Skocz do zawartości
Nerwica.com

laven

Użytkownik
  • Postów

    219
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez laven

  1. Mi się zdarzyło, kiedyś parę razy pociąć. Do dziś mam brzydką bliznę. :/ Na szczęście mało widoczną. Ten ból fizyczny jakby tłumił psychiczny. Choć nie uszkadzam swojego ciała, wyżywam się w inny sposób. W szczególności gdy gorzej się poczuję lub zdenerwuję, ciągnę się mocno za włosy, ściskam pięści wbijając w skórę paznokcie. Zdarza mi się uderzyć siebie w twarz, walnąć w coś głową. Nie wiem czemu to robię. Nie wiem czy traktować to jako postęp, czy jako pogorszenie. Bo kiedyś kompletnie nie potrafiłam wyładować złości. Nie miałam siły by cokolwiek zrobić. A teraz wyżywam się na sobie. Nie wiem. Może z bólu, może z rozpaczy. W szczególności teraz, po lekach. Po nich zrobiłam się trochę aktywniejsza i bardziej nerwowa. Chociaż jakieś oznaki życia...
  2. Moja wychowawczyni wszystko wie co się ze mną dzieje. Rodzice z nią rozmawiali. Miałam całoroczne zwolnienie od lekarza na wszelki wypadek. Ale jednak chcę skończyć klasę. Bo dużo mi nie brakuje. Nie wiem jak reszta nauczycieli. Czy wychowawczyni im mówiła czy nie. Na pewno wszyscy wiedzą, że byłam chora. Tak też tłumaczę się klasie. Nie mówię tylko, że to problemy psychiczne. Chyba nigdy bym się na to nie zdobyła. O dziwo znalazłam niejakie oparcie u pielęgniarki. Całkiem miła kobieta. Jak się gorzej poczuję mogę u niej posiedzieć. Tak więc szkoła nie wydaje mi się czymś aż tak strasznym i okrutnym. Właśnie przez to, że te dwie panie wiedzą co mi jest i przede wszystkim to rozumieją. Jestem im za to strasznie wdzięczna. Myślę, że wychowawca powinien wiedzieć co się z nami dzieje. Choć to też zależy, jaką jest osobą. Jednak, mimo tego, że nauczyciele są tak przychylni, jakoś mi ciężko zebrać się do szkoły. Przez cały tydzień nie byłam. A jeszcze muszę zaliczyć parę rzeczy. Nie wiem czy pójdę w poniedziałek. Tak mi z tym ciężko... little_Nadia Jak wyglądała ta rozmowa? Rozumiem, że niezbyt miło przebiegała. Ale jak tylko będziesz się leczyć, daj jakieś zaświadczenie czy coś. Przynajmniej wychowawca będzie wiedział, że jesteś chora. Najlepiej zamieszać w to rodziców. Ale z nimi różnie bywa.
  3. Prawda. To strasznie przykre jak ludzie odsuwają się od nas. Bo nie potrafimy się cieszyć, bo nie chcemy żartować, bo nie możemy żyć jak oni. Przez chorobę straciłam, nie nazwałabym ją przyjaciółką, ale bliską koleżankę. Reszta też nie chce się już do mnie odzywać. Unikają nas jak ognia. Może dlatego, że nie rozumieją co tak naprawdę się z nami dzieje? Jest mi żal, że ludzie tak ignorują cierpienia innych. Ale jest jeszcze jakiś odsetek, tych którzy nie będą potrafili przejść obojętnie. Myślę, że tu jest takie miejsce. Smutasku zrobiłaś bardzo duży krok decydując się na pójście do psychologa. Ba, nawet masz umówione spotkanie. Pomyśl sobie, że teraz może być już tylko lepiej. Będzie ciężko i trudno, ale stopniowo może się polepszać. Jeśli pomoc psychologa nie wystarczy, lekarz również znajdzie jakieś rozwiązanie. Od teraz może być lepiej. Staraj się nie martwić postawą innych. Wiem, że bardzo ciężko się z tym pogodzić. Samej mi także jest trudno. Ale próbuję jakoś to akceptować. Przecież oni są zdrowi. Nie wiedzą czym jest depresja, nawet nie potrafią sobie jej wyobrazić. Jedyne na czym mogą się oprzeć to ich tzw. "dołki". W ten sposób niestety traktują depresję. Wytrzymaj jeszcze trochę. Mam nadzieję, że się Tobie uda. Pisz dużo. Im więcej tu piszesz, tym więcej napięcia znajduje ujście. Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam serdecznie.
