
Saanna
Użytkownik-
Postów
985 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Saanna
-
Myślę, że nie ma sensu rozkiniac, czy jego zachowanie jest normalne, czy tez nie, bo mysle, ze tu nie oto chodzi i tu mozesz sie za bardzo zadreczac i analizaowac. Problem lezy raczej w waszych relacjach - w paru słowach - on ciebie nie szanuje, można by powiedziec, że ciebie wykorzystał do własnych celów (nocleg). Tak jak inni uważam, że kolega kultura sie nie popisał. Jak najbardziej masz prawo być wkurzony i jak dla mnie to w pełni zrozumiałe. Mnie kiedyś kumpela powiedziała - chodź pojedź z nami do wrocka autem, bedzie taniej - bylam im potrzebna do zmniejszenia kasy na paliwo. Głupio sie poczułam i bylam skolowana. mysle, ze u ciebie sytuacja jest podobna, moze lubisz kumpla, chciales dla niego dobrze, ale pojawil sie zgrzyt i (może) nie wiesz jak sie do tego ustosunkowac obecnie. Moim zdaniem miales pelne prawo sie wkurzyc, bo zachowanie kolegi bylo "mało fajne" -- 31 paź 2012, 13:58 -- ps. tez nie do konca sie zgadzam z Candy
-
Jest mi przykro Stonka jak to czytam. Ja po psychotropach mialam wrazenie, ze łeb mi rozsadzi, cos dziwnego było, no i serce stanie. dla mnie to szit, rozumiem, ze prochy dały ci w kosc. Nie jest to fajne. Ale czujesz sie bezpieczniej, gdy np. ktos jest z tobą?
-
hmmm, to tak jakby wstyd, albo brak zgody na to, ze moze byc ok. ja kiedys odczuwalam coś podobnego w sytuacji kiedy np. dostawalam prezenty - czulam smutek (szok!), jakby mi sie to nie nalezało. Nie wiedziałam co z tym zrobic .
-
bezsennosc moze byc objawem nerwicy. kto niespi prawdopodobnie cos nerwicowego ma (choc nie zawsze). to dosyc czeste, ze boisz sie zasnac, bo chcesz funkcjonowac "normalnie", a nie mozesz. ja tez tak ialam, wierz mi - nawet leki na mnie nie działały- mialam bezsennosc totalną!!!! bez proszka nie usneam, mialam tak z 2-3 miechy. teraz spie sama :) -- 31 paź 2012, 01:03 -- czasem trudno mi zasnac, ale staram sie nie myslec o tym, a skupic sie na czyms, np czytam ksiazke itd. wiem, ze tera z to mi latwo mowic, poczatki byly ciezkie, ale poszlo! Wierze, ze tobie sie tez uda. -- 31 paź 2012, 01:10 -- tez brałam trittico i guzik!!!! było coraz gorzej. usypiałam na xanaxie. oczy mialam jak zombie. lekarze sie pytali, czy cos cpalam, bo zrenice mialam ogromne, a ja myslalam, ze sie wykoncze, bo przez bezsennosc nabawilam sie chorób serca, krązenia i metabolicznych. w ciagu 2 miesiecy, rozregulowal mi sie totalnie okres, czaisz? a bylam okazem zdrowia. Problem z trittico polegał u mnie, ze poniekad mnie jakos dziwnie aktywizowal, a ja potrzebowalam uspokojenia. Wyladowalam w koncu w szpitalu w zwiazku z tym, dali mi mianseryne, ale to nie pomagało, dopiero zolafren mi pomog, to na schozfrenie lek uspokajajacy i antydepresyjny i to mi pomoglo. w koncu usnelam. potem zmienili mi na ketaplex, bo na zolafrenie utylam sporo, ale teraz sama spie. nie potrzebuje leków- no chyba, ze cos mnie tresuje, to wtedy lykam np. ... tonisol. to łagodny lek, bo kwiatepina - ketaplex, zwali by mnie juz z nóg i w ciagu dnia bylabym otepiała
-
a to bardzo ciekawe co piszesz. Ale rozumiem, ze czesc uczuc ci wróciła? ja tez mam trudnosci ze smutkiem itd, radosci nie czuje - taka sztywna jestem. przykre dla mnie jest to, ze milosci tez nie -- 30 paź 2012, 22:43 -- ale dodam, ze jest u mnie jakiś progres. Kiedys jak uspiałam to na zasadzie urwanego filmu. klik off ispię, a teraz odczuwam np. zmeczenie. małe bo małe, ale zawsze. wczesniej nie było te pare m-cy temu. ja sie zmagam z trudnosciami od 10 miechów, wczesniej całą gamę emocji odczuwałam.
