
Saanna
Użytkownik-
Postów
985 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Saanna
-
Czy choroby tarczycy mają związek z zaburzeniami osobowości?
Saanna odpowiedział(a) na ketsurui temat w Zaburzenia osobowości
to zmien terapeute. nie stwierdza się zab. osobowości przed 18 r.z. Być może twoje problemy sa czysto "rozwojowe" tzn. typowe dla twojego wieku (to normalne), ale dość silnie je doświadczasz -- 17 wrz 2014, 08:20 -- Ponadto, tarczyca,awłaciwie jej choroby wpływają na psychike(deprecha itd, brak energii). Choć z drugiej strony wszelkie choroby hormonalne są psychosomatyczne,więc to błedne koło,samonapędzające się. -
Tre - Bioenergetyka - co o tym myslicie?
Saanna odpowiedział(a) na Vitalia temat w Medycyna niekonwencjonalna
Akurat chodzę na TRE i Lowena. Dla mnie to trafia. Faktycznie po tym czuje się lepiej. na jednych warsztatach puściłam smutek i jak się poryczałam, to mega ulga, ale taka ze środka. Wczesniej doświadczyłam własnej energii tzn życia pełna piersią, teraz dość płytko oddycham i te ćwiczenia pomagają mi odzyskac równowagę i widzę ppostęp. Ja jestem na tak -
Boże, to straszne co te leki robią.... Ja brała Cital 4 dni (słownie : cztery). Mózg mi zlasowało, bezsennośc totalna (a wcześniej spałam), no i z dnia na dzień libido spadło do zera. A wcześniej nie narzekałam, wręcz bardzo dobrze było. Teraz.... oj iężko. owszem jest nieco lepiej, ale to dla mnie jedna z największych bolączek. Już pal sześc nastrój , ale seks. . Odrzucił mnie mężczyzna właśnie z tego względu. Bolało. Niby jest lepiej, ale temperatury wrzenia chyba nigdy nie osiągnę. nie wiem, co tym robić.
-
Ja mimo wszystko tez i kochanie zaliczyła do objawów zdrowych, ale nie na zasadzie zakochania, ale kochanie drugiej osoby za taką jaką jest, z całym jej inwentarzem (o ile zdrowej osobie nie szkodzi). Altruizm, nie stapianie się z druga osoba a towarzyszenie jej. ja tak to rozumiem
-
A dziękuję. Hmmm, trudno ocenić. z jednej strony - lepiej (i to tez widza znajomi). Ostatnio jakaś "deprecha" mnie męczy co mam na myśli- drażliwośc nastroju, płaczliwość, jakiś smutek (wcześniej jak tu pisałam nie było nic), teraz jestem w stanie jakoś się wzruszyć czy trochę popłakać. Zdarza mi się, że czuję zazdrość, żal, ale też delikatne zadowolenie. Np. wczoraj - niegdyś byłam osobą bardzo ciekawską, lubiłam jak coś się dzieje na mieście, póxniej stałam się wycofana, lękliwa, unikałam ludzi, wychodzenia z domu, a wczoraj zaciekawiona, że coś się dzieje na pl. Grzybowskim poszłam, zobaczyć, oglądałam jakieś pierdółki. Chodzi mi oto, że pewne zainteresowanie się pojawiło, no izadowolenie, że poszłam zobaczyć co się dzieje. No i poczucie i chęć nauczenia się (ponownie) odpowiedzialności za swoje życie. Co prawda nie jest tak pięknie w rzeczywistośi jak może się wydawać, bo upadków tez dużo, ale cos chyba się dzieje. Natomaist radości mało praktycznie zero, pamięc trochę się poprawiła. Poza tym jak od tego 2011/2012 zaczeólam się napinac nakręcać, i odbijac mi się na zdrowiu fizycznym, tak jest do tej pory. plecy bolą niemiłosiernie, nabawiłam się chorób somatycznych (o podłożu psychicznym no i to, ze brałam leki antypsychotyczne) a co się wiąże w konsekwencji pojawiają się dodatkowe dolegliwości. No i pracuję, to mnie cieszy i ostatnio zaczęłam szukac pracy (lepiej tez płatnej - choć z tym bywa różnie) A co u Ciebie Magic -- 24 lis 2014, 15:11 -- tak wpadlam, by siepodzielić, że moje "nie czucie" ma swoje już wytłumaczenie.Badania lekarskie wykazały uszkodzenia w mózgu. Wot i zagwozdka rozwiązana.