  4. Clonazepam i Lorafen to benzodiazepiny. A z nimi są zawsze jakieś rewelacje. Nie brałam żadnych uspakajających leków, ale wydaje mi się, że odstawianie Efectinu powinno być "przyjemniejsze". Antydepresanty nie uzależniają. Pojawia się po nich jedynie objawy odstawienne, które nie są przyjemne, ale mijają po pewnym czasie. Nie jest aż tak źle. Choć ja ciężko to przechodziła. Ale główne objawy to przede wszystkim zawroty głowy, dziwne odczucia, każdy impuls nerwowy jest dziwnie odczuwany, wrażenie poplątania, osłabienie. Efectin może podwyższać ciśnienie krwi. Ale żeby obniżał? Pierwszy raz słyszę. Nie wiem... Sama mam trochę niskie ciśnienie i z Efectinem nie mam żadnych problemów. Ale dałabym jeszcze jedną radę. Zamiast chodzić do lekarza rodzinnego poleciłabym psychiatrę. On się lepiej zna na tych lekach i zaburzeniach tego rodzaju. Myślę, że lepiej by poprowadził terapię. Ja bym nie odważyła się leczyć u mojej lekarki. Tak na marginesie dodam, że kiedy u niej byłam, zanim poszłam do psychiatry. Przebadała mnie, nie miała kompletnie pojęcia co może mi być. Wysłała mnie do wszystkich lekarzy (poza psychiatrą). W dodatku twierdziła, że mam objawy jak w czasie menopauzy. Pomijam fakt, że do tego wieku to jeszcze bardzo daleko. Dlatego wolę leczyć się u specjalisty. On przynajmniej wie co jest grane.
  5. Moja matka na siłę próbowała się przekonywać, że nic mi nie jest. Nie mogła tego przyjąć do wiadomości. Nawet gdy wg. lekarza byłam w tragicznym stanie, ona uważała, że nie jest źle. Ale oboje rodziców już tyle razy rozmawiali z psychologiem moim lekarzem, że w końcu jako tako to przyjęli. Gorzej jest z babcią. Ona cały czas narzeka na mnie, że jestem okropnym leniem i żadne leki nie są mi wcale potrzebne. Jakbym chciała i bym wzięła się w garść to mogłabym normalnie funkcjonować. Wciąż wyrzuca mi, że inne "dzieci" chodzą do szkoły i jakoś nie mają problemów. Z początku strasznie to gadanie mnie przytłaczało. Ale z czasem babcia się trochę uspokoiła, ja nauczyłam się ją ignorować. Więc najlepiej jak pójdziesz z mamą do lekarza. Do nich nie dociera, że ich dziecko może być chore psychicznie. Bronią się przed tym. Tymbardziej jeśli pomyślą sobie, że to może być ich wina. Może lekarz by najlepiej jej wszystko wytłumaczył. Może próba rozmowy "od innej strony" też by coś dała?
  6. 3 tygodnie to za mało aby ustalić czy lek działa czy nie. Czasem trzeba zwiększyć dawkę lub zmienić na inny. W niektórych przypadkach nie ma innego wyjścia. Chodziłam kiedyś na psychoterapię ale praktycznie nic mi nie dała. Jednak jeśli czujesz, że psycholog jest tym czego potrzebujesz, to odrazu do niego leć. Jeżeli wiesz, w czym tkwi problem i dasz radę go jakoś rozwiązać to psychoterapia jest wręcz koniecznością. Ale leków sam nie odstawiaj. Pierwsze jakieś efekty widać dopiero po miesiącu. Jeśli nie czujesz potrzeby ich brania, powiedz lekarzowi. Zapisze mniejsze dawki. Powie Ci jak dokładnie to odstawiać, żeby odczuć jak najmniej niemiłych odczuć.