-
jak jest stres, to nadmiar adrenaliny kortyzolu działa toksycznie i coś tam sie dzieje w głowie , nie wiem, co, ale coś napewno. Nawet na wikipedii jest to opisane. Ja sama pamietam, jak silnie przezywałam stres, to zmieniało mi się myślenie, dodatkowo, zatracałam uczucia, i totalna obojętnośc. dosłownie to odczuwałam.
-
w sumie osobowosc moze sie zmienic pod wplywem silnego stresu
-
ja. ja się z chęcią zamienię
-
sprzątam chałupę
-
Jesli tylko poczujesz sie lepiej, to prosze bardzo ;P
-
tak jak wyzej. By być psychopata, to trzeba wyzbyc sie sumienia juz wczesniej, a nie w wieku 20 x lat. ale wiem co masz na mysli - mam to samo, totalna obojętnośc. Brak mi poczucia winy (no dobra jakies tam jest, ale znikome), uczuc. totalny tumiwisizm. Tak, to efekt doswiadczen i ogroooomnego rozczarowania, a raczej rozczarowań
-
Stonka ty walczysz i nie akceptujesz tego jak jest. jak zaakceptujesz swoje negatywne uczucia, cierpienie, to mysle, ze bedzie ci lzej.
-
ale majtky i solian jest taaaki cool
-
handel jest rozwojowy wbrew pozorom, a jak ci logik zalezy na awansie i rozwoju to idz na studia prawnicze;)
-
pozytywne emocje pwracaja jak sie te negtywne 1.przerobi 2. przyjmie i przezyje. Ja kiedys tak mialam, niby nic nie czułam - oddzieliłam sie od emocji, ale angle smutek mnie dopadł, przyjełam go, a po pewnym czasie, jak smutek przezylam, pojawila sie energia i radość :). moje problemy m.i.n wynikaja tez z tego, ze ... oddzielilam sie od emocji i nie moglam czegos przezyc
-
ale to tez jakis niepowazny człowiek,zamiast powiedziec ci wprost, to stosował uniki jak z toksycznego domu :/. ja wole kawe na lawe. poza tym, ok 4 lata to długo, ale to nie ustaliliscie niczego. moja ter. tez mnie odrzucała, najpierw mnie rzywiazała- emocjonalnie, a potem "odrzuciła". kiedys w srodku procesu mnie poweidziała, ze sie nudzi. :/ ale ona tez jakas dziwna byla. zrobiła pare bledów terapeutycznych i to poweaznych. zreszta ona tez miala cos ze zloscia. na grupie bywała złosliwa - nie do mnie, ale tak ogólnie; albo tez jakies dziwne teksty typu- a wy dda tak macie. -- 23 paź 2012, 21:25 -- mialam podobnie. ja na mojej ter. czułam sie wykorzystywana, ale inni tez tak czuli -np. przedluzanie terapii itd. poza tym raz jak sie wscieklam i mialam to cos rzucac. o rany jakie to fajne było wtedy czułam sie wolna, ale durna baba ze mnie i wróciłam, bo rpzeciez odruciłam to co dobre i inne tego typu farmazony
-
??????????????????????????? napisałam tylko, gdzie TY mozesz sie stawic. ja sie nie starałam o rentę
-
a ja żałuję - zwłaszcza tej ostatniej. jak stwierdziłam, ze to własnie strata czasu dla mnie, innych, mojej kasy. Wiem, ze niektorym ludziom z mojej grupy ta terapia tez specjalnie niewiele zmieniła w zyciu, ani postrzegania. pare osób twierdzi, ze stoją w tym samym punkcie. mysle, ze to też o czymś swiadczy. terapia terapii nierówna
-
jak bylam na terapii, to pierwsze co zauwazylam, jesli chodzi o zmiane to ... pogorszenie nastroju, nasilernie lęków itd. za drugim razem było podobnie. dopiro pozniej było lepiej. a kiedys po roku terapii zauwazytlam, ze niektore rzeczy w ogole mnie nie ruszaja i czulam sie taka silniejsza. na 1 rzut oka wlasnie tego nie było widac. zreszta dopiero ktos pozniej o tym mi pwiedzial. zmiany moga zachodzic nawet 4 lata po terapii . moj znajomy tak mial i po4 latacvh czuje sie chyba niezle . ja nie wytrzymalam, a rokowalam calkiem niezle :/. nie wytrzymalam spadku formy
-
a niech idą gdzie chcą! nie bój sie swojej złosci! własnie o to chodzi. wiem, ze byłas przerażona , mam to samo, ale powiedz szczerze, ze było troche lżej . nie wnikajmy moze w to, ze moglo sie pojawic poczucie winy i mysl, co ktos pomysli, ale daj sie poniesc. Byle tylko nei bić
-
nerwica i depresja lubi chodzic w parze. ja mam obecnie i to i to. tzn. nerwice mialam zawsze , ale o tym nie wiedziałam. mialam hipochondrie itd, ale wlasnie poradziłam sobie z nia nie znajac siebie - ze tak to ujme, po prostu zaufalam kiedys lekarzowi i przeszlo . Ale wierze ci, niestety jak ma sie nerwice, to kontrola jest ponad wszystko. Domyslam sie, ze tez bylas na indywidualnej. Dobrze, ze coś zauwazylas w sobie i udąło się coś przepracowac :), to chyba plus :). deprecha moze sie tez pojawiac na mysl o konczeniu. pogadaj z terapeutka na ten temat. moze to dochodzi wlasnie do ciebei, ze juz czas sie pozegnac. z jakiegos wzgledu to sie pojawilo u ciebie. zaufaj sobie, zaufaj tej swojej depresji, poczuj smutek, przyjmij go, a poczujesz tez radosc :). serio. jak kiedys sie szczerze rozplakalam, ale tak z mego wnetrza, przyjelam uczucie smutku, juz po pewnym czasie samoistnie pojawila sie energia i radosc.
