-
Postów
219 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez laven
-
W ten sposób działają leki przeciwdepresyjne i przeciwlękowe. Również zwiększają ilość serotoniny i noradrenaliny. Z tym, że leki działają nieco skuteczniej. Więc bez obaw możesz sięgnąć po dziurawiec jeśli objawy depresyjne i lękowe nie są zbyt duże. Nie należy go jednak brać gdy leczy się już lekami przeciwdepresyjnymi.
-
Witaj. Musimy wierzyć, że kiedyś nam wszystkim uda się wyzdrowieć. Trzymaj się ciepło. Pozdrawiam serdecznie.
-
Tutaj każdy wyrzuca z siebie to co go boli. Nie musisz mieć żadnych oporów. To bardzo dobra terapia. My rozumiemy Ciebie i Twój ból. To straszne gdy jest się bezradnym w danej sytuacji. Ale chyba masz dobry kontakt z mamą. Poproś ją o pomoc. Matki zawsze kochają swoje dzieci. Warto poszukać wsparcia u lekarza czy psychologa. Tu nie ma na co czekać. Nie zamykaj się. W ten sposób potęgujesz cierpienie. Trzymaj się ciepło. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Pozdrawiam serdecznie. Pisz do nas.
-
Najważniejsze, aby przejść do następnej klasy. Też zawsze miałam wysoką średnią, podobnie jak Ty załamywałam się tym, że tak nisko upadłam. Teraz jest tragicznie. Ledwo zdam. W większości mam 2 i 3. Nawet nie mam siły się przejmować. Wiem, że to ciężkie ale skup się na tym aby zajść do przodu. Nie oceniaj siebie. Coś złego zaczęło się dziać, więc masz prawo opuścić się w nauce. To bardzo naturalne. Zdać do następnej klasy. To powinno być Twoją nową ambicją. Staraj się o reszcie nie myśleć. Najważniejsze jest Twoje zdrowie, dopiero potem nauka. Myślę, że psycholog jakoś Ci może pomóc. Nie musisz się bać. Spokojnie sobie porozmawiasz, wyrzucisz z siebie to co Cię boli. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się ciepło.
-
Najgorsze są te chwile niepewności. Bo kompletnie nie wiadomo co zrobić. Nadia To nie jest Twoja ostatnia szansa. Będziesz miała okazję jeszcze zdać. Choć mam głęboką nadzieję, że uda się tym razem. Ta nienawiść niestety nie pozwala nam wyzdrowieć. Choć tak jej w nas wiele. Damy wszyscy radę. Dzisiaj udało mi się przezwyciężyć. Poszłam do szkoły choć tak okropnie cierpiałam, męczyłam się. Tyle czułam agresji. Teraz straszliwie boli mnie głowa. I zastanawiam się, czy było warto? Muszę wierzyć, że tak. W tej przeklętej chorobie pozostaje nam tylko nadzieja i wiara. Trzeba ich się trzymać, żeby się nie załamać kompletnie. Pozdrawiam serdecznie.
-
Aż się przestraszyłam jak przyczytałam o czym piszesz. Ja schodząc z Efectinu 75 mg przy braniu co 2 dzień przeżywałam okropne katusze. Więc nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co musisz czuć przy nagłym odstawieniu 150 mg. Przede wszystkim nie musisz się martwić, bo nie jesteś uzależniona. To taki efekt odstawienny. Organizm się przyzwyczajał, że dostawał codziennie dawkę leku, a teraz nagły szok, bo leku brak. Ja przez 2 tygodnie po odstawieniu czułam skutki uboczne. Ale w końcu minęły. Dlatego, że nagle przestałaś brać tak dużą dawkę, organizm zareagował dużo ostrzej niż przy stopniowej redukcji leku. Teoretycznie powinny te objawy za jakiś czas ustąpić. Powiedz tylko czy widzisz jakąś różnicę między dniem dzisiejszym a początkowymi dniami po odstawieniu. Wiem jakie to są okropne uczucia, jeszcze tak spotęgowane. Bardzo Ci współczuję. Zobacz jeszcze jak będziesz się czuć przez najbliższe np. 2 dni. Nie wiem ile jeszcze te objawy mogą się utrzymywać. Ale jakbyś poszła do lekarza to prawdopodobnie dałby Ci mniejszą dawkę. Powiedział jak odstawiać, żeby tak się nie męczyć. Może trzebaby było zmienić lek. Każdy organizm reaguje różnie. Na mnie Efectin za pierwszym razem dobrze podziałał. Teraz biorę go ponownie, efekty nie są już aż tak zadowalające, ale mogę powiedzieć, że lepiej go przyjmuję od Seronilu. Ale. Pisz nam jak się czujesz jeśli dasz radę. Mam nadzieję, że dobrze się to skończy i szybko. Naprawdę bardzo współczuję Tobie. Trzymaj się. Pozdrawiam serdecznie.