  7. Ja też nie wiem co mam z tym zrobić. Już chodziłam jakoś do szkoły. Wróciłam po świętach i opuściłam może kilka dni. Ale teraz od tygodnia znowu nie chodzę. Nie wiem. Jakoś nie mam motywacji. Wcześniej pchało mnie to, że muszę rok zaliczyć, aby nie powtarzać, rodziców nie zawieść, nauczycieli... Teraz czuję się tak jak zawsze. Może dlatego, że już wiem, że zaliczę? Bo nie widzę sensu by tam teraz wracać. Boję się, że znowu będę cierpieć i odczuwać ten koszmarny ból. Ale co z tego jeśli w domu też się fatalnie czuję? Leki biorę 2,5 miesiąca, a efekty są marne. Za pierwszym razem w miarę dobrze podziałały. A teraz słabo... Mimo tego, że biorę 2x większą dawkę i jeszcze jeden lek.. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek powrócę do normalnego stanu.. Ciężko mi się ubrać i wyjść z pokoju.. Nie mam na to siły.
  8. Dość o chorobach, teraz o naszych "zbawicielach". Najpierw trafiłam do jakiegoś psychologa. Pierwszy lepszy. Poza tym, że była zdziwiona, że antydepresanty bierze się tak długo i terapia de facto za dużo mi nie dała, nie mogę powiedzieć, że to zła kobieta była. Nadrabiała wszystko zaangażowaniem, uprzejmością. Była bardzo miła. Jeszcze młoda więc zdąży się dokształcić, nabrać doświadczenia. Nawet zadzwoniła parę razy do mnie dość długi czas po terapii. Na początku wynalazła mi lekarzy. Więc do nich przejdę. Pierwsza kobieta była... wstrętna. Sprawiała wrażenie jakby mi łaskę robiła. Upierała się, że sobie coś wmawiam, że tylko udaję. Tajemnica lekarska była dla niej obcym pojęciem. W czasie wizyty rozmawiała sobie przez telefon z dziećmi. Po co mówić przepraszam. Taka głupia smarkula na co jej potrzebna. Dała mi Seronil chciała mnie zobaczyć po 2 tyg. Nie poszłam do niej więcej. Tabletek też nie brałam. Następna lekarka wydawała się być w miarę miła. Lepiej można było się z nią dogadać. Wysłuchała, zadawała pytania. W miarę sympatyczna. Toteż przy niej zostałam i wciąż się u niej leczę. Więcej lekarzy nie szukałam. Poza tym mógłby być problem. Już cudów nie oczekuję. Jakakolwiek nie jest, w miarę mi odpowiada moja psychiatra.
  9. laven

    Depresja objawy

    Anetka to jest okropne jak zachowuje się Twój mąż. Żaden człowiek nie zasługuje na takie traktowanie. To już jest przemoc. A jest ona karalna. On nie ma prawa Ciebie poniżać i traktować jak służącą. Koniecznie powinnaś podjąć jakiś krok. Może masz jakąś rodzinę, przyjaciół gdzie mogłabyś znaleźć schronienie. Gdzieś w Twojej okolicy powinien być jakiś ośrodek pomocy. To straszne jak bardzo musisz cierpieć. Wiem, że się bardzo boisz. Ale powinnaś szukać pomocy. Wszyscy będą po Twojej stronie. Nie poddawaj się. Dla dobra swojego i dzieci będzie dobrze gdy od niego uciekniesz. Rozumiem, że to może być bardzo trudna decyzja. Ale niestety konieczna. Nie musisz się niczego bać ani wstydzić. Tak wiele kobiet cierpi jak Ty. Gdy uda im się oderwać od partnera w końcu mogą zaznać spokoju. Nie wiem co bym mogła Tobie doradzić, ale na pewno skontaktuj się chociażby z psychologiem. I przejrzyj sobie tą stronę: http://www.niebieskalinia.pl/ . Będę mocno trzymać kciuki aby wszystko się dobrze ułożyło. Masz prawo na lepsze życie. Trzymaj się ciepło. Nie martw się. Będziesz jeszcze szczęśliwa. Pozdrawiam gorąco.
