
Flea
Użytkownik-
Postów
375 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Flea
-
VanGH96, idź do rodziców i powiedz im, że nie jesteś żadnym ch.... Co to znaczy, ja ją nic nie obchodzę. A czego Ty chcesz? Żeby co zrobiła? Chcesz pogadać- idź i mów. Chcesz się czegoś dowiedzieć - zapytaj. Nikt nie jest telepatą i nie czyta w Twoich myślach. Oczekujesz, że nagle rodzice się zmienią. Nie zmienią się. Brniesz na bardzo głęboką wodę. Sytuacja się nie zmienia i nie oczekuj od nikogo, że zrobi coś za Ciebie. To, że jesteś cichy i spokojny nie oznacza, że coś się nie dzieje. Masz problem i raczej trudno Ci samemu go rozwiązać. Poradź się jakiegoś specjalisty, popatrz na siebie o co tak naprawdę czepiają się rodzice. O ucieczki? - wiedzą, że jak nie skończysz szkoły to będziesz zapierniczał tak jak oni. Chcą lepszego życia dla Ciebie niż sami mają. Daj sobie szansę i dotąd rozmawiaj z nimi aż w końcu powiedzą o co im chodzi. Czytaj między wierszami, czasami nie mówimy wprost. Nie wierzę, że oni Cię nie kochają, bo kochają bardzo, tylko już wszyscy dawno zapomieliście co to normalna komunikacja. Nie mów, że nie zrozumieją. Przecież to dorośli ludzie i wiele rozumieją. Powiedz im czego oczekujesz, że nie możesz się uczyć kiedy ktoś na Ciebie wrzeszczy. Przestań rodziców prosić, żeby usprawiedliwiali Twoje ucieczki, oni nie chcą tego robić (i bardzo dobrze). Poproś mamę, że skoro śmierdzisz to jak temu zaradzić. Kto jak kto ale matka na pewno pomoże dbać o higienę (wtedy stanie w Twojej obronie w rozmowie z wychowawcą). Przestań się rozpieszczać - ja kocham skoki. Jak będziesz w pracy to nikt Ci urlopu na skoki nie da. Szukaj rozwiązań a nie ucieczki. Proś rodziców o pomoc, jesteś ich jedynym dzieckiem!!!! Uczcie się rozmowy, bo nie zawsze tak było, że ch... leciały. Jak się urodziłeś to na pewno nie zostaleś przywitany tekstem "o ten ch.... Przyszedł na świat". Wybierz spokojny moment i pogadaj. Bez obwiniania, bez opuszczania głowy. Zadaj im pytania, które Cię dręczą. Przecież nikt inny nie udzieli Ci odpowiedzi - tylko oni. Nie będzie łatwo ale da się zrobić !! Trzymam kciuki za Ciebie.
-
Czy to jakiś rodzaj depresji u mojej dziewczyny?
Flea odpowiedział(a) na camperboy temat w Depresja i CHAD
Oprócz konsultacji - szczera rozmowa. Powiedz jej jak ciężko być obok, jak ciężko znosić huśtawki i żyć w ciągłym napięciu "jaki humor dzisiaj?". Na początku pewnie reakcja będzie bardzo gwałtowna ale potem przemyśli wiele rzeczy. Czasmi młode osoby nieświadomie wykorzystują "dołki" i teksty nikt mnie nie kocha, nikt się mną nie przejmuje do sprawdzenia swoich bliskich. No i bywa tak, że dadzą tak popalić, że faktycznie bliscy się odsuwają i wtedy taki człowiek ma potwierdzenie własnych słów. Twoja dziewczyna jak napisałeś dużo myśli i prawdopodobnie te przemyślenia ją gryzą. Z drugiej strony nie chce się podzielić z Tobą swoimi przemyśleniami i odczuciami. Może coś ją bardzo gnębi i gryzie? Stąd zmiana nastrojów i humory? Uczcie się rozmowy, nie poddawaj się po pierwszych słowach "zostaw mnie", nie jesteś telepatą i nie wiesz o czym myśli. Jak będzie mogła rozmawiać o tym co ją naprawdę gryzie i znajdzie w Tobie wsparcie w swoich wyimaginowanych czy realnych problemach to na pewno będzie jej lżej. Może się wstydzi powiedzieć, może boi. Piszesz, że bardzo ją kochasz, mów jej o tym i staraj się zdobyć jej zaufanie. Powodzenia. -
Problem, pomocy! Uzależnienie, furie, problemy
Flea odpowiedział(a) na Loca temat w Pozostałe zaburzenia
Na moje oko nie furiat tylko wyczuł w Tobie osobę do bicia. Człowiek to nie zwierze, gdyby trafił na kogoś silniejszego to furię by w kieszeń schował....a potem wyładował na słabszym. Uciekaj... Jedyna mądra rada jaka mi przychodzi do głowy. Za postem powyżej powtórzę: psychoterapia. Ratuj siebie. Co do popijania, to nie jest lek. Przytępi na chwilę zmysły, doda animuszu, pozwoli zapomnieć na chwilę. Ale rano oprócz kaca dalej ta sama rzeczywistość. Zacznij w końcu żyć. -
Strasznie podoba mi się pomysł z "następny". Moja walka też polega na pozytywnym myśleniu, terapii i skoków do przodu. Świetnie że Ci się układa. Tak trzymaj!!!
-
Wygrana pociąga za sobą dalszą rywalizację... Kto pierwszy wypije ten pogra na PS i znowu trzeba się będzie sprawdzić i liczyć się z porażką. Ustępujesz pola rywalom już od dziecka czyli jest to problem złożony i głęboko zakorzeniony. Może właśnie przełam się i zrób coś żeby wygrac lub przegrać. Wtedy będziesz mógł zaobserwować co Twoja głowa Ci powie na ten temat. Odpowiedź jest w Tobie tylko trzeba ją wydobyć.