-
Też mam psiaczka. Uwielbiam ją. Jest przy mnie niezależnie od tego czy płaczę czy się cieszę. Mam wrażenie, że wyczuwa mój nastrój. Kiedy źle się czuję przychodzi do mnie i liże twarz. Ja się do niej przytulam i uspokajam. Jest jedynym stworzeniem przed którym potrafię się otworzyć, uspokoić i przytulić. Kiedyś lubiałam z nią chodzić na długie spacery. Teraz nie mam siły i boję się bólu. Ale wystarczy jej spojrzenie żeby poczuć się troszeńkie lepiej.
-
Pierwszej wizyty nie pamiętam. To było dość dawno. Ale trochę u niej posiedziałam. Na dalszych wizytach tak po 15-20 minut. Ostatnio siedziałam 30 minut. Wcześniej godzinę. Różnie to bywa. Tylko żeby było ciekawiej mało się odzywam. Jedynie udzielam konkretnych odpowiedzi na pytania. Ale psychiatrzy mają coś w sobie, taki specyficzny sposób mówienia. Najbardziej lubię pytania: "Myślisz, że dziewczyny w Twoim wieku też tak się zachowują?", "Jak sądzisz, czy to normalne?" Nie muszę za bardzo narzekać na swoją lekarkę. Jest w miarę sympatyczna. Ważne jest trafić na lepszego psychiatrę, żeby nie wściekać się przed i po wizycie. Bo dobry kontakt z nim ułatwia leczenie.
-
"Wkręcanie się" czyli nie wszyscy maja depresję
laven odpowiedział(a) na nieuzasadniony temat w Depresja i CHAD
Z moimi też jest ciekawie. 3 miesiące nie wychodziłam prawie z domu. Cały czas siedziałam w swoim pokoju. Nie chciałam z nimi rozmawiać. A matka mówi lekarce, że nie jest ze mną źle. Potem zaczęła ich opierniczać o to, że późno przyszli ze mną, że przecież niczego sobie nie wymyślam, że bezsensownie się zachowywali wobec mnie. Trochę się kobieta zdenerwowała... -
U mnie wszystko przebiega normalnie. Nauczyciele stawiają mnie na równi z innymi. Nie traktują jako gorszą. Jedynie są bardzo wyrozumiali jeśli chodzi o sprawdziany. Trochę musiałam zaliczyć. Z nikim nie muszę o niczym rozmawiać. Nikt nie każe mi przypominać, że jest ze mną coś nie tak. Nie chciałabym być traktowana jak ktoś gorszy, nienormalny. A poza tym jutro wielki dzień. Poniedziałek, koniec weekendu. Boję się. Już mam bitwę myśli. Zastanawiam się, jakby wykręcić się od pójscia do szkoły. Z drugiej strony próbuję przekonać siebie żeby pójść. Zaliczyć coś, nauczyć się czegoś. I znowu odpowiadam sobie, że mogę zrobić to kiedy indziej. Nie lubię tego. Bo nie wiem co mam zrobić. Jest duża rozbieżność między tym co powinnam a tym co bym wolała. W dodatku nie umiem podejmować decyzji, mobilizować się. Nie wiem co mam zrobić..
