
-
kryty_k, gdyby to była standardowa normalna ontologia, to mogłabym chociażby poczytać podręcznik. Ale to jest jakiś kosmos, będę się uczyła z notatek, bo tego nigdzie nie ma. Zresztą mi nie zależy, żeby to zaliczyć, na niczym mi już nie zależy. Nie mam z kim pogadać o życiu, koleżanka obiecała mi dzisiaj, że mnie odwiedzi, ale nie przyszła. Zresztą ona zawsze tak robi, nie wiem, po co ona w ogóle mi daje nadzieje, że chce się ze mną spotkać, skoro nie chce. Boję się tego, że sobie nie poradzę w życiu, że moje życie to będzie jedna wielka porażka, więc po co to ciągnąć? Chce mi się bardzo ciąć...
-
Kasiątko, co się dzieje?
-
Walczę dzisiaj, żeby się nie pociąć. Wzięłam się za ontologię, z której i tak niewiele rozumiem, ale przynajmniej mam zajęcie. Postanowiłam, że pójdę do innej poradni PZP i zapiszę się na terapię, bo już nie daję rady sama. Ostatnio nic mi nie pomaga, tylko cięcie się daje chwilową ulgę, ale potem znów się zapadam. Mam natłok myśli samobójczych i żadnego wsparcia ze strony drugiego człowieka. Jestem sama i uświadomiłam sobie, że kompletnie sobie nie radzę, nie mam się komu wypłakać, poddaję się.
-
vifi, myślisz, że ludzie postrzegają mnie lepiej niż ja sama? To dlaczego mnie rani to, co mówią o mnie? Depresję to teraz na pewno mam i boję się, że z niej nigdy nie wyjdę.
-
Babilon, nawet jeśli nie wszyscy ludzie mnie potępiają, to jednak są tacy, którzy to robią. A ja nie potrafię tego nie przeżywać. Monar, na tym forum może nic jeszcze o mnie złego nie napisano, nie wiem, nie ogarniam wszystkiego, a ja już totalnie straciłam wiarę w ludzi. Zastanawiam się, co myśleliby o mnie ludzie, gdybym jednak zdecydowała się odejść... Wydaje mi się, że nikt nawet nie wnikałby w powody, wszystkim byłoby obojętne to, czy jestem, czy mnie nie ma. Po prostu podsumowaliby to stwierdzeniem, że byłam wariatką, a wariaci przecież to robią. Nikt nawet nie pomyślałby, że może bardzo cierpiałam.
-
Dziękuję, kasiątko, ja już nie płaczę, ja wyję z rozpaczy, czuję się bardzo samotnie, smutno i czuję, że rezygnuję. Mam wizję listu pożegnalnego, w którym napisałabym, że odchodzę, bo nie wytrzymałam całego tego zła świata. ja naprawdę się tutaj nie nadaję.
-
Doszłam dziś do wniosku, że ja nie umiem żyć. A jak czegoś nie umiem, to nie wiem, czy powinnam to robić. Mam wizje mojego pogrzebu i tych wszystkich ludzi, którym i tak jest obojętne to, czy żyję, czy nie. Ludzie i Bóg mnie potępiają, bo zrobiłam najgorszą rzecz, jaką człowiek może sobie zrobić. A ja już nie mam siły żyć, nikt mnie nie lubi, dla nikogo nic nie znaczę, ludzie mnie oszukują i piszą o mnie źle. Mam dość tego całego zła w świecie, ja już sobie nie radzę. Siedzę sobie teraz sama, rozmyślam i płaczę, w domu nie mam nawet co liczyć, że ktoś zrozumie.
-
Monar, najlepszym wyjście będzie faktycznie szczera rozmowa z psychologiem o tym, powiedz, że poczułaś się zdezorientowana, że teraz sama już nie wiesz, jak powinnaś postępować i co myśleć o cięciu się. Lady Em., nie wiem, co siostrze się stało, bo ona nigdy taka nie była. Ja po raz kolejny w życiu nie mogę uwierzyć. Nie wiem, czy się zmieniła, czy po prostu miała gorszy dzień. Ale było mi bardzo przykro, poczułam się jak powietrze albo jeszcze gorzej jak niepotrzebny śmieć. Dziękuję Ci Lady Em za zrozumienie i ciepłe słowa. Ja dalej nie wierzę, że taki jest świat. Boję się, autentycznie się boję, że umrę na samobójstwo, bo mnie to życie coraz bardziej przeraża i zadziwia, ja nie wiem, czy chcę tu być, boję się, że się poddam.