Skocz do zawartości
Nerwica.com

pisanka

Użytkownik
  • Postów

    1 843
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pisanka

  1. wiem, ale boję się, ze przez to go stracę to dla niego coś zupełnie nowego, nigdy nie miał styczności z ludźmi "mojego pokroju". wspiera, ale boi się, we wrześniu bierzemy ślub, a ja boję się, że on się wystraszy i stwierdzi, że z wariatką nie chce spędzić resztę życia, a ja wtedy załamię się totalnie dzisiaj powiedział mi, że czasami go to wszystko męczy, ale stara się i ma nadzieję, że ja też będę się starała i w końcu to się unormuje i wrócimy do normalności. Oczywiście mówię mu, że tak będzie, chociaż wiem, że to choroba nawracająca jak każde inne zaburzenie psychiczne, i, że ze względu na moją przeszłość niestety to wszystko będzie się za mną ciągnęło do końca życia. muszę tylko nauczyć się z tym żyć i wydaje mi się, że umiem, ale trzeba się liczyć z tym, że czasami będą gorsze momenty załamania nerwowego i niestety życie ze mną nigdy nie będzie idealne
  2. dziękuję :) no właśnie ja też nie wiem 'po co te nerwy', ale najgorsze jest to, że nie potrafię tego opanować. Stres i nerwy tak na mnie działają, że nie potrafię funkcjonować. Ostatni miesiąc był dla mnie najgorszy przez ten stres, ciągle chodziłam rozdrażniona, pocieszałam się jedzeniem, zaniedbywałam swojego P, i siebie, nie ćwiczyłam, ciągle tylko stres stres stres. co do wpisu 'takie miałam wrażenie właśnie' to już chyba wątki mi się pomyliły, albo za szybko pojawiają się nowe posty - chodzilo mi o to, że pisałaś gdzieś, że jesteś litwinką, prawda? chyba, że już w ogóle wszystko mi się miesza
  3. dziękuję :) no właśnie ja też nie wiem 'po co te nerwy', ale najgorsze jest to, że nie potrafię tego opanować. Stres i nerwy tak na mnie działają, że nie potrafię funkcjonować. Ostatni miesiąc był dla mnie najgorszy przez ten stres, ciągle chodziłam rozdrażniona, pocieszałam się jedzeniem, zaniedbywałam swojego P, i siebie, nie ćwiczyłam, ciągle tylko stres stres stres. co do wpisu 'takie miałam wrażenie właśnie' to już chyba wątki mi się pomyliły, albo za szybko pojawiają się nowe posty - chodzilo mi o to, że pisałaś gdzieś, że jesteś litwinką, prawda? chyba, że już w ogóle wszystko mi się miesza
  4. ja ciągle coś rozdrapuję, najgorzej męczę skórki wokół paznokci ciągle leci mi krew. na szczęście nie tnę się ani nic. nie robię tego już prawie 8 lat i nie ciągnie mnie, ale inne zachowania destrukcyjne mnie męczą. samopoczucie mi się niby poprawia, ale te gwałtowne skoki potrafią wyssać ze mnie całą energię. jestem zadowolona, bo pojechałam na urodziny teściowej i mimo, że zjadłam kawałek ciasta i tortu to nie wpadłam w fazę obżerania się. gorzej będzie jutro, bo jadę do swojej mamy na urodziny, a nie wiem czemu mój rodzinny dom zawsze wywołuje u mnie napady żarłoczności. Myślicie, ze jest to związane z tym, ze mam złe wspomnienia z tego miejsca? że próbuję zapchać pustkę, brak rodziców, czy coś tam innego? może to być na tle emocjonalnym, że za każdym razem jak tam jestem mam ochotę jeść, opychać się jedzeniem, do tego zawsze chce mi się palić papierosy (nie palę od prawie 2 lat) i brać narkotyki (nie ćpam prawie 7 lat) ? może to mieć wpływ? -- 23 lut 2013, 21:24 -- co ja piszę... pewnie, że może -_- więc jutro będzie gorzej i trudniej.
  5. ja ciągle coś rozdrapuję, najgorzej męczę skórki wokół paznokci ciągle leci mi krew. na szczęście nie tnę się ani nic. nie robię tego już prawie 8 lat i nie ciągnie mnie, ale inne zachowania destrukcyjne mnie męczą. samopoczucie mi się niby poprawia, ale te gwałtowne skoki potrafią wyssać ze mnie całą energię. jestem zadowolona, bo pojechałam na urodziny teściowej i mimo, że zjadłam kawałek ciasta i tortu to nie wpadłam w fazę obżerania się. gorzej będzie jutro, bo jadę do swojej mamy na urodziny, a nie wiem czemu mój rodzinny dom zawsze wywołuje u mnie napady żarłoczności. Myślicie, ze jest to związane z tym, ze mam złe wspomnienia z tego miejsca? że próbuję zapchać pustkę, brak rodziców, czy coś tam innego? może to być na tle emocjonalnym, że za każdym razem jak tam jestem mam ochotę jeść, opychać się jedzeniem, do tego zawsze chce mi się palić papierosy (nie palę od prawie 2 lat) i brać narkotyki (nie ćpam prawie 7 lat) ? może to mieć wpływ? -- 23 lut 2013, 21:24 -- co ja piszę... pewnie, że może -_- więc jutro będzie gorzej i trudniej.
