
Saanna
Użytkownik-
Postów
985 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Saanna
-
Boszszsz
-
to niech się meczy, jak nie chce pogadac. cos za cos, nie da sie cwiczyc. mozna sobie kupic ksiazke o asertywnosci, stosowac techniki relaksacyjne itd, ale to nie zalatwi sprawy, problem lezy gleiej. jak nie psycholog, to moze zajecia socjoterapeutyczne -- 06 wrz 2012, 18:25 -- poza tym "psychika" to nie rzecz, nie przedmiot- bo tak to brzmi
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
Saanna odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
krostki pojawiły sie pewnie ze stresu. tez tak mialam cale szczescie hipochondria za mna -
ja sie zakochałam, ale czy kochałam "na prawde" i "szczerze". raz mialam epizod dosłownie kochania ludzi - tacy jacy są, bardzo fajne uczucie, ale wtedy tez kochałam samą siebie. od tamtej pory pustka
-
ja np. nie mam napadów lęków czy paniki, czasem owszem się boję, ale nie jakoś panicznie. A jednak takie oderwanie jest.
-
ok, ja wierze, ze leki mi tez male kuku wyrządziły bo jest ...ku...inaczej niz przed lekami (choc wtedy rozowo nie było- nie ukrywam), ale ja jak pisałam brałam 6 dni (?) ale jakich to ja lęków przezyłam to szok. Powoli wracam do normy, ale to nie jest to samo, oj nie... -- 06 wrz 2012, 15:46 -- Queen - cital. Kuźwa to nie są cukierki -- 06 wrz 2012, 15:47 -- zresztą Stonka, rozmawialysmy na ten temat nie raz
-
pytanie o cel terapii jest wazny. ja nie wiedzialam w czym terapia mogla mi pomoc- na samym początku. potem zaczelam emocjonalnie odmarzac, jakos cel wpierw dali nam terapeuci, a potem sama chcialam przecwiczyc swoje umiejętności. i bycia w relacji - tu akurat fiasko
-
Nie jesteś nienormalna - to po pierwsze. Po prostu się boisz, martwisz sie być może swoją reakcją organizmu, chciałabyś to jakoś powstrzymać a nie możesz; a jak jeszcze raz ci sie przydarzy to jeszcze większy stres i jeszcze bardziej ręce się trzęsą itd. to się tak nakręca. Jesteś wrażliwą osobą, boisz się wyśmiania. W twoim wieku, taki lęk przezywa masę osób. Wierz mi, że wielu twoich znajomych tez się boi tylko to ukrywają. Wierze, ze to co sie z toba dzieje jest stresujące, dodatkowo "myśl" o psychologu, psychoterapii może "dobijąć" i moga sie pjawić mysli- "jestem nienormalna". a tak nie jest, masz chwilowe trudności związane ze szkołą, obawą przed oceną innych, ale przy pomocy psychologa moze ci pomoc. W leki bym sie nie pakowała na twoim miejscu, nie bierz tez uspokajaczy. Wierzę, ze wszystko się ułoży. PS. a czy ty nie masz moze wymagających rodziców?
-
choc podobno depresje to mikrourazy mózgu. u mnie zdiagnozowano depreche. juz w sumie kiedys mialam, ale ta depresja, ktora obecnie przechodze jest ... jakas inna
-
no, ale to zalezy od człowieka. Psychoterapia tez sama z siebie nie zdziała cudów. mozna "chciec" cos zmienic, ale tak naprawde sie nie chce. Nie wiem jak to wytłumaczyc. u mnie zmiany zaczely zachodzic, jak nagle dostąłam jakiegos olsnienia, no nie wiem- to sie czuje. ja mialam kiedys hipochondrie, ktora rpzeszla, wowczas kiedy zaufalam w koncu lekarzowi, psychoterapia to nie zadanie. choc czesto sie tak to postrzega
-
no, ale nie wydaje mi sie, ze jest to kwestia genów, a poprostu wadliwej "socjalizacji", wychowania. zaburzenia osobowosci gdyby bylo kwestia genow to leczono by prochami, a jednak podstawa jest psychoterapia. No w kazdym bądź razie to moja opinia.
-
osobiscie nie wierze w genetyczną depresje, raczej w to, ze rodzice ucza jakis tam zachowan, albo sami są depresyjni, ze dziecko nie wie jak wyglada radosc i zachowuje sie jak rodzic. w sumie u mnie tak było. ja ostatnio starams ie zaakceptwac, ze jest jak jest. nie jest to łatwe, czuje sie odszczepiona od swiata. jeszcze te 8 miechów temu naprawde byłam inna osobą, radosną i zaczełam czuć szczescie, teraz dupa. staram sie zaakceptowac "brak pragnien, uczuc, marzen". Kiedys mialam ambicje, teraz brak totalny. była wiara. odpieprzyło mi w głowę. i to ostro, sama widzialam zmiany, z dnia na dzien.
-
Pociągi moga symbolizowac zmianę. mnie jak bylam na 1ej terapii non stop snily mi sie povciagi, jak w nich jade etc. to byla wlasnie zmiana
-
ale słabość nie jest zła. Moja raz ujawniła słabośc, byłam zaskoczona jak "przypadkowo" (?) wyszło na jaw, ze boi sie podrózowac. ja wowczas jej powiedzialam, ze jak to, to ona sie boi? ona na to, ze nie jest robocopem
-
petra- pełnowartościowy posiłek-pełen węglowodanów
-
T-atar R-adzi O-bciąc N-ogi SALA
-
Svafa, staje na rzęsach
-
o to tak jak ja. ja ostatnio iby pozbylam sie dziwnego napiecia- od 2 tyg nie mam napicia głowy, ale dalej sie czuje wyobcowana, brak emocji, tozsamosci, jak jakis puch. u mnie depersonaliz pojawila sie w zw nie checia przezywania zlosci, czy smutku. mialam przeblyski krotkotrwalych uczuc, sekundy to byly, ale nic poza tym. automat. i tak od 8 m-cy, a apogeum bylo w maju.
-
Dalej nie rozumiem co ma niepracowanie do tego wszystkiego. Niemniej jednak jak czytam tez niektore twoje komentarze, to nienawiścią pałasz ty. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś nie zgadza sie z towja opinią. tyle na temat
-
ale co to ma do rzeczy. jak ci napisze, ze nie, nie pracuje - to i tak nie uwierzysz.
-
?? a wczym terapeuta jest lepszy? wlasnie wtedy była ta zdrowa ja- gdzie dawłam sobie wewnętrzne prawo do niezgadzania sie z nią.