-
witam, po długiej nieobecności. mam pytanie, ktoś wie co u stonki?
-
co ze stonką? ktoś wie? Pisałam do niej na priv, ale się nie odzywała.
-
Problemy z popędem - tłumienie popędu.
Saanna odpowiedział(a) na AndrzejKan temat w Zaburzenia osobowości
Uciekasz od złości i jej się boisz. Seks to tez złość i energia. Boisz się, że stracisz kontrolę. -
Witam, witam, Dawnomnie tu nie było. Ja dalej borykam sięzbrakiem uczuć i chyba oddalam sięcoraz bardziej sama nie wiem. bardzozadaniowo żyję. Z brakiem uczućborykam sieod 2 lat i niestety żadnych takich namacalnych prześlwitów praktycznie nie było.Choć nie,miałam jeden. Jak byłam wszpitalu.Miałam poczucie ogromnego smutku. aż myślałam, że się rozbeczę. A tego bardzo się bałam.A tak poza tym nic.... zdrzałymi się chwilętakie, żeczułam się smutniejsza, albo lekko podekscytowana,aleto nic. Na terapie nie chodzę,bo przyczynęmojego stanu widzęm.in w tym.Źle zakończona terapia. nie chcemi się znów babrac w gie... raczej chcę się skupić na relacjach z ludzminiż terapeutą. choc ludziemnie wykorzystuja,albo ja się daje wykorzystywać. Ale eurydykazazdroszczęCi i to bardzo!!!!! Tak samo Tobie Guzik... że jakoś tam wracasz do siebie. Ja wiem,żejakpoczuję to znów ucieknę.
-
guidance - doradztwo
-
no zdarza się.
-
lęk nie jest złym uczuciem, jak czujesz lęk to czujesz też i inne uczu ia. ja dalej nie czuje... a może inaczej.... wciąż napieta. po, roku temu masaz działał cuda,a teraz nic. dziś wróciłam z treningu- po tancaCH. KIEDYS MNIE NIEZWYKLE RELAKSOWALY, BYLAM ROZCIAGNIETA I ZWINNA (tanczylam kilka lat), a teraz widze, ze jestem sztywna. nawet moja instruktorka to zauwazyla, bo troszkę mnie już zna i wie jak się ruszałam. ja udaje , ze czuje. musze jakoś sobie radzic wśród ludzi. jedyne co na bank czuje... to napięcie. spięta, poddenerwowana, nawet nie wiem jak to nazwac. ja podobnie jak stonka to cudo przezylam po citalu. przec citalem było również średnio, ale jakiś kontakt ze sobą jeszcze miałam. teraz warzywnictwo
-
Kolejny raz życie od nowa...
Saanna odpowiedział(a) na serek87 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
powoli.... najpierw jedno potem drugie. Jestes pewna, jakbys miała dziecko, to czy bylabys na nie gotowa i dałabyś "rade"? -
co się stało? wróciłam do domu rodzinnego i na terapie - zupełnie bez sensu (i dalam sobie cos wkręcić) , ale bylam naiwna. LAe nie chce mi się o tym pisać, bo pisałam już o tym wcześniej. weszłam znow do tej samej rzeki, a przecież się nie powinno. teraz już to wiem. wrocilam do starych schematów.... zbyt szybko. ot co.
