
Saanna
Użytkownik-
Postów
985 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Saanna
-
agresja skierowana przeciwko sobie, a nie wobec "obektu" własciwego. taki sadomasochizm -- 08 wrz 2012, 14:41 -- swoja drog, samobójstwo popełniają osoby wychodzące z depresji, bedace w subdepresji, niz w depresji głębokiej
-
ja swego czasu pisałam magisterke na temat samobójstw, moge komuś przesłać, to zbaczy statystki - ale stare, i korelacje zw. z zaburzeniami
-
tak -- 08 wrz 2012, 12:31 -- ale kultura wszystkich zobowiązuje, troche cie zmieszał z błotem, ale to twoja sprawa, jesli ci to odpowiada :/, to ok
-
chyba juz tak :/ czy masz plan na weekend?
-
dokladnie, gdy zaczely sie delikatne zmiany na polus, z dola zaczełam wychodzić, to myk i koniec. skonczyla sie zanim zaczela. ale ja tak nie potrafilam na zawołanie. zreszta ja nei do konca chcialam tamtej grupy. mowilam o tym terapeutce, ale ... no dobra troche w tym winy mojej jest ...
-
brawo
-
ja tak naprawde w zwiazku zadnym nie bylam, nie licze jakis tam relacji nieistotnych , imprezowych itd. w zeszlym roku bylam w krotkim zwiazku, ale juz wtedy cos dziwnego zaczelosie ze mna dziac - jakies poczatki depresji, tak mysle. Tkwiłam jeszcze w jakiejs dla mnie nie fajnej sytuacji - Terapii, ktora mnie dołowała, nie czułam sie wzmocniona. w pewnym momencie, zaczelam wychodzic na prosta, a tu terapia sie skonczyla, w momencie, gdy jeszcze sie "nie poskladalam". po prostu bylam rozbabrana, zregresowana i zostawiona. nawet psychiatrzy, terapeuci twierdzili, ze zostałam "nie pozamykana". wowczas cos dziwnego zaczelo sie ze mna dziac, jakies lęki, utrata zainteresowań itd , uczuć. Na to wszystko wczesniej nalozyly sie inne sprawy- około pracowe, zwiazkowe itd. Ja nie wierze, ze bede w zwiazku, keidys chodzilam wyfiokowana w sukienusiach itd. , w makijazu, a teraz nic, nie wierze w to. gadanie z kims dłuzej niz godzine mnie męczy. A kiedys tak nie bylo. wyprowadzka? ja sie boje pojechac do sąsiedniego miasta, a co dopiero mowic o wyprowadzkach, ja sie czuje jakas taka lewa. zależna od innych, bo nie mgoe sobie poradzic. Bylam ambitna, nawet w necie znajdziecie moja strone, mam wizytówki itd, a teraz ... praca na call center jest dla mnie trudna. wiem bo probowalam. kiedys jak nie mialam rpacy, to panikowałam, teraz? skadze. -- 07 wrz 2012, 17:15 -- generalnie mam duuuze problemy w bliskich relacjach, teraz w jakichkolwiek :/. moge sobie krótko pogadac i tyle tego było. cos jest nie tak na bank, depersonalizacja, derealizacja, depresja i niewiadomo co jeszcze.
-
chciałam kochać i to było w zasięgu ręki, mieć rodzinę, być w związku. coraz bardziej czułam sie kobietą seksowną czułam własną siłę. Planowałam wyprowadzkę oraz włąsną firmę. anwet wizytówki sobie załatwiłam, a teraz poszlo sie chrzanic
-
z tymzse ja juz nie wiem, czego chce od terapii. nie widze celu, a to chyba podstawa. kiedys mialam ten cel, a teraz juz nie. starcilam sens terapii, choc tez mam dobre doswiadczenia, ja jestem przeterapeutyzowana - łacznie 4, 5 roku to sporo. z kilkuletnia przerwa. nie... dziekuje
-
-
mnie sie kojarzy z Julią Ormond, kiedys widziałam film- akcja sie działa chyba na grenlandii, czy Islandii -- 07 wrz 2012, 15:47 -- Hmmm - "sprawdziłam na filmwebie- Biały Labirynt?
-
hmmm, jakoś mi to wcale nie pomaga. ;(, chcialabym czuc wiezi z ludzmi rany jak mi tego brakuje, jakos normalnie funkcjonować, z emocjami, to było fajne
-
ja mam pustke w głowie, zero myśli. emocje? jakie emocje, ja ich nie czuje. ja tam uwazam ze jestem po.ebana
-
bo mam dośc tej pustki, nie mge zaakceptowa tego, ze jest inaczej, ze się boję, że odwaliło mi w łeb, że moje plany i marzenia poszły weg, że nie potrafię już żyć z ludzmi- za cholerę. -- 07 wrz 2012, 14:41 -- i że nie wiem kim jestem. napewno mentalnym dzieckiem, mam wieczne poczucie winy i bycie automatem nie jest przyjemne. ciagle mysle, jak wyskakuje z okna.