-
Moja bliska rodzina jest najnormalniejsza w świecie. Jedyne co mogło mi zaszkodzić to wspólne mieszkanie z babcią. Strasznie poszarpała mi nerwy. Bardzo dużo płakałam. Czasem rodzice o to krzyczeli. Pamiętam też, że jako dziecko niechętnie spotykałam się z resztą rodziny. Strasznie ich nie lubiałam. W dodatku w wieku 5 lat byłam molestowana przez kuzyna. Możliwe, że wpłynęło to wszystko na obecną chorobę. Chyba od początku miałam jakieś uwarunkowania.
-
Jako tako w miarę jestem akceptowana do momentu kiedy nie przestanę udawać zadowolenia. Nikomu nie mówię o chorobie. Wolę sobie nawet nie wyobrażać co by było. Wiedzą o tym jedynie dwie bliższe koleżanki. Kiedy poczuję się gorzej, zacznę opowiadać o mojej chorobie to jedna próbuje rozmowę sprowadzić rozmowę na inny tor, a druga przeczekuje aż ponarzekam i wraca do swoich fascynujących opowiadań. Dlatego bardzo rzadko się otwieram. Bo wiem, że nie mam po co. W ogóle z ludźmi mało się widuję. Nie lubię wśród nich przebywać. Poza tym daje się odczuć to, że trochę odstaję od reszty. Zresztą zawsze byłam typem samotnika.
-
A ja nawet nie mam wagi w domu. Sama też nie potrafię określić czy przytyłam czy nie. Nawet po ubranich trudno powiedzieć. Jakoś nigdy nie przykładałam wagi do masy swego ciała. Niestety z tego powodu nie umiem za bardzo zrozumieć i pomóc osobom które mają z nią problem. Myślę, że jeśli już zwraca się uwagę na wygląd to patrzy się na całokształt. Ubiór, fryzurę, makijaż, wyraz twarzy, ruchy. Można być pięknym i lubianym z nadwagą. Ale niestety nie znam zbyt dobrze toku myślenia anorektyczek, bulimiczek itp.
-
Nie wiem jak długo bierzesz benzo, ale po 4 tygodniach bardzo tracą na efektywności. Przy dłuzszym braniu pojawiają się stany depresyjne, lęk, znaczne osłabienie pamięci, koncetracji, niepokój itp. Benzodiazepiny są skuteczne jedynie gdy bierze je się przez krótki okres czasu. Potem organizm się przyzwyczaja. Poza tym zmniejszają ilość neuroprzekaźników jak serotonina, dopamina i noradrenalina. A zbyt niska ich ilość odpowiada za depresję. Ja bym doradzała odstawienie. A czy zamiana na inne nie wiem czy coś da. Praktycznie wszystkie benzo działają tak samo. Powolne, spokojne odstawianie wcale nie musi być bardzo trudne. Zdarzają się nawet takie przypadki, że po odstawienu benzo ludzie czują się lepiej. Właśnie przez to, że wzrasta aktywność mózgu i całego organizmu. Ale nie wiem też na czym polega Twój problem. Co się dzieje, że musisz się leczyć. I przede wszystkim nie jestem specjalistą. Dlatego najlepiej porozmawiać z lekarzem. Pozdrawiam serdecznie.
-
Jak masz wątpliwości to porozmawiaj z lekarzem. Powiem Ci, że na początku brałam Efectin 75 mg i Seronil 20 mg. Po 2 miesiącach w zasadzie nie było poprawy. Dopiero po zwiększeniu Efectinu do 150 mg po dwóch tygodniach coś tam może zaczęło się dziać. Słabo ale zawsze coś. Z tymi lekami to trzeba czasem poczekać, dorzucić jakiś nowy, zwiększyć dawkę, zamienić. Ale tym już zajmuje się lekarz. Przy najbliższej wizycie opowiedz o wszystkim.
-
To prawda. Mi 4 miesiące psychoterapii praktycznie nic nie dały. Ale myślę, że w niektórych przypadkach szczególnie depresji reaktywnej, nerwic itp. na coś się może zdać. Oczywiście tylko wtedy kiedy dobrze człowieka nakieruje. A z tym bywają problemy.
