
Asembler
Użytkownik-
Postów
403 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Asembler
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11
-
Naturalny produkt na uspokojenie bez utraty koncentracji
Asembler opublikował(a) temat w Medycyna niekonwencjonalna
Wszystko ostatnimi czasy idzie super. Ostatnio wygrałem konkurs na elitarne indywidualne szkolenie z mojej branży, najprawdopodobniej dostałem się do programu stażowego, który będę mógł po godzinach połączyć z pierwszym szkoleniem. Odzyskałem po długim czasie pół roku jakąś równowagę w mojej karierze, bardzo się cieszyłem, wszystko ruszyło do przodu. Wróciłem z dalekiej wizyty u K., było super i nagle nic mnie z tego nie cieszy. Właśnie mija około 27 godzin jak mi napisała że strasznie zje_łem sprawę i to koniec, nie chodzi o żadną zdradę, ale przeczytała czyjąś korespondencje gdzie i ja pisałem i wyszło bardzo, bardzo kwaśno. Wierzę że to odkręcę, ale na razie ciężko. W takim momencie że wszystko inne super, już miałem się przeprowadzać koło niej i praca i staż i z nią 10 kroków do przodu. Może się to odkręci jeszcze, wierzę, ale potrzeba czasu. Do tego czasu nie mogę zwariować. Kiedyś brałem na receptę tabletki powlekane, wsteczny wychwyt seratoniny, potem jakieś eksperymentalne "odwrotne" do tamych. Zawsze miałem nudności i małe otępienie w godzinach wieczornych. Znacie jakieś naturalne środki na uspokojenie tak bym nie tracił koncentracji, teraz potrzebuję dużo nauki i pracy? Od razu pomyślałem o walerianie. -
Dużo materiałów jest o kobiecie zależnej od męża, chłopaka, że ten ją bije, a ona i tak zawsze wraca - takie sytuacje spotykam w życiu codziennym, nie jest to norma, ale dla mnie to jest coś co można łatwiej wytłumaczyć, jeszcze ten pierwszy przykład zależność od innej kobiety, która jest silniejsza, stabilniejsza, ustatkowana - to też mi przechodzi przez rozum, ale taki przykład? Nawet pracują razem i razem chodzą na zmiany przy pracy zmianowej. Ta "moja" codziennie podwozi tamtą bo nie ma innego połączenia o wczesnej godzinie (niby racja), a po kłótniach często płacz i histeria "tamta nie chce mi często nawet zwracać za benzynę, widzisz jaka jest, no masakra, zero wdzięczności", a po pewnym czasie "już ok, nie było tematu" i tak to wraca regularnie co pewien czas. Zależność od osoby młodszej, głupszej, mniej atrakcyjnej, bardziej grubiańskiej, o którą ciągle trzeba dbać, a bo tu się upije, a tu nie ma jak wrócić, a tu coś zgubi, a tu teraz to by chciała taki film obejrzeć, a tu ...co za czarna komedia ... z łakomstwa tak łapczywie jadła zapiekankę że znowu wymiotuje...no może starczy tych przykładów, ale myślę że niektóre przekraczają granice, szkoda że jej nie podciera, ale już wyciąganie z samochodu z pijanym nieznajomym, który po pijaku zaliczył wypadek za parę minut albo bieganie po papier do sklepu czy hotdoga już było. Czytam o osobowości zależnej, często bierze się to z chęci zrzucenia odpowiedzialności za własne życie, decyzje na kogoś innego, kto w zamian za uległość przejmie ten obowiązek, tutaj jednak o niczym takim nie może być mowy.
-
Podam dwa przykłady. Jeden z przeszłości, nie utrzymuję kontaktu. A. była pracowita, zaradna, cierpiała na nerwice i anemie, cierpiała na zaburzenia odżywiania, często wymiotowała. Na pierwszy rzut oka zaradna i samodzielna. Z racji wieku nie miała jeszcze męża, wówczas nie miała nawet chłopaka. Jej przyjaciółka miała męża, mieszkanie, mówiła jej wszystko co ma robić, tamta jej słuchała i działała często na swoją niekorzyść. Wzięła nawet zupełnie niekorzystną dla siebie pożyczkę prywatną chociaż miała lepsze alternatywy i sytuacja tak bardzo jej do tego nie zmusiła. Często spała u tej przyjaciółki, chciała spędzać z nią dużo czasu, to już było bardzo dziwne, nasza wspólna