-
sebastian1934, Dziecko kiedy jest podekscytowane jest chodzącym ładunkiem emocjonalnym, jedne dzieciaki śmieją się głośno i turlają po podłodze, inne skaczą, klaszczą a jeszcze inne szurają stopami. Nie wiem skąd pomysł na Zespół Aspergera. Rozładowanie napięcia poprzez wykonywanie ruchów ciałem jest jak najbardziej naturalne. Więc zamiast się zamartwiać szuraj stopami ile wlezie :)
-
Tak tak... Matko Tereso, nie zostawiaj go bo sobie jeszcze długów narobi. Żyj swoim życiem, on jest dorosły. Narobi to narobi, będą go ścigać, trudno. Będziesz go ratować to i Ciebie na dno pociągnie. On sam musi dostrzec swoje błędy i szybciutko zacząć się na nich uczyć. Chcesz do końca życia być jego sumieniem i kołem ratunkowym? Szarpać się i wstydzić za jego zachowania? Nie masz ochoty na związek gdzie kobieta czuje się bezpiecznie ma zaufanie? Kopnij go w tą rozleniwioną ciągłym ratowanie du... i pędź swoją drogą. Spłacasz za niego cichutko kredyt i jeszcze z nim rozmawiasz? I jeszcze on ma czelność się tłumaczyć? Gdybym postawiła u Ciebie w kuchni trującą rzecz, dotknięcie tej rzeczy powodowałoby np. Silne poparzenia, to czy nie omijałabyś łukiem tej rzeczy i nie kładła żadnych produktów obok niej? Czy gdyby emitowała smród to nie chciałabyś się jej pozbyć z domu? Tak samo jest w tym związku, on jest toksyną a Ty regularnie pielęgnujesz, podlewasz, miziasz, tłumaczysz, żałujesz. Na toksynę jest jedna rada. Uciekaj.
-
szeps, Primo- kolega traktuje Cię jak "pomietło", jakiegoś niewolnika i chłopaczka od "dirty job" . Świetnie, że jeszcze masz ochotę w ogóle dywagować i zastanawiać się nad jego zachowaniem. Rozkładać to na czynniki pierwsze i analizować "a czemuż to on tak zrobił... A czemu nie powiedział... A dlaczego on taki podły...." Secundo- wiesz co? Sorry ale muszę być drastyczna. Wyjmij ten kij od szczotki z d.... i wrzuć trochę na luz. To jak piszesz, jak rozważasz, jak dyskutujesz, mieszkanie jest Pani, piwa wypił, koleżanki.... Słabo mi się robi. Szacunek szacunkiem ale popadać w skrajność też nie można. Nie podoba się kolega- przestań go analizować tylko wypisz z listy znajomych. Rusz tyłek, wyjdź od Pani z domu (od mamy też) i rób to co student oprócz wkuwania ma robić. Idź się bawić, podrywaj dziewczyny, całuj się po kątach, pal fajki i pij wino prosto z butelki, jedź stopem do Francji, zdejmij majtki przed fotoradarem... W ogóle rób te rzeczy które są pt.: nie wypada. Do konca życia masz zamiar siedziec i grzecznie się zachowywać? Jak będziesz w moim wieku to posiedzisz spokojnie na tyłku :) A z tym postem o sylwestrze w kwietniu to też dałeś ognia... Przypomniało Ci się czy co? Nie ma na uczelni jakichś fajnych ludzi tylko musisz tego zamulonego przy sobie niańczyc? Btw. Przy okazji możesz koledze powiedzieć ze PS rulez!!! Najlepsze gry są na PS :)
-
Psychiatra jest od diagnozy i recepty. Psycholog/ terapeuta od leczenia tego co psychiatra zdiagnozował.
-
VanGH96, wyzywanie - stanowcze NIE! trzaskanie drzwiami też nie rozwiąże niczego. Stary, z jednej strony grzeczny fajny chłopak, z drugiej ...pisanie sms-em usprawiedliwienia? Uciekasz ze szkoły bo są skoki? Co jest? Wychowawca mówi, że śmierdzisz w kartotece? Co to znaczy w ogóle? Co do wyzywania. Może to być podłe i trochę grozi dostaniem paru klapsów a na pewno awanturą nie z tej ziemi.... Nagrać rodziców i im puścić jak rozmawiają dorośli ludzie. Na pewno na początku wku....ą się strasznie ale może da im coś do zrozumienia. Najwięksi krzykacze zawsze boją się konfrontacji, krzykiem i klątwą maskują swoje słabości i braki. Zastraszenie to jedyne co potrafią a dziecko nie powinno się bać rodzica tylko brać z niego przykład :) Rodzice sobie nie radzą z Tobą i nie mają pomysłu jak "poprawić" to co im się nie podoba, więc lecą klątwy. To już było rozwlekane gdzieś indziej Mówisz o sobie grzeczny, fajny, i bardzo dobrze, że masz pozytywne zdanie o sobie. Z drugiej strony coś jest nie tak, że każda grupa ludzi odrzuca Cię na swój sposób. I broń boże nie namawiam Cię do podpasowania się pod społeczeństwo, czy radykalnych zmian, bo to nie o to chodzi. Spróbuj popatrzeć na siebie innymi oczami. Dlaczego jesteś odrzucany? O co są największe pretensje? Może w krzywdzących słowach jest pewne ziarenko prawdy? Może jak się dowiesz dlaczego tak się dzieje to będzie Ci łatwiej powalczyć o swoje Ja i nabrać trochę pewności siebie, żeby odszczeknąć się i trochę tupnąć nogą. Jesteś ze wsi? Znam dużo osób ze wsi i są to pozytywne osoby. "Wieśniak" to stan umysłu a nie pochodzenie. Popieram vifi, zaraz się liceum kończy, pomyśl o fajnych studiach! Rozejrzyj się i poszukaj ludzi, którzy zaakceptują Ciebie takim jaki jesteś.