-
To prawda. Trafiłam na wspaniałą wychowawczynię. Jeszcze co do wcześniejszych wspomnień. Zawsze byłam jedną z najlepszych uczennic w klasie. Do tego prawie w ogóle nie musiałam się uczyć. Jednak kiedy dopadła mnie choroba, wszystko kompletnie się posypało. Dodatkowo załamało mnie to, że dostałam się do jednego z najgorszych liceum w mieście. Na korytarzu widuję koleżankę z klasy która zawsze miała 2 i 3. Jeszcze parę osób, po których się tego nie spodziewałam, trafili do lepszych szkół. Tu wybiło się moje ego i próżność. Ale wstydziłam się przyznać, że chodzę do tego liceum. Przybiło mnie to, że jestem tak beznadziejna. Bo nawet tym którym w głowie była tylko zabawa, imprezy i jakieś głupoty, lepiej się powiodło. Nie wiem czy można nazwać to zazdrością, ale na pewno jest to jakiś żal. Zresztą cały czas czuję się naznaczona. Boję się co będzie na studiach. Czy sobie poradzę. Martwię się o nawroty choroby. Które w moim przypadku są dość spore. Czuję się jak sparaliżowana, gorsza, ograniczona. Ale co tu będę jeszcze marudzić... :/ minako89 3,8 to przecież całkiem dobra średnia jak na 2 liceum. Same 5 i 6 to tylko w podstawówce. Jednak problemy z koncentracją trzeba jakoś zlikwidować. Do psychologa koniecznie trzeba iść. A jeśli mówisz, że Twoja wychowawczyni jest miłą kobietą, może spróbuj jednak sama z nią porozmawiać. Jej zadaniem jest pomagać uczniom gdy mają problemy i nie radzą sobie.[/b]
-
Jakiś wielkich pogorszeń wzroku raczej nie powinno być. Ja u siebie takowych przynajmniej nie widzę. Jedynie problemy z ostrością przy otwieraniu oczu, lub przesuwania wzroku z daleka na blisko. Słyszałam kiedyś coś o zwiększonym ryzyku zachorowania na jaskrę. Ponoć. Okuliście w sumie można wspomnieć o Seronilu. Może rozchwieje Twoje wątpliwości. Pozdrawiam serdecznie.
-
Sporo takich. Opierają się głównie na ziołach. Może i poprawiają w jakimś stopniu nastrój, ale ciężko mi uwierzyć w ich skuteczność. Myślę, że nie ma sensu przepisywać wszystkiego, dlatego zajrzyj tutaj: http://www.e-lek.pl/ecommerce/store/product-search.spring?categories=100113 Sporo preparatów, wraz z opisem działania i ceną. Mam nadzieję, że znajdziesz coś co Ci choć trochę pomoże. Jednak zalecałabym wizytę u psychiatry. Bo ziółkami depresji nie wyleczymy. Pozdrawiam.
-
Nie ma co oczekiwać jakiś specjalnych ulg, ale na pewno coś się zmieni. Przynajmniej wychowawca będzie wiedział co się dzieje złego. Może bedzię można liczyć na jego ewentualne wsparcie. Trudno powiedzieć cokolwiek, ale w obu szkołach w jakich byłam, nie zaszkodziło mi to w żaden sposób. Nie wiem jak z resztą. Nie chcę nikogo do niczego namawiać, by się potem rozczarował itp.
-
Margaret Szczerze mówiąc też nie miałam odwagi powiedzieć. Parę razy się przymierzałam, ale nie umiałam. Rodzice za mnie to zrobili. Kiedy zniknęłam ze szkoły na 4 miesiące, jednak należały się jakieś wyjaśnienia. Moi rodzice też to ukrywają. Nawet moja babcia i dziadek nie wiedzą, że choruję. Jednak w szkole bardzo to ułatwia. Będę miała przedłużoną klasyfikację, bez problemu egzaminy poprawkowe jak z czegoś nie zdam. Nauczyciele okazali się bardzo pomocni. Wiem, że to może być problem, ale spróbuj jakoś umówić się z wychowawcą i opowiedzieć co się dzieje. Będzie odpowiedź dlaczego unikasz szkoły, gorzej się uczysz. Myślę, że powinien to zrozumieć. Nie musi odrazu wiedzieć o wszystkim cała szkoła. Nie wiem jakby u Ciebie to wyglądało. Ale zaszkodzić raczej nie powinno. Tak mi się przynajmniej wydaje.
