Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asembler

Użytkownik
  • Postów

    403
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Asembler

  1. Widziałem te filmy co wymieniłaś. Dodałbym jeszcze August Underground Mordum albo Melancholie der Engel. Byłem fanem kina ogółem tego rodzaju "grozy", ale jednak trochę lżejszej, tam gdzie jest jakiś sens, a nie epatowanie skrajną brutalnością dla samego szokowania, dlatego wolę Srpski Film czy Cannibal Holocaust. Moje prywatne gusta odnośnie filmów to jedna sprawa, a zdanie na ich temat to druga. Jestem przeciwny kręceniu takich filmów, rozpowszechnianiu ich, propagowaniu. Są niepotrzebne i jałowe, rodzaj perwersyjnej pornografii. Ze sceptycyzmem podchodzę jednak do tego typu narracji : "16 latek zastrzelił swoją młodszą siostrę po czym popełnił samobójstwo, w jego pokoju śledczy znaleźli kolekcję filmów i plakatów dotyczących serii "Piątek 13-stego, nie wykluczone, że to właśnie te obrazy i zainteresowania....", "Sprawca masakry w szkole podstawowej w stanie Ohio był zapalonym graczem serii GTA....". Nie uważam, żeby brutalne filmy czy gry miały bezpośredni wpływ na wielkich zbrodniarzy czy szeregowych przestępców. Jestem przeciwny propagowaniu takiej "taniej" przemocy, ale mi chodzi o pryncypia cywilizacyjne, pewnego rodzaju utrzymywanie cenzury i hierarchii oraz podtrzymywanie tabu. Byłbym przeciwny rozpowszechnianiu filmu "Ludzka Stonoga 2", ale jednocześnie byłbym zwolennikiem publicznych egzekucji na rynku w ramach kary głównej za największe przestępstwa.
  2. Mi bardziej chodziło psychoterapeuta do drugiego przy kieliszku / spotkaniu / przed wykładem / etc: "A ten gruby/chudy/mały/duży/czarny/blondyn znowu trzeci raz pod rząd mi pierdoli, że się biedak nie może wyspać, za tydzień to pewnie zacznie gadając o krzywej poduszce pod głową".
  3. Tu właśnie nie chodzi co psychoterapeuta ewentualnie by myślał, jest zasada neutralności i jeżeli podchodzi rzetelnie do swoich obowiązków to nie ma to dla mnie / z perspektywy pacjenta/klienta żadnego znaczenia. Tu chodzi jednak o ewentualnie "plotkowanie".
  4. Od pewnego czasu nie daje mi spokoju wizja terapeuty plotkującego w czasie prywatnym na temat swoich pacjentów/klientów. Uściślając: sam tego nie doświadczyłem, nie napotkałem osobiście w kontekście relacji psychoterapeuta - pacjent/klient czegoś co mogłoby sugerować takie zachowanie odnośnie mnie samego czy innych osób. Raczej chodzi mi o ogólne spojrzenie, a nie szczególne, konkretne, dotyczące jakiejś precyzyjnie jakiejś osoby. Więc skąd we mnie jakieś ewentualne obawy? Z życia. Nie są to wymyślone, hipotetyczne sytuacje, ale już konkretne, których sam byłem świadkiem. Dotyczą tylko innych gałęzi życia, innych branży, ale też nie zawsze tak bardzo odległych. Świat lekarski: koleżanka gadająca o reakcjach penisów pacjentów po narkozie, ktoś dość bliski mi mówiący na temat skutków brania w nieprzemyślany sposób anabolików przez jednego ze swoich pacjentów. Branża finansowa: rozmowa na temat pewnych szczegółów dotyczących klienta, na pewno były to dane poufne, chronione różnymi tajemnicami służbowymi, bankowymi etc. Funkcjonariusz pewnej służby mundurowej: to temat rzeka i masa konkretnego info, za które oficjalnie pewnie byłaby dyspcyplinarka, na