-
Mamba667, rozłożyłaś mnie na łopatki i poprawiłaś mi humor na cały dzień :) tak często słyszę : nie lubię czytać, filmów też nie lubię" i te tępe rozmowy o "życiu" czyli ploty, ploty i jeszcze raz ploty. Wczoraj miałam boską dyskusję o kinie rosyjskim. Miło jest pogawędzić z kimś kto ma zainteresowania i pasje.
-
Mamba667, rozłożyłaś mnie na łopatki i poprawiłaś mi humor na cały dzień :) tak często słyszę : nie lubię czytać, filmów też nie lubię" i te tępe rozmowy o "życiu" czyli ploty, ploty i jeszcze raz ploty. Wczoraj miałam boską dyskusję o kinie rosyjskim. Miło jest pogawędzić z kimś kto ma zainteresowania i pasje.
-
Czyli jeszcze rozmów mało albo żadnych wniosków nie wyciągnęliście z poprzednich. Opracujcie razem plan Waszego Małżeństwa, pogadajcie co wam leży na sercu, tak jak się z kumplem rozmawia, wyciągnijcie wnioski i znajdźcie przyczynę zachowania a potem lekarstwo. Obwinianie się "wiem, że to moja wina" do niczego nie prowadzi. Jeżeli wiesz to zmień coś. Zacznij od mówienia głośno co Cię denerwuje i dlaczego? Może coś w ten sposób Ci się przypomina niedobrego? Może już podobne sytuacje miały miejsce np. W domu rodzinnym. A może jesteś po prostu zmęczona? A raczej przemęczona. Mamusią, dobrym mężem ( bo jakby był zły to przynajmniej człowiek by sobie popsioczył a tak wyrzuty go trawią) dzieckiem. Może jesteś zfrustrowna całą sytuacją ( rola żony, matki, córki) i zwyczajnie po ludzku nie dajesz rady. Może nawet to, że jesteś finansowo zależna od męża wpływa na Ciebie negatywnie. Daj sobie czas a mężowi tłumacz spokojnie bez łez dlaczego się wściekasz. Rozmawiajcie, dużo o wszystkim i o niczym.
-
Czyli jeszcze rozmów mało albo żadnych wniosków nie wyciągnęliście z poprzednich. Opracujcie razem plan Waszego Małżeństwa, pogadajcie co wam leży na sercu, tak jak się z kumplem rozmawia, wyciągnijcie wnioski i znajdźcie przyczynę zachowania a potem lekarstwo. Obwinianie się "wiem, że to moja wina" do niczego nie prowadzi. Jeżeli wiesz to zmień coś. Zacznij od mówienia głośno co Cię denerwuje i dlaczego? Może coś w ten sposób Ci się przypomina niedobrego? Może już podobne sytuacje miały miejsce np. W domu rodzinnym. A może jesteś po prostu zmęczona? A raczej przemęczona. Mamusią, dobrym mężem ( bo jakby był zły to przynajmniej człowiek by sobie popsioczył a tak wyrzuty go trawią) dzieckiem. Może jesteś zfrustrowna całą sytuacją ( rola żony, matki, córki) i zwyczajnie po ludzku nie dajesz rady. Może nawet to, że jesteś finansowo zależna od męża wpływa na Ciebie negatywnie. Daj sobie czas a mężowi tłumacz spokojnie bez łez dlaczego się wściekasz. Rozmawiajcie, dużo o wszystkim i o niczym.
-
Czarna_owca w sobotę dziecko do babci i dłuuuuga rozmowa z mężem. Opowiedz mu wszystko i razem znajdziecie rozwiązanie. Pomiziajcie się, popłaczcie, przegadajcie problem. nic tak nie zabija związku jak brak komunikacji. Z tego co piszesz chłopina jest dobry, pomocny ale jak tak dalej pójdzie to nie wytrzyma długo i awantura gotowa. A przyjaciółka? Dziwisz się,że ma mniej czasu? Ty masz dziecko, którym się opiekujesz Twoje myśli krążą wokół maluszka (czy nie głodny, czy nic nie boli, czy śpi), masz różne obowiązki, którymi możesz się cieszyć i korzystać z życia jako żona i mama. Charakter masz dobry i nie ma co zmieniać ( no chyba, poracować nad drobiazgami) zacznij od wygospodarowania odrobiny czasu dla siebie. Poświęć kilka minut tylko dla siebie, na swoje zainteresowania, swoje potrzeby. Jak się trochę rozluźnisz to i na innych popatrzysz przychylnym okiem. Dobra organizacja to podstawa. :) masz dzieciątko, które absorbuje Twoją uwagę i pewnie jesteś zmęczona i zniechęcona. A dlaczego nie pocieszyć się trochę macierzyństwem, przecież właśnie wprowadzasz małego człowieka w świat, nadchodzi wiosna po raz pierwszy maluszek świadonie obejrzy kwiatki, słońce, trawę. Zadbaj o siebie, masz za dużo kilogramów? Poranne ćwiczenia dadzą Ci napęd na resztę dnia i sprawią, że poczujesz się lepiej. Może nie schudniesz od razu ale samopoczucie się poprawi. A na deprechę wiosenną słońce najlepsze, " łykaj” słoneczne promienie - to naturalny antydepresant. Dopieść swoje ego, daj sobie czas na stanie przed lustrem i chwalenie siebie. Też jestem DDA,DDD i inne dysfunkcje ale walczę. I Tobie też życzę owocnej walki podłym nastrojem.