znajoma powiedziała, że od kiedy poznała "tamtą" zerwała kontakt z wieloma znajomymi nawet zredukowały silną znajomość między sobą, jak sytuacja była nieciekawa to ta dziewczyna po prostu spała w dzień, spała u tej "złej" przyjaciółki, to musiało być dziwne, małżeństwo i inna dziewczyna w drugim pokoju słuchająca się swojej guru, wolała tam być jak w swoim mieszkaniu. To było dawno, nie zależy mi na niej i nie mam kontaktu, ale ukuła mi się taka analogia do czegoś innego. Obecna dziewczyna na której mi bardzo zależy od długiego czasu jest zależna od swojej trochę młodszej i jeszcze dziewczęcej przyjaciółki. Mówi mi dużo o niej. Często się kłócą bardzo mocno, a po Byłem na randce to tamta z zazdrości dzwoni, jako że pod wpływem chwili i w ogóle między nami była dobra chemia to dziewczyna nie odbierała, ale za którymś telefonem odebrała, wiedziała że jest ze mną, było na głośnomówiącym, myślałem że będzie "no cześć gidze jesteś", "co robicie" itd, było tylko niskim tonem: "Ty, pamiętaj, na 22 masz mnie zawieźć, no, tylko się nie spóźnij, no", pod wpływem chwili powiedziała mi "ale zazdrosna hihihi", ale już po przebywaniu z nią później straciła trzymanie mojej strony. Na "imprezach" tamta często upija się bardzo mocno i "moja" ją odprowadza, odwozi, opiekuje się. Niby żartuje że tamta to jest jak małe dziecko, ale to już nie jest śmieszne. Bywają teksty: "wiesz, może to głupio zabrzmi, ale ta dziewczyna wiele dla mnie znaczy", niby gówniażeria, ale ja już jestem zagubiony, nie ma mowy żebym miał tyle siły by teraz stawiać ultimatum "albo ja albo ona", przez telefon (na ogół po paru piwach) tamta potrafi zabrać "mojej" telefon i krzyczeć "ej, miało nie być rozmów, teraz jesteś ze mną, uwaga połączenie zakończone hehehe", "ej a kto dzwoni....powiedz mi!!!!!!!!", tamta "zła" jest ogółem prosta, grubiańska, dużo pije, przeklina, nie ma chłopaka, beka itd. Teraz szukałem pewnego adresu w archiwum rozmów i akurat po sąsiedzku była fraza jak "moja" pisze "wiesz, czasem mam już jej dość, czuję się jak w jakimś chorym związku, tego nie rób, nie wychodź, teraz to odłóż, wiem że to głupie", bywało że pod wpływem kłótni z tamtą była cała zapłakana, rozklejona, a za parę tygodni "to stare dzieje, jest ok, my się tak tylko kłócimy", dochodziło do tak mocnych sytuacji, że na biwaku tamta po pijaku zaczęła rozbijać szklane butelki z zazdrości, że "moja" będzie na spać na materacu przy jakiejś koleżance której tamta nie lubi, albo teksty do mnie "nie myśl sobie że twój królewicz będzie siedział na przednim siedzeniu w samochodzie, to miejsce jest dożywotnio moje hahahaha". Pierwszy przykład napisałem w poszukiwaniu analogii do drugiego, bo ta druga to aktualne i mi bardzo zależy. Patrząc z boku można powiedzieć "widocznie jej to nie przeszkadza że ma taką koleżankę, nic nie zrobisz", "z tej sytuacji wygląda że dla ciebie tutaj nie ma miejsca na razie", "to wszystko jest bardzo dziecinne, zajmij się kimś dorosłym" - to byłby bardzo smutny scenariusz. Rzeczywiście dzienne, ale staram się to wszystko rozgryźć, podałem bardzo konkretne przykłady by oddać istotę sytuacji, bywało wręcz tak, że "moja", która ma niskie poczucie własnej wartości, dużo przeszła i za wszelką cenę nie chce czuć się samotna, jest zamknięta w sobie, co by wiele tłumaczyło, płakała że nie chce pojechać z uwaga rodzicami i wujkiem na wakacje na tydzień bo tamta się obrazi i odgraża że ten tydzień chciała pojechać pod namioty, to już było tak absurdalne że brak słów, długo myślałem że jestem wręcz wkręcany, ale nie. Acha "moja" to póki co nie jest moja dziewczyna, jesteśmy w fazie "obwąchiwania się", jej zależy itd itd, świadczą o tym pewne czyny, na które nie temat, ale możliwa jest aż taka zależność? Jak to psychologicznie wytłumaczyć?