pewno nie były to bajki o jakiś rambo, ale sporo szczegółów, babka z opieki społecznej i babka ze wspólnoty mieszkaniowej na temat jednego z sąsiadów... tyle przychodzi mi na myśl. Ok, rozumiem, że psychoterapeuta ma swoje życie i często w ogóle nie ma żadnych powodów by po pracy sobie zawracać głowę "pierdołami", tak jak dentysta po pracy nie będzie sobie zawracał głowy gadkami o dziurach i plombach, do tego jeszcze dochodzi etyka zawodowa, tajemnica zawodowa i tym podobne. A jednak, w każdym z poruszonych przypadków, też był różne "etyki", "tajemnice", prywatny czas po pracy/służbie/dyżurze/praktykach etc. Ok, można uznać, że człowiek ogółem czasami ma tendencje do "plotkowania", czarne owce zdarzą się w każdej branży, nie zawsze udaje się dochować tajemnicy, czasami jak to w życiu ktoś coś wypapla i tak dalej, tylko że niektóre z poruszonych przeze mnie przykładów w praktyce okazywały się wręcz dość zabawne, a w kontekście psychoterapii mamy do czynienia często z materią intymną, bardzo delikatną, naprawdę poufną. PS. Nie chodzi tutaj o jakiś konkretny przypadek, np rzekomy brak ogólnego poczucia zaufania w jakiejś konkretnej relacji psychoterapeuta - pacjent/klient, którego pokłosiem miałyby być jakieś czarne wizje nie dochowywania tajemnicy przez jedną ze stron. Nie. Takie "ogólne" moje obawy.
  5. 1/ Uczucia religijne to dla mnie taki wkręt prawniczo-sytuacyjny, jak mnie ktoś wku**ia w sprawach religijnych to dlatego, że dopuszcza się na przykład bluźnierstwa czy herezji, a nie dlatego że obraża jakieś moje czy innych uczucia religijne. Skoro jednak w przestrzeni publicznej występuje taki potworek prawny jak uczucia religijne to warto czasami z niego skorzystać jako narzędziu walki z wrogiem na zasadach wyznaczonych przez prawo czy "umowę społeczną" lub jakiś regulamin etc. 2/ Pomimo pkt 1 jeżeli zakładać istnienie "uczuć religijnych" to mają je katolicy, prawosławni, muzułmanie, judaiści itd, a z samej definicji nie mają ich ateiści. 3/ Nie ma też czegoś takiego jak uczucia religijne ewolucjonistów tak samo jak nie ma czegoś takiego jak uczucia religijne wierzących w teorię wielkiego wybuchu czy zwolenników walki z nowotworem przy pomocy akupunktury albo zwolenników leczniczych właściwości lewatywy. 4/ Bierze się to (3) ze zmieszania zwrotu wiary religijnej z wiarą w coś, np z wiarą w słuszność jakiejś teorii naukowej (tu: teorii ewolucji) albo budzisz się po imprezie i "wierzę, że w lodówce ostały się jeszcze dwa piwa, a w paczcie trzy fajki".
  6. Za przeproszeniem "pier...cie Hipolicie". Katolicyzm nie bierze udziału w sporze naukowym na linii kreacjoniści - ewolucjoniści. W Kościele są zwolennicy obu nurtów i na przykład księża mający duże zasługi w rozwoju teorii ewolucji. Dopóki nie wchodzi to w konflikt z chrześcijańską antropologią i tym, że wszyscy ludzie pochodzą od historycznej pary ludzi to z punktu widzenia religii z teorią ewolucji (i każdą inną) wszystko jest w porządku. To taki sam spór naukowy jak np spór o istnienie planety Pluton czy charakter antymaterii. PS. http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/teoria-naukowa;3986514.html PS2. Zatwardziały kreacjonizm z uzasadnieniem religijnym jest bliższy fundamentalistycznemu protestantyzmowi jak tradycyjnemu katolicyzmowi.