-
Czarna_owca w sobotę dziecko do babci i dłuuuuga rozmowa z mężem. Opowiedz mu wszystko i razem znajdziecie rozwiązanie. Pomiziajcie się, popłaczcie, przegadajcie problem. nic tak nie zabija związku jak brak komunikacji. Z tego co piszesz chłopina jest dobry, pomocny ale jak tak dalej pójdzie to nie wytrzyma długo i awantura gotowa. A przyjaciółka? Dziwisz się,że ma mniej czasu? Ty masz dziecko, którym się opiekujesz Twoje myśli krążą wokół maluszka (czy nie głodny, czy nic nie boli, czy śpi), masz różne obowiązki, którymi możesz się cieszyć i korzystać z życia jako żona i mama. Charakter masz dobry i nie ma co zmieniać ( no chyba, poracować nad drobiazgami) zacznij od wygospodarowania odrobiny czasu dla siebie. Poświęć kilka minut tylko dla siebie, na swoje zainteresowania, swoje potrzeby. Jak się trochę rozluźnisz to i na innych popatrzysz przychylnym okiem. Dobra organizacja to podstawa. :) masz dzieciątko, które absorbuje Twoją uwagę i pewnie jesteś zmęczona i zniechęcona. A dlaczego nie pocieszyć się trochę macierzyństwem, przecież właśnie wprowadzasz małego człowieka w świat, nadchodzi wiosna po raz pierwszy maluszek świadonie obejrzy kwiatki, słońce, trawę. Zadbaj o siebie, masz za dużo kilogramów? Poranne ćwiczenia dadzą Ci napęd na resztę dnia i sprawią, że poczujesz się lepiej. Może nie schudniesz od razu ale samopoczucie się poprawi. A na deprechę wiosenną słońce najlepsze, " łykaj” słoneczne promienie - to naturalny antydepresant. Dopieść swoje ego, daj sobie czas na stanie przed lustrem i chwalenie siebie. Też jestem DDA,DDD i inne dysfunkcje ale walczę. I Tobie też życzę owocnej walki podłym nastrojem.
-
Taki stołówkowy turpista. Ciekawe.. W pierwszej chwili też pomyślałam o kompulsjach. Być może któryś z pracowników próbuje coś przekazać.
-
Taki stołówkowy turpista. Ciekawe.. W pierwszej chwili też pomyślałam o kompulsjach. Być może któryś z pracowników próbuje coś przekazać.
-
Ogromny problem z nauką. Jeden z wielu ale poważny
Flea odpowiedział(a) na vedag1 temat w Depresja i CHAD
Mi po lekach pamięć i koncentracja siadła do tego stopnia, że nie mogłam jednej strony przeczytać. -
Ogromny problem z nauką. Jeden z wielu ale poważny
Flea odpowiedział(a) na vedag1 temat w Depresja i CHAD
Mi po lekach pamięć i koncentracja siadła do tego stopnia, że nie mogłam jednej strony przeczytać. -
Szalenie długi post. Ale pióro masz lekkie i dobrze się czyta. Masz chyba humanistyczną żyłkę, bo ja jako ścisły umysł to w punktach bym pewnie wszystko napisała. Co to bliskiej mi osoby, chodziliśmy razem na warsztaty rozwoju osobistego i DDA,DDD ( dorosłe dzieci alkoholików i rodzin dysfunkcyjnych). Dużo nam dało poznanie mechanizmów jakie zachodzą w ludzkim ciele, dlaczego zachowujemy się właśnie tak a nie inaczej. I szczerze, poczułam spokój, poznałam siebie chociaż trochę i zdecydowałam się na terapię psychodynamiczną, która daje bardzi głęboki wgląd w swoje ciało i umysł. Jest piekielnie ciężko bo muszę sama przed sobą być prawdziwa, ale działa. Czy pomogło mojemu partnerowi? Hmmm więcej rozmawiamy o pewnych rzeczach, zwracamy sobie uwagę, problemy "przegadujemy" i jest lepiej. Dlatego też, myślę że Twój związek z dziewczyną internetową jest na zasadzie pokrewieństwa dusz. A taki mam Twój obraz: ogromny mur, na którym naklejasz kolejne plakaty z pięknymi rzeczami, każdy może popodziwiać, pocmokać w zachwycie a Ty stoisz za murem i słuchasz... I wiesz, że nikt tak naprawdę nie chwali, nie podziwia Ciebie. Nie wim skąd w Tobie takie przekonanie, że dobro to słabość, że nie jest godna podziwu, i nie trzeba jej pielęgnować. Ty masz w sobie ogromne pokłady dobra, współczucia, sprawiedliwości, tylko nie dajesz im dojść do głosu. Bo zaraz ktoś to Twoje dobro wykorzysta, podepcze i zaśmieje się, że jesteś durniem bo świat jest twardy i nie ma miejsca na altruistyczne wybryki. Bo tak nie wypada w środowisku... aż boję się myśleć co to za środowisko. Zastanawia mnie co Twój ojciec mówił do Ciebie? Np. Czego się mażesz, nie bądż baba, co z ciebie za facet. Albo czy nie karcił Cię swoimi chmurnymi i niezadowolonymi spojrzeniami. Zazdrość, złość to bardzo dobre uczucia, które nas ostrzegają i informują o czymś. To nasza intuicja się odzywa. Złość lubi maskować inne uczucia, np. Radość. Jeżeli zawsze byłeś karcony za zbyt głośne zabawy, za zbyt głośny śmiech to póżniej zamiast śmiechu i radości pojawia się nieuzasadniona złość. To tak jakby dorosły sam się karcił, że nie wolno! Odczuwamy złość na samych siebie często za coś za co rodzice, koledzy