-
wiesz ... ja po prostu się poddałam... TOTALNIE NIE MIALAM sily, straciłam nadzieję, choć chyba gdzies tam w głębi świtało mi w głowie zgłoś się po pomoc ... ratuj się. Idz na terapie . od dezycji do czynow mijaly miesiące (ok 9) i już planowałam samobójstwo. im bliżej było terapii, był i lek, ale chyba i chęć... ale tak naprawdę nie miałam ZADNYCH oczekiwan, po prostu niech się kurde blaszka dzieje. i poszlo. wtedy stwierdziłam, ze to była najlepsza decyzja w moim zyciu. poraz pierwszy poczułam, ze jednak mam cel, by zyc, ze ludzie mnie lubia i nie jest tak zle ze mna i ze chce kochac. poczywiscie, co by nie było tak słodko, jednak (teraz to widze) terapia miał tez swoje ciemne strony. stalam się w pewnych kwestiach zbyt swiadoma, a w zw. z tymbardziej się kontrolowałam (cechy, które były we mnie dobre - np. naturalne przywództwo w sytuacjach trudnych - bo za dnia szzara mycha, a jak cos się dzialo, to nic praktycznie nie robiłam, a ludzie się mnie słuchali i czułam się z tym dobrze). Niestety to doświadczenie przyczycnilo się do tego, ze rozbudziłam sobie glod samorozwoju i doskonalenia się. chciałam jeszcze i to był blad. zapetlilam się. po terapii jednak niektóre rzeczy wracają, wiec niestety w jakims sensie pewne cechy powrocily. a następnie podjelam dziwne decyzje, ze... no wlasnie jestem tam gdzie jestem i nie czuje nic. nie wiem kim jestem, nie korzystam z zycia, uczestnicze w nim, ale jakos obok. a wlasnie pamiętam tez ta dobra stronę emocji. ja to dotknęłam i doświadczyłam, ale stało się cos, ze nie miałam czasu aby nowe umiejetnosci utrwalić. niestety
-
O to tez mi nie jest obce, ale jak to sie mówi - po zimie przyszła wiosna . Choć w sumie jak teraz patrze z obecnej perspektywy, to nie było ze mna tak zle, jak mi sie wtedy wydawalo. Bylam zagubiona i samotna....
-
a ja bym zrobiła wszystko aby wróciły. I co więcej, pamiętam złośc, złoszczenie się bez poczucia winy, i ta radośc, albo nawet głęboki smutek był dla mnie jak katarsis. Wielki placz, a potem wielka radość. Czułam wtedy, ze jestem szczera, czysta tak sama ze sobą jak i z innymi
-
Neurotyzm, który rujnuje życie.
Saanna odpowiedział(a) na BingeulBingeul temat w Zaburzenia osobowości
daj sobie czas. mam wrazenie, ze się nie poddalas, ty wbrew pozorom walczysz. -
Neurotyzm, który rujnuje życie.
Saanna odpowiedział(a) na BingeulBingeul temat w Zaburzenia osobowości
nie zmieni terapia jak będziesz oczekiwala efektów. Ja wiem, ze głupio powiedzieć - pojdz na zywiol. Prawdopodbnie (mogę się mylic) bardzo oceniasz, to działa tak, tak się zachowałam, a tak głupio, to zadzialalo, a to w ogole nie działa, nic się nie zmienia. Wylacz myslenie. serio. przez cos podobnego przechodziłam, do tego stopnia, ze ja już nie wiedziałam kim jestem,jaka jestem, zmiany nastroju co godzine. nawet spotkanie ze znajomymi to była mordega. wytrzym anie dluzej niż 3-4 dni z ludzmi w jednym pomieszczeniu np. na wyjeździe ... koszmar. nawet głupio mi było poprosić kogos o podanie masla ze stolu, taki wstyd czułam. PO terapii wrocilam do zycia (co prawda poem niestety się znow obrocilo-ale to trochę na własne zyczenie :/), co nei zmienia faktu, ze 1 terapia pomogla. zmiana terapeutów nie wiem, czy pomoze. wg mnie raczej warto budowac poczucie bezpieczeństwa (a to raczej się wyrabia z 1 osoba). a jeszcze do braku poprawy - na terapii tak może być. jest gora, a potem większy dol i tak w kolko, az w końcu odzyskasz rownowage. w stolicy mam jedno dobre miejsce - ale musialabys się umowic na konsultacje. teraz może być nabor -
Neurotyzm, który rujnuje życie.