  6. zaliczyłam ekonomię i tym sposobem pożegnałam się z sesją ^^
  7. zaliczyłam ekonomię i tym sposobem pożegnałam się z sesją ^^
  8. slonko1 nie wiem czemu, ale takie miałam wrażenie właśnie :) mój dzień na szczęście się skończył, ale wszystko się udało. cieszę się, że mam z głowy, czuję ulgę, i spadek sił.
  9. slonko1 nie wiem czemu, ale takie miałam wrażenie właśnie :) mój dzień na szczęście się skończył, ale wszystko się udało. cieszę się, że mam z głowy, czuję ulgę, i spadek sił.
  10. dzięki slonko1 sam egzamin nie jest głównym powodem mojego stanu. to jest powód który mnie stresuje, bez którego byłoby lepiej, ale główny problem jest we mnie, i w tym, że wróciły mi stare problemy i że tracę nad sobą kontrolę. to jest najgorsze. do tego moje poczucie własnej wartości jest poniżej każdej najniższej linii i nie potrafię tego zmienić. to mnie przerasta
  11. dzięki slonko1 sam egzamin nie jest głównym powodem mojego stanu. to jest powód który mnie stresuje, bez którego byłoby lepiej, ale główny problem jest we mnie, i w tym, że wróciły mi stare problemy i że tracę nad sobą kontrolę. to jest najgorsze. do tego moje poczucie własnej wartości jest poniżej każdej najniższej linii i nie potrafię tego zmienić. to mnie przerasta
  12. dzięki emi mam nadzieję, że jak zaliczę ten egzamin i wrócę na treningi to wszystko wróci do normy. gorzej jak go nie zaliczę, to się kompletnie załamię.. targają mną tak złe emocje jak nigdy. czuję się totalnie bezwartościowa.
  13. dzięki emi mam nadzieję, że jak zaliczę ten egzamin i wrócę na treningi to wszystko wróci do normy. gorzej jak go nie zaliczę, to się kompletnie załamię.. targają mną tak złe emocje jak nigdy. czuję się totalnie bezwartościowa.
  14. myślisz, że ja tego wszystkiego nie wiem? leczę się od 7 lat. wiedze też mam i wiem, że to nie jest sposób. że tak naprawdę nic z tego co robię nie jest sposobem. i co z tego, że wiem? skoro nie potrafię nad tym panować. dzisiaj cały ranek ryczałam. nie byłam w stanie iść do szkoły, nie jestem w stanie żyć. czuję się jak najgorsza rzecz na tym świecie, że każdy będzie mnie oceniał i krytykował za to jaka jestem i kim jestem. ranię i pogrążam najbliższą osobę swoim zachowaniem, bo nie potrafię się opanować. nie chcę tego tak bardzo nie chcę, tylko co z tego?
  15. myślisz, że ja tego wszystkiego nie wiem? leczę się od 7 lat. wiedze też mam i wiem, że to nie jest sposób. że tak naprawdę nic z tego co robię nie jest sposobem. i co z tego, że wiem? skoro nie potrafię nad tym panować. dzisiaj cały ranek ryczałam. nie byłam w stanie iść do szkoły, nie jestem w stanie żyć. czuję się jak najgorsza rzecz na tym świecie, że każdy będzie mnie oceniał i krytykował za to jaka jestem i kim jestem. ranię i pogrążam najbliższą osobę swoim zachowaniem, bo nie potrafię się opanować. nie chcę tego tak bardzo nie chcę, tylko co z tego?