-
Dzisiaj śniło mi się, że jechałem autobusem na odcinku przy domu. Jednocześnie widziałem mecz piłkarski derbowy. Autobus jechał powoli, w korku, powoli drzwi się otwierają, powoli zamykają. Mecz był taki sam, nudny, monotonny, bez historii, skończony wynikiem 0:0. Potem śniło mi się, że byłem w teatrze, sztuka to był ojciec chrzestny lub coś podobnego. Podobało mi się, klasyczne dialogi, bogate dekoracje i kostiumy, żadnych udziwnień. Ciemno czerwone światło. Podczas dialogu gdzie jeden aktor miał robić za tło by potem szybko się przebrać w inną postać to aktor miał maskę czarno białą, ubranie w kolorze otoczenia by się wtopić i grał muzykę do sceny na małej gitarce przy tym ruszał głową w lewo i prawo do rytmu. Była to postać dalszego planu, a najbardziej zapamiętałem właśnie to
-
Śniło mi się, że byłem w klubie nocnym na striptizie znajomej dziewczyny A.. Było ciemno, była noc, budynek to była kilkupiętrowa kamienica o małej powierzchni, ale wysoka. Było pełno ludzi, duże tłoki. Ja naprawdę poznałem A. dobrych kilka lat temu i się sobie spodobaliśmy, teraz we śnie była niby bardzo popularna, w klubie były tłumy po autograf, ja stałem z boku. Potem miała występ na górnym piętrze, bardzo mi się podobała i wiedziałem że zawsze ją poznam i się dogadamy. Miała mocny makijaż. Po wszystkim się okazało ze to nie A. tylko inna dziewczyna i ja się pomyliłem. Byłem zły na siebie. Tłum gęstniał. Ochrona wpadła na "genialny" pomysł, żeby nie było tyle ludzi, część zacznie bić i wyrzucać. Wyskakiwali z drzwi na półpiętrach i bili przypadkowe idące po schodach osoby. Dalej śniło mi się, że w tym samym lokalu był koncert metalowy. Lokal niedostosowany do tego typu imprez, dziwnie się tam oglądało wydarzenie. Potem mi się śniło, że obowiązywały bardzo wysokie kary za picie piwa w miejscu publicznym. Miałem piwo schowane za kurtką. Obok mnie jakiś gościu też miał. Poszedł na peron kolejowy. Ustawił się na końcu małego tłumu czekającego na pociąg i zaczął pić. Pociągi przyjeżdżały jeden za drugim, niektóre się nie zatrzymywały, jeden był stary, szybki i bardzo krótki, pół wagonu. W takim zamieszaniu łatwo było by jakiś funkcyjny szybko wysiadł i dał bardzo wysoką karę za picie piwa. Na końcu mi się śniło, że dla kogoś był robiony teledysk z podziękowaniem. Melodia była podobna do "Merry Christmas" lub nawet identyczna, w teledysku wzięli udział znani muzycy. Pojawił się też jakiś ciężko chory znany niby muzyk, który po operacjach składał się tylko z głowy, szyi i dwóch odgałęzień, które przypominają dłonie lub stopę. Znowu ten motyw w śnie. W teledysku był ucharakteryzowany że się uśmiechał, miał mocną szminkę, mocny makijaż sceniczny, był łysy, skóra czarna i lśniła w świetle reflektorów z zaznaczeniem spływającego potu. Ujęcie było od dołu, od brody, potem że się niby przesuwa do przodu. Miało wyjść serdecznie, wyszło bardzo upiornie.
-
Ostatnio terroryzm to dość modny temat w snach. Ja np prawie w ogóle nie oglądam tv, nie czerpię informacji z tv a mimo chodem porywacze, kałachy, zakładnicy często mi się śnią mimo woli.
-
Śniło mi się, że byłem koło mojego mieszkania z ciocią (ta od fajek co mi się śni często), było też kilku letnie dziecko dla którego ona jest ciocią lub babcią a ja wujkiem. Był też mały piesek. Zostawiliśmy ich na ławeczce przy bloku i koniecznie bardzo szybko musieliśmy jechać do innego mieszkania po drugiej stronie miasta. Poszło sprawnie, w drugą stronę były straszne korki. Ulica była dwukierunkowa wielopasmowa. Ciocia prowadziła. Ściemniało się, za nami jechała policja. Wszyscy zaczęli łamać przepisy, wyjeżdżać na stłuczkę i wymuszać pierwszeństwo, zatrzymywać się nagle by naciągnąć z odszkodowania. Ciocia wymijając straciła panowanie nad samochodem, zjechaliśmy na lewy pas, inne samochody pędziły na czołowe zderzenie, były też ciężarówki, to cud że nikt nie zginął i nic się nam nie stało, samochód uszkodzony. Z trudem dotarliśmy na miejsce, dziecko było zdziwione że go zostawiliśmy, piesek miał połamane nogi. Możliwe że dlatego po opatrunki jechaliśmy, ale nie pamiętam dokładnie motywu. Zaopiekowaliśmy się pieskiem, dziecko miało pretensje i nie rozumiało że przed chwilą cudem uniknęliśmy śmierci. Przejęcie, napięcie, stres, zmęczenie.
-
Śniło mi się, że się budzę, sprawdzam która jest godzina, na telefonie inna, na komputerze inna, w rzeczywistości jeszcze inna i że wychodzę na korytarz a tam wielka łazienka basenowa i wszystko jest inne, jak się obudziłem byłem zdezorientowany. Potem mi się śniło, że do mieszkania wbiegło trzech wyrośniętych dzieciaków, jeden murzyn (ale to bez znaczenia chyba ) słabo mówili po polsku. Potem zaczęli wybiegać, ale w ostatniej chwili ich zatrzymałem, pomyślałem że złodzieje. Strasznie chaotycznie mówili, ale ja nie odpuszczałem, twierdzili że kogoś gonili, kolegę gonili, bawili się, on wszedł na górę a tutaj go nie ma, chciałem ich przeszukać to zaczęli uciekać po kątach, to były wyrośnięte tłuste, głupkowate dzieci wymiarów dorosłego człowieka. Jak już chciałem wyprowadzić to tam na wyjściu własnie łazienka za drzwiami. No i ostatnia część snu, mieszkanie zamieniało się w scenę. Motyw trochę jak z piły, nie oglądałem tego filmu oprócz kilku scen, więc raczej nie inspiracja, tylko piszę co mi to przypominało. Na górze w czymś na wzór zegara z kukułką zamiast ptaka był malutki człowiek w masce, pokój był ciemny, przed nim stawały kolejne osoby i on wymyślał im sadystyczne zadania. Jedna kobieta miała stanąć w rogu stawu pełnego igieł bo inaczej jej potomstwo straci rączki. Taki motyw pamiętam.