  10. Za nic w świecie nie odstawiaj sam leków. Przede wszystkim powiedz lekarzowi, że ten leki Ci nie odpowiada i nic nie daje. A przy odstawianiu trzeba powoli zmniejszać dawkę. Inaczej nie wygrzebiesz się z łóżka przez tydzień. Pamiętam kiedy odstawiałam Efectin ER 75 (wtedy jeszcze chyba nie wprowadzili dawki 37,5) zaczęłam brać co drugi dzień. To był koszmar. Strasznie mnie wszystko bolało. Czułam jakby mi żyły podskakiwały? Takie dziwne odczucia. Po 2 tygodniach już nic nie odczuwałam. Dlatego już odstawiłam na amen. I na nowo się zaczęło. Już nie pamiętam ile, ale dość długo się męczyłam. Więc najpierw porozmawiaj z lekarzem. Już on będzie wiedział co masz zrobić.
  11. laven

    Szpital

    Ciągła walka nie dość, że pochłania wszystkie siły, to do niczego nie prowadzi. Trzeba zaakceptować, że jest się tylko i aż człowiekiem. Też kiedyś upierałam się, że jestem niezależna. Teraz wiem, że gdyby tak było nie dałabym się zdominować chorobie. My mamy tylko 50% wpływów na swoje życie, reszta to przypadek, choroba, ludzie, otoczenie, katastrofy i cała masa różnych wydarzeń. Bardzo ciężko było mi się z tym pogodzić. Ale teraz łatwiej jest mi przezwyciężać chorobę. Świadomość, że nie muszę być ideałem, że mogę mieć słabości, tak samo jak dobre strony ułatwia mi każdy dzień. Nie jesteśmy niezależni, ale mamy spory wpływ na wszystko. Złamanej nogi, czy chorego serca nie wyleczysz sama. Tak samo jest z depresją. W szpitalu nikt Ci niczego nie zrobi. Możesz czuć się wolna. To zależy od Twojego podejścia. Jeżeli wmówisz sobie, że coś ogranicza Twoją wolność, będziesz to odczuwać. Poza tym nie musisz akceptować wszystkiego co powiedzą Ci lekarze i psycholodzy. Ale należy ich wysłuchać. Jeśli chcesz się rozwijać to bardzo ważne jest słuchanie innych. Nawet jeśli nie mają racji. Żadna skrajność do niczego nie prowadzi. Mam nadzieję, że wszystko się Tobie jakoś ułoży. Pozdrawiam.
  12. laven

    Szpital

    Czemu zatem szukasz odpowiedzi u "wariatów"? Co za różnica czy psycholog z psychiatrą leczą cię w gabinecie czy w szpitalu. Nie wiem czego od nas oczekujesz, pisząc ten post.
  13. Myślę, że nie warto dla tych chwil radości, tyle później się męczyć. Ten chłopak nie jest Ciebie wart. Wkrótce znajdziesz kogoś lepszego. Kto naprawdę Ciebie doceni. To może troszkę potrwać zanim o nim zapomnisz. Ale spróbuj. Nie ma po co się z nim męczyć. Możesz czuć się jeszcze szczęśliwsza z kimś lepszym. Pozdrawiam serdecznie.
  14. To bardzo smutna i wzruszająca historia. Tak wiele przeszłaś. Naprawdę nie wiem jak mogłabym Tobie pomóc. Samą rozmową nie utrzymasz siebie i dzieci. Sprawdzałaś może czy przysługują Ci jakieś zasiłki dla bezrobotnych? Pomoc społeczna? Cokolwiek. Nie wiem, niestety nie znam się na tym. Ewentualnie chałupnictwo, praca w domu. Sprawami Twojego mężczyzny myślę, że powinnaś się zbytnio przejmować, o ile nie jesteś za coś odpowiedzialna. Kiedy w końcu wyjdzie na wolność jakoś to pozałatwia. Naprawdę rozumiem dlaczego tak cierpisz. Naprawdę podziwiam Ciebie za to, że poradziłaś sobie z tymi wszystkimi pułapkami jakie przygotowało Tobie życie. Nie dziwi mnie fakt, że osłabłaś i załamałaś się tą sytuacją. To taki duży ciężar. W dodatku wychowujesz trójkę dzieci które bardzo Cię kochają. Jesteś naprawdę wielką kobietą. Bardzo bym chciała Tobie pomóc, ale nie umiem. Spróbuj spotkać się z lekarzem albo psychologiem. Pomogą Ci podnieść się psychicznie. Wtedy będzie Ci łatwiej wszystko ogarnąć. Pozdrawiam serdecznie. Będę mocno trzymać kciuki, aby wszystko się Tobie dobrze ułożyło. Mam nadzieję, że poradzisz sobie. Będzie dobrze. Uwierz w to.