  7. Zgadzam się. Taki portal. Lepiej szukać na innych stronach, w tym lokalnych, a zwłaszcza na stronach branżowych no i oczywiście bezpośrednio na stronach firm.
  8. Na polepszenie humoru i trochę rozluźnienie atmosfery: http://pl.wikipedia.org/wiki/David_Bawden Psychoterapeuta mógłby zapewne napisać na tej podstawie pracę doktorską: "Otóż on sam siebie tym "papieżem" ogłosił, bez konsultacji z biskupami, ponadto jest inny, koronny, argument. Otóż "Grzegorz XVII" miał być ostatnim prawdziwym "papieżem". Niestety, nie sprawdziła się jego wizja śmierci (Miał go przybic do krzyża któryś z Papieży z Watykanu.), ale i tak był ostatnim "papieżem"." http://www.kosciol.pl/article.php/20050820202741282
  9. Turlaj się dalej, ale to nie wiele wnosi.
  10. Strach przed bożym gniewem zawsze ok.
  11. Ja sądzę odwrotnie. Za stan wojenny i bycie rzecznikiem Rządu w czasach Polski Ludowej nie przyczepiam się, przyczepiam się za działalność wydawniczą w czasach III RP. Bluźnierca, bezwstydnik, pornograf, gorszyciel, nihilista, cynik, hedonista. W zestawieniu z tym to bronienie naturalnego państwowego aparatu przemocy jest niczym.
  12. Tosia_j zacytowała Katechizm będący oficjalną wykładnią wiary.
  13. Wierzę w Boga. A to zdanie jawi się jako nonsens. Kto to powiedział? Pan Bóg stworzył człowieka, żeby ten mu służył i go wysławiał.
  14. Asembler

    Pytanie

    A ile zażywałeś m., jak często, w jakich ilościach? Jeżeli dobrze rozumiem, to paliłeś przed studiami i różne objawy zaczęły występować znaczny czas po odstawieniu?
  15. Uważam, że na tle historii cywilizacji kult jednostki jest czymś normalnym, jak i inne rzeczy, teraz idę, ale chętnie wrócę do dyskusji jutro lub pojutrze. Monstrualne rozmiary są możliwe dzięki najnowszym zdobyczom techniki takim jak powszechna telewizja, codzienna prasa, radio. Wg mnie mieszasz kompletnie różne elementy państwowości i cywilizacji. Teraz nie mam czasu, ale zobacz, III Rzesza wyrosła w społeczeństwie na którym mocne piętno odcisnął 19 wieczny pozytywizm. Argumenty których użyć ogółem przeciwko cywilizacji, państwowości i jakiejkolwiek hierarchii. Dosyć rozmyte te tezy.
  16. @carlosbueno, To właśnie trochę podobnie. Ale piszę trochę. Bo jednak ja się w tym (choć nie w bezpośrednich połączeniach wychodzących) sprawdziłem bardzo dobrze i miałem najlepsze wyniki. Nie zmienia to faktu odczuwania wstrętu. Analizowałem postawy osób, które były biegłymi sprzedawcami, włącznie z elementami sprzedaży agresywnej. Osoby takie zasłaniały się na ogół wytłumaczeniem "inni też tak robią", "trzeba z czegoś żyć", "nie ja ustalałem reguły, firma mnie zatrudnia i sporządza programy" albo koronne: "jak nie ja, to konkurencja mu to sprzeda(lub podobny produkt, usługę), więc co za różnica" oraz "klient kupuje nie tylko produkt, ale także sposób sprzedaży, atmosferę zaufania i poczucie bezpieczeństwa, komfort, że to ja wszystko załatwiam i wychodzę z inicjatywą etc, a skoro sprzedaję, to idzie mi to dobrze, więc o co chodzi". Dla mnie to wszystko tylko kamuflaż i maskowanie się przed bolesnym stwierdzeniem: "buduję potrzeby u nieświadomego klienta, wykorzystuję element zaskoczenia, poprzez różnego rodzaju techniki wpływam na jego decyzję". Nie trzeba tutaj bezczelnie kłamać i mówić nieprawdy o produkcie, wystarczy odpowiednia konstrukcja rozmowy, przemilczenie niektórych informacji, rozłożenie akcentów, zakotwiczanie nieświadomego klienta podczas pobocznych wątków rozmowy.
  17. Na kanwie forumowego wątku o poszukiwaniu pracy przeleję kilka moich refleksji i odczuć odnośnie niektórych ofert pracy z jakimi się spotykam. Podkreślę, że nie chodzi tu tylko o jakąś tam niechęć, sceptycyzm, irytację, ale wręcz głęboki wymiotny wstręt. Dotyczy to większości ofert z branży handlowej i marketingowej. Pracowałem jako promotor jednego zestawu produktów i jako pomoc techniczna połączona ze sprzedażą w pewnym wąskim segmencie ubezpieczeń. Nie narzekałem i nie narzekam na samą pracę w tamtych miejscach w kontekście atmosfery w pracy. Nigdy nie musiałem też sprzedawać nic bezpośrednio, np poprzez wykonywanie połączeń wychodzących czy nagabywanie klientów. W rozliczeniach z realizacji założonych celów wypadałem najlepiej. Mam przekonanie o konieczności rzetelności w wykonywaniu swojej pracy, do tego doszły widocznie silne umiejętności adaptacyjne. Obecnie szukam pracy, na potrzeby dobrego wrażenia, przekonania do siebie rekruterów i inne tego typu androny używam zwrotu "szukania nowych wyzwań", a prawda jest oczywista, że jedną z głównych motywacji jest jakżeby inaczej motywacja finansowa ponieważ nie będę jadł samych mirabelek, a mam dość siedzenia na czyimś garnuszku, muszę się wyprowadzić i tak dalej i tak dalej. Większość ofert, które spotykam to oferty z handlu lub z marketingu, świata reklamy, "budowanie pozytywnego wizerunku firmy", "sprzedaż produktów i usług", "pozyskiwanie nowych klientów". Nawet jeżeli nie chodzi o domokrąstwo, nawet jeżeli nie chodzi o wyszukiwanie ogłoszeń w celu budowania bazy biura nieruchomości, nawet jeżeli nie chodzi o jakąś banalną sprzedaż ubezpieczeń, pakietów medycznych czy abonamentów, nawet jeśli chodzi o produkt jawiący się jako prestiżowy, zapowiadający ciekawą i niemonotonną pracę, potrzeba wykorzystywania różnych kanałów komunikacji z klientami, partnerami biznesowymi.... czuję wręcz wstręt. Na nic głosy "to tylko praca", "ktoś coś sprzedaje, ktoś coś kupuje, tak się kręci świat", "poprzez nasze oferty dajemy ludziom prawdziwą wolność wyboru", "poszerzamy rynek", "produkt jest dobry, klienci są zadowoleni". Czuję wstręt (wiele razy już użyłem tego słowa, ale uważam, że jest najtrafniejsze) do utrzymywania się ze skutecznego budowania u innych ludzi (klientów) potrzeby posiadania tego czy owego, sama idea reklamy jawi mi się jako wulgarna, bilbordy reklamowe atakują nas na każdym kroku zatruwając przestrzeń publiczną i rozbudzając namiętność posiadania jakiegoś przedmiotu, bez którego obylibyśmy się. W reklamie używa się różnych cwanych sztuczek, np plakaty z bielizną, gdzie proporcje ciała są ukazane wg badań ekspertów by maksymalnie uatrakcyjnić modelkę w kontekście prezentowanej bielizny. Przykłady można mnożyć. Docelowo chce robić co innego, ale muszę się douczyć we własnym zakresie, powiedzmy rok. Podkreślę, że przecież jak napisałem już dwie pracę miałem w ogólnie pojętym "handlu i marketingu". Nawet nie była to sprzedaż tak zwana agresywna. Wypisałem się, to forma wygadania również. Mam nadzieję, że ktoś przeczyta ten przydługawy tekst i napisze co sądzi.
  18. Ze stalinizmu wyrzuciłbym zachowane ostatki marksizmu, a przez to materializm i wrogość do koncepcji człowieka religijnego homo religiosus, koletywizm-antyindiwidualizm ok, antypersonalizm jednak wyciąć. No, reszta by mogła zostać, w takim państwie totalistycznym mógłbym się sprawdzić Toż to będzie nowoczesna interpretacja totalnego państwa z dzieł Platona
  19. Części twarzy w rysunku, który masz w awatarze przypominają mi żeńskie organy płciowe, nie wiem czy to zamierzona symbolika, nieświadoma, a może to tylko oznaka mojego przewrażliwienia
  20. OK Widzę powracające motywy tylko w różnych formach
  21. W świetle odnośnika, który wkleiłem nie tylko może, ale musi. No i się chyba nie zrozumieliśmy odnośnie "przeszłych zdarzeń". Nie chodzi mi o coś co było kiedyś i już dawno się rozeszło po kościach, ale np kradzież samochodu tydzień temu (już by był dawno pocięty na części), podpalenie konkurencji miesiąc temu, przemyt promem ze Skandynawii (i nie wagonu fajek, ale pół kilo ścierwa) podczas ostatniej wycieczki pomiędzy cyklicznymi spotkaniami w ramach psychoterapii. Oczywiście przykłady bardzo przejaskrawione, nie wnikam w sens opowiadania o takich rzeczach, ale mam nadzieję, że przez te dość specyficzne przykłady przekazałem o co mi chodziło.
  22. Znalazłem coś takiego: http://prawowmedycynie.blogspot.com/2012/05/psycholog-tajemnica-zawodowa-wynikajaca.html Zdaję sobie sprawę, że to tylko komentarze internetowe, a szczegółowych odpowiedzi należy szukać u samych źródeł, ale pozwolę sobie jeszcze zacytować dwa komentarze pod artykułem, w tym jeden anonimowy: "Anonimowy19 kwietnia 2013 15:08 Przedstawione informacje są bardzo ważne, ale rozumiem, że dotyczą przyznania się do popełnienia przestępstwa (faktu dokonanego)przez pacjenta. Wydaje się jednak, że sytuacja się zmienia gdy mamy do czynienia z ujawnieniem przez pacjenta informacji o własnych lub czyjś zamiarach, które mogą stanowić dla kogoś zagrożenie życia i/lub zdrowia. Wtedy z tego co wiem psychoterapeuta jest zobowiązany ujawnić te informacje. Podobnie jest gdy dowiadujemy się od pacjenta o czynach innych osób, które są przestępstwem i mogą stanowić dla kogoś zagrożenie np. przemoc w rodzinie. Proszę o komentarz jeśli to możliwe." "Agnieszka Fiutak9 maja 2013 12:24 Dziękuję za komentarz. Odpowiedź można znaleźć w książce "Udzielanie pomocy terapeutycznej. Aspekty prawne" autorstwa Agnieszki Fiutak i kolegi Jacka Dąbrowskiego. W najbliższym czasie postaram się udzielić również odpowiedzi na przedstawione zagadnienie w formie posta." + http://prawowmedycynie.blogspot.com/2013/05/tajemnica-zawodowa-psychologa.html
  23. SKOK-ów nikt nie ruszy bo to sponsorzy całej prawicy, a zwłaszcza PiSu. Amber Gold przy tym to jest nic. PiSowski Senator Bierecki i jego finansowe wyczyny to materiał na nowy film w modnej ostatnio stylistyce na styku biznesu, polityki i służb specjalnych. https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=bierecki+prawica Jeżeli PiS będzie chciał iść na wojnę cios za cios w sprawie SKOK-ów to wyszedłby z ujemnym bilansem.
×