-
Dzisiaj mi się śniło, że z dużą grupą studentów zwiedzałem miasto, jechałem samochodem z tatą po mieście, było napięcie żeby wszędzie zdążyć. Płynęliśmy stateczkiem przez zatokę, dojazd z drugiej strony był tylko na około. Prom płynął bardzo szybko, wszyscy byli pod pokładem, ja jedyny na zewnątrz, jak widziałem widok z góry to prom płynął bardzo powoli i ze stromego spływu z góry w dół, od środka wydawało się że zasuwa szybko. Z wody wyłonił się łeb ogromnego stworzenia, wielki niedźwiedź polarny albo coś takiego. Był nieszkodliwy i zniknął, ale miał kilka metrów. Po zwiedzeniu z powrotem podróż promem z dołu do góry. Tata podwiózł mnie pod ośrodek wypoczynkowy gdzie był fryzjer, poszedłem do fryzjera, pani miała nietypowe metody strzyżenia, ale byłem pod wrażeniem, tanio, dokładnie, szybko i z ogromnym wyczuciem stylu, potrafiła odważnie skomentować że to i to jest modne, ale to wygląda jednak źle, zamiast tego proponuje to. W śnie miałem gęściejszą czarną brodę jak mam w rzeczywistości, w śnie zaczęła mi ją golić mocnymi pociągnięciami i bardzo szybko. Pod szczęką zacięła mnie, zaczęła mi lecieć krew. Tata siedział na krzesełku i był pod wrażeniem umiejętności fryzjerki, chciał się też zapisać ale tego nie zrobił i wyszedł. Nie mogłem znaleźć portfela. Zdziwiła mnie otwartość fryzjerki, że mi ufa i że doniosę pieniądze. Ściemniało się. Byłem ostatnim klientem, oprowadziła mnie po salonie pokazała ze jest magiczny. Pokazała pająka na podłodze, czarny mały kosmaty, wziąłem go na rękę i odłożyłem, potem pokazała mi jaszczurkę, coś w stylu agawy, duża, powiedziała że to jest duch, jaszczurka zrobiła się zielona, fosforyzująca i zniknęła. Przy drzwiach wyjściowych znalazłem połączenie psa i mrówkojada wielkośći bardzo dużego psa, fryzjerka powiedziała że ten duch poluje na te jaszczurki i pilnuje zakładu. Jak już znalazłem pieniądze przy tacie to wróciłem do zakładu oddać. Nikogo nie było, było ciemno, drzwi otwarte, zobaczyłem tylko tego pilnującego zwierza, trochę się bałem, ale zostawiłem pieniądz i wyszedłem. Śniło mi się że dwóch młodych mężczyzn chodziło za mną, zachowywali się jak pijani, naćpani, ciągle we mnie czymś rzucali, wytykali palcami, chodzili pod oknami, nawet przeprowadzili się naprzeciwko mnie, nie miałem pojęcia o co chodzi, jak jeden był pod moim oknem wziąłem markera rzuciłem w niego, w spowolnionym tempie widziałem jak trafi dokładnie w środek czoła bardzo mocno, przewraca się, ale wstaje i nie robi to na nim wrażenia, lot markera przypominał lot noża. Potem śniło mi się, że byłem podczas kibicowskich zasadzek. Część znajomych miała barwy wroga w jego mieście by się upodobnić, ogólnie kibolski klimat, jak uciekaliśmy zrobiło się ciemno. Znaleźliśmy jakiś stary budynek, coś pomiędzy kamienicą a budynkiem przemysłowym. Było ciemno, wybite szyby, w środku narkomani i bezdomni chyba. Ale budynek intrygował nas, jakieś małe kłótnie z bywalcami tego budynku. Znaleźliśmy nowiutenką windę co było bardzo dziwne i dużo elektryki w tym opuszczonym domu. Chodziliśmy w półmroku bo wielkich piwnicach. W piwnicy znalazłem dziurę w podłodze przy windzie, przez dziurę było widać pod ziemią wielką halę produkcyjną i robotników przy pracy. Była to produkcja amfetaminy na wielką skalę i dziupla rozbierania samochodów. Uciekliśmy bardzo szybko, gdyby właściciele nas odkryli to by zastrzelili. Z rodziną płynęliśmy motorówkami do brzegu morza. Bardzo szybko, była noc, ciemno. Woda czarna, trzęsło, byłem bardzo senny. Jak dopłynęliśmy to siłą rozpędu daleko na plaże. Na miejscu był ksiądz który udzielił błogosławieństwa, ale większość miała go gdzieś, robił też dokumentacje kto przyjechał ile osób. Wysiadamy. Mój kuzyn z jakąś dziewczyną wysiadają i biegną do przodu, zrobiło się jasno. Przed nami budynki betonowe, coś jak korytarze, bunkier, łuki, bramy. Dalej las. Słychać głos kuzyna ale tu jest fajnie i że biegnie dalej. Jak małe dziecko krzyczy z zachwytu jaki wielki pająk i jaki fajny że go znalazł, nie rozumiem tej radości. Nagle z domu przy lesie słychać wściekły głos że to znowu jakieś wycieczki i że zrobi z tym porządek, nie wolno tak zakłócać porządku. Uciekamy. Ja byłem bliżej od kuzyna znacznie, jego nie widziałem więc miałem krótszą drogę do ucieczki, w śnie jednak biegłem bardzo powoli, nie mogłem szybciej, postanowiłem biec tyłem bo tak zmęczone miałem mięśnie. Też nie pomagało, dostałem zadyszki. Koniec snu. === Niesamowite że poprzed trening jestem wstanie spamiętać tyle szczegółów.
