Skocz do zawartości
Nerwica.com

Asembler

Użytkownik
  • Postów

    403
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Asembler

  1. Pewnie panie będą miały większe pole do popisu w tym temacie, wątek zahaczający o kwestie psychiki myślę. Ja mam kilka wspomnień z wizyt u fryzjera, które siedzą mi w głowie. Jednego nie mogę zapomnieć chociaż nie wydarzyło się nic spektakularnego,a było to trzy lata temu tak na oko, w każdym razie na tyle dawno że racjonalnie w ogóle nie powinienem o tym pamiętać. Osiedlowy fryzjer, gdzie czasami czasami przychodzę jak nie mam czasu gdzie indziej. Wchodzę, nie ma akurat innych klientów, dziewczyna fryzjerka wyglądająca na w moim wieku. Wyjątkowo nieatrakcyjna, widoczna silna nadwaga, ale nie wyglądała na wielką otyłość, zresztą kobiety przy kości potrafią być słodkie i seksowne, dobrze kokietować - wiem z doświadczenia, typ budowy ciała miała typowa gruszka, wszystko poszło w biodra i brzuch, tyłek obwisły, ubrana w długi biały fartuch w białe wzorki, jakieś pieski czy tam lokomotywy, może kolorowe grochy, wyglądała jak w piżamie. Była sama w salonie, wcześniej czasami widziałem ją jako pomocniczkę. Oczy podkrążone co było jeszcze uwypuklone przez jej gruszkowaty kształt buzi, mówiła nieśmiało, półgębkiem, cicho, wstydziła się mnie i wzrok ciągle miała w dół, nic nie rozmawialiśmy, ostrzygła mnie źle, nie wiem ile to trwało, ale cisza była bardzo krępująca, najpierw chciałem jakąś poprawkę, ale jak zobaczyłem jak się za to zabiera to powiedziałem, że jest dobrze i szybko uciekłem. Już tam potem nigdy nie przyszedłem. Potem co patrzałem w lustro to było mi smutno dodatkowo widząc że krzywo mnie obcięła i w ogóle byle jak. Nie mam pojęcia dlaczego tak to zniosłem, nic takiego się nie wydarzyło by specjalnie rozpamiętywać, a w życiu spotykam się z naprawdę smutnymi wydarzeniami, a nie tym, że ktoś po prostu jest smutny. Inna fryzjerka to taka gdzie chodzę bardziej regularnie, jest śmieszna, wygadana, ubiera się wyzywająco, prostolinijna, puszcza przeciągające spojrzenia, smyra sutkiem haha, podczas strzyżenia dużo masuje ucho po czym mówi jakiego ma cudownego chłopaka, taka jest w stosunku do wielu klientów z tego co widziałem w poczekalni. Najwidoczniej lubi czuć się aktrakcyjna, a sposó bycia ma bardzo kontrowersyjny. Śmieszne, byłem tam wiele razy i to napisałem tak dla porównania, nigdy żadna wizyta w tym salonie nie spowodowała bym głębiej się nad czymś zastanawiał, a tą wizytę z pierwszego akapitu mam ciągle w pamięci.
  2. Asembler