złościli się na nas. Ty zazdrościsz innym bo są lepsi, bo mogą być lepsi. Straszna jest ta Twoja chęć do bycia najlepszym, najfajniejszym. Nawet plamka na koszuli zaburza całe postrzeganie siebie jako idealnego. Gdybyś był na terapii to pewnie byś dostał zadanie wyjść na ulicę z plamką, mało widoczną ale miał byś świadomość, że tam jest. :) Zadanie wykonałeś idealnie. Tu nie da się popełnić błędu czy zrobić czegoś źle. Sam zobacz jak się w tobie kłócą dwie natury, chęć bycia aroganckim chamem i wartościowy człowiek, który o dziwo nie potrafi przedrzeć się przez ten Twój mur. Spotkanie, wypadłeś całkiem fajnie ale potem przestaje być wyjątkowy, wręcz odpychający. I tu HIT, sam sobie zadałeś kluczowe pytanie. Czy chciałbyś być właśnie taki. No właśnie chciałbyś?p być takim perfekcjonistą, który robi tylko świetne wrażenie i tylko na chwilę? Chyba nie. Więc to jaki jesteś może być o niebo ciekawsze niż ta maska, którą sobie założyłeś. Czas wyskoczyć zza muru i dać się chwalić przechodniom za to jaki jesteś naprawdę. Zakładam,że mur jest bardzo wysoki i czeka Cię niezła przeprawa. Mówisz inni żyją normalnie. Zdefiniuj normalność. Bo mi jest bardzo ciężko. Dla mnie normalność to przeciętność, a ja nie mogę być przeciętna, nijaka. :) czyli nie mogę żyć normalnie. Dom, dzieci, ogród, spokój. Z jednej strony tęsknię za normanością z drugiej strony brzydzę się jej. Zadanie na cały tydzień. Na paskach papieru napisz sobie kilka afirmacji ( google ) np. Daję sobie prawo do uśmiechu. Pozwalam sobie na radość, Mogę popełniać błędy bo uczę się na swoich błędach, Jestem wewnętrznie bogaty, Jestem odważny, Znam swoją wartość i nie muszę szukać poklasku u ludzi, Codziennie wybierz sobie jeden pasek i przeczytaj koniecznie na głos. Powtórz to kilka razy i obserwuj siebie. Co Twoja głowa zacznie Ci podpowiadać? Porozmawiaj sam ze sobą, pomimo sabotażu jaki przeprowadzi Ci Twoja psychika spróbuj ją przekonać, że właśnie tak jest jak jest napisane. Dużo się przy okazji dowiesz o sobie podając różne przeciwstawne argumenty. Pomimo wszystko myślę, że przydałby Ci się terapeuta taki z prawdziwego zdarzenia. Jest mnóstwo czynników wpływających na Twoje zachowania i na forum nie da się ich rozwiązać, terapeuta oprócz słuchania obserwuje też ciało a ciało potrafi wysyłać niesamowite sygnały. Piszesz, że mogłabym się czuć w obowiązku odpisywać, i tak się poczułam na początku ale tylko przez chwilę. Nie mam przymusu odpisywania. Myślę, że jesteś ciekawym człowiekiem tylko bardzo pogubionym i zamkniętym we własnych "kleszczach"
-
Szalenie długi post. Ale pióro masz lekkie i dobrze się czyta. Masz chyba humanistyczną żyłkę, bo ja jako ścisły umysł to w punktach bym pewnie wszystko napisała. Co to bliskiej mi osoby, chodziliśmy razem na warsztaty rozwoju osobistego i DDA,DDD ( dorosłe dzieci alkoholików i rodzin dysfunkcyjnych). Dużo nam dało poznanie mechanizmów jakie zachodzą w ludzkim ciele, dlaczego zachowujemy się właśnie tak a nie inaczej. I szczerze, poczułam spokój, poznałam siebie chociaż trochę i zdecydowałam się na terapię psychodynamiczną, która daje bardzi głęboki wgląd w swoje ciało i umysł. Jest piekielnie ciężko bo muszę sama przed sobą być prawdziwa, ale działa. Czy pomogło mojemu partnerowi? Hmmm więcej rozmawiamy o pewnych rzeczach, zwracamy sobie uwagę, problemy "przegadujemy" i jest lepiej. Dlatego też, myślę że Twój związek z dziewczyną internetową jest na zasadzie pokrewieństwa dusz. A taki mam Twój obraz: ogromny mur, na którym naklejasz kolejne plakaty z pięknymi rzeczami, każdy może popodziwiać, pocmokać w zachwycie a Ty stoisz za murem i słuchasz... I wiesz, że nikt tak naprawdę nie chwali, nie podziwia Ciebie. Nie wim skąd w Tobie takie przekonanie, że dobro to słabość, że nie jest godna podziwu, i nie trzeba jej pielęgnować. Ty masz w sobie ogromne pokłady dobra, współczucia, sprawiedliwości, tylko nie dajesz im dojść do głosu. Bo zaraz ktoś to Twoje dobro wykorzysta, podepcze i zaśmieje się, że jesteś durniem bo świat jest twardy i nie ma miejsca na altruistyczne wybryki. Bo tak nie wypada w środowisku... aż boję się myśleć co to za środowisko. Zastanawia mnie co Twój ojciec mówił do Ciebie? Np. Czego się mażesz, nie bądż baba, co z ciebie za facet. Albo czy nie karcił Cię swoimi chmurnymi i niezadowolonymi spojrzeniami. Zazdrość, złość to bardzo dobre uczucia, które nas ostrzegają i informują o czymś. To nasza intuicja się odzywa. Złość lubi maskować inne uczucia, np. Radość. Jeżeli zawsze byłeś karcony za zbyt głośne zabawy, za zbyt