-
Śniło mi się, że jechałem z tatą na kibicowski wyjazd pociągiem. Kilkaset ludzi. Bilety kupione. Podjeżdża pociąg, wszyscy się ładują do środka, ojciec na peronie wyciąga papierosa i zapala. Ja się pytam czemu nie wsiadamy, a on na to, spokojnie, jeszcze dużo czasu, zanim wszystko ruszy... . Drzwi zamykają się, pociąg odjeżdża. Ojciec udaje opanowanego. "Ech, zdarza się, zawsze dużo osób jest co tak się zdarzy, pociąg powinien zaczekać na innych", rozglądam się, wokoło pustka, nikogo nie ma, wszyscy wsiedli. Czułem złość, gniew, pretensje, rozczarowanie. Słoneczny wieczór / popołudnie. Idę chodnikiem, obok zasłonięty płot przy ogródku mieszkalnym. Siedzi kilka osób. Jedna wyciąga nóż i zaczyna ciąć dziurę we własnym płocie. Nie widzę ich, ale słyszę i przeczuwam co się dzieje. Biegnę szybko dalej by nie paść w dziwny sposób jej ofiarą. Dobiegam dalej. Babcia robi zakupy w osiedlowym sklepiku, a ja czekam przed sklepem na nią, jeszcze się oglądam co z tym nożownikiem zza płotu, ale spokój. Obok mnie jest kilka psów, które czekają na swoich właścicieli. Wyróżnia się jeden duży owczarek niemiecki długowłosy, który ze mną rozmawia. Chodnik zamienia się w półotwarty pokój z kanapą. Psy zaczynają się ze mną bawić, ale podgryzają, droczą się bardzo intensywnie. Rzucam im piłeczkę by przynosiły, jak jestem zmęczony to mnie mocniej dźgają bym się bawił. Rzucam mechanicznie i klepię owczarka by biegał, a nie mnie tyko podszczypywał. Ten mnie podgryza i mówi, że on mechanicznie to nie chce się bawić, podchodzi, wbija mi pineskę w plecy i mówi to też jest mechanicznie i co? Potem mam ugryziony palec u ręki, chyba kciuk, jest dużo świeżej gęstej ciemnoczerwonej krwi, obracam się i widzę, że na plecach mam pełno krwi od tego podgryzania, od pineski. Nie spodziewałem się że aż tyle, jestem w szoku, ale nie tracę przytomności, ranki na całych plecach i krew. Potem śniło mi się, że idę do fryzjera, jestem w galerii handlowej, wybieram najbardziej prestiżowego, pytam się na kiedy byłby termin, on sprawdza i mówi że październik / listopad. Rozumiem, że trzeba czekać, ale pół roku to dla mnie kpina i kilka set zł koszt. Dziękuję wychodząc, wychodząc muszę przeciskać się nad ladą na czworakach bo wlazłem w jakiś kąt. Ostatni sen, w telewizji były zamieszki z kibicami. Pokazywali jak armatka wodna pryska ludzi idących dużym mostem. Nagle część zamieszek przeniosła się do naszego mieszkania. Babcia stała na dachu polewaczki, chciałem jej pomóc zejść, jakiś policjant podszedł chwycił ją za nogę i zrzucił. Schorowanemu dziadkowi założył kajdanki od tyłu, dziadkowi leciała krew z nosa. Po wszystkim razem z tym policjantem kombinowaliśmy co jak zeznać i spisać by on nie odpowiadał że był tak brutalny wobec babci dziadka i innych, a ja i oni za atak na funkcjonariusza jak nie mogłem pozwolić by tak ich traktował. Ciężko było dojść do porozumienia, on chciał za nic nie odpowiadać w zamian za łagodniejsze potraktowanie tych co go szturchali, ja chciałem by wszyscy byli czyści, a on odpowiadał tylko za niewielkie przekroczenie.
-
Moim zdaniem dziki oznaczają innych ludzi z Twojego otoczenia, ucieczka oznacza jakiś element konfrontacji z nimi, a las to głębokie przemyślenia i roztrząsanie jakiś spraw w rzeczywistości. === Dzisiaj śniło mi się, że jechałem tramwajem, starym, rozklekotanym, powolnym. Wokół była mgła, zmierzch, ciemno. W tramwaju spotkałem koleżankę, za wszelką cenę chciałem z nią porozmawiać. Przesiadałem się obok by mnie zauważyła, nie skutkowało, w końcu zagadałem wprost, w śnie czułem się samotny i poszukiwałem kontaktu.