-
Efectin (wenlafaksyna) - 150 mg x 1 wieczorem Seronil (fluoksetyna) - 20 mg x 1 rano Do tego witaminki Falvit (wszystko w jednym) i kwasy omega-3. Działa na mnie to wszystko tak średnio. Bez żadnych rewelacji. Ale jakiś tam mały postęp widać. Się jeszcze poczeka zobaczy. Szczerze mówiąc nie znam do końca się na tych lekach. Wiem jednak, że można zamieniać jedne benzodiazepiny na inne. Bo z nimi trzeba naprawdę uważać. To nie dobrze, że lekarz przepisuje coraz większe dawki. Ale tak to właśnie jest, że organizm stopniowo się przyzwyczaja i potrzebuje więcej. Bardzo łatwo od uspokajaczy można się uzależnić. Lepiej dodatkowo wziąć się za jakąś psychoterapię, relaksacje itp. Nauczyć się walczyć z lękiem i stresem, a tabletki łykać w skrajnych sytuacjach. http://www.benzo.org.uk/polman/ Znalazłam kiedyś stronę o benzo. Spróbuj przejrzeć, może coś znajdziesz ciekawego. Pozdrawiam serdecznie.
-
Właściwie został tylko miesiąc. To fakt. Wychowawca miał żal o to, że nie powiedziałaś mu o tym, że się tniesz. Więc gdybyś opowiedziała mu, co się z Tobą dzieje to może nie było by tak źle. Nie musisz odrazu dawać zaświadczeń. Jedynie poinformować o swoich problemach. Nie wiem. Trudno mi powiedzieć bo nie znam człowieka. Możesz też przemilczeć, jeśli wolisz to ukryć. Ale i tak już wie, że masz rany na ciele. W moim przypadku uzyskałam wsparcie wychowawcy. Ale nie mam pojęcia jak może to wyglądać u Ciebie. Lepiej jednak nie zmuszać się na siłę z tymi wiadomościami. Zależy czy Twój wychowawca jest wyrozumiały.
-
Często zdarza mi się, gdy patrzę na balkon, wyobrażać sobie jak spadam. Gdy jadę autobusem, widzę wypadek i swoją śmierć. Błąkając się po mieście także patrząc na samochody widzę siebie przed nimi. Parę razy bym tak skończyła przez straszne roztargnienie i nieuwagę. I te leki... Myśl, że wystarczyło by wziąć więcej niż zawsze. To okropne. Ale bardzo dobrze, że ma się kogoś kto nas powstrzymuje. Poza tym to tylko myśli. Skojarzenia które automatycznie się nasuwają. Możemy na nie nie zwracać uwagi. Próbować pominąć. Nie na siłę, ale przyjmować ze spokojem. I przede wszystkim nie poddawać się im. Nie można pozwolić im zapanować nad nami. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży. Pozdrawiam serdecznie.
-
To bardzo straszne o czym opowiadacie. Okropnie Wam współczuję. Na szczęście mnie ominęły takie stany. Jedyne co, to miewałam urojenia... Kiedyś myślałam, że jestem wysłannikiem wyższego bytu, kimś wielkim i niesamowitym. Jak depresja zaatakowała, często mi się śniło, że umieram. Pewnej nocy obudziłam się i czułam jak umieram. Potem przez jakiś czas byłam pewna, że nie żyję, a to co się dzieje to wytwór umierającego mózgu. Innym razem gdy cierpienie przekroczyło próg mojej wytrzymałości, zaczęłam panicznie się bać "czegoś" co było za ścianą i ma mnie zaatakować. Byłam akurat wtedy w szkole. Zaczęłam strasznie płakać, a potem nie kontaktowałam ze światem przez godzinę. Zdarzały się różne takie dziwne przypadki. To było okropne i strasznie męczące. Aż trudno mi sobie wyobrazić co Wy musicie przeżywać z halucynacjami. Ile strachu i cierpienia. To takie straszne. Trzymajcie się ciepło. Oby ten koszmar się skończył. Pozdrawiam serdecznie.