-
Kuźwa jak mi sie juz nie chce żyć.
-
sarna, ja mam, mialam lęki przed smiercią od dziecka i tez boje sie zycia obecnie bardziej w takim stanie -- 07 wrz 2012, 13:29 -- poza tym smierc smiercia, ja mysle by skonczyc ze sobą. ja juz mam dosyc, ciagle tez czuje sie chyba za cos winna, coklwiek nie zrobie. bylam na oddziale dziennym, ale tam zaw szystko czulamw ine, za to co powiedzialam,z a to, ze nie powiedzialam. Jaka jestem wsrod innych, ze manipuluje, uzywam szantazu emocjonalnego- to mi zarzucono i faktycznie jedna rzecz mogla byc tak odebrana, choc nie to mialam na mysli. kiedys to faktycznie tak robilam, ale pozniej w trakcie terapii stweirdzillam , ze to straszne chamstwo i rozumiem, ze ludzie mogli byc wsciekli. ja juz sama nie wiem.
-
trafiłam na niekompetentną osobę. Sam ter stweirdził, ze przyszłam z w lepszym stanie niz wyszłam. O wiele lepiej funkcjonowałam na samym początku. Nie czuję się gotowa na podjecie terapii. mnie odpierniczyło w głowe i juz. Nie mam siły na leczenie, cokolwiek, mam dosc terapeutyzowania sie. terapia pomaga, ale ma otoczke magicznej mocy, a tak nie jest. -- 07 wrz 2012, 12:37 -- dodam wiecej, ze teraz nie jestem w stanie wejsc w kontakt, zaden. wczesniej woszem teraz nie -- 07 wrz 2012, 12:52 -- no i zmeczona jestem mędleniem analizowaniem i babraniem. wiedza jest potrzebna, ale do pewnego momentu. wiecej tej wiedzy najzwyczajniej w swiecie przeszkadza. poza tym byla skupiona na analizie i mysleniu, a mi bylo emocji, ale to dopiero po fakcie stwierdziłam oczywiscie to moja wina :/, bo to 100% odpowiedzialnosc moja :/ ja tam uwazam, ze terapeuta tez dał "ciała", nie zrzucam juz na niego calej winy, ale 50%. analiza poza tym rochocdzila sie, a moze to a moze tamto. rozkaladanie kupy na atomy - czy to smeirdzi, a moze nie, moze to prawdzxiwa ja - takie tam psychodynamiczne, analityczne podejscie. Mam wode z mozgu
-
ja nawet tego lęku juz tak bardzo nei czuje, jeszcze m-c temu owszem, taki brak poczucia bezpiecznstwa. bylam na oddziale dziennym przerwalam. ja ju mam wstrest do terapii. u mnie objawy sie pojawily w trakcie terapii i tuż po. tak trwa do dzis
-
a zabrzmialo wlasnie tak -- 09 wrz 2012, 17:13 -- a swoją drog ja sobie uzmysłowiłam, ze obecnie nie potrafie kochać nikgo, ani siebie, ani innych tak szczerze. ranie wielu ludzi.
-
mam identycznie, z tymze u mnie dd trwa 8 m-cy!!!! jakoś nie wierze w poprawe. niby fiz lepiej, nie ma moze napiecia, ale w glowie jest nie tak. mysle o smierci. z tego co wiem, to juz wczesniej mialam dd, ale nei az tak i nie tak dlugo
-
chemia, nie chemia. szkoda, ze tak piszesz w odhumanizowany sposob. tak obdzierac zakochanie z całej otoczki i sprowadzac do jakiegos mechanizmu. nawet jesli, to czyms jest to sterowane :)
-
sarna mam/mialam to samo. z tymze4 ja sie oddziełiłam tez mialam wrazernie, ze zawalu dostane jak skontaktuje sie z emocjami, ale tak naprawde to byłby jedyny sposob na poprawienie swojej sytuacji. teraz nie czuje nic, owszem sie rozplacze, ale nic nie czuje, usmiechne sie, ale tot ez nic. w podswiadomosc tez moim zdaniem zbytnio zaingerowalam, bo czasem mam natrectwa, jakby cos chcialo sie wydostac, a nie moze
-
a jak myslisz?
-
No co? a nie uważasz, ze zakochanie to mieszanka dopaminy, noradrenaliny, troszku kortyzolu z dodatkiem alkoholu?