-
Hej witaj positivejus, jakiż pozytywny nick na starcie :) Byłaś kiedykolwiek u psychologa lub psychiatry czy nerwicę wmówiłaś sobie sama? Nic nie napisałaś o objawach .... . Pozdrawiam.
-
Czy jestem socjopatą/psychopatą?
Asembler odpowiedział(a) na Kubuś Puchatek temat w Zaburzenia osobowości
Ja myślę, że na podstawie tego co napisałeś, jesteś normalny, tylko z dużą dawką wkurwu na świat. Przypominasz mi mnie samego kilka lat temu, może jak przejrzysz moje posty w kolejności czasowej dojrzysz gościa podobnego do siebie. Nie bardzo rozumiem gdzie tkwi głowny proglem, jakiś zadyzm, ok, ludzie to skurwysyny i lubują się w okrucieństwie, przecież nie wdrażasz tego w życie, to tylko mokre sny spowodowane brakiem wyładowania się. Zakładam, że skoro poświęciłeś swój czas, znalazłeś to forum, jako awatar umieściłeś totenkopfa, opisałeś swój problem to jest to głos wołającego na pustyni, spójrzcie na mnie, jestem goły i bezdomny, napiszcie co o mnie myślicie. Zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń. Tyko dalej nie rozumiem gdzie tkwi głębia problemu. Czujesz się lepszy od innych, to jest wyraz ludzkiej pychy i próżności. W moim mniemaniu dość powszechne. Pomyśl o przyszłości, o tym co po maturze tyle powino wystarczyć uważam. -
Odświeżam temat. Ja boję się pająków, właściwie w ścisłym znaczeniu nie boję się że zrobią mi krzywdę, ale obrzydzają mnie, odrzucają, powodują paraliż. Pamiętam, że jak byłem mały, miałem z 4 lata i chodziłem z tatą i dziadkiem na grzyby to pająków bałem się tylko trochę, jak np chodziły po grzybach będących w koszyku koło mnie w samochodzie. Był to mały strach. Potem się znacznie nasilił. Niedawno postanowiłem wyjść na przeciw mojej fobii. Zainteresowałem się pająkami i ogólnie pajęczakami. Na przełamanie planuję nawet w przyszłości kupić sobie średniej wielkości ptasznika, na początek o niskiej toksyczności i łagodnym usposobieniu. Na razie mnie ta myśl przeraża, ale staram się. Drążyłem temat. Niecały rok temu byłem w domu wakacyjnym u kolegi. Totalne pustkowie w lesie, dom drewniany, położony blisko jeziora, ciężko znaleźć dojazd na gpsie, minimalny sygnał gsm, o internecie można pomarzyć. Takie klimaty. Drewno, wilgotno, brak typowej dla używanych współcześnie mieszkań chemii, rzadko nocuje tam człowiek. Jest tam pełno pająków i to z tych największych jakie można w Polsce znaleźć (chociaż to i tak małe w porównaniu do reszty świata). Na ścianach dużo sporych czarnych skakunów. Jak jest sieć to chociaż wiadomo gdzie unikać przebywać, skakuny w Polsce są dla mnie chyba najgorsze. Impreza w tym miejscu to był dla mnie na początku horror, na trzeźwo na pewno bym tam nie zasnął, nawet samo przebywanie powodowało dreszcze. Kolega jest na granicy Aspergera, od małego zbierał pająki, bawił się nimi, organizował walki pająków, dalej to robił, zwłaszcza jak trochę popił. Opowiadał też o pająkach egzotycznych jakimi się bawił to był pierwszy impuls, że bardziej zainteresowałem się światem pająków i pojawiła się myśl by pokonać swój lęk. Męczyłem temat, męczyłem, postanowiłem się przyjrzeć co tak naprawdę budzi we mnie największa odrazę. Dlaczego kuzyni pająków skorpiony nie budzą mojej odrazy? Dlaczego nie budzą mojej odrazy raki, kraby, osy, mrówki, pluskwy, ślimaki. I odkryłem. Chodzi o pewien sposób przemieszczana się i badania przedmiotów. Ptaszniki, tarantule, krzyżaki nie budzą mojej odrazy, przynajmniej nie tak dużą, ewentualnie ich kosmatość sprawia że rosną w oczach. Teraz mogę nawet powiedzieć, że klasyczne ptaszniki wydają mi się wręcz dostojne. Racjonalny chód, pewna chociaż może powierzchowna przewidywalność. Paraliżuje mnie zachowanie pająków na ogół gładkich, o wystającym i wyraźnie oddzielonym odwłoku, o długich krótkich nogach, którymi szybko przebierają w dziwny sposób, obracają się, ze sposobu przemieszczania są nerwowe. Doszedłem dokładnie do istoty tego co powoduje u mnie lęk. Czuję że w walce z lękiem przed pająkami zrobiłem samemu ogromny krok. Oto przykłady tego co budzi we mnie największą odrazę: czarna wdowa i jej robotowy sposób atakowania, poruszania się, dla mnie chaotyczny i nieprzewidywalny https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f1/Latrodectus_mactans.jpg