  15. Jeśli nie możesz na nikogo liczyć, jest jeszcze to forum. Pierwszy krok jaki powinnaś zrobić to pójść do lekarza. Nie musisz się niczego bać. Naprawdę rozumiemy Twój ból, wiele z nas również przechodzi(ła) przez te cierpienia. Mam nadzieję, że się Tobie uda. Lekarz pomoże Ci w odzyskaniu sił. Może psycholog także chętnie Cię wesprze. Nie musisz się bać. Wiem, że strasznie cierpisz, ale można się od tego uwolnić. Myślę, że Twoje dzieci chciałyby abyś zaczęła leczenie. Byś pewnego dnia mogła obudzić się spokojnie i nie martwić o nadchodzący dzień. A czy coś jest przyczyną tego, że ponownie cierpisz? Czasem trzeba przeboleć niektóre rzeczy, wybaczyć, zaakceptować. Opowiedz nam o wszystkim o czym byś chciała. Chętnie Ciebie wysłuchamy. Pozdrawiam serdecznie. I trzymam mocno kciuki aby wszystko się powiodło.
  16. Kiedyś dość często zdarzało mi się, że uważałam siebie za ideał, byłam wspaniała, mądra. Nienawidziłam z kolei inych ludzi, czułam do nich straszną niechęć. Ale ta megalomania runęłą z hukiem. Obecnie też czuję do siebie straszną niechęć, nie podobam się sobie. Myślę, że ludzie mnie nie znoszą. Nie wiem jak mam zareagować w danych sytuacjach. Straszne to jest... Próbuję się czegoś teraz nauczyć. Ale ciężko mi idzie. Nie chcę jutro iść do szkoły. Czuję się tam taka wyobcowana. Napiętnowana? Nie cierpię tego bagna. Najbardziej mnie boli jak w ramach żartu gadają coś o psychiatrach, wariatach... Wtedy chce mi się krzyknąć i rozpłakać, ale wiem, że nie mogę. Kiedy siedzę gdzieś skulona, śmieją się, pytają czy żyję. Moje cierpienie i męki są po prostu śmieszne. Wiem, że idiotycznie się zachowuję, ale nie mogę z tym walczyć. Stało się ze mną coś strasznego. Kiedyś czułam się normalnie jak na swój wiek. A teraz? Jak głupi 10 latek. Ja już nie mam siły na to wszystko. Za bardzo wyolbrzymiam swój problem. Koszmar. Pozdrawiam Was wszystkich. Mam nadzieję, że kiedyś nam się uda wyjść z tego piekła.
  17. Mój ojciec od kilku lat leczy się na nadczynność tarczycy. Ale z tego co wiem to depresja pojawia się raczej przy niedoczynności. Mimo to mój ojciec miewał stany strasznego podenerwowania, jak mu poziom hormonów spadł był trochę spowolniony. Ale u niego wymiaru depresji akurat to nie przyjęło. Przez to rozregulowanie hormonów, miewa zmienne nastroje. Pozdrawiam.
  18. Już chciałam się zmobilizować. Udało mi się poszłam do łazienki. Ale nie ma ciepłej wody. Już nie mam więcej pomysłów. Koszmar. Ale dziękuję za radę.
  19. Ja już znowu nie mam siły. Tak fatalnie się czuję, że nie mogę wstać pójść się wykąpać i ubrać. Jestem taka rozleniwiona.. Jeszcze mam tyle do nadrobienia zaległości w szkole. Nie jestem w stanie się uczyć. Tak straszne mnie boli. 2 miesiące na lekach a postępy są nikłe. Nie mam siły. Tylko dzisiaj i jutro mam wolne. I znowu cały tydzień od początku. Nie wiem jak ja temu podołam. Nienawidzę tej choroby. Przepraszam, że jestem taka egoistyczna i piszę tu tylko o sobie. Ale ja nie potrafię pomóc. Już nie wiem jak z tym bagnem walczyć. Straciłam całą swoją duszę. Padam z wyczerpania.