głośny śmiech to póżniej zamiast śmiechu i radości pojawia się nieuzasadniona złość. To tak jakby dorosły sam się karcił, że nie wolno! Odczuwamy złość na samych siebie często za coś za co rodzice, koledzy złościli się na nas. Ty zazdrościsz innym bo są lepsi, bo mogą być lepsi. Straszna jest ta Twoja chęć do bycia najlepszym, najfajniejszym. Nawet plamka na koszuli zaburza całe postrzeganie siebie jako idealnego. Gdybyś był na terapii to pewnie byś dostał zadanie wyjść na ulicę z plamką, mało widoczną ale miał byś świadomość, że tam jest. :) Zadanie wykonałeś idealnie. Tu nie da się popełnić błędu czy zrobić czegoś źle. Sam zobacz jak się w tobie kłócą dwie natury, chęć bycia aroganckim chamem i wartościowy człowiek, który o dziwo nie potrafi przedrzeć się przez ten Twój mur. Spotkanie, wypadłeś całkiem fajnie ale potem przestaje być wyjątkowy, wręcz odpychający. I tu HIT, sam sobie zadałeś kluczowe pytanie. Czy chciałbyś być właśnie taki. No właśnie chciałbyś?p być takim perfekcjonistą, który robi tylko świetne wrażenie i tylko na chwilę? Chyba nie. Więc to jaki jesteś może być o niebo ciekawsze niż ta maska, którą sobie założyłeś. Czas wyskoczyć zza muru i dać się chwalić przechodniom za to jaki jesteś naprawdę. Zakładam,że mur jest bardzo wysoki i czeka Cię niezła przeprawa. Mówisz inni żyją normalnie. Zdefiniuj normalność. Bo mi jest bardzo ciężko. Dla mnie normalność to przeciętność, a ja nie mogę być przeciętna, nijaka. :) czyli nie mogę żyć normalnie. Dom, dzieci, ogród, spokój. Z jednej strony tęsknię za normanością z drugiej strony brzydzę się jej. Zadanie na cały tydzień. Na paskach papieru napisz sobie kilka afirmacji ( google ) np. Daję sobie prawo do uśmiechu. Pozwalam sobie na radość, Mogę popełniać błędy bo uczę się na swoich błędach, Jestem wewnętrznie bogaty, Jestem odważny, Znam swoją wartość i nie muszę szukać poklasku u ludzi, Codziennie wybierz sobie jeden pasek i przeczytaj koniecznie na głos. Powtórz to kilka razy i obserwuj siebie. Co Twoja głowa zacznie Ci podpowiadać? Porozmawiaj sam ze sobą, pomimo sabotażu jaki przeprowadzi Ci Twoja psychika spróbuj ją przekonać, że właśnie tak jest jak jest napisane. Dużo się przy okazji dowiesz o sobie podając różne przeciwstawne argumenty. Pomimo wszystko myślę, że przydałby Ci się terapeuta taki z prawdziwego zdarzenia. Jest mnóstwo czynników wpływających na Twoje zachowania i na forum nie da się ich rozwiązać, terapeuta oprócz słuchania obserwuje też ciało a ciało potrafi wysyłać niesamowite sygnały. Piszesz, że mogłabym się czuć w obowiązku odpisywać, i tak się poczułam na początku ale tylko przez chwilę. Nie mam przymusu odpisywania. Myślę, że jesteś ciekawym człowiekiem tylko bardzo pogubionym i zamkniętym we własnych "kleszczach"
-
Chciałabym Ci powiedzieć, że czytając Twojego posta czułam się tak jakbym czytała o pewnej osobie, którą doskonale znam. Dziś ten ktoś, dalej się męczy w swoim perfekcyjnym świecie ale coraz częściej jest lepiej. Dziś jest w pracy i wiele rzeczy jest wrzucone na luz. Perfekcjonizm ma swoje dobre strony, pozwala na uporządkowane życie i porządek. Ale nadmierny staje się ciężarem. Ważne żebyś zaczął dostrzegać jak Twoje postrzeganie świata wpływa na to jaki świat jest. Pełen napięcia, pogoni, przyciągania uwagi, potrzeba bycia ważnym, mądrym ( najmądrzejszym).. To wszystko pułapka. Ta sama osoba doskonale "zdiagnozowała" twoje relacje rodzinne, matka wymagająca, ojciec despota. Raz puszczona maszyna nie może wyhamować. Tak to wygląda. Presja wywierana od dziecka zaowocowała silnym poczuciem bycia najlepszym, bo jak nie będę to zranię matkę ( innych), to nie będą mnie szanować i nie będą zauważać. W dziecku zachodzą straszne mechanizmy dlatego trudno być rodzicem dobrym. Ciągłe poczucie, że ojciec poświęcił się dla dzieci daje świetną pożywkę do bycia bezwartościowym, " jestem ciężarem! Dla mnie rodzice rezygnują z siebie" smutne to... I tak Ci zostało, ciągle niedoceniony, ciągle wywierający sam na siebie nacisk, że można więcej, że ciągle mało. Osiąganie celu nawet po trupach jest miłe, po osiągnięciu głód i niedosyt. Na co dzień pracuję z dziećmi i widzę jak rodzice potrafią czasami niechcący stłumić dziecięcą radość i spontaniczność. A kiedy ty byłeś spontaniczny ostatnio? Kiedy śmiałeś się ot tak po prostu, bo jest mi radośnie? Czy jako dziecko bawiłeś się tak zwyczajnie i czy dziś potrafisz się bawić? Wiedz, że to właśnie tchórz nie potrafi się przyznać do niczego, zamyka swoją " norę" i udaje, że go nie ma. Pobudki jakimi się