https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/bf/Blackwidowwasps.jpg Karakurt, kuzyn czarnej wdowy https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ee/Latrodectus_tredecimguttatus_male.jpg https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7a/Latrodectus_tredecimguttatus_female.jpg Uderzająca jakaś taka smukłość, gotyckość, chimeryczność Taki sposób drżenia, jakby trzęsienia się, szybkiego przebierania odnóżami, nie wiadomo co jest w środku od spodu odwłoku, to mnie najbardziej przyprawia o dreszcze https://www.youtube.com/watch?v=Az18YdmvvjQ Dla kontrastu kilka materiałów pająków, które uważam za dostojne i ładne: http://s2.flog.pl/media/foto/5443893_skakun.jpg https://m.ocdn.eu/_m/d95eadbec0ed8d9026d6b8e304cebe17,62,37.jpg http://i938.photobucket.com/albums/ad230/djshupe/Brachypelma%20smithi/DSCN9968.jpg Nie wiem czy kupno dużego pająka nie będzie zbyt dużym szokiem, może na początek przejdę się na giełdę pająków i porozmawiam z hodowcami, podotykam jakiś małotoksyczny gatunek. Może mój wpis pomoże komuś kto też cierpi na arachnofobie w odkryciu tego gdzie tkwi istota lęku. PS. I nie prawda, że pająki w Polsce nie są niebezpieczne dla zdrowia dla nieuczulonych osób. Oczywiście znakomita większość pająków nie jest niebezpieczna, ale ale ... wraz z tym, że Polska coraz częściej jest krajem tranzytowym ze wschodu na zachód i z południa na północ może trafić się zagubiony egzotyczny gatunek, klimat sukcesywnie ociepla się i mapa pająków powoli przesuwa się na północ, terrarystyka rozwija się i rośnie prawdopodobieństwo, że trafimy na jakiegoś uciekiniera, rośnie liczba rzeczy importowanych z krajów gdzie są groźne pająki, w Chorwacji, Albanii, Turcji, Korsyce południowej Hiszpanii naturalnie występują niektóre pająki, o których pomyślelibyście że to tylko gdzieś na równiku nie tutaj panie, a jednak są bliżej jakby się wydawało, wraz z falą Ukrów w Polsce doszły też pająki znane ze stepów wschodniej Ukrainy. I co najlepsze, wcale mnie to nie przeraża, że są toksyczne, większe prawdopodobieństwo, że zrobią mi krzywdę osy, szerszenie, kleszcze, tutaj chodzi o jakiś "wstręt".
-
Jak myślicie, jakie to zaburzenie?
Asembler odpowiedział(a) na Asembler temat w Pozostałe zaburzenia
Ostatnio ta osoba tak popiła i poćpała, że trafiła do szpitala na 8 dni, drgawki, majaczenia, piana na pysku. Rozmawiałem z nią chwilę przed tym (nie piłem z nią). Po wyjściu znowu tankowanie do dna następnego dnia. Standard u niej ukraść, za to się napić, naćpać potem wymiotowanie krwią, szpital, mały odpoczynek i znowu to samo. Miała badania na alkoholizm przed komisją, niby wszystko w porządku, gadka z psychologiem na pewno wszystko zmyślała, ale fizycznych objawów podobno nie ma żadnych jak przykurcze, drgawki, zaburzenia równowagi. O wrzodach nie mówiła na pewno. Kolejne postępowanie eksmisyjne w toku, ale przecież nie pierwsze, będzie rozwlekać sprawę na miesiące lub dwa lata, w przypływie gotówki przekupi kogo trzeba, po piwo wysyła kogoś bo nie chce wychodzić niepotrzebnie na dwór, spanie przy zamkniętym oknie i zasłoniętym nawet w dzień, pali w środku i nie wietrzy, potem jest komora gazowa kilka dni, a okien nie otworzy by nikt nie wiedział że jest w środku, w końcu diler u którego ma długi albo ktoś kto został okradziony i będzie się chciał zemścić albo policja lub poczta z wezwaniem w sprawie. Tyle lat na patencie, bez pracy, same nałogi, dawki które by zwykłego człowieka zabiły, ciągle szpitale, widziałem obicia po których wyglądała tak, że podobne widoki widziałem tylko przy sekcjach zwłok, dwa tygodnie i jest zdrowa, osoba bardzo grubej kości, twardej skórze. Jakoś się bardzo dziwie nie ma możliwości, że wjedzie policja, zrobią areszt, przymusowe leczenie albo chociaż eksmisja. Jak była poszukiwana to wcześniej telefon, będziemy o tej i o tej godzinie tak więc nie ma jej prawda? Zresztą i tak potem umorzenie. Przyglądam się temu wszystkiemu już tak jak naukowiec szczurom w klatce, pokłady empatii w tym wypadku zostały dawno wyczerpane, ale jak widać sprawa intryguje mnie niemiłosiernie. -