  16. nie dałam rady iść do szkoły. ryczałam cały czas, do tego nie mogłam zmieścić się w jedne spodnie, 1,5 godzinna histeria teraz dopiero przeszła, ale czuję się jak g.... o 16 mam poprawkę. muszę iść, a tak bardzo nie chcę ;( nic nie umiem. do tego urodziny teściowej, mnóstwo gości, a ja taka najgorsza ;( wszyscy będą wypacykowani, a ja jak zwykle będę musiała się za siebie wstydzić ;( nie chce mi się żyć ;(
  17. nie dałam rady iść do szkoły. ryczałam cały czas, do tego nie mogłam zmieścić się w jedne spodnie, 1,5 godzinna histeria teraz dopiero przeszła, ale czuję się jak g.... o 16 mam poprawkę. muszę iść, a tak bardzo nie chcę ;( nic nie umiem. do tego urodziny teściowej, mnóstwo gości, a ja taka najgorsza ;( wszyscy będą wypacykowani, a ja jak zwykle będę musiała się za siebie wstydzić ;( nie chce mi się żyć ;(
  18. też mam ten problem ciągle szukam sposobu, żeby sobie ulżyć. znaleźć ujście emocjom i napięciom, które we mnie siedzą. alkoholu nie pije, bo jak zacznę to wypijam od razu 2 butelki wina i jestem trupem, poza tym jestem uzależniona od środków psychoaktywnych, więc szybko się uaktywniam pod wpływem. wprawdzie alkohol nie szkodzi mi na tyle, że wpadam zaraz w ciąg, ale jak pije jeden wieczór to do nieprzytomności, potem oczywiście kac normalny i moralny i nie tykam alkoholu przez dłuższy czas do kolejnego epizodu, więc po prostu zrezygnowałam. Cały czas szukałam sposobu jak sobie ulżyć, więc pomogło mi obżeranie się, potem znowu ciśnienie, więc wymiot i znowu ulga. teraz gdy wyjawiłam, że się zaczeło, wiem, że z tej opcji muszę zrezygnować i chcę. więc zacznie się szukanie kolejnych sposob jak poczuć ulgę, jak poprawic swoje samopoczucie. jeden, dwa, trzy dni tak pociągnę, a potem włączy mi się agresor i zacznę wyżywać się na ludziach :/ samookaleczanie też odpada, bo szybko zauważą, a nie chce konfliktow z moim P. za dobrze nam się żyję póki co, a myślę, że i tak wyjawienie mu że obżarłam sie, rzygałam, brałam tabletki przeczyszczające, i na odchudzanie itd to był duży cios. hmmm sprobuję wrócić na siłownie i katować się fizycznie w ten sposób może -- 22 lut 2013, 22:11 -- Dokładnie Dosłownie nie wiem co zrobić... A trzeba jeszcze pracować, uczyć się, obowiązki, po prostu żyć Ja nie mam siły, hm, i jeszcze ten strach przed ludźmi I tak wiem co czujecie i wam współczuję i szkoda mi was i tym bardziej jeszcze przykro no właśnie! trzeba żyć, pracować, uczyć się.... jak?? przcież nie da się z tym wszystkim żyć ;( a trzeba sobie radzić. a najchętniej bym siedziała cały czas w domu schowana pod kołdra
  19. też mam ten problem ciągle szukam sposobu, żeby sobie ulżyć. znaleźć ujście emocjom i napięciom, które we mnie siedzą. alkoholu nie pije, bo jak zacznę to wypijam od razu 2 butelki wina i jestem trupem, poza tym jestem uzależniona od środków psychoaktywnych, więc szybko się uaktywniam pod wpływem. wprawdzie alkohol nie szkodzi mi na tyle, że wpadam zaraz w ciąg, ale jak pije jeden wieczór to do nieprzytomności, potem oczywiście kac normalny i moralny i nie tykam alkoholu przez dłuższy czas do kolejnego epizodu, więc po prostu zrezygnowałam. Cały czas szukałam sposobu jak sobie ulżyć, więc pomogło mi obżeranie się, potem znowu ciśnienie, więc wymiot i znowu ulga. teraz gdy wyjawiłam, że się zaczeło, wiem, że z tej opcji muszę zrezygnować i chcę. więc zacznie się szukanie kolejnych sposob jak poczuć ulgę, jak poprawic swoje samopoczucie. jeden, dwa, trzy dni tak pociągnę, a potem włączy mi się agresor i zacznę wyżywać się na ludziach :/ samookaleczanie też odpada, bo szybko zauważą, a nie chce konfliktow z moim P. za dobrze nam się żyję póki co, a myślę, że i tak wyjawienie mu że obżarłam sie, rzygałam, brałam tabletki przeczyszczające, i na odchudzanie itd to był duży cios. hmmm sprobuję wrócić na siłownie i katować się fizycznie w ten sposób może -- 22 lut 2013, 22:11 -- Dokładnie Dosłownie nie wiem co zrobić... A trzeba jeszcze pracować, uczyć się, obowiązki, po prostu żyć Ja nie mam siły, hm, i jeszcze ten strach przed ludźmi I tak wiem co czujecie i wam współczuję i szkoda mi was i tym bardziej jeszcze przykro no właśnie! trzeba żyć, pracować, uczyć się.... jak?? przcież nie da się z tym wszystkim żyć ;( a trzeba sobie radzić. a najchętniej bym siedziała cały czas w domu schowana pod kołdra
  20. powiedziałam P o dzisiejszym incydencie. Przyjął ze spokojem, pocieszył, powiedział, że mnie kocha. uhh ulżyło mi. przynajmniej nie muszę nic ukrywać i mogę liczyć na pomoc.