    Nasze sny

    Spałem w dzień. Śniło mi się, że byłem z ojcem na meczu hokeja na lodzie. Sam mecz mało ciekawy, ale najważniejsze, że był chaos, zamęt, już nie wiedziałem, która to liga i o co toczy się mecz, gospodarze wygrali, a i tak mieli spaść z ligi za brak licencji, już był termin następnego meczu z drużyną z Warszawy, która grała ligę niżej. Kibice się cieszyli. Jak wracaliśmy to już robiło się ciemno, tata chciał iść przez skróty przez nowo wybudowane biurowce, osiedla. Mówiłem mu, że nie, że ciemno, ale mnie nie słuchał. Nowe biurowce przeszliśmy bez problemu, potem byliśmy na jakimś osiedlu gierkowskim, bloki z lat 70, patrzymy na samochody, głównie przeciętne, wspominamy, że jeszcze 15 lat temu to tutaj najlepsze samochody stały i najbogatsza dzielnica, a teraz się wszystko pozmieniało. Przechodziliśmy przez istny labirynt złożony z bram, podjazdów, posesji, płotów, osiedli, miejska dżungla. W końcu się zgubiliśmy. Musieliśmy iść wzdłuż bloków, płotów, w końcu szliśmy przez jakiś parking, teren przedsiębiorstwa, teren strzeżony. Wystarczyło powiedzieć "przepraszam, zgubiłem się czy można otworzyć furtkę" ale jakoś głupio było. W jakimś przedsionku parę osób też chciało przejść na skróty, ale to byli mieszkańcy, którym nie chciało się chodzić wokoło, usłyszeli moją rozmowę z ojcem i poradzili podać się za kogoś tam, poprosić o otwarcie bramy jak nigdy nic, a w razie czego powiedzieć prawdę że się zgubiło, przecież to nic złego. Jakaś kobieta tak poszła i przeszła bez problemu, jak była nasza kolej ojciec zaczął się jąkać i wszystko zepsuł. Przemknąłem się do sąsiedniego budynku dalej szukając wyjścia. I tutaj zmiana scenerii. Od czasu jak przeszedłem do innego budynku był dzień, błękitne niebo, ciepło. Zamiast z ojcem byłem z rodziną od strony mamy. Dalej szukaliśmy wyjścia, była moja siostra przyrodnia i kuzynka. Było wesoło, traktowaliśmy to jako zabawę. Schowaliśmy się z damskiej toalecie szukając wyjścia przez okno, poszedłem do męskiej i je zawołałem, był wyjście przez okna, znaleźliśmy się na posesji dziwnego dużego domu jednorodzinnego. Był magiczny, pełno pokoi, w każdym coś się działo, obfitował w symbole, często działy się rzeczy irracjonalne. Podświadomie czułem, że to dom dziewczyny, o której tutaj pisałem i bardzo mi na niej zależy. Jej jednak nie było w domu. W łazience była zatkana wanna, pojawił się pewien znajomy, z którym nie utrzymuję kontaktów i nie przepadam za nim, próbował odetkać wannę, ale była strasznie zatkana. Dał mi pompkę. Pompowałem z całych sił, w końcu udało się odetkać, ale byłem bardzo zmęczony, w łazience wiele innych rzeczy nie działało. Chodziłem po komnatach, pokojach. W jednym na piętrowym łóżku leżała młodsza siostra mojej sympatii. Nie okazywała żadnych emocji, coś pytałem, ale nie odpowiadała. Pojawił się jej mały pies, który zachowywał się bardziej jak kot. Wszystko było pokręcone, nie wiedziałem co robię, gdzie do końca jestem i o co chodzi, ręce miałem zdrętwiałe od przepychania.
  3. A przykłady z tej listy są no słabe, nie mam czasu by weryfikować każdy, ale brakuje źródeł, więc sam artykuł też nosi znamiona dezinformacji. Lista też wymiesanie spraw poważnych z jakimiś wygłupami, lista przepisana jak z wypracowania, po przeczytaniu notki w takim tonie to aż odruchowo włącza się sympatia do kacapów jako antagonistów autora tekstu...no ale że to kacapia to szybko mija. Dlatego na poziomie ogólnym bez pochylania się nad każdym przypadkiem, Polska jest areną wpływów różnych państw i przecinają się tutaj różne szlaki. USA pewnie Rosji też podobnymi metodami tworzy czarny pijar, nie mówiąc już o rozgrywkach pomiędzy Grekami i Turcją, Izraelem, a Iranem itd. Zdaję sobie z tego sprawę i w sumie mi to bez znaczenia. Obserwuję stojąc z boku - W kwietniu zeszłego roku rosyjski bloger informował, że kraje zachodnie chcą zalegalizować kazirodztwo, kanibalizm i nekrofilię. Z kazirodztwem to bym nie wątpił, że takie plany mogłyby być...ale nie ważne. Rosyjski bloger -> informował -> chcą -> nekrofilia...
  4. Tylko, że w przestrzeni polskiej debaty zapomina się, że każde państwo z aspiracjami o wpływy poza swoimi granicami stosuje metody wojny informacyjnej, dezinformacje, propagandę, operacje pod fałszywą flaga, czy to USA, Izrael, Niemcy, Chiny, Turcja, Francja...
  5. Asembler