-
po czym widac? otóż sama pracowałam terapeutycznie, stad moge wyczuć, dwa takie rozważania sa typowe dla osób po psychodynamicznej. osobiscie mam wstret do tego typu terapii, bo bylam na identycznej i "analiza" mi gie... dała. wczesniej bylam na systemowej i była taka ogólniejsza i nie rozkładała kupy na atomy . tamta skłądała człowieka w całość a nie rozwarstiwala, nie dawala pola a moze tak, a moze śmak itd. scalała. poza relacją z terapeutą jednak bardzo wazny jest nnurt, bo sie narzuca pewien sposób myślenia. ponadto widze w tobie pare rzeczy, ktore byly charakterystyczne i dla mnie stad tez "udało mi sie wczuć". Inna sprawa to taka, że skoro masz plany, co zrobic z kasa, to mysle, ze juz jestes zmeczona terapią. osobiscie samo zrozumienie przyczyn nie wiele daje. to, ze np. dda/ddd uswiadomi sobie, ze jest z patologicznego domu nie wiele wniesie do zycia. to trzeba przezyc, poczuc. a analityczna to tylko babranie sie w syfie jak dla mnie. -- 21 paź 2012, 22:30 -- wg mnie jeszcze do konca sie nie scalilas jesli pojawiaja ci sie mysli typu, czy bedziesz szczesliwa i zadowolona z siebie - bo mam wrazenie, ze teraz nie jestes. Nie zrozum mnie zle, nie bierz tez moich słów do serca, ty sama musisz to poczuc, ja moge sie mylic. Zaufaj sobie! i nie zastanawiaj sie, a moze tak, a moze to jest inaczej. Ufaj sobie i rób co chesz.
-
co znaczy -jak powinnas sie czuc? czyli do terapii podchodzisz zadaniowo? czy aby napewno jestes gotowa? czujesz sie lepiej? czy moze za bardzo sie kontrolujesz i patrysz na siebie - aha to objaw- aha to jest ok? jest tak? mysle, ze bardzo duzo jest w tobie kontroli. A jak myslisz o konczeniu to co czujesz? PS> cos mi sie zdaje, ze jestes na analitycznej/psychodynamicznej, tak? -- 21 paź 2012, 22:06 -- i moga nie ustapić. czy własnie nie traktujesz terapii jako odfajkowanie czegos? typu - o juz tego i tego nie robie, to i tamto tez zalatwione? zawsze znajdzie sie cos. jak ja konczylam swoja pierwsza- to czulam sie silniejsza juz tak pol roku przed koncem, chcialam sie konfrontowac. emocje przychpdzily i odchodzily, zbudowano mnie na nowo . przed samym koncem i tak byl dolek, ale inaczej patrzylam na swiat typu - chce sie dzielic swoja miloscia z innymi, jestem ciekawa innych ludzi, nie boję się ryzykować, albo, ze chce coś zaryzykować. jak ktos mnie odrzuci to trudno. to bylo takie myslenie. i nawet to, ze koniec moze byc poczatkiem czegos fajnego i chec sprawdzenia sie . to był moj kniec. dru\gi koniec - drugiej terapii - no coz borykam sie po dzis dzien, bo moja terapia nie zostala skonczona prawidlowo, ale to juz sie rozpisywlam w wielu watkach
-
a jak myślisz? pytam nie złośliwie. jakie uczucia mogą być?