  21. powiedziałam P o dzisiejszym incydencie. Przyjął ze spokojem, pocieszył, powiedział, że mnie kocha. uhh ulżyło mi. przynajmniej nie muszę nic ukrywać i mogę liczyć na pomoc.
  22. to jest koszmar! nigdy nie może być normalnie. bulimia wróciła, przede mną ciężki weekend. Nie dość, że szkoła, do tego poprawka, do tego jutro impreza urodzinowa teściowej, gdzie będzie mnóśtwo jakieś rodziny, której nie znam, w niedzielę urodziny mojej matki... nie wiem czy to wszystko przetrwam najchętniej zostałabym w domu i się z niego nie ruszała. nie chce się pokazywać ludziom, nie po dzisiejszym dniu ;(
  23. to jest koszmar! nigdy nie może być normalnie. bulimia wróciła, przede mną ciężki weekend. Nie dość, że szkoła, do tego poprawka, do tego jutro impreza urodzinowa teściowej, gdzie będzie mnóśtwo jakieś rodziny, której nie znam, w niedzielę urodziny mojej matki... nie wiem czy to wszystko przetrwam najchętniej zostałabym w domu i się z niego nie ruszała. nie chce się pokazywać ludziom, nie po dzisiejszym dniu ;(
  24. tak ;( to już od kilku tygodni gdzieś tam we mnie siedziało, a dzisiaj wybuchło ;( w środę pojechałam do siostry i złamałam dietę, bo zaczęłam jeść ciastka, wczoraj ciastka i dzisiaj napad bulimiczny i pozamiatane. Mój P poszedł na spacer ja w tym czasie wymiotowałam. wróciłam ja zaryczana, ale po godzinnej próbie rozmowy ze mną wymusił ode mnie co się stało. bałam się mu powiedzieć, ale stopniowo stopniowo powiedziałam wszstko. powiedział, że tak czuł, że to się tak skończy, bo od kilku tygodni gadam ciągle o ciastkach, układam mnie w tysiącach kombinacji, przekładam z pojemnika do pojemnika, do tego dziwnie jemu zaczęłam nagle kupować ciągle mnóstwo słodyczy, mimo, że wcześniej nie robiłam tego tak często i w takich ilościach. schowaliśmy wagę (ważyłam się codziennie), notes w którym zapisywałam pomiary, centymetr, wyrzuciliśmy bisacodyl i l-karnitynę i P zastanawia się nad zdjęciem dużego lustra z przedpokoju, żebym nie musiała się 100 razy dziennie przeglądać. w tygodniu ma iść ze mną do ośrodka powiedzieć o tym i mamy zacząć jak najszybciej działać. tak strasznie się bałam, że na mnie nakrzyczy jak mu powiem, a on przyjął to ze spokojem i powiedział, że pomoże i, że kocha. tak mi ulżyło.. zawsze bałam się komukolwiek przyznać, że mam problem, bo przypomina mi się moja matka, która za każdym razem na mnie wrzeszczała w takich sytuacjach ;(
  25. tak ;( to już od kilku tygodni gdzieś tam we mnie siedziało, a dzisiaj wybuchło ;( w środę pojechałam do siostry i złamałam dietę, bo zaczęłam jeść ciastka, wczoraj ciastka i dzisiaj napad bulimiczny i pozamiatane. Mój P poszedł na spacer ja w tym czasie wymiotowałam. wróciłam ja zaryczana, ale po godzinnej próbie rozmowy ze mną wymusił ode mnie co się stało. bałam się mu powiedzieć, ale stopniowo stopniowo powiedziałam wszstko. powiedział, że tak czuł, że to się tak skończy, bo od kilku tygodni gadam ciągle o ciastkach, układam mnie w tysiącach kombinacji, przekładam z pojemnika do pojemnika, do tego dziwnie jemu zaczęłam nagle kupować ciągle mnóstwo słodyczy, mimo, że wcześniej nie robiłam tego tak często i w takich ilościach. schowaliśmy wagę (ważyłam się codziennie), notes w którym zapisywałam pomiary, centymetr, wyrzuciliśmy bisacodyl i l-karnitynę i P zastanawia się nad zdjęciem dużego lustra z przedpokoju, żebym nie musiała się 100 razy dziennie przeglądać. w tygodniu ma iść ze mną do ośrodka powiedzieć o tym i mamy zacząć jak najszybciej działać. tak strasznie się bałam, że na mnie nakrzyczy jak mu powiem, a on przyjął to ze spokojem i powiedział, że pomoże i, że kocha. tak mi ulżyło.. zawsze bałam się komukolwiek przyznać, że mam problem, bo przypomina mi się moja matka, która za każdym razem na mnie wrzeszczała w takich sytuacjach ;(
×