Saanna odpowiedział(a) na BingeulBingeul temat w Zaburzenia osobowości
a ja wizytę u psychiatry odradzam. miałam podobnie. trzymaj się terapii. podstawa neurotyzmu/nerwicy to .m.in brak wiary we sprawczość. zaczniesz brac leki, a swoje samopoczucie zrzucisz na leki wlasnie. wg mnie leki to ostateczność. Nie rezygnuj z terapii. Podczas terapii może pojawić się "pogorszenie", ale to rpzejdzie z czasem, byle się nie poddawac. Zreszta i tak zrobisz to co będziesz chciała. PS. pierwsze slysze, ze neurotyzm jest wrodzony? neurotyzm to zab osobowsci i ono się rozwija w dzieciństwie i w okresie dojrzewania, ale diagnozę zab osobwosci stawia się po 18 r.z. -
oksytocyna . dzis artykul na gazecie. wg mnie to moze byc to. sama niegdys przerabialam
-
Guzik , bo to niestety wraca . jak pisalam wczesniej ja tez mialam epizody odcinania sie. nawet udawalo mi sie przytrzymac na dluzej emocje, ale potem znow tracilam it ak w koło macieju. Ja odcielam sie, bo smutku nie chcialam czuc ani zlosci + moze inne rzeczy jak zaburzenia hormonalne itd. można pogłębvić uczucia, ale niekiedy to wraca./ przerabiałam 2 krotnie. teskno (tak na rozum). brak poczucia bezpieczenstwa chyba bedzie sie ciagnal.
-
w dysocjacji jest o tyle szansa, ze sam nie wiesz, kiedy ci się odmieni. bo np. poczujesz się bezpiecznie. mysle, ze ja poza depresja tez mogę mieć cos takiego, bo pare razy miałam takie epizody (choć im starsza tym silniejsze i znienacka). Np. jak poszlam na druga grupowa, ktoś mi zabronil wyrazac zlosci i się zamknelam - automatycznie, mowilam, ze się zamykam, ale nie umiałam tego powstrzymać. zaczelo pękac w momencie (i wyrazac/czuc emocje) w momencie, gdy nie skontrolowalam się i wkurzylam na grupe/kogos -ogolnie i poszlo. niestety zablokowalo mnie inne wydarzenie i nie wiem kiedy i czykiedykolwiek odzyskam. miałam uczucia tylko przez kilka chwil jak bylam w szpitalu i poczułam taaaka ulge, ze ho ho. mimo, ze trwalo sekundy.
-
ooo to tak jak ja. ja mam wrazenie ze rozpadla mi się osobowość i rozpada coraz bardziej. pierwsze co mi się pojawilo, to wlasnie napiecie i koszmary. myslalam, ze nie spie, a spalam. takie realne. od czapy. trudno było mi sklecić zdanie jakiekolwiek, mało co rozumiałam, emocje splycone - traciłam je coraz bardziej, tak samo wiezi z ludzmi. często po stratach się rozpadalam ale się zbierałam, a to to była masakra. może i ma borde... a huk. choć wielu specjalistów mowilo, ze nie zachowuje się border, raczej cechy jak już. a teraz to pal szesc
-
rozumiem, ja tez bylam nerwowa'/impulsywna, chlapenlam to i owo a potem poczucie winy. z jednej strony czasem to dobre, bo ile można się dusic. Mnie wlasnie to ciapcianie i duszenie doprowadzilo do tego, ze mi w "cabanie" się ebie- ze tak po "chłopsku", kolokwialnie napiszę . ja tez zaluje alko- pare razy. za dużo było. teraz to i jedno piwo zwali mnie z nóg. ostatnio stwierdziłam, ze nie pije, bo zle się czuje. niegdyts nie miałam z tm problemu, by komus odmowic, nie chce nie pije- proste. teraz tez mam trudniej i znajomi się dziwnie patrza. czasem się wkurzam np. gdy padam na twarz, jestem zmecozna, już nie ta energia - a wlasciwie jej brak i pustka w glowie - a ludzie sa zli, ze chce isc, bo zmecozna. jestem i już. ja już nie mam ochoty wychodzić. najchetnie zaszyłabym się. siedze przy kompie i jest ok. gadka z kims mnie meczy. dziś fatalnie się czuje, jakies odloty. cholera wie co mi jest, ale napwno nic normalnego. znow problemy ze snem ech.... a było tak pięknie. godz 23, spanko a teraz znow magiczna pigulke trza polknac. rozwala mi się psycha . w ogole mam wrazenie, ze osbowosc mi się rozpadla. już nie wiem jaka jestem. kiedyś cos tam było. slabo bo slabo (od kwietnia 2011) były pierwsze objawy - i jak patrze to wieeeele czynników się nalozylo - leki hormonalne inne wydarzenia, głupie decyzje i ogolnie masa zmian zewnętrznych. ale miałam wówczas obraz siebie, a teraz. dopasowuje się do kogos, nie mam własnych opinii, nic swojego. czuje się jakas ograbiona.