kierowałeś w Twoich oczach mogą być egoistyczne, podłe, ale efekt ten sam: przyjąłeś na klatę wszelkie konsekwencje swoich kłamstw ( wybranych i przebranych) ale dałeś radę. Kiedy uda Ci się nie skłamać to sam zobaczysz jaką ulgę poczujesz. Wiesz, najtrudniej jest polubić siebie, najtrudniej jest zaspokoić siebie i być z siebie zadowolonym. Nie dzieje się tak od razu, to długi i podłu proces, bo trzeba się przyznać przed samym sobą do ran i blizn jakich staramy się nie zauważyć na co dzień. Przyznać się do swojej niedoskonałości i zaakceptować to. Ja walczę w tej chwili z autosadyzmem i wcale nie jest łatwo. Nawet nie podejrzewałam siebie o takie działania wobec własnej osoby. Terapia jest bardzo dobrym rozwiązaniem ale niestety kosztownym. Wiesz, często terapeuci piszą projekty i dzięki temu mają miejsca na darmowe spotkania i warsztaty. Moźe warto powęszyć trochę i zrobić coś dla siebie. Uczucie przegrania będzie Ci towarzyszyć tak długo jak będziesz stawiał sobie coraz wyższe wymagania, nawet w tych codziennych sprawach jak zakupy. Ciągłe niezadowolenie zjada od środka i zaniża wartość do poniżej zera, tak że patrząc w lusto zaczynamy widzieć obcego, obrzydliwego człowieka. Z doświadczenia wiem, że warto powalczyć o siebie. Strach przed opuszczeniem bezpiecznej i znanej klatki jest silny, wręcz milion usprawiedliwień się pojawia w głowie tylko po to, żeby nic nie zrobić z tym co jest. Masz 20 lat i wszystko przed Tobą. Nie jesteś lepszy ani gorszy. Jesteś jedyny i unikatowy. Nie ma drugiej takiej osoby jak Ty. Po Twoich wypowiedziach widać, że jesteś inteligentny. To zadam ci ćwiczenie drugie. Z cech które chciałbyś posiadać, stwórz człowieka ( może narysuj albo wyobraź go sobie). Nadaj mu wszelkie cechy od koloru oczu po cechy osobowościowe, ubiór, zawód. To będzie takie idealne TY. Spróbuj popatrzeć na tą osobę tak jakbyś ją spotkał na ulicy, w knajpie, jakby przyszła do Ciebie do domu. Pogadaj z nim, jakie uczucia w się w Tobie rodzą? Uczucia są ważne jak nie najważniesze, to nasza intuicja :) zobacz jak reaguje Twoje ciało? Czy macie o czym pogadać, czy moglibyście się zaprzyjaźnić, czy lubiłbyś tego faceta. Jak ci się uda to powiem co dalej :) A na razie, czytaj dużo o sobie, staraj się poznać własne ja. Poczytaj sobie o emocjach, o tym o czym inforuje nas złość, smutek, żal. Dobra informacja to taka, że jesteś fajnym typem człowieka, który sam szuka i nie trzeba mu wszystkiego na tacy podawać. Myślę, że Twoja " bitwa " się rozpoczęła, jesteś zbyt uparty i zbyt dociekliwy żeby to tak zostawić. Pisz, wylewaj. Dzięki temu, że jesteśmy anonimowi łatwiej trochę się otworzyć.
-
Chciałabym Ci powiedzieć, że czytając Twojego posta czułam się tak jakbym czytała o pewnej osobie, którą doskonale znam. Dziś ten ktoś, dalej się męczy w swoim perfekcyjnym świecie ale coraz częściej jest lepiej. Dziś jest w pracy i wiele rzeczy jest wrzucone na luz. Perfekcjonizm ma swoje dobre strony, pozwala na uporządkowane życie i porządek. Ale nadmierny staje się ciężarem. Ważne żebyś zaczął dostrzegać jak Twoje postrzeganie świata wpływa na to jaki świat jest. Pełen napięcia, pogoni, przyciągania uwagi, potrzeba bycia ważnym, mądrym ( najmądrzejszym).. To wszystko pułapka. Ta sama osoba doskonale "zdiagnozowała" twoje relacje rodzinne, matka wymagająca, ojciec despota. Raz puszczona maszyna nie może wyhamować. Tak to wygląda. Presja wywierana od dziecka zaowocowała silnym poczuciem bycia najlepszym, bo jak nie będę to zranię matkę ( innych), to nie będą mnie szanować i nie będą zauważać. W dziecku zachodzą straszne mechanizmy dlatego trudno być rodzicem dobrym. Ciągłe poczucie, że ojciec poświęcił się dla dzieci daje świetną pożywkę do bycia bezwartościowym, " jestem ciężarem! Dla mnie rodzice rezygnują z siebie" smutne to... I tak Ci zostało, ciągle niedoceniony, ciągle wywierający sam na siebie nacisk, że można więcej, że ciągle mało. Osiąganie celu nawet po trupach jest miłe, po osiągnięciu głód i niedosyt. Na co dzień pracuję z dziećmi i widzę jak rodzice potrafią czasami niechcący stłumić dziecięcą radość i spontaniczność. A kiedy ty byłeś spontaniczny ostatnio? Kiedy śmiałeś się ot tak po prostu, bo jest mi radośnie? Czy jako dziecko bawiłeś się tak zwyczajnie i czy dziś potrafisz się bawić? Wiedz, że to właśnie tchórz nie potrafi się przyznać do niczego, zamyka swoją " norę" i udaje, że go nie ma. Pobudki jakimi się kierowałeś w Twoich oczach mogą być egoistyczne, podłe, ale efekt ten sam: przyjąłeś na klatę wszelkie konsekwencje swoich kłamstw ( wybranych i przebranych) ale dałeś radę. Kiedy uda Ci się nie skłamać to sam zobaczysz jaką ulgę poczujesz. Wiesz, najtrudniej jest polubić siebie, najtrudniej jest zaspokoić siebie i być z siebie zadowolonym. Nie dzieje się tak od razu, to długi i podłu proces, bo trzeba się przyznać przed samym sobą do ran i blizn jakich staramy się nie zauważyć na co dzień. Przyznać się do swojej niedoskonałości i zaakceptować to. Ja walczę w tej chwili z autosadyzmem i wcale nie jest łatwo. Nawet nie podejrzewałam siebie o takie działania wobec własnej osoby. Terapia jest bardzo dobrym rozwiązaniem ale niestety kosztownym. Wiesz, często terapeuci piszą projekty i dzięki temu mają miejsca na darmowe spotkania i warsztaty. Moźe warto powęszyć trochę i zrobić coś dla siebie. Uczucie przegrania będzie Ci towarzyszyć tak długo jak będziesz stawiał sobie coraz wyższe wymagania, nawet w tych codziennych sprawach jak zakupy. Ciągłe niezadowolenie zjada od środka i zaniża wartość do poniżej zera, tak że patrząc w lusto zaczynamy widzieć obcego, obrzydliwego człowieka. Z doświadczenia wiem, że warto powalczyć o siebie. Strach przed opuszczeniem bezpiecznej i znanej klatki jest silny, wręcz milion usprawiedliwień się pojawia w głowie tylko po to, żeby nic nie zrobić z tym co jest. Masz 20 lat i wszystko przed Tobą. Nie jesteś lepszy ani gorszy. Jesteś jedyny i unikatowy. Nie ma drugiej takiej osoby jak Ty. Po Twoich wypowiedziach widać, że jesteś inteligentny. To zadam ci ćwiczenie drugie. Z cech które chciałbyś posiadać, stwórz człowieka ( może narysuj albo wyobraź go sobie). Nadaj mu wszelkie cechy od koloru oczu po cechy osobowościowe, ubiór, zawód. To będzie takie idealne TY. Spróbuj popatrzeć na tą osobę tak jakbyś ją spotkał na ulicy, w knajpie, jakby przyszła do Ciebie do domu. Pogadaj z nim, jakie uczucia w się w Tobie rodzą? Uczucia są ważne jak nie najważniesze, to nasza intuicja :) zobacz jak reaguje Twoje ciało? Czy macie o czym pogadać, czy moglibyście się zaprzyjaźnić, czy lubiłbyś tego faceta. Jak ci się uda to powiem co dalej :) A na razie, czytaj dużo o sobie, staraj się poznać własne ja. Poczytaj sobie o emocjach, o tym o czym inforuje nas złość, smutek, żal. Dobra informacja to taka, że jesteś fajnym typem człowieka, który sam szuka i nie trzeba mu wszystkiego na tacy podawać. Myślę, że Twoja " bitwa " się rozpoczęła, jesteś zbyt uparty i zbyt dociekliwy żeby to tak zostawić. Pisz, wylewaj. Dzięki temu, że jesteśmy anonimowi łatwiej trochę się otworzyć.
-
Potrzebujesz pomocy od teraz. Po tym poście jasno i wyraźnie widać, że Twoje dążenia do idealnego, perfekcyjnego, bezbłędnego ja mocno się kłócą z tym jaki jesteś na prawdę. Nie kupiłeś jajka- na co się wściekasz? Na siebie oczywiście, z tym że to nie zawsze jest takie wyraźne i proste. Pogoń... Skąd ja to znam. Ledwo wyrwałam się z objęć szefa psychopaty, wiecznego szczucia, donosów i walki o kawałek podłogi. Dziś po długich zmaganiach wiem, że jest lepszy świat, że nie wszyscy są skurwielami. To nie świat jest pełen presji - to Ty na siebie presję wywierasz. Muszę być ważny, idealny a kiedy osiągnę cel to i tak za mało, żeby być kimś w swoich oczach. Czy Ty przypadkiem nie jesteś zodiakalnym Koziorożcem :) to taka typowa cecha tego znaku. A jakie masz relacje z rodzicami? Kto jest despotyczny w domu i jakie wymagania stawiano przed Tobą? Bo to bardzo ważne. Wiele rzeczy wynosi się z domu, w tym i kiepskie postrzeganie siebie. Do kłamstw przyznało się Twoje odważne JA, gdybyś był tchórzem to byś zakończył znajomość. Skąd wiedziałeś, że w momencie ja się przyznasz to dziewczyna nie zerwie kontaktu z Tobą? Postawiłeś sprawy odważnie z przyjąłeś na siebie konsekwencje. Wpisz sobie w googlach "zabójczy perfekcjonizm" i poczytaj o sobie. Stany napięciowe, brak akceptacji, ciągłe dążenie do .... No właśnie do czego? A teraz weź kartkę i podziel ją na dwie połowy. Na jednej napisz swoje cechy, tak jak je czujesz, jaki jesteś naprawdę, jaki wydaje Ci się, że jesteś. A na drugiej połowie napisz co mówią o Tobie ludzie, rodzina ( nie co myślą! ) jakie zdania słyszałeś o sobie. Pokrywają się obie połówki chociaż Trochę? Z tyłu kartki napisz sobie jaki chciałbyś być. Zastanów się nad każdą cechą i pomyśl czego potrzebujesz albo co możesz zrobić żeby się stać taką osobą? To takie małe ćwiczenie, żebyś usiadł i pomyślał trochę o sobie, bez krytycyzmu, bez katowania się doskonałością. Przydałby Ci się Terapeuta albo przynajmniej warsztaty, żebyś mógł zobaczyć jak bardzo katujesz się swoim dążeniem.