-
Postów
8 939 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Abbey
-
Witajcie. Na forum nie jestem od wczoraj i pozwalam sobie założyć, że jako-tako moja sytuacja psychiczna jest znana. Nie chciałabym Was znów zanudzać tym samym, jednakże mam duży problem, z którym czuję, że muszę coś zrobić... W tym roku poszłam do nowej szkoły i trafiłam na matematyczkę-'sucz'. Znana w całym mieście, o której krążą niezbyt przyjazne wspomnienia i legendy. Jako że mój ojciec zna ją od lat wczesnoszkolnych to wiem, iż jej przerośnięte poczucie własnej wartości i narcyzm jest w niej odkąd pamięć sięga. Zazwyczaj na początku pierwszej klasy wybiera sobie w klasie 'ofiarę', do której docinki trafiają zazwyczaj aż do matury. Zazwyczaj robi to ze względu na jakiś głupi błąd (np. dzielenie przez zero itd), więc się tego nie bałam - nieskromnie mówiąc, matma idzie mi nieźle, ale do czasu... Jej lekcje prowadzone są w krzyku, wyzwiskach (oczywiście bez jakiś mocnych wyzwisk, kończy się na idiotach/głąbach/niedorozwojach matematycznych), ostatnio grożeniu pięścią. Niby jest ten styl znany od zawsze, ona to robi, by wyrobić sobie autorytet, 'dla żartu', ale to dla mnie żarty nie są. Jej zachowanie przypomina mi moją matkę, z którą nie mam dobrych kontaktów. Każda lekcja przypomina mi jej nieobliczalność, rzucanie się bez powodu, akcje złości i napady agresji... Jednak wyszło tak, że stałam się jej ofiarą. Dlaczego? Bo się nie uśmiecham na lekcjach, nie tętnię życiem, nie wykazuję entuzjazmu. Niemal cały czas docina w moją stronę o byciu nadętą, z dziwnym wyrazem twarzy, naburmuszoną i zbuntowaną wobec niej. Klasa podłapuje temat i oczywiście małpuje oraz dogaduje poza lekcjami matematyki. Przecież ja nic złego jej nie robię! Podczas mojej wczorajszej nieobecności obgadywała mnie jeszcze bardziej, a dzisiejszego dnia klasa docinała jeszcze bardziej. Nie chcę podpaść tej nauczycielce (chociaż już można powiedzieć, że podpadłam swoim nastrojem), ale dzisiaj pod wpływem emocji chciałam tam iść. Chciałam jej nawet wyjaśnić, że dręczy mnie depresja i chciałabym, aby ograniczyła swoje docinki, które mi nie pomagają. Nie stanę się na pstryknięcie palcem szczęśliwa. Ostatnio jest z moją kondycją psychiczną gorzej, sytuacja w szkole, w której znów jestem odrzucana i na dodatek wyśmiewana pod niejako wskazówką nauczyciela mi nie pomaga. Myślicie, że taka rozmowa ma sens? Czy może takie osobowość jak ona jeszcze mnie pogrąży i będzie dowalać bardziej? Nie wiem co robić, a ta szkoła mnie niszczy...
-
och, dziewczyny, ja też -- 11 gru 2012, 17:32 -- cytrynka84, nie zrobi tego, uwierz
-
lucus, bo latem jest za gorąco dzięki, przyda się
-
ja aktualnie tłumaczę 'bo zimno' powinnam wkuwać, no ale oglądam serial
-
moja klasa. Niby tacy zgrani i myślą tak samo, a teraz na mnie kablują
-
myślę - serial czy matma coś mnie strzeli, nie umiem napisać
-
Radość sprawiło mi dziś to, że zachowałam zimną krew i w sytuacji, w której byłam skazana na pożarcie wyszłam obronną ręką, a przynajmniej na 0
-
L.E., proste sprawy jak np. siadanie pod klasą, rozmowy na przerwach, w czasie lekcji, np. na wfie nikt nie ćwiczy, to siedzą w kółeczku i sobie słuchają muzyki, a jak przyjdę, robi się cicho i dziwnym trafem po kilku minutach zmieniają miejsce pobytu... no to sorry
-
L.E., ciężko mi z ludźmi, ale chcę z nimi być i ich lubię, ale ile można, gdy traktują jak towar gorszej jakości?
-
Chyba prawdziwą mnie poznali i nie chcą się kumplować, bo w poprzedniej szkole po niemal tym samym czasie 'poznawania i fascynacji nowością' zostałam odrzucona
-
slow motion, tak. Jak mnie zostawiają samą, olewają, wcale nie rozmawiają i piszą tylko jak chcą pracę domową (gimnazjum replay?) to jaki sygnał chcą mi wysłać? Że mnie uwielbiają?
-
L.E., bo mnie nikt nie lubi. I nie chcę wzbudzać litości, oceniam swoją aktualną sytuację.
-
płaczę, przecież tak dawno tego nie robiłam
-
gdyby to było tak łatwe
-
Gizy, witaj Czytając Twoją wypowiedź... Im dalej się wczytywałam w swoją wypowiedź, tym bardziej przypominało to mnie... Jestem rok młodsza, ale przechodzę to samo. 'Umiem, ale jak nauczyciel spyta to nic' - na takiej zasadzie. Chodzę na korki i tam umiem wszystko... W szkole, na sprawdzianach nic, zero, pusto w głowie... I w ciągu tych trzech minionych miesięcy zdążyłam usłyszeć od wychowawcy, że zupełnie nie nadaję się do tej szkoły. To mnie załamało kompletnie i aktualnie szkoła leży. Nic, zero, na niczym nie mogę się skupić, niczego nauczyć... Zdarza się, że wychodzę z sali na lekcji. Płaczę i chcę zapaść się pod ziemią. Kochana, bardzo chciałabym Ci doradzić, bo całkowicie znam Twój ból. Niestety, na chwilę obecną nie znam żadnego rozwiązania, ale gdy tylko je znajdę...
-
Sad_Bumblebee, Monar, coś ciekawego zakupiłaś?
-
witaj, nowa szkoło
-
Lady Em., kolczyków nigdy mało! zrób mi, zrób
-
Wkurza mnie, że w obecnych czasach zabrania się uczniom myśleć, nawet w wypracowaniach Napisałam - nieskromnie mówiąc - zajebistą pracę, z żadnymi błędami ort, interpunkcyjnymi, leksykalnymi, rzeczowymi, składniowymi itd itd, a zostałam niesłusznie oceniona, bo nie trafiłam w jej tok myślenia, nosz cholera jasna
-
[videoyoutube=K7Ih6Kv9f7Q][/videoyoutube]
-
deszcz jest fajny... można razem z nim wylewać łzy, można spać... i podły nastrój zwalić na pogodę...
-
Nie umiem żyć. Nie umiem żyć wśród ludzi, a bez nich się nie da... Tak bardzo bym chciała to skończyć...
-
Ja to bym sobie pospała 7 godzin... Z wielką chęcią... bo wkurza mnie niemiłosiernie, że śpię maks. 3-5 godzin
-
silence_sadness,