Dzisiaj śniło mi się, że byłem na pół w świecie rzeczywistym pół w grze komputerowej w klimacie strzelanka, przetrwanie, Fallout, pożoga, palący się świat, opuszczone budynki, ciemno. Ja byłem jeden, miałem dwóch przeciwników. Goniliśmy się w jakimś budynku, w końcu mnie zaszli. Jeden od strony drzwi, drugi wyszedł na zewnątrz i stał na powietrzu pod oknem. Była broń gdzieś w użyciu, byłem osaczony. Potem śniło mi się, że to samo, ale zamiast tamtego świata było moje mieszkanie a zamiast przeciwników babcia, klimat ten sam. Krzyczała na mnie i mnie goniła, schowałem się za drzwiami, miałem w ręku śrubokręt albo coś podobnego, chciałem ją tym zaatakować znienacka, ale się opamiętałem. Nie wiedziałem do końca czy to jest tamta gra czy rzeczywistość i co mam robić. Teraz najdziwniejsza część snu, byłem niby w przedszkolu w kamienicy na poddaszu. Panie prowadziły zajęcia w sali. Jedna kazała mi wyjść na zewnątrz porozmawiać. Była niby psychologiem, psychoterapeutą. Była atrakcyjną blondynką w okularach o pełnych kształtach ubraną w skąpym stryju biorowym. Siedziała na krzesełku naprzeciwko mnie. Była jednak irytująco głupia, starała się wyjść na profesjonalistkę, mówiła przesadnie elegancko "ą", "ę" przeciągając, ale dobór słów i to że nic nie rozumiała co się mówiło do niej odkrywały jej głupotę. Była strasznie naiwna. Chciała żebym coś jej wyjaśnił, ja wyjaśniałem, a ona nic nie rozumiała. Znajdowaliśmy się na połpiętrze na klatce schodowej pomiędzy schodami. Beton. Miejsce na szybko zaadaptowane niby jako poczekalnia pomieszczenie, dwa meble na krzyż, totalna prowizorka. Nie chciałem z nią dłużej rozmawiać i kombinowałem jak pójść znowu na górę do "przedszkola", ale ona była jednocześnie przedszkolanką i nie pozwoliła mi na ucieczkę od niej.
-
Jakoś nie widzę na swoim koncie tych tysięcy rubli Ostatnio zauważyłem największa niechęć do Rosji nie u naszej prawicy bo to normalka ale właśnie u antyfaszystów, demokratów, lewicowców. Głównym zarzutem wobec Trumpa była jego rzekoma proputinowskość co jak się okazało zwykłym fakem. Powiedzmy szczrze wszyscy sa manipulowani nawet ci walczący o wolność Najlepsze, że rzekomą wręcz agenturalną rusofilią Donalda Trumpa straszyli ludzie po moskiewskich kursach pokroju Kwaśniewskiego, Cimoszewicza czy Borowskiego.
-
Podpisane! .... *żartowałem
-
https://www.urlaubsguru.de/wp-content/uploads/2015/03/Gullfoss.jpg
-
Tutaj nie chodzi o to, że akurat była nie atrakcyjna, wyglądała na osobę cierpiącą na bardzo silną depresje, inna sprawa że ktoś ją trzymał w zakładzie. Fryzjer był z najniższej półki, taka babcia od PRLu prowadzi zawsze strzyże tak samo, nie zna się na nowych trendach, widziałem dużo włosów suchych i siwych u młodej. Może np ma nowotwór czy cokolwiek innego, aż tak nie chcę się rozwodzić, ale jednak dziwnie mocno mi zapadło to w pamięć, już tam nigdy nie szedłem, a wcześniej tylko jak ma szybko musiałem.
-
Dzisiaj mi się śniło bardzo dużo, ale niestety większość zapomniałem. Co pamiętam. Ciepło, zielone wzgórza, bezchmurne błękitne niebo, słońce. Obracałem się w środowisku naukowym, policyjnym i terapeutycznym. Byłem ekspertem. Oni nie potrafili wczuć się w umysł i emocje psychopatów przestępców, a mi szło to dobrze i całe gremium uczyłem odpowiedniego podejścia by przełożyło się to na sukcesy w rozwiązywaniu spraw. Potem rozmawiałem z jakimś bardzo żarliwym naukowcem, który całe życie poświęcił wpływaniu na ludzi, skłanianiu do zgodnych z prawdą wyjaśnień podczas śledztw itd. Miał jakieś swoje metody perswazji, wykorzystywał je również w zdobywaniu, wykradaniu informacji z internetu, jednym słowem prawdziwy specjalista śledczy z dochodzeniówki. Zapytałem czy by osiągnąć sukces za każdym razem stara się przejmować pełną kontrole nad obiektem/przesłuchiwanym, on powiedział, że to niemożliwe i niekonieczne, że to nie tak, wystarczy uchwycić jakieś jedno newralgiczne miejsce, a pełna kontrola to absurd i coś tam wyliczał, że to niemożliwe nawet w teorii. Zademonstrował mi swoje techniki. Dyskutowaliśmy tak na zielonym wzgórzu, piękna pogoda, on wpadał w końcu w obłęd, twierdził że nawet Boga potrafi zmanipulować i kontrolować i zaczął to udowadniać. Wtedy na błękitnym niebie ukazały się obłoki chmur, które uformowały się w dużą rozgwiazdę. Krzyczał do nich, zaklinał, ale nie był wstanie nic zrobić.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 11