  20. Nie musisz się tym martwić. Widać, że się dużo denerwujesz. Odpocznij sobie trochę, nie wystawiaj na trudne sytuacje, dużo się relaksuj. A i rozszerzone źrenice są najnormalniejszym objawem. Ja jestem wrażliwsza na światło i mam problemy z widzeniem tj. dłużej ustawia mi się oko gdy z dalekiej odległości patrzę na bliski obiekt. Po 2 tygodniach dopiero widać takie pierwsze efekty, po miesiącu lek już działa w miarę tak jak powinien. A jak zacząłeś brać leki pewnie się trochę uspokoiłeś, że jest dla Ciebie jakiś ratunek itp. Też tak za pierwszym razem miałam. Nie denerwuj się i nie staraj się doszukiwać jakiś anomalii. Po psychotropach występują przeróżne skutki uboczne. A o tych zaburzeniach mowy spróbuj porozmawiać z lekarzem. Napewno jakoś Cię uspokoi, powie skąd to się bierze, jak się tego pozbyć. Być może gdy masz gorszy nastrój, bardziej się denerwujesz i dlatego masz z mówieniem problemy. To tylko moje przypuszczenia. Ale nie martw się. Poczekasz jeszcze trochę i będzie się polepszać. Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się ciepło.
  21. Po 2 tygodniach to dopiero powinny pojawić się pierwsze efekty działania leków. Chyba, że poprawa nastroju nastąpiła na zasadach efektu placebo. Z tą wadą mowy to nie wiem skąd się bierze. Mi czasem się zdarzało kiedy byłam zmęczona, mój mózg wolno pracował itp. Najlepiej porozmawiać o tym z lekarzem powinien jakoś temu zaradzić.
  22. A co to jakieś zawody kto więcej bierze? 300 mg to powyżej maksymalnej dawki. Ja bym miała obawy w przypadku tak dużej ilości. Ale lęk to naprawdę dziwna rzecz w przypadku depresji prawda?.... Co w tym śmiesznego, że ktoś się niepokoi. Skutki uboczne wcale nie są przyjemne. Poza tym życzę powodzenia przy odstawianiu. Odstawianie 75mg było dla mnie koszmarem. A męczyć się przy schodzeniu z tych 300 jest poza moją wyobraźnią. Piszesz tak, że odnoszę wrażenie jakbyś nie była chora. Naprawdę nie ma z czego się cieszyć, że tyle bierzesz. Ja bym zrobiła wiele bym nie musiała niczego brać...
  23. Efectin na bezsenność. Hmmm. Ja biorę go rano i nie ma większych sensacji. Kiedy brałam go wieczorem trochę gorzej spałam. Budziłam się po kilka razy w nocy i ciężko było mi zasnąć. Jednak nie było to specjanie uciążliwe. Bo bywało gorzej bez leków. Zobaczysz jak z czasem będzie działał. W razie wątpliwości porozmawiaj koniecznie o tym z lekarzem.
  24. Też cały czas miałam i mam rozszerzone źrenice. To zupełnie normalne. Jak odstawisz po jakimś czasie wrócą do normalnej postaci. Czasem denerwujące jest jak ktoś się mnie pyta : "Ćpałaś? Bo masz strasznie duże źrenice". I co tu mądrego odpowiedzieć? Ale najlepiej się tym nie przejmować. Pozdrawiam
  25. Ja biorę Efectin 150 mg od trzech dni. Obawiałam się, że będą straszne skutki uboczne a tu nic. Przed zwiększeniem dawki przez 2 miesiące byłam na Efectinie 75mg i Seronilu 20mg. Zbyt dużych efektów nie było widać... Ale nie zmieniono mi leków. Poczekam i zobaczę co z tego wyjdzie. Zaznaczę, że to również nawrót choryoby. Za pierwszym razem lepiej zareagowałam na Efectin 75mg. Widać było, że coś się dzieje. A teraz czuję się tak samo. Nawet nie mam o dziwo bardziej rozszerzonych źrenic ani podwyższonego ciśnienia. Wiem jeszcze, że po zaczynaniu i zwiększaniu Seronilu przez jakiś tydzień, po ok. 7 dniach miałam okropne pogorszenie nastroju. Ale to wszystko też zależy od konkretnego organizmu, jak na lek reaguje.
×