    Nasze sny

    Dzisiaj śniło mi się, że pracowałem w bunkrze / kopcu na obrzeżach miasta. Wejście było poprzez zamaskowaną szczelinę, tylko malutkie okienka. Pracowałem tam z pracownikami z poprzedniej pracy. Byli mili. Był bałagan. Nie dostałem sprzętu do pracy, nikt nie wiedział jakie obowiązki mi przydzielić, jeszcze nie miałem podpisanej umowy bo się zgubiła, nie chciałem pracować dopóki nie dostanę umowy. Nagle zjawiła się dziewczyna, na której bardzo mi zależy od długiego czasu. Powiedziała, że dostała tutaj prace, zdziwiłem się. Miała być początkującym specjalistą w dziedzinie, na której naprawdę się nie zna. Oprowadziłem ją wokół kopca i pokazałem gdzie się wchodzi. Była spięta i zestresowana. Miała dostać na początek stawkę podobną do mojej. Zdziwiłem się, ale w sumie cieszyłem się że sobie radzi, chociaż ja czułem się niedowartościowany. Ona będzie pracować, a więc postanowiłem zostać pomimo bałaganu. Pozostałych kilkunastu pracowników to byli faceci, na ogół brzydcy, typ pryszczatego nerda zaniedbanego w starych okularach i wyłysiałego od stresu przy nauce. Byli dla niej bardzo mili i ona z zainteresowaniem szła w ich stronę by coś zapytać, pogadać, chociaż jest bardzo wstydliwa. Nie wiedziałem co jest grane, ona zdawała sobie sprawę że ją obserwuje i się krępowała, bez tego była by do nich jeszcze bardziej śmiała. Chciałem się bić z nimi, byłem zazdrosny i czułem się przegrany. Firma zajmowała się tworzeniem jakiś projektów. Poza tym... dostawą żywności. Jak było już ciemno, wychodziliśmy z bunkra i dostarczaliśmy żywność klientom, gotowe obiady, kolacje. Wskakiwaliśmy na coś przypominającego mechanicznego konia zrobionego z krzeseł i szybko mknęliśmy na tym po korytarzach biurowców. Bałem się, że spadnę, ale w sumie było dużo adrenaliny. Z moją sympatią dałem sobie we śnie kompletny spokój, czułem się zupełnie przegrany. W mieście było pełno małych sklepików w suterynach. Jakaś sieć meblowa, coś jak IKEA, we śnie niby nigdy w życiu tam nie wchodziłem chociaż było ich pełno. Wydawały mi się mało ciekawe. Kiedyś raz wszedłem. Okazało się, że mimo malutkiego wejścia potem są kolejne podziemne piętra, wielkie wystawy mebli, wielkie hale, magazyny. Tylko pomiędzy każdym poziomem malutkie przejście gdzie trzeba się przeciskać. Dla wszystkich to było normalne i znali te sklepy, a ja czułem że całe życie o tym nie wiedziałem. Byłem na którymś dolnym poziomie. Trzeba było strasznie uważać. Przejście było takiej wielkości, że ledwo się mogłem przeciskać, a z drugiej strony czasami wyjeżdżały wózki widłowe i samochody osobowe, nie wiem jak się mieściły, ale jakoś dawały rade, nie było mowy bym był wstanie wtedy uciec na bok bo nie było miejsca. Wszystko takie surrealistyczne. Ogółem smutny sen, zwątpienie, niepowodzenie, źle sprawy sercowe.
  6. Asembler

    Nasze sny

    Dzisiaj śniło mi się, że pokłóciłem się z kolegami z byłem pracy. Moje mieszkanie, wieczór, ciemno, jeden z natury najspokojniejszy był na dole, reszta na górnych piętrach i w moim mieszkaniu. Z tym najspokojniejszym bardzo się pokłóciłem, nie wiem czemu ale on miał dużo agresji i bardzo się bał, między nami krzątał się jego z 6 letni syn. Ja chciałem uspokoić sytuacje, on w końcu wyciągnął pistolet i mierzył do mnie zza samochodu przed blokiem, ja się schowałem w klatce, byłem przekonany, że koledzy z góry też nagle się wściekli. Między nami krzątał się jego syn, ja chciałem uspokoić sytuacje, a on miał obsesje że to mój zakładnik i zrobię mu krzywdę. Dużo krzyków i stresu zanim zaufał mi i przestał mierzyć z broni. Następnego dnia rano w pracy byłem bohaterem, ciepło, czyste niebo, rano. Wszyscy patrzeli na mnie z podziwem włącznie z kolegą co jeszcze niedawno chciał mnie zabić. Nie wiem dlaczego tak było. Potem śniła m się stroma droga w lesie, zima, drzewa iglaste, śnieg, czarno białe kadry. Ktoś zjeżdżał na nartach, wyglądał jak skoczek narciarski, zamiast skoków jednak był slalom, potem zatrzymał się i z karabinku strzelał do celu, potem zjeżdżał dalej. Okazało się, że jest to wojskowa szkoła narciarska gdzie uczą wszystkich sportów zimowych razem by wyszkolić ludzi radzących sobie w trudnych warunkach zimowych. Zjazd zamienił się w szerszą drogę a zjeżdżający w samochód. Prowadził dziadek, była moja babcia i ja. Ciemno, czarna noc, nasze światła dawały bardzo krótki efekt. Wąsko, stromo, zakręty. Pomimo małej prędkości samochód wypada na zakręcie przez barierkę i zaczyna lecieć w przepaść, już przed wypadkiem bałem się. W śnie budzę się w dachującym samochodzie po wielu godzinach. Rano, czyste niebo, ciepło, wszyscy w krótkich spodenkach. Wychodzimy, nikomu nic się nie stało. Gdzieś się śpieszą wszyscy i każdy idzie w swoją stronę.
  7. A skąd kocnepcyja iż Bóg przemawia do umiłowanego człowieka poprzez głos w głowie? Może przemawiać poprzez myśli, okoliczności, wydarzenia.
  8. Asembler

    Nasze sny

    Przypomniały mi się dwa pozostałe sny. 1) Umarł kolega, którego słabo znam, kilka razy w szerszym gronie piłem z nim piwo, zamieniłem kilkanaście zdań, w realu miałem z nim kontakt poprzez znajomych z klasy licealnej, jedna z koleżanek w liceum podkochiwałą się w nim. Tyle, słaba znajomość, myślę że realnie przystojny, wysoki i z dużym powodzeniem. We śnie dwa obrazy się przenikały. On, uśmiechnięty, żartujący, promieniujący, żywy zabawia kilkanaście osób w tym mnie, jakiś stół drewniany, pub lub karczma, jest piwko. Drugi obraz jego nekrolog, młody chłopak, Ci sami znajomi, ja też, atmosfera wspomnień i zadumy. Nekrolog w śnie czarno biały, format A4, gdzieś przyklejony na słupie z wielką podobizną, lokalizacja koło liceum. Te dwa obrazy kontrastują ze sobą, podkochująca się koleżanka wspomina go intensywnie. Drugi sen. Ja, koledzy z liceum, jesteśmy już samodzielni, dorośli ludzie. Spotykamy się na zajęciach w szkole niby. Wyższe piętro budynku, nikt nic nie wie, mają być jakieś zajęcia, sprawdziany, ma przyjść pani nauczycielka, polski, biologia, nikt nic nie wie, ale odgórne przekonanie że trzeba być pilnym i obecnym. Nikt nie przychodzi, wszyscy się rozchodzą, wchodzą gdzieś do pomieszczeń na parterze. Ja na około 2, 3 piętrze zostaję sam, chodzę po korytarzu, nikogo nie ma, pustka, samotność, zgaszone światła, chodzę w tę i we wte po holu, za oknem szaro, pochmurnie, nie widzę sensu w tym co robię, zdaję sobie sprawę, że reszta jest gdzie indziej, mam poczucie posiadania ogromnych zaległości w nauce, przytłacza mnie to plus wszechobecna szarzyzna, wszystkie drzwi do pokojój, sal siermiężne, mosiężne, szare, wielkie, niedostępne. Krzątam się dalej, smutek.
  9. Jestem też zdziwiony, że prawo jest bezbronne wobec takich osobników, wiele, wiele razy miała nakazy stawienia się na leczenie, praktyka wygląda tak że ostatecznie dostaje decyzje o doprowadzeiu siłą przez policje .Po kilku miechach stawia się, jak może to wypisuje sama, jak nie może to ucieka z "wariatkowa" niby ją potem szukają, ale szukanei polega na danu telefonu "będiemy za kilka minut jakby co" to wie żeby się nie wychylać. Kiedyś myślałem że "doprowadzenie" będzie do skutku się ciągnąc, wszystko ginie po pewnym czasie, podejrzewam że jest na niejawnej liście płac jako źródło informacji i dlatego jej się upieka ciągle innego racjonalnego wytłumaczenia nie widzę. Ktoś pomyśli scenariusz do filmu normalnie, a może tak jest. To przez nią poznałem najgorsze z możliwych towarzystwo, poniżej to już może być tylko chyba handel organami i zorganizowana pedofilia. Tak myślę co mnie w tym fascynuje... chyba kaliber sprawy i ciągła chęc jednak pomocy komuś z rodziny.
  10. Odświeżam. Dla mnie to jest istny ewenement, dosłownie ewenement. Od założenia tematu przeze mnie minęło półtorej roku. Z tą osobą jest gorzej i tylko gorzej aż boję się pomyśleć co będzie dalej. Można powiedzieć "co się przejmujesz kimś bliskim ale jednak obcym, na którego nie masz wpływu". A jednak fascynuje mnie i być może jest to chora fascynacja. Ta osoba dalej funkcjonuje, żyje jak żyje, drobne kradzieże, żerowanie na rodzinie i nic nie wskazuje, że ma się coś poprawić, przez zrządzenie losu ma gdzie mieszkać i ma co jeść i ma się w co ubrać. Matka dała jej nowe mieszkanie i spłaciła kilkadziesiąt tysięcy długów, oczywiście błyskawicznie narosły nowe, regularnie co pewien czas pobyty w szpitalu, jakieś drobne sprawy z policją, lądowanie na oddziale z przedawkowania, przepicia. Wyniki zdrowotne przed komisją w normie, cud normalnie. Ile razy była pobita tak, że mogła się przewinąć, złamania, siniaki na pół twarzy, krwiaki, po 2 tygodniach wraca do normy, kobieta 185 m, + 100 kg, przy tym tłuszcz idzie tam gdzie trzeba w krągłości. Rozmawiam to po 15 piw dziennie, są jakieś wrzody, ale nic krytycznego, przyjmowane dawki mefedronu jakieś kosmiczne dla zwykłego śmiertelnika. Towarzystko poza mną zmieniane na coraz gorsze, kiedyś pamiętam to byli drobni dilerzy, złodziejaszki, teraz gruba recydywa po wieloletnich wyrokach. Na umowę nie pracowała od chyba 10 lat, ciągle skądś ma pieniądze, wraca późno, wstaje wcześnie. Narzeczony dno totalne, był oskarżony o molestowanie jej córki, prawa rodzicielskie już bardzo dawno temu odebrane, dla sprawiedliwości powiem że ostatecznie uniewinniony ale jednak smród się powinien ciągnąć za nim, od początku stała za swoim "ukochanym". Ma nosa do spraw sądowych, potrafi przekabacić jakiegoś świadka, starszą wdowę po zawale ze spowolnionymi ruchami, grzecznie przywitać się z sąsiadką, porozmawiać, a potem w sądzie słowo przeciwko słowu + zeznania sąsiadki i wychodzi wiecznie na swoje, papier się liczy, prawda proceduralna. Ostatnio zatruła się spirytusem podczas popijawy z wyrokowcami, którzy sięgali 20 lat po tamtej stronie, odratowana, wróciła do swojego trybu życia. Pamiętam jak miała mnie poznać ze swoją "najlepszą przyjaciółką", piękna dziewczyna rzekomo, na miejscu pojawia się zapłakana dziewczyna z ranami na szyi, po dłoniach i rękach i motoryce ruchu stwierdziłem że heroinistka. To było kiedyś, jeszcze jej ufałem ....teraz jest tyko gorzej. Ktoś może się dziwić dlaczego tak to przeżywam...otóż... pomimo takiego funkcjonowania ma się dobrze, materialnie żyje na nienajgorszym poziomie, nie zdziwie się jak dożyje późnej starości, na opamiętanie sie nie widzę szans najmniejszych.
  11. Asembler

    Witam ;)

    Witaj! :) Za mało informacji. Czy to wiąże się z jakimś traumatycznym przeżyciem w przeszłosci? Opisz dokładniej reakcje i myśli towarzyszące. Ważne też ile masz lat i co dokładnie znaczy "odkąd pamiętam"/
  12. Asembler

    Kiedyś ...

    Cokolwiek by Ruchowce obiecały to rozleciałby się od wewnętrznych ruchawek. Nie mają swojego Fuhlera, nie mają nawet swojego Tuska, Kaczyńskiego, nie mają swojego Sorosa, Balcerowicza ani nawet Biereckiego. Struktury są zwiewne jak rozegzaltowana nastolatka, kadry marne i zdziesiątkowane, strategia nie istnieje, a zaplecze finansowe na zasadzie totalnej mobilizacji i pospolitego ruszenia. Jedyne co mają to kilku posłów, których nie lubię, ale muszę przyznać, że jako parlamentarzyści robią na mnie bardzo dobre wrażenie, pracowici i kompetentni. No, ale to mało.
  13. Asembler

    Kiedyś ...

    A czy tak było naprawdę w przeszłości, ten cały kult śmierci, heroizm, pielęgnowanie cnót, wybitne poświęcenie itd? W mitach i legendach mogło być mało prawdy. Np taki rycerz mógł gwałcić, rabować, w karczmie obcinać uszy chamstwu, a za odpowiednią cenę złota powstawały potem o nim pieśni układane przez bardów.
  14. Asembler

    Windows 10

    Hej. Komputery powstały dla potrzeb kryptografii i ogółem wojskowości po drugiej wojnie światowej, potem też dla potrzeb naukowych, chodziło o szybsze analizowanie danych, komercyjne zastosowanie upowszechniło się bardzo późno. Windows 10 oceniam jako dobry system. Na pewno o wiele lepszy od 8/8.1. Windows jest stabilny. Jak ktoś chce terminala unixopodobnego to może zainstalować git bash. Jak ma się lepszy sprzęt można postawić wirtualną maszynę z linuxem. Plusem Windowsa względem Linuxa jest dobre środowisko graficzne, laptop podpięty do monitorów kablem HDMI na Windowsie zawsze mi dobrze działał, obraz był świetny, na Linuxie + środowisko graficzne Cynamon nowe monitory migały. W Linuxie podoba mi się duża konfigurowalność, menadżery pakietów, łatwiej ustawić środowisko developerskie tylko nie wiem czy dla profesjonalisty ma to jakiekolwiek znaczenie, to są często ustawienia raz konfigurowalne. Ciężko mi sobie wyobrazić np developera Ruby on Rails klepiącego na Windowsie, ale już na wirtualce czemu nie.
  15. Dziękuję :) Pisałem już z Tobą kilka lat temu jak ten czas szybko leci :) Z obecnej perspektywy żałuję, że ostatniej psychoterapii nie zakończyłem już rok wcześniej. Czuję, że straciłem bardzo dużo czasu i trochę hajsu. Nie znaczy to, że zraziłem się ogółem do psychoterapii, na dniach udzielę się w tematach jak rozpoznać złego psychoterapeutę. Moim zdaniem chciała wyciągnąć tylko hajs i długo dobrze jej szło. Smutne, czuję się wykorzystany nawet jeżeli jej certyfikaty i członkostwo w Stowarzyszeniu były prawdziwe.
  16. Asembler

    Jak żyć w PL

    Dobry wieczór, akurat tak zwany Instytut Piotra Skargi (w ogóle jaka jest definicja "INSTYTUTU? Do zastanowienia, bo nadużywa się tego słowa by zdobyć zaufanie) to dość poczciwa organizacja, tylko w formie przekazu i propagandzie często groteskowa, ale to ich problem. Odnoga amerykańskiej wolnorynkowej i konserwatywnej obyczajowo katolickiej organizacji Tradition Family and Property. Jakby ktoś chciał pogooglować.
  17. Wkurza mnie....dobry temat dla mnie teraz. Wracam z osobą z rodziny ze spaceru. Już ciemno. W oddali grupka moich znajomych sprzed kilku lat, a także znajomych tych znajomych i znajomych ich znajomych itd. Gdyby wpisać w google dane niektórych z nich to byłoby dużo wyników, pierwsze linki z kronik kryminalnych czy wspomnień ludzi, których fragmenty są w internecie. I wcale to nie jest gówniarzeria z bloków .Większość obecnie zarabia gruby hajs co najmniej jako wykwalifikowani pracownicy fizyczni w Skandynawii, a większość jako lokalni "przedsiębiorcy" plus spore zyski "na boku". Większość w przedziale wiekowym 30-45 lat. Musiała być jakaś rocznica czy inne wydarzenie, że tyle takich osób spotkało się razem na jakiejś popijawie. Z kilku metrów czuć było wódę, gdzieś szli. Chłopy większość wysportowana lub w stylu beczki 150 kg, na ogół plus 190cm. Co chwile słychać głośno "kurka wodna" tylko trochę w innej wersji, przy okazji opluli jakieś dwie obce etnicznie kobiety, zważywszy na ich stan gdyby to byli faceci to powybijaliby zęby. Jakieś ich "cipki", znowu nowe, sikały na zapleczu zamkniętego już sklepu. Pewnie od piątku popołudnia chlali, a dzisiaj wieczorem ścierwo do nosa by mieć siły jeszcze na niedziele. Wstyd mi było, nikt mnie nie poznał, osoba z rodziny pytała się czy ich znam i co to za patologia, nic nie odpowiedziałem. Swoją drogą to uwłacza nawet wizerunkowi polskiego "gangusa". Dragi, alkoholizm plus pół wyczynowo uprawiane sztuki walki / siłownia i sterydy (rozsądnie brane sterydy są ok, ale nie w takim połączeniu) i wychodzi to co wychodzi. To nie są jakieś pionki czy osiedlowy margines, ale ludzie, którzy może i czasami wbrew prawu, ale jednak swoim intelektem doszli do pewnych pieniędzy, dorobili się, mają rodziny. Przy takim trybie życia umierają w wieku około 50tki, a potem płacz "dlaczego odszedł kolejny tak młodo", "ulubieńcy bogów żyją krótko", "dlaczego?". Mijając ich wkur............ się niemiłosiernie. Niby tylko kilkadziesiąt sekund. A jednak.
  18. Asembler

    Jak żyć w PL

    Chodziło mi o sytuacje dla kawalera czy panny, razem na ogół za 2 razy tą samą kwotę co pojedynczo można żyć na wyższym poziomie. Ogółem realne dochody przeciętnych Polaków są wyższe jak te deklarowane. Część wypłaty pod stołem, mężuś przelewa coś z zagranicy, część coś ogarnia na patencie taniej kupi drożej sprzeda itd.
  19. Asembler

    Jak żyć w PL

    Na średnią wynagrodzeń nie patrzcie. Liczy się mediana i przeciętne wynagrodzenie dla danego regionu / branży / stanowiska. Ile minimum wg was przy obecnych kosztach życia powinno się zarabiać na rękę by móc już "żyć normalnie" ? Wg mnie około 4000 PLN dla kosztów życia w mieście wojewódzkim.
  20. Asembler

    Na początek...

    Dzień dobry Astowidad :)
  21. Cześć. Dawno mnie tu nie było. Czuję się dobrze. Prywatną psychoterapię przerwałem jakieś pół roku temu po jeżeli dobrze pamiętam półtorej roku regularnego chodzenia tydzień w tydzień. Główny wtedy powód: finansowy. Ale nie tylko. Także poczucie braku efektów i poczucie wypalenia się psychoterapeutki. Po przerwaniu w czerwcu znalazłem pracę w swojej branży z ponadprzeciętnym wynagrodzeniem i realnymi perspektywami rozwoju i kilkukrotnym wzrostem zarobków przy zbilansowanej pracy na etat. Mam hajs, mam pasje, jeszcze brakuje mi stałej partnerki, ale zobaczymy co wyjdzie z obecnego flirtowania. Koszmary minęły. Poczucie wielkiego zmęczenia minęło. Bóle pleców znacznie spadły. Lepiej śpię. Mało zajmuje się analizą innych ludzi, a wcześniej pochłaniało mnie to tygodniami, zresztą jak ktoś kojarzy mnie po nicku albo chce przejrzeć historie to zobaczymy jakie miałem problemy, stawiam na rozwój osobisty. Żadnych leków już nie biorę. Z minusów to obecnie za dużo różnych używek, ale nigdy nie ma nic idealnie. Bilans jest absolutnie pozytywny. Widzę dziwną korelację pomiędzy szybką zmianą mojego stanu na bardzo dobry i porzuceniem psychoterapii u mojej psychoterapeutki od półtorej roku. Oczywiście nie zachęcam nikogo do wyciągania zbyt daleko idących wniosków i rzucania swoich terapii, leczenia. Każdy przypadek jest indywidualny. U mnie to pomogło. Może z PsychoT. miałem pecha i trafiłem bardzo, bardzo źle. Bardzo dziwne. Teraz czuję się super. Pozdrawiam :)
  22. Dla Europy to nic, Austria nie ma dużego znaczenia geopolitycznego.
  23. Austriacki rząd nie potrafił nawet dyskretnie sfałszować wyborów, a teraz pozwala na grzanie afery przez wszystkie kanały przepływu informacji. To jest zastanawiające, może chcą by Zielony nie wygrał.
  24. Jest taki typ ludzi o motywacji witalnej, który dużo energii wkłada w to by posiadać (słowo klucz: posiadać, nie ważne kredyt, pożyczone, wygrane w karty - liczy się wrażenie) obiekty, które wzbudzą u innych osobników z grupy podziw, zazdrość. Taki typ jest mi zupełnie obcy. Raczej nie podążam za modą. Ostatni raz jeansy kupiłem sobie latem / jesienią poprzedniego roku, telefon mam stary, ważne by było kilka podstawowych aplikacji, z których korzystam. Mam wyrąbane w to czy modne są teraz wąsy, brody, irokezy czy co. Zawsze dla mnie: wydajność ważniejsza jak efekty zewnętrzne. W tym ujęciu nie zależy mi na wyścigu szczurów. Ostatecznie ktoś silny nie musiałby udowadniać jak jest silny i chodzić z napiętymi bicami, bogaty nie musi jeździć złotym samochodem by pokazywać że jest bogaty, mający powodzenie facet nie musi się chwalić wszystkimi znajomościami na instagramie. Dla mnie to oznaka próżniactwa. Mam motywację czuć się potrzebny, zajmować ważne stanowiska dające swobodę kreowania rzeczywistości, być trudnym do zastąpienia. Dlatego widzę się na takich stanowiskach jak wykładowca akademicki, jakiś wpływowy biskup, specjalista techniczny w swojej dziedzinie (na to jeszcze mam jakąś realną szansę), dyplomata, ekspert w różnych instytucjach związanych ze sterowaniem państwem, trener sportowy czy coś. W sumie pisząc sobie pod nosem teraz ująłem to co gdzieś głębiej we mnie tkwiło i było dla mnie nie zrozumiałe.
  25. Nie ma to być wątek defetystyczny służący rozładowaniu frustracji, ale realistyczny. Stawiam może kontrowersyjną tezę, że jak ktoś chce osiągnąć duży sukces finansowy, zawodowy, odgrywać znaczącą rolę w społeczeństwie to jak "obudzi się" po 30-ce to już jest spalony i będzie outsiderem. No dobra, jeszcze 30 kilka lat ewentualnie może nie być za późno, ale 40 to definitywna granica. Nie wierzę w sukces ludzi po 40, ludzi "znikąd". A ewentualny jeden czy drugi przykład można postawić na tym samym regale co "wygrana w amerykańskiej multiloterii", a nie rozwiązania systemowe. Sam mam "dopiero" ćwierć wieku na karku, mam bardzo duże ambicje, silne motywacje witalne, bardzo ukierunkowane cele i zainteresowania i czuję, że już sporo ścieżek sobie zamknąłem np w sporcie czy wojsku czy pokrewnych. Uważam, że jak ktoś nie potrafił się znaleźć w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu, wyrobić towarzyskich kontaktów, wkręcić w sieć powiązań, stowarzyszeń, fundacji, loży, klubów, towarzystw czy zwał jak zwał przed 40stką, a ma motywacje na politykę / władzę to nie podskoczy wyżej radnego miasta czy ewentualnie, bardzo ewentualnie posła statysty, który będzie służył jako maszynka do głosowania. A niby można założyć, że na tym polu aktywność zawodowa jeżeli zdrowie dopisze może być dajmy na to do 80 tego roku życia, a więc pozostaje niby drugie tyle ile ma się lat, 40 - niby dużo. I to wszystko mi tak kontrastuje z obrazami, które widzę. Bezrobotni "wykluczeni" na kursach przystosowania zawodowego organizowanych przez jakiś urząd są bombardowani różnymi banałami typu "jeszcze ma Pani przecież 20 lat życia zawodowego przed sobą", "nigdy nie jest za późno by zacząć kroczyć nową drogą". Albo filozofia new agowskiego uśmiechania się i beztroskiego podchodzenia do problemów, "wszystko jest w twojej głowie", "musisz inaczej spojrzeć na rzeczywistość", "wszystko tkwi w twojej głowie" (ogółem czysty postmodernizm i filozofia podmiotu), zamiast systematycznego wyciągania wniosków z dotychczasowych niepowodzeń - czasami spotykam w różnych nurtach pomocy psychologicznej. Jak to czyta ktoś starszy ode mnie, a nie odniósł dużego sukcesu to może znienawidzić to co piszę. Rozumiem. Nie rzucam tego w tonie ex cathedra, ale to po prostu tezy, z którymi się zgadzam. Rozumiem też, że pewnie z 2/3 ludzi nie będzie miało tak mocno ukierunkowanej motywacji na karierę, wysoką pozycję społeczną. Niektórzy świetnie zadowoliliby się np firmą fotograficzną, barem szybkiej obsługi, kierownikiem magazynu, własnym solarium, własnym gabinetem psychoterapeutycznym itd. Śledzę kariery niektórych moich znajomych, w wieku 25-30 lat po kilku latach doszli do satysfakcjonujących zarobków i stanowisk, niektórzy bez znajomości doszli do "magicznej" granicy 10 tys. / msc, mówię o pracy w Polsce, nie np spawacz w Norwegii wtedy przeliczanie po kursach walutowych nie ma sensu, niektórzy pełnią funkcje publiczne lub dość wysoko w organizacjach społecznych, niektórzy są technicznymi specjalistami w tym co robią, niektórzy poszli w zarządzanie (prawdziwe, a nie tylko z nazwy). A ja czuję, że zaraz mi 25 latkowi z pewnymi zaburzeniami, problemami psychicznymi to wszystko oddali się niemożliwie daleko chociaż mam uważam predyspozycje do tego, tego i tego itd, wiedzę z tego i tego itd, była weryfikowana już pozytywnie, tak zwane kompetencje miękkie też jakieś zadowalające mam. Że niby jestem młody i wszystko przede mną? Śledzę kilka karier, bez nadmiernych szczegółów: dziewczyna1, absolwentka prawa, perfekt języki obce, jakaś wąska specjalność przy międzynarodowych umowach licencyjnych czy coś takiego, dostała się do międzynarodowej korporacji prawniczej, elitarnej, tam naprawdę znajomości nie wystarczą, rozwija się cały czas. kolega1, zaczynał od szeregowego programisty za średnią krajową, w kilka lat awansował i zdobywał doświadczenie, teraz robi projekty bezpośrednio dla amerykańskich firm, oni liczą koszty w dolarach, on wynagrodzenie w złotówkach, niszowa technologia, mało stresująca praca, dużo do nauki, ale to jego pasja więc przychodzi lekko, z deadlinami nie ma problemów. Wystarczy prześledzić wiele karier ludzi ze szczebla co najmniej senior executive. Po 30stce nie ma szansy realizować takiej ścieżki kariery i mówienie "jeszcze może z 40 lat zawodowych przed tobą" nie polepszy sytuacji. No cóż skończyło się jednak trochę na moich "gorzkich żalach"...ale tak to widzę. Chętnie poznam spojrzenie na to osób mających jakieś doświadczenia doradztwem zawodowym, filozofią sukcesu wbijaną przez "trainerów i mentorów" czy psycho-coś-tam i jak skonfrontowali by to z moim wpisem. Myślicie że mam przerost ambicji?
×