
Saanna
Użytkownik-
Postów
985 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Saanna
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 37
-
oooo, Stonka pojechałaś- grozisz samobójstwem (Juz raz napisales podobne slowa, a krotko po nich Logik sie zabil.)? Jestem pod wrażeniem magic, ze potrafisz wyrazić swoje uczucia/myśli. Czy to efekt terapii. Wiesz Stonka, po części mogę się z Magikiem zgodzić. Jest mi przykro, co nei zmienia faktu, ze relacja jest trudna. Mnie znrosilo to co napisales Logikowi, ze jest debilem - jak cie nosilo- to było napisac. spróbuj, nikt ci tu krzywdy nie zrobi. A może będzie lzej
-
stonka, bardzo mi przykro . jak rozmawialysmy, ja uważam, po części mogą to być leki i ja ci wierze, ale po części nasza psycha tez daje czadu. ja tez mam mase chorob, nagle się postarzałam, hormony mi się rozjechaly, pniewaz napiecie jakie przezywam non stop blokuje - mnie i niestety choróbska się rozwijają ;(. nie wiem, czy to nerwica, czy co - na bank mega brak poczucia bezpieczeństwa. i to tak... może podobnie było u ciebie. choć uważam, ze leki tez potrafią zwalic. mysle, ze leki mi "przyspieszyly" postep choroby/zaburzen etc -- 28 mar 2013, 19:16 -- tak mi tez lekarka powiedziała
-
psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co? -- 08 mar 2013, 14:16 -- Ivann, mysle, ze popędy są... (seksualny, maciezynski itd), tylko mam wrazenie, ze psychodynamiczna/analiza postrzega to jako cos.... nie wiem wstydliwego?., zwierzecego. nie mam pojecia jak to nazwac
-
psychodynamiczna wywodzi sie z psychoanalziy . Nie jest psychanalityczną w CZYSTEJ, pierwotnej postaci, ale zalozenia sa w duzej mnierze takie same. Bardzo czesto jedno i drugie stosuje sie zamienie jesli chodzi io nazewnictwo. co do technik to owszem są, ale to nie tak, ze jesli ktos ma nerwice, to trzeba robić tylko to i to, bo co innego nie zadziala. Gdyby tak bylo, to bylby tylko jeden nurt i jedno spojrzenie. na mnie zadziały elementy (własnie elementy) m.in. poznawczej, drama, systemowa. Moglabym długo wymieniac, tylko po co? -- 08 mar 2013, 14:16 -- Ivann, mysle, ze popędy są... (seksualny, maciezynski itd), tylko mam wrazenie, ze psychodynamiczna/analiza postrzega to jako cos.... nie wiem wstydliwego?., zwierzecego. nie mam pojecia jak to nazwac
-
zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste. PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych
-
zielona, problem mozna sugerowac na rozne sposoby, jako trudnbosci w funkcjonowaniu, a nie nazywaniu, czy dostosowywaniu definicji pacjenta do definicji (albo odwrotnie). Czy kazdy terapeuta tak postrzega - no czy KAZDY nie sądze. Mysle, ze sa tacy, ktrzy patrza na ciebie JAKO CZLOWIEKA, mimo wszystko i widza w tobie zalety i wady, a nie chodzącego "popędliwego Freuda". Moim zdaniem psychoanalitycy tak niestety maja. Byc moze to wynika zmoich doswiadczen z psychoanalizy, ktora uwazam za mega szkodliwa, manipulująca i obdarta z uczuc i falszywa. Techniki, kojarza mi znow z uprzedmiotowieniem pacjenta. Czy wazna jest realcja zaufanie, czy jakies tam "wyuczone zachowanie". Nie ma jakis konkretnych technik odnoszacych sie do konkretnego zachowanai. cos moze zadzialac, a cos nie. proste. PS. mysle, ze zarowno wkrecanie komus, ze sie jest wyjatkowym - choc nie wiem co za tym sie konkretnie kryje, ale i patrzenie na pacjenta jako jedno chodzace zaburzenie moim zdaniem jest szkodoliwe. Sama mam wrazenie tak sie postrzegasz i umniejszasz sobie tym samym własną wartośc. Bo nie ma osób nie zaburzonych
-
Zmien terapeute bo postrzrga cie jako zaburzenie a nie czlowieka. Distodowuje cie do jakus tam pseudonaukowych freudowskich teorii ktore zamiast ponagac ograniczaja bo zamykaja czkowieka w definicji. A kazde zachowanie mozna jakos tam wytlunaczyc. Kazde. Terapeuty tez
-
Zmien terapeute bo postrzrga cie jako zaburzenie a nie czlowieka. Distodowuje cie do jakus tam pseudonaukowych freudowskich teorii ktore zamiast ponagac ograniczaja bo zamykaja czkowieka w definicji. A kazde zachowanie mozna jakos tam wytlunaczyc. Kazde. Terapeuty tez
-
pewnie, ale to normalne, nawet jak sie jest doroslym. nic wstydliwego, ani dziwnego. norma. Wtredy tez tesknilam, ale wymieklam chyba. a mysle, ze gdybym nie wymiekla, to mase innych decyzji bym nie podjela i moze nie bylo mnie tutaj. Mnie o tyle moze "latwiej" choc moze z pozoru tylko, ze ja faktycznie malo co czuje. tesknota to taka na "głowę". wiem, ze tesknie. Moj brak uczuc nie wiem z czego wynika, czy z organiki - bardzo prawdopodobne, bo mi sie ciezko mysli itd, zle mam badania tzn gorsze. Taka przymglona jestem i to mocno. no, ale co zrobic. trzeba zyc. Wiesz ty wynajales przy kims, no altwe to nie jest, tym bardziej wielki szacun za odwage. ja juz mieszkalam z kims, i juz mi sie nie chce. napewno wynika to z lęku w sporej czesci. A mieszkanie jest drogie tzn... jak na standard miejsce to na wawe wrecz tanio, ale... polowa mojej pensji ;/. wczesniej zarabialam wiecej, placilam mniej, a ledwo co starczalo (ale droga tez byla okolica). Zobaczymy. nie chce rozwalic pieniedzy tez za bardzo, bo ledwo co od dna sie odbilam ...
-
pewnie, ale to normalne, nawet jak sie jest doroslym. nic wstydliwego, ani dziwnego. norma. Wtredy tez tesknilam, ale wymieklam chyba. a mysle, ze gdybym nie wymiekla, to mase innych decyzji bym nie podjela i moze nie bylo mnie tutaj. Mnie o tyle moze "latwiej" choc moze z pozoru tylko, ze ja faktycznie malo co czuje. tesknota to taka na "głowę". wiem, ze tesknie. Moj brak uczuc nie wiem z czego wynika, czy z organiki - bardzo prawdopodobne, bo mi sie ciezko mysli itd, zle mam badania tzn gorsze. Taka przymglona jestem i to mocno. no, ale co zrobic. trzeba zyc. Wiesz ty wynajales przy kims, no altwe to nie jest, tym bardziej wielki szacun za odwage. ja juz mieszkalam z kims, i juz mi sie nie chce. napewno wynika to z lęku w sporej czesci. A mieszkanie jest drogie tzn... jak na standard miejsce to na wawe wrecz tanio, ale... polowa mojej pensji ;/. wczesniej zarabialam wiecej, placilam mniej, a ledwo co starczalo (ale droga tez byla okolica). Zobaczymy. nie chce rozwalic pieniedzy tez za bardzo, bo ledwo co od dna sie odbilam ...
-
pewnie, ale to normalne, nawet jak sie jest doroslym. nic wstydliwego, ani dziwnego. norma. Wtredy tez tesknilam, ale wymieklam chyba. a mysle, ze gdybym nie wymiekla, to mase innych decyzji bym nie podjela i moze nie bylo mnie tutaj. Mnie o tyle moze "latwiej" choc moze z pozoru tylko, ze ja faktycznie malo co czuje. tesknota to taka na "głowę". wiem, ze tesknie. Moj brak uczuc nie wiem z czego wynika, czy z organiki - bardzo prawdopodobne, bo mi sie ciezko mysli itd, zle mam badania tzn gorsze. Taka przymglona jestem i to mocno. no, ale co zrobic. trzeba zyc. Wiesz ty wynajales przy kims, no altwe to nie jest, tym bardziej wielki szacun za odwage. ja juz mieszkalam z kims, i juz mi sie nie chce. napewno wynika to z lęku w sporej czesci. A mieszkanie jest drogie tzn... jak na standard miejsce to na wawe wrecz tanio, ale... polowa mojej pensji ;/. wczesniej zarabialam wiecej, placilam mniej, a ledwo co starczalo (ale droga tez byla okolica). Zobaczymy. nie chce rozwalic pieniedzy tez za bardzo, bo ledwo co od dna sie odbilam ...
-
no natrętek, gratuluję przeprowadzki ;:), jeszcze jakiś czas temu nie wierzyłeś w to i wolałeś zostać z rodzicami! Szacun. serio. Ja tez sie pochwalę, dzis wynajelam kawalerkę. Owszem mam obawy jak sobie (objawowow ) no i jednak finansowo poradze, ale... chyba fajnie to moje drugie wyjscie i mam nadzieje, ze juz ostatnie.
-
skoro nie problem, to czemu nie pracujesz? wpierw narzekales, ze nikt nei chce cie przyjac, albo w ogole nie bedziesz wysylal cv. krecisz logik, a z utrzymaniem to prawda. ale kto nie probuje ten nie jedzie. ja znaim zaczelam w tym miejscu rpacowac mialam inne pracy, ktorych nie urzymalam a w obecnej tez mialam gigantyczne leki, ze nie moglam spac, a cialo bolalo z napiecia. udalo mi sie przezyc to i jest o niebo lepiej. nawet zaczynam zartowac z innymi. wg mnie logik, tobie jest dobrze w tych ulotkach, wiec siedz i pisz o imbirze, witaminie, dopaminie i niewiadomo co jeszcze. A najlepiej idz na medycyne. zaliczysz 6 lat w jeden semestr
-
Dzizas, co sie dzieje z tym forum . Ja tam logik uwazam, ze jednak chyba masz ta schizofrenie. Czy tutaj wszyscy siedza w ulotkach i encyklopediach? To dlatego niektorym trudno wrocic do spoelczenstwa/ albo maja obawy skoro nawijaja wciąz o lekach efektach ubocznych itd. ciagle porownania, czuje sie lepiej, czuje sie gorzej, ja jestem "najzdrowszy" (tu gratuluje dobrego samopoczucia natretkowi ), ja jestem "najchorszy".Wczoraj zdiagnozowano mi Chad (nie pierwsze takie przypuszczenie), albo cos ChADopodobnego (jesli tak to moge chorowac juz blisko 10 lat - zupelnie nieswiadomie). Ale to dobrze, bo przynajmniej doswiadczylam roznych i przyjemnych rzezy i nieskupialam sie na chorobie. Zaczynam dziekowac sobie, ze udalo mi sie zdobyc prace, z wielkim trudem, ale zawsze (niestety z obawa, czy to utrzymam), ale dziala to na mnie chyba dobrze. Zmusza do dzialania. przez co znalazlam motywacje by zapisac sie na taniec. ciekawe co z tego wyjdzie, czy nie kolejna "powinność", ale niech bedzie. mnie odpowiada. Życze Wam zdrowia. Postarajcie sie "zmusic" do innej aktywnosci (kto chce), wyjsc na spacer, umyć kubki cokolwiek, obejrzec "m jak mdłośc", byle nie tkwic w ulotkach. Jak zycie ma byc ujowe, to kurcze niech z odrobina "normalnosci". wierze Wam, ze zmuszenie sie nawet do ogladania czegokolwiek moze byc trudne, ale postarac sie zmusic, odrobinke. a potem moze zaskoczy. pozdrawiam. Anna
-
???? i to pisze osoba, która namawiala do odstawienia leków. wiesz co, nie chce mi się odpowiadać...
-
wiesz logik, ja nie wiem co ci jest... i w sumie nie wiem, czy .... da się to jakos okreslic. chyba nawet nie chce . czasem cie nierozumiem, no ale.. Ja nic wówczas nie brałam... samodzielnie udało mi się wrocic do zywych (dopiero teraz wiem, ze miałam depresje kiedyś), samej, wlasna praca i chyba "olaniem" objawów doszłam do siebie. później doszla terapia. a obecnie nie biore nic. jakies 2 tyg temu z powodu trudnej syt przestalam spac. i po po, roku nie brania prochow musiałam wrocic do ketrelu, nie powiem aby było mi latwo, ale teraz nie mam p o j e c i a dlaczego, ale zaczelam usypiac ... sama i spie. co prawda sen jest plytki, ale już nie boje się usnąć, bo wiem, ze usne. choć czasami przewracam się w wyrze. a było hardkorowo, bo ja naprawdę nie mogłam spac. ktoregos dnia po 2 dniach nie spania (9 godz spania na 3 dni) wscieklam się na ojca i tak to mnie zmeczylo , ze odplynelam. teraz spie, bedac obecnie w delegacji, balam się, ze stresu nie usne, ale daje rade. w razie czego mam prochy. problem natomiast pojawia się inny bardzo bola mnie miesnie, chyba emocje ida w mi w ciało - jak nie sen, to miesnie, jak nie miesnie, to choroby, czy wypadanie włosów. serio.
-
owszem mówiłam - w nerwicy jest brak uczuc. a to wlasnie to. ja miałam wrazenie już w szpitalu, ze mam lęk uogólniony. no bo nie masz poczucia bezpieczeństwa boisz się wszystkiego i się odcinasz od emocji. tak to działa. jak odzyskasz poczucie bezpieczeństwa (zaufanie) to zaczniesz czuc. ale nie tak od razu , początkowo przez lęki, a potem im więcej będziesz wyrazal, tym więcej i glebiej. co prawda ja mam wątpliwości, czy to coraz głębsze przezywanie kiedyś nastapi. ale kto wie. kiedyś już tak miałam i to przechodziłam, ale lęki miałam znacznie mniejsze.
-
toż to ja dawno o tym pisałam. nie ma to jak brak poczucia bezpieczeństwa. nawet tutaj [pisałam, ze stonka może mieć ekstremalna nerwice. poza tym w nerwicy tez jest egocentryzm
-
faktycznie Stonka jak nic. Nie zazdroszcze jej tego wszystkiego, ale dziwi mnie, ze tak sie tego uczepila jak cholera. ktos mi kiedys na priw napisal - bez uczuc, czy tez z... twój organizm cię potrzebuje. Ma to sens.
-
Moze własnie dlatego masz leki, bo matka była nadopiekuńcza. Moze ojciec tez
-
oj myślę, że nie on jeden. Ostatnio mej samej przyszlo cos takiego do glowy i brak uczuc pewnie jest czyms takim ogolnie. swego czasu (jakis rok, rok z kawalkiem) doszlam do wniosku, ze przy okazji roznych tam zdarzen zgubilam siebie, wlasne zycie. Ja zaczelam zyc cudzym zyciem, a nie swoim i to jest pieklo. Zycie cudzym zyciem
-
ale cos sie nie podoba w dotychczas przytoczonych? niepodoba sie? :/ skad mamy znac przyczyny? nie jestesmy w tobie. ja tylko rpzytoczylam, ze takie sprawy o kt wspomniales biora sie m.on z leku sepracyjnego - z dziecinstwa- jak wszystko- albo wiekszosc :/. Prawdopodobnie zbyt duze przywiazanie do rodziców/matki. Moze jakies bledy wychowawcze podczas buntu 2-latka (tak to też ma wplyw - bo rzutuje na pozniejszy bunt nastolatka).
-
byc moze. mnie kiedys neurolog powiedziała, że depresja to mikrourazy w mózgu. Mysle, ze cos w tym jest. Bo jak sie nie chce w ogóle spac... to cos w tym musi byc. Nie mam na mysli depresji, ze sie spi i ma sie dola i zle o sobie mysli.
-
czy fachowa to nie wiem, ale jakiś lęk (nerwicowe objawy) za tym stoją. jak dla mnie to jest coś z lęku separacyjnego (ta szkola, problemy z ludzmi). cos pewnie jest na rzeczy z rodzicami znajac zycie. Mysle, ze jestes niepewny siebie. Moim zdaniem mozna spróbować z jakimiś zajęciami socjoterapeutycznymi (nie jest to terapia, a raczej obycie z ludzmi). Sama cos podobnego rpzechodzilam i ja nie wierzyłam, ze dam rade, prebywanie z innymi mnie meczyło - ale nie ucieklam, wytrzymalam i poszlo.Staraj sie wychodzic moze ze znajomymi i ... nie mysl tak duzo o sobie o ile da rade... :).... bo mam wrazenie ze to myslenie cie wykancza. Wiecej myslisz niz czujesz
-
Moj facet pije, a spodziewam sie jego dziecka.
Saanna odpowiedział(a) na Patrycha23 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
wiej. i tyle. wiem, ze to łatwe. co prawda nie powinno sie porównywac, ale moja znajoma byla w podobnej sytuacji. zerwała z gosciem, a tydzien pozniej, czy dwa okazalo sie, ze jest w ciazy. zeszli sie. oczywiscie on chlal, nie mial kasy na nic, jarał trawe. przez okres ciazy bila sie z myslami co dalej z nimi. po porodzie (jak ją w takiej sytuacji nawet wystawił) miała już jasnośc. zerwac i zyc swoim zyciem. Jest zrypana, nie jest jej latwo, ale za kazdym razem jak jest poruszany temat to powtarza, ze to jedna